Niskie zarobki, przepełniony program, próby upolitycznienia szkoły – to tylko niektóre problemy polskich nauczycieli. Do tego dochodzi marne wynagrodzenie, które nie zachęca do pozostania w szkole. I nowa grupa uczniów – uchodźców z Ukrainy. Czy w Polsce brakuje nauczycieli? Są oni – na co mamy niezbite dowody – atrakcyjnymi kandydatami do pracy w wielu bardzo dobrze płatnych zawodach. Na całym świecie jest trend „podkupywania” nauczycieli przez branże „kreatywne”. W Polsce też to się zaczyna. Biada polskiej szkole?
Problemów w systemie edukacji mieliśmy wystarczająco przed wybuchem pandemii, niestety ta dołożyła kolejne. A wojna – jeszcze nowe. Klapę edukacji zdalnej potwierdza NIK, który przeprowadził kontrolę w polskim szkolnictwie. Stwierdzono pogorszenie jakości kształcenia, pogłębienie nierówności w nauce i pogorszenie kondycji psychofizycznej zarówno uczniów, jak i nauczycieli.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Psychiatrzy już od dawna apelują, że stan zdrowia psychicznego polskich dzieci i nastolatków zmierza w złym kierunku. Jednak ofiarami nauki zdalnej stali się również nauczyciele. Aż 80% z nich deklaruje, że nauka zdalna jest dużo bardziej stresująca niż tradycyjny model. Według badania przeprowadzonego przez RAND Corporation podczas pandemii odsetek nauczycieli zagrożonych wypaleniem zawodowym wzrósł z 25% do 57%, a coraz więcej z nich rozważa odejście z zawodu.
Niezbyt optymistyczne nastroje panują również w szkołach niepublicznych. Według Badania Barometr Oświaty aż 65 % dyrektorów negatywnie ocenia sytuację polskiego szkolnictwa, zaś pozytywnie jedynie 8%. Najczęściej wymieniane problemy to zbyt częste reformy skutkujące brakiem stabilizacji, przeładowanie podstawy programowej i próby upolitycznienia oświaty.
Nauczyciele rozchwytywani przez inne branże. Kto dobrze zapłaci belfrowi?
Coraz więcej dobrych nauczycieli z pracy odchodzi. Oczywiście sukces poza szkołą nie jest gwarantowany i dotyczyć on będzie przede wszystkim tych najbardziej uzdolnionych. Trzeba dodać, że w polskich szkołach jest też wielu nauczycieli, którzy po prostu do swojej pracy się nie nadają. Nawet jeśli wiedzę posiadają, to nie potrafią jej przekazać w przystępny sposób. Możliwe, że oni również poszukają innej pracy i świetnie odnajdą się ze swoją wiedzą w innej branży.
Tych z dużą wiedzą i świetnymi umiejętnościami jej przekazywania z chęcią przyjmie branża konsultingowa i szkoleniowa. Wielu byłych nauczycieli otwiera kanały na Youtubie, gdzie bez zbędnego nadzoru i biurokracji, w przystępny sposób przekazują wiedzę i monetyzują swoje umiejętności. Coraz bardziej rentownym źródłem dochodów są korepetycje (o tym niedawno pisał Irek Sudak).
Trend odchodzenia nauczycieli ze szkół widoczny jest na świecie już mocno. Niedawno Fox Business, powołując się na badanie przeprowadzone wśród nauczycieli, podał, że 48% z nich rozważa zmianę pracy. Aż jedna trzecia z tych osób planuje całkowicie porzucić pracę w szkole. Jak podaje stacja, w 2021 r. edukacja była branżą, w której odnotowano największy wskaźnik osób odchodzących. Zagraniczni nauczyciele narzekali na to samo co polscy: wypalenie zawodowe, nauka zdalna, niskie wynagrodzenie, wymagający studenci, biurokracja i trudni do współpracy rodzice.
Podobne wnioski odnotował również LinkedIn, wskazując, że udział nauczycieli, którzy zmienili w ostatnim roku ścieżkę kariery, wzrósł w ostatnim roku o 62%. Platforma podaje, że umiejętności, które nauczyciele zdobyli przez lata pracy w szkole – szybkiego przyswajania i przekazywania wiedzy, zarządzanie stresem, wielozadaniowość, umiejętności związane z wystąpieniami publicznymi – są niezbędne w wielu zawodach. Niektóre z nich przydają się w w IT, inne w sprzedaży, branży szkoleniowej oraz na stanowiskach kierowniczych. Pensje, jakie oferuje sektor prywatny, są średnio dwukrotnie wyższe niż w branży nauczycielskiej.
To, co przeszkadza nauczycielom zarówno zagranicznym, jak i polskim, jest brak możliwości rozwoju. Szkoły są często przepełnione biurokracją, brak w nich miejsca na innowacje i kreatywność. Specjaliści od edukacji od lat apelują, że metody kształcenia dzieci i młodzieży wykorzystywane w szkole są bez sensu. Wkuwanie dat na pamięć i nadmiar teorii sprawia, że szkoły są nieefektywne, a wielu uczniów żyje w myśl zasady 3Z – zakuć, zdać, zapomnieć.
W ostatnich latach mocno rozwija się sektor EdTech (educational technology) będący połączeniem nowoczesnych narzędzi technologicznych oraz innowacyjnych metod nauczania. Khan Academy, Demme Learnig, VIPKID – to tylko kilka firm z tego sektora, które chętnie przyjmują nauczycieli z pasją, zmęczonych pracą w szkole. Najpopularniejszą polską firmą z branży jest Brainly (internetowa platforma do nauki, na której uczniowie mogą wymieniać się wiedzą), ale firm o podobnym modelu jest Polsce coraz więcej. To prawdopodobnie kolejny sektor, do którego w kolejnych latach będą odchodzić również polscy nauczyciele.
źródło: edtechpoland.pl
Ile zarabia nauczyciel?
Nauka zdalna i liczne reformy oświaty niewątpliwie nie zachęcają do pozostania w zawodzie. Jednak dla większości nauczycieli to niskie wynagrodzenie jest najbardziej demotywującym czynnikiem w pracy. Czy faktycznie jest aż tak źle?
Zasadnicze wynagrodzenie i ewentualne dodatki są jasno określone w Rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej, a konkretne kwoty zależą od wykształcenia i stopnia awansu. Zdecydowana większość nauczycieli w Polsce ma tytuł magistra oraz przygotowanie pedagogiczne. Zasadnicze wykształcenie takich osób wygląda następująco:
- nauczyciel stażysta – 2949 zł brutto,
- nauczyciel kontraktowy – 3034 zł brutto,
- nauczyciel mianowany – 3445 zł brutto,
- nauczyciel dyplomowany – 4046 zł brutto.
Oprócz tego nauczyciele mogą liczyć jeszcze na kilka dodatków. Do tych najbardziej istotnych należą:
- dodatek za wysługę lat – 1% wynagrodzenia zasadniczego za każdy rok pracy, przy czym kwota nie może przekroczyć 20% wynagrodzenia zasadniczego;
- dodatek z tytułu pracy w trudnych lub uciążliwych warunkach – wartość zależy od konkretnej placówki, z tym że warunki naprawdę muszą być trudne i nie chodzi tu o niegrzecznych uczniów, a o pracę edukacyjną np. w szpitalu, zakładzie poprawczym czy pracę z dziećmi z upośledzeniem umysłowym;
- dodatek funkcyjny za wychowawstwo – minimalna wysokość dodatku wynosi 300 zł;
- dodatek motywacyjny – dodatek uznaniowy ustalany przez dyrektora.
Razem z dodatkami doświadczony nauczyciel może zarobić więc ponad 5000 zł brutto, co nadal nie jest oszałamiającą kwotą. Zdecydowanie najbardziej demotywującą pensję dostaje początkujący pracownik – jego zasadnicze wynagrodzenie wynosi tyle, co najniższa krajowa, a więc spokojnie lepszą pensję uzyskałby, pracując na kasie w markecie. Pierwsza podwyżka wraz z awansem na nauczyciela kontraktowego możliwa jest po 9 miesiącach, ale wynosi ona zaledwie kilkadziesiąt złotych.
Po dwóch latach bycia nauczycielem kontraktowym można starać się o uzyskanie stopnia nauczyciela mianowanego, co trwa kolejne 9 miesięcy i kończy się egzaminem. Potem pozostaje nam jeszcze możliwość uzyskania tytułu nauczyciela dyplomowanego, co zajmuje kolejne 2 lata i 9 miesięcy (ten okres jest krótszy dla osób posiadających stopień naukowy doktora). W tym czasie trzeba też spełnić szereg wymogów, np. opracowanie autorskiej pracy z zakresu oświaty czy wdrożenie programu na rzecz uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.
Tak więc dopiero po kilku latach pracy i wykazywania się dodatkowymi umiejętnościami nauczyciel może w końcu zacząć zarabiać 4046 brutto, a więc o ponad 1600 zł mniej niż średnia krajowa. Dla tych najlepszych pracowników czeka jeszcze dodatek motywacyjny od dyrektora (to może być dodatkowe 100-200 zł, zależy od szkoły, niektóre płacą poniżej 100 zł), a po 20 latach można załapać się na ekstra 20% pensji zasadniczej za wysługę lat. Tego wszystkiego może uzbiera się 5000-6000 zł brutto – nadal nie brzmi jak godne zarobki za tak odpowiedzialne stanowisko.
Zarobki może nie należą do najwyższych, ale kto może się pochwalić ponad 2-miesięcznymi wakacjami w najcieplejszych miesiącach roku? Do tego wolne ferie, Wigilia, przerwy świąteczne… Mało tego, wymiar godzinowy pracy nauczyciela wygląda zupełnie inaczej niż przeciętnego pracownika. Obowiązkowy czas spędzony przy tablicy, czyli tzw. pensum, to zaledwie 18 godzin.
Brzmi jak praca marzeń. Wygląda jednak na to, że niewielu z nas marzy o wolnych wakacjach, bo w Polsce mamy coraz mniej chętnych do pracy w szkole. Na początku tego roku wiceprezydent Warszawy alarmowała, że sytuacja jest dramatyczna. W Warszawie jest niemal 2000 wakatów, kolejnych 5000 nauczycieli już jest na emeryturze lub ma do niej uprawnienia. Takie problemy występują nie tylko w stolicy. Wg raportu NIK w latach szkolnych 2018/2019–2020/2021 połowa dyrektorów szkół zgłaszała trudności ze znalezieniem nauczycieli o odpowiednich kwalifikacjach.
Brakuje nauczycieli. Bo wolne wakacje to za mało
Dlaczego pomimo wolnych wakacji i małej liczby godzin do przepracowania nauczyciele odchodzą? Pierwsza sprawa to dość specyficzne warunki pracy. Zajęcia z młodzieżą to nie lada wyzwanie, a współpraca z rodzicami bywa jeszcze trudniejsza. Prawie połowa ankietowanych nauczycieli wskazuje, że to właśnie dogadanie się z rodzicami bywa bardzo uciążliwe. Do tego na nauczycielach spoczywa bardzo duża odpowiedzialność. Wg badania przeprowadzonego w Warszawie – pożegnanie się ze szkołą rozważa aż połowa z nich.
Realny wymiar godzin też w rzeczywistości nie wygląda tak kolorowo. Formalne pensum to 18 godzin przy tablicy, ale do zajęć trzeba się przecież przygotować. Każdy sprawdzian to nawet kilka godzin dodatkowej pracy w domu. Chcąc być rzetelnym w swojej pracy, oprócz czerwonych skreśleń, wypadałoby uczniowi dać również konstruktywną informację zwrotną, aby w przyszłości nie popełniał podobnych błędów.
Ponadto nauczyciel prowadzi dziennik elektroniczny, korespondencję z rodzicami i musi przygotowywać liczne sprawozdania. Do tego dochodzą regularne rady pedagogiczne, które trwają nawet kilka godzin, zebrania dla rodziców i inne wydarzenia dla uczniów, np. dyskoteki.
Niestety, dla uczniów i przyszłych pokoleń te zmiany mogą mieć katastrofalne skutki. Słabo wyedukowana młodzież opuszczająca szkolne mury to poważny problem dla gospodarki. Im niższy poziom wiedzy w szkołach i na uniwersytetach, tym mniej potencjalnych ekspertów w różnych dziedzinach za kilka, kilkanaście lat. Dlatego wszystkim nam powinno zależeć na edukacji na wysokim poziomie. Nie uzyskamy tego, jeśli praca nauczyciela będzie wynagradzana tak marnie jak dotychczas.
zdjęcie: Pixabay