Iga Świątek, najlepsza obecnie na świecie tenisistka, wygrała swój drugi wielkoszlemowy turniej w karierze, podniosła z kortu kolejne astronomiczne pieniądze – w wieku 21 lat jej licznik nagród podniesionych z kortu przekroczył 10 mln dolarów! – i jest gwiazdą pierwszej wielkości w jednej z kilku najpopularniejszych dyscyplin sportowych na świecie. Czy Iga Świątek i Robert Lewandowski będą się ścigali nie tylko o miano najlepszych ludzi w swoim fachu na świecie, ale i o miano najlepiej zarabiającego polskiego sportowca?
Trwa magiczna seria Igi Świątek – sześć wygranych turniejów tenisowych z rzędu, 35 wygranych meczów z rzędu (tylko trzy razy w tym sezonie schodziła z kortu pokonana) oraz oczywiście pierwsza pozycja w rankingu WTA. Absolutna dominacja. I wielka nagroda: drugi w karierze 21-letniej zawodniczki wygrany turniej wielkoszlemowy – Roland Garros (pierwszy świętowałem tutaj i to już był największy sukces w historii polskiego tenisa). W sumie wygrała już dziewięć turniejów najwyższej profesjonalnej serii WTA.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Polska tenisową potęgą? No, prawie…
Jakkolwiek tenis jest sportem indywidualnym, to duma narodowa ma prawo nas rozpierać, bo tenis to jedna z najpopularniejszych dyscyplin sportu na świecie. A Iga Świątek, reprezentując przede wszystkim siebie, reprezentuje też Polskę. Blisko miliard osób mniej lub bardziej regularnie kibicuje tenisistom. Więcej ludzi pasjonuje się tylko piłką nożną (4 miliardy), krykietem oraz hokejem, niektórzy wspominają też o Formule 1 oraz o lekkoatletyce jako o całym zespole dyscyplin.
I okazuje się, że mamy jednego z najlepszych (wielu mówi, że najlepszego) piłkarzy na świecie – Roberta Lewandowskiego – oraz bezapelacyjnie najlepszą tenisistkę na świecie. Brzmi nieźle, prawda? A dodając do tego jeszcze bardzo obiecującego Huberta Hurkacza, który już wygrywa duże turnieje i krąży wokół pierwszej dziesiątki światowego rankingu ATP (w tym roku był już na dziewiątym miejscu), można mówić, że stajemy się powoli tenisową minipotęgą.
Iga Świątek poszła w ślady Agnieszki Radwańskiej (najlepszej do niedawna polskiej tenisistki), ale pod względem sportowym ją prześcignęła. Radwańska była w finale turnieju wielkoszlemowego (Wimbledonu), ale go nigdy nie wygrała, a Iga Świątek wygrała już dwa (inna sprawa, że nie wiemy, co by było, gdyby to Iga trafiła z karierą na złotą erę Sereny Williams). Najwyższą pozycją w rankingu Agnieszki Radwańskiej był numer 2., a dziś Iga Świątek jest numerem 1. (aczkolwiek Radwańska wygrała turniej WTA Finals dla ośmiu najlepszych zawodniczek sezonu).
Nasza nowa gwiazda wciąż oczywiście nie doścignęła Agnieszki Radwańskiej pod względem finansowym. Radwańska w latach 2005-2018 r. zarobiła na korcie 100 mln zł i zapewne prawie drugie tyle na kontraktach reklamowych. Po wygranym turnieju French Open Iga Świątek przekroczyła granicę 10 mln dolarów podniesionych z kortu.
Iga Świątek i Robert Lewandowski: najlepsi na świecie
Bycie numerem 1. w tenisie to gigantyczna kasa. Ten sport jest bardzo konkurencyjny (żeby zarabiać na jego uprawianiu dobre pieniądze, trzeba być w pierwszej 50. na świecie, a poniżej 100. miejsca raczej dopłacasz do interesu, bo to droga „zabawa”), ale jeśli jesteś na szczycie, to przez rok zarabiasz więcej niż „normalny” człowiek przez całe życie.
Iga Świątek w 2019 r. dotarła do pierwszej 50-tki, rok później znalazła się w pierwszej 20-tce, a ostatnie dwa lata to już ścisła światowa czołówka oraz czas żniw. Tylko w tym roku – do turnieju w Paryżu – zarobiła 4 mln dolarów. Na kortach Rolanda Garrosa wywalczyła kolejne 2,35 mln dolarów (czyli mniej więcej 10 mln zł), co oznacza, ze jej tegoroczny „licznik” osiągnął prawie 6,5 mln dolarów. A w całej karierze przekroczyła właśnie 10 mln dolarów podniesionych z kortu (łącznie jest to już 11,2 mln dolarów).
A – przypomnijmy – mówimy o dziewczynie, która ma 21 lat i jeszcze sporo lat spędzi na rywalizacji w największych turniejach, w których nagrody sięgają kilku milionów dolarów.
Pieniądze, o których mówimy, to oczywiście kwoty brutto. W każdym kraju, w którym odbywają się turnieje, są inne przepisy podatkowe i niekiedy trzeba oddać spory procent nagrody na podatki. Potem jeszcze dochodzi polski podatek dochodowy. Niedawno pisaliśmy, że Hubert Hurkacz się na to zdenerwował i zmienił swoją rezydencję podatkową. Koszt funkcjonowania teamu tenisowego też nie jest mały (niektórzy mówią, że sięga miliona złotych rocznie).
Jeśli Iga Świątek będzie kontynuowała świetną passę, to zapewne będzie się ścigała z Robertem Lewandowskim (zarabiającym jakieś 50-70 mln zł rocznie z kontraktu klubowego i na reklamach) o miano najlepiej zarabiającego polskiego sportowca – może i w historii. Iga Świątek i Robert Lewandowski – cóż to za finansowy wyścig gigantów!
Pani Iga nie stoi na straconej pozycji. Zwłaszcza, że „Lewy” chyba zgodzi się na nieco niższą pensję w Barcelonie, niż ma w Bayernie (o ile Niemcy go wypuszczą, kontrakt kończy się dopiero za rok). Więcej o finansowych szczytach Roberta Lewandowskiego pisałem tutaj.
Czytaj też: Tak sztuczna inteligencja działa na kortach Rolanda Garrosa
Antyinflacyjne inwestycje multimilionerów
Nie zaglądamy Idze Świątek do kieszeni – uczciwie i ciężko zapracowała na każdego centa, a poza tym jest dobrą, wrażliwą dziewczyną, która na każdym kroku np. przypomina o wojnie w Ukrainie. Ale trzeba powiedzieć, że prawdopodobnie „wartość netto”, czyli kwota, którą rzeczywiście mogła zgromadzić do tej pory dzięki grze w tenisa i kontraktom marketingowym (tutaj się dopiero rozpędza, jej głównym sponsorem jest grupa PZU), wynosi zapewne między 25 a 30 mln zł.
Co się z takimi pieniędzmi robi? Cóż, to wciąż za mało na luksusowy jacht czy rezydencję w Miami, ale w erze wysokiej inflacji pieniędzmi trzeba się zajmować troskliwie, żeby nie topniały. Zapewne kilka milionów jest ulokowanych w bankach w Polsce i poza granicami naszego kraju. Mam nadzieję, że w dolarach, euro i frankach szwajcarskich. Obligacje antyinflacyjne też zapewne są w grze (miejmy nadzieję, że nie tylko polskie).
Inwestycje antyinflacyjne to nieruchomości w różnych miejscach na świecie, ale przede wszystkim ziemia. W grze powinny być akcje dywidendowych spółek notowanych na całym świecie (co najmniej 40% powinien wynosić udział amerykańskich), a także inwestycje alternatywne, takie jak kolekcjonerskie alkohole, samochody, zegarki, może obrazy(?).
Niektórzy multimilionerzy inwestują we własne firmy i udzielają franczyzy na używanie swojego nazwiska jako nazwy marek kosmetycznych, odzieżowych czy dóbr luksusowych. Niewielką część pieniędzy przeznaczają na fundusze inwestycyjne wspierające start-upy – wystarczy, że jedna z 50 firm, w które zainwestują, zostanie „nową Teslą” i inwestycja przynosi krociowe zyski.
Czytaj też: Robi się ciekawie. Najlepsi piłkarze zaczynają pobierać część wynagrodzeń w… kryptowalutach
Jak już się znudzi na korcie…
Najlepszą wiadomością dla Igi Świątek jest to, że – w odróżnieniu od większości „zwykłych śmiertelników – będzie mogła sobie pozwolić na wyjątkowo wczesną emeryturę. Duża część zjadaczy chleba mając 40 lat dopiero zaczyna orientować się, że nie ma żadnych oszczędności.
A nasza najlepsza tenisistka w historii, już mając 35 lat, będzie mogła zakończyć karierę i oddychać pełną piersią. Czego szczerze jej życzę, ale przedtem niech wygra jeszcze kilkadziesiąt turniejów tenisowych i niech dobrze się bawi, nie myśląc o kasie, która za tą zabawą idzie.
——————
Nowy odcinek podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”: coraz droższe wesela, nowe obligacje skarbowe i… pożegnanie
W tym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” wyjątkowo dużo się dzieje. Rozmawiamy o nowym rekordzie inflacji i o tym, jak z nią walczyć. Czy podwyżki stóp procentowych cokolwiek jeszcze mogą pomóc? I czy pomogą nowe obligacje skarbowe, które właśnie trafiły do sprzedaży? Komentujemy też zaskakującą (a może wcale nie?) decyzję banku BNP Paribas o wycofaniu się ze sprzedaży kredytów hipotecznych klientom „z ulicy”. Prześwietlamy też podwyżki cen usług ślubno-weselnych, sprawdzamy, ile warto włożyć do koperty dla nowożeńców oraz podpowiadamy tani sposób na wesele. A na koniec… pożegnanie po latach. Zapraszam do odsłuchania pod tym linkiem, a także na siedmiu popularnych platformach podcastowych, w tym Spotify, Google Podcast i Apple Podcast.