Od miesięcy męczy nas inflacja. I coraz częściej zwracamy uwagę na cenę produktu, zanim trafi on do naszego koszyka. Niestety, samo sprawdzenie ceny nie uchroni nas przed przepłaceniem w sklepie. Powinniśmy też dokładnie sprawdzać etykiety, by upewnić się, że nie padamy ofiarą… shrinkflacji. Na czym polega shrinkflacja i jak się przed nią chronić?
Hasło „shrinkflacja” powstało z połączenia inflacji ze słowem shrink, czyli „kurczyć”. Zjawisko to polega na zmniejszaniu objętości produktu lub stosowaniu innych form zubożania produktu przy zachowaniu tej samej ceny. Popularnym przykładem na stosowanie tej techniki jest zmiana wagi kostki masła. Kiedyś standardowa kostka ważyła 250 g, od dawna jesteśmy już przyzwyczajeni do 200 g, a w ostatnim czasie coraz więcej producentów uszczupla masło do 179-180 g.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Takie zjawisko często zamiennie określa się jako skimplacja lub downsizing. Shrinkflacja nie jest ani niczym nowym, ani nie jest zjawiskiem charakterystycznym dla polskiego rynku. Takie triki są stosowane od lat przez producentów na całym świecie. W dobie inflacji i spowolnienia gospodarczego to zjawisko może pojawiać się znacznie częściej.
Coraz więcej konsumentów deklaruje, że z uwagi na wysokie ceny już teraz rezygnuje z niektórych wydatków. Producenci za wszelką cenę walczą, aby to właśnie ich produkt nie wypadł z naszej listy zakupów. Zwiększając jego cenę, ponoszą ryzyko, że po produkt nie sięgniemy, ale gdy zmniejszona zostanie delikatnie objętość, to być może konsument nie zauważy różnicy albo stwierdzi, że woli mało niż nic.
Jakie triki sztuczki stosują producenci, żebyśmy nie rezygnowali z ich produktów?
Mniejsze opakowania, czyli shrinkflacja w najbardziej popularnej postaci. Niedawno głośno zrobiło się o shrinkflacji w kontekście Ptasiego Mleczka. Producent zmniejszył jego gramaturę z 360 g do 340 g, a więc o ponad 5%. Jeszcze w 2018 roku standardowe opakowanie ważyło 380 g. Cena oczywiście pozostała bez zmian, a być może niedługo wzrośnie. Producent tłumaczy, że zabieg wynika ze wzrostu cen półproduktów i opakowań.
Takich produktów jest znacznie więcej, wystarczy przejść się do sklepu i samemu poszukać. Sama częściej zwracam ostatnio na to uwagę. Będąc ostatnio w Lidlu, zaczęłam z ciekawości przyglądać się opakowaniom czekolad. Początkowo byłam pozytywnie zaskoczona, bo kilka tabliczek marki lidlowej miało dokładnie 100 g.
Po chwili sięgnęłam do niższej półki, po produkty marki Wedel. Pierwsza chwycona przeze mnie czekolada ważyła 80 g, dwie kolejne 90 g i dopiero czwarta z rzędu była opisana wagą 100 g. Wedel to producent Ptasiego Mleczka, więc być może w innych produktach tej marki są podobne zagrywki.
Shrinkflacja niestety nie dotyczy tylko jedzenia. Powinniśmy być uważni również, kupując produkty w innych kategoriach „tematycznych”. Mniejsze mogą stać się nasze ulubione kosmetyki, karma dla zwierząt oraz chemia do domu. Przykładem może być papier toaletowy. Poniżej zdjęcie z rynku brytyjskiego, liczba listków w opakowaniu spadła o 8%.
Źródło: Business Insider
Strategię „mniej za tę samą cenę” mogą stosować również restauracje. Niedawno zagraniczna sieć fastfoodów Dominos zmniejszyła liczbę skrzydełek w zestawie z 10 do 8 przy zachowaniu tej samej ceny. Na podobny ruch zdecydował się również Burger King.
Zmiana składu. To kolejny sposób na zmniejszenie kosztów przy zachowaniu tej samej ceny dla konsumenta. W przypadku słodyczy i przekąsek tą zmianą może być zastąpienie oleju rzepakowego olejem palmowym, który jest tańszy, a jego produkcja negatywnie wpływa na środowisko. Cukier trzcinowy może być z kolei zastąpiony tańszym syropem glukozowo-fruktozowym.
Ciekawą praktykę w kwestii zmiany składu stosują też producenci masła. Od kiedy ceny masła poszły mocno w górę, w sklepach pojawiło się dużo tańszych zamienników, z zawartością tłuszczu ok. 60%. Informacja o zawartości tłuszczu jest wprawdzie podana na opakowaniu, ale często niewielkim drukiem.
Chcąc obniżyć koszty produkcji soków, firmy czasem zmniejszają ilość soków z owoców na rzecz cukru i dodatkowych sztucznych aromatów. Zmiana składu na gorszy pojawia się też czasem w branży kosmetycznej. Działające składniki aktywne mogą być zastępowane przez tańsze zamienniki, które będą miały gorsze działanie.
Źródło: Instagram, czytametykiety
Wychwycenie zmiany składu jest dużo trudniejsze niż zauważenie zmiany w gabarytach produktu, szczególnie w przypadku kosmetyków. Gdy już raz przyzwyczaimy się do jakiegoś kremu, to raczej nie sprawdzamy i nie porównujemy za każdym razem dokładnego składu. Tym bardziej że lista składników jest często bardzo długa i napisana jest bardzo małymi literami.
Zmiana opakowania i kształtu produktu. Uważny konsument może szybko zorientować się, że jego ulubiony produkt jest mniejszy niż dotychczas. Dlatego producenci robią wszystko, żebyśmy tego nie zauważyli. Wprawdzie waga produktu musi być podana na etykiecie, ale można zastosować kilka trików wizualnych, dzięki którym klient nie wpadnie na to, żeby sprawdzić gramaturę.
Wystarczy trochę podrasować opakowanie, by wydawało się większe. Poniżej przykład musztardy firmy Kania. Producent zmniejszył ilość produktu w słoiku, ale słoik jest teraz wyższy, a więc na pierwszy rzut oka wydaje się, że produktu jest więcej niż wcześniej.
Źródło: Instagram, Katarzyna Bosacka
Na ciekawy przykład natknęłam się w zagranicznych mediach, dotyczący czekolady Toblerone. W 2014 r. producent zmniejszył gramaturę aż o 25%. Jednocześnie, żeby opakowanie nie wyglądało na mniejsze, firma postanowiła zwiększyć dystans między charakterystycznymi trójkątami. Ta zmiana została jednak szybko zauważona przez stałych klientów i po fali krytyki firma przywróciła dawny kształt.
Napompowane pieczywo. Jeśli Twój ulubiony chleb z piekarni nie smakuje już tak dobrze, to być może piekarz również zmienił jego skład. Inną praktyką, jaka może być wykorzystywana w piekarniach, jest dodawanie spulchniaczy do chleba i bułek. Dzięki temu produkt wizualnie wydaje się większy, choć jego masa mogła spaść.
Zmiana sugerowanej dawki produktu. Kolejna metoda na zakłamywanie rzeczywistości to zmniejszanie sugerowanej dawki produktu, np. płynu do prania. W przypadku tego typu chemii, producent często podaje na opakowaniu, na ile prań wystarczy nam płyn. Dawka na jedno pranie nie jest nigdzie prawnie ani technicznie zdefiniowana. To producent określa ją wedle swoich kryteriów.
Wystarczy, że w swoim opisie zmieni założenia i uzna, że na jedno pranie potrzebujemy nie 30 ml płynu, tylko 25 ml. Wówczas na butelce może napisać, że trzylitrowy płyn starcza nie na 100, ale 120 prań. Chętniej wybierzemy płyn, który starczy nam na większą liczbę prań, nawet jeśli obok mamy podobny produkt o tej samej objętości.
Podobne triki mogą zdarzyć się w przypadku żywności. Na opakowaniach przekąsek bardzo często mamy informację, ile porcji jest w jednej paczce produktu. Wystarczy, że zmienimy sugerowaną porcję z 30 g na 25 g, i można spokojnie zmniejszyć wielkość opakowania ze 120 g na 100 g. W końcu w teorii dostajemy tyle samo porcji.
Shrinkflacja: manipulacja, a może ochrona przed drożyzną?
Zabiegi związane ze zmniejszaniem objętości produktów wyglądają na manipulację. Podczas zakupów raczej nie analizujemy dokładnie wszystkich etykiet, a producenci wykorzystują nasze przyzwyczajenia. Płacimy nieświadomie tyle samo, a dostajemy gorszy lub mniejszy produkt.
Z drugiej strony, jeśli alternatywą byłaby konieczność rezygnacji z ulubionej przekąski, to może lepiej dostać trochę mniej produktu za tę samą cenę? Może to być krótkoterminowe rozwiązanie na czasy wysokiej inflacji, które ochroni firmy przed spadkiem sprzedaży, a nas przed mocnym cięciem kosztów. Gorzej, jeśli kryzysowa strategia stanie się trendem na dłuższy termin.
Mimo wszystko producenci powinni informować o takich zmianach, jeśli chcą być uczciwi wobec swoich klientów. Dajcie znać, jakie jest wasze zdanie w tej sprawie i czy spotkaliście się z przykładami shrinkflacji. Piszcie i komentujcie, wrzucajcie zdjęcia i paragony.
Zdjęcie: Pixabay/Amanda Evert