5 lutego 2022

Zakupy w 15 minut sposobem na zakaz handlu w niedzielę? Testuję aplikacje do ekspresowych zakupów. Fajne, ale portfel mówi: „to zło”

Zakupy w 15 minut sposobem na zakaz handlu w niedzielę? Testuję aplikacje do ekspresowych zakupów. Fajne, ale portfel mówi: „to zło”

Gdy rząd zaostrza zakaz handlu w niedzielę, ulice miast opanowują „dark stores”, czyli sklepy widma. Są w nich towary, ale człowiek z ulicy nie wejdzie, bo zakupy dowiezie kurier. Przez tydzień, na potrzeby recenzji, testowałem „zakupy w 15 minut” u różnych operatorów. Ale przelotna znajomość zamieniła się w dłuższy związek: na moją wygodę, ale zgubę dla portfela. Prognozy mówią, że szybkie zakupy z dostawą do domu – zwane q-commerce – opanują handel. Ale gdzie jest najtaniej, a gdzie najszybciej? Sprawdziłem!

Rząd domknął dopiero co otwarte w niedziele sklepy. Być może ulży to niektórym pracownikom, ale inni będą narzekać, bo mogli dorobić w wolnym czasie. A jeszcze inni przesiądą się na rowery i skutery, żeby dowozić zamawiane przez internet zakupy „w świątek piątek i niedzielę” w modelu q-commerce (od quick-commerce, szybkie zakupy). To konsumencka nowość, która pojawiła się znienacka (jak kiedyś elektryczne hulajnogi) i pewnie jak e-hulajnogi już z nami zostanie na stałe.

Zobacz również:

Na ulicach przybywa „dark stores”, czyli magazynów, z których kurierzy dowożą zakupy do klientów w 15 minut. Albo i krócej. Ale w gruncie rzeczy to żadne „dark stores”. Niektóre magazyny „zadokowały” się w bardzo reprezentacyjnych lokalizacjach, zalepiły okna nieestetycznymi płachtami, a chodniki zamieniły w parkingi dla skuterów. Społecznicy się burzą, a ludzie… jak to ludzie, robią zakupy, bo to wygodne. Ale czy tanie? Testuję q-commerce!

Czytaj też: Biedronka pod rękę z Pocztą Polską będzie obchodzić zakaz handlu w niedzielę? Co zrobią Kaufland, Lidl i Dino? Czy zakaz handlu stał się już fikcją?

Zakaz handlu w niedzielę, ale oni handlują. Jak się robi q-commerce

Handel się zmienia, rząd zamyka sklepy w niedziele, co nie znaczy, że ludzie przestaną robić zakupy. Gdy market będzie zamknięty niektórzy pójdą na stacje benzynową Orlenu (który mocno wchodzi w sprzedaż detaliczną produktów pierwszej potrzeby), inni do sklepu, w którym za ladą (teoretycznie) stoi właściciel, a inni zrobią zakupy przez aplikację. Zagraniczne serwisy wskazują kierunek zmian.

„Tam, gdzie giganci e-commerce skupili się na budowie dużych magazynów na obrzeżach skupisk ludności, q-commerce jest wspierany przez znacznie mniejsze obiekty w samym centrum miasta. Ograniczeni do około 2000 produktów sprzedawcy q-commerce koncentrują się na tych samych kategoriach, które można znaleźć w lokalnym sklepie spożywczym, a mianowicie na podstawowych produktach spożywczych, niektórych wyborach żywieniowych, napojach, przekąskach i podstawowych produktach zdrowotnych i kosmetycznych”

– czytamy na stronach Payment Journal. Według firmy PwC handel elektroniczny stanowi ciągle „tylko” ok. 19% globalnej sprzedaży detalicznej. W 2020 r. Polacy online zrobili zakupy za prawie 24 mld zł, co oznacza wzrost o ok. 32% w stosunku do roku 2019. Obecnie ok. 150 000 polskich przedsiębiorstw prowadzi sprzedaż swoich produktów i usług przez internet.

PwC w swoim globalnym raporcie (datowanym na 2021 r.) o tym, jak będzie wyglądał handel przyszłości, pisze, że duże zapotrzebowanie na tego typu usługi spowoduje dużą konkurencję oraz wzmocni istniejące i uruchomi nowe relacje biznesowe, co przełoży się na wzrost jakości usług, tzn. coraz szersze spektrum towarów dostępnych w ekspresowej dostawie, coraz krótszy czas dostawy i coraz większą dostępność usługi (tj. wejście do kolejnych miast). I że dla konsumentów najbardziej liczy się krótki czas dostawy.

Według firmy IDG rynek q-commerce jest w Wielkiej Brytanii wart 1,4 mld funtów. I w krótkim czasie ma wzrosnąć ponad dwukrotnie. Nikt nie policzył jeszcze, jak to wygląda w Polsce, bo aplikacje tego typu dopiero zaczynają rozpychać się na naszym rynku. Pewne jest to, że ten nowy trend nie ominie naszego kraju, co już widać na ulicach. Jak się robi zakupy w q-commerce?

Czytaj też: Komunikacja i parkingi bez biletów, usługi miejskie rozliczane automatycznie, inteligentne zakupy. Do miast – także polskich – wchodzi smartżycie

Czytaj też: Zakaz handlu w niedzielę? Gdzie iść na spacer, żeby nie zwariować? Poradnik zakupoholika na odwyku

Zakupy w 15 minut. W czym wybierać? Godziny, kwoty, dostawy…

W czym mogą wybierać konsumenci, jeśli chcą zrobić szybkie zakupy? Firm przybywa, ale ich zasięg terytorialny jest mocno ograniczony – sprowadza się do Warszawy, a w niektórych przypadkach tylko do ścisłego centrum stolicy. No i dużo się zmienia. Niektóre aplikacje tego typu pojawiają się i po kilku miesiącach znikają. Stan na dziś? Obecnie w w Warszawie można robić zakupy w:

Lisek.App Polski start-up, który zaczął już kilka lat temu (opisywaliśmy jego działalność w styczniu 2020 r.), ale wtedy wyprzedził swój czas i chyba konsumenci nie byli na niego gotowi. Mimo że zaraz wybuchła pandemia, a popyt na e-zakupy wystrzelił, to Lisek podkulił ogon i zawiesił działalność. Wrócił dopiero kilka miesięcy temu. Ale za to z przytupem: to właśnie magazyny Liska stały się najbardziej widoczne na ulicach.

Jak robić zakupy? Godziny otwarcia to godz. 8-23, a w weekendy do 1 w nocy. Minimalna wartość zamówienia 1 zł. Koszt dostawy: 4,99 zł przy zamówieniu do 50 zł (do połowy stycznia było to 2,99 zł – wiadomo, inflacja). Powyżej tej kwoty dostawa jest darmowa. A ceny?

Chipsy Lay’s paprykowe 140 g – 6,49 zł

Pringles 165 g – 9,99 zł

Kajzerka 55 g, opakowanie 5 sztuk – 2,99 zł (0,59 zł za sztukę)

Nestle Corn Flakes 250 g – 4,49 zł

Ser żółty Gouda Hochland – 4,99 zł

Piwo Łomża w butelce 0,5 l – 3,49 zł

Serek Wiejski Piątnica – 2,49 zł

JOKR – międzynarodowa firma specjalizująca się w szybkich dostawa. Nie ma minimalnej wartości zamówienia, a dostawa jest darmowa. Ceny na niektóre towary są wyraźnie wyższe niż u konkurencji, czyli po prostu cena dostawy jest zaszyta w cenie produktu. Godziny otwarcia: godz. 9-22. A ceny?

Chipsy Lay’s paprykowe 140 g – 6,49 zł

Pringles 165 g – 9,99 zł

Kajzerka 55 g – 0,79 zł

Nestle Corn Flakes 250 g – 3,99 zł

Ser żółty Gouda Hochland – 4,99 zł

Piwo Tyskie w puszce – 4,99 zł

Serek Wiejski Piątnica – 2,99 zł

Żabka Jush – czyli qucik-commercowe ramię największej w Polsce sieci małych sklepów osiedlowych. Koszt dostawy do 35 zł wynosi 3,99 zł. Powyżej tej kwoty zamówienia dostawa jest darmowa. Godziny otwarcia: godz. 7-23. A ceny?

Chipsy Lay’s paprykowe 140 g – 4,99 zł

Pringles 165 g – 9,99 zł

Kajzerka 60 g – 0,49 zł

Nestle Corn Flakes 250 g – 4,69 zł

Ser żółty Gouda Hochland – 4,99 zł

Piwo Tyskie w puszce – 4,99 zł

Serek Wiejski Piątnica – 2,99 zł

Swyft – Za platformą stoi m.in. były szef sieci sklepów Biedronka Pedro Pereira da Silva, ale apka zawiesiła swoją działalność pod koniec listopada i do tej pory się nie podniosła.

Na rynku aż roi się od firm, które dostarczają zakupy spożywcze (i nie tylko) do domu, ale większość robi to albo na następny dzień, na koniec dnia, albo w ciągu godziny.

InPost Fresh – czyli dostawy ze sklepów hurtowni Makro. To zaprzeczenie idei q-commerce, która polega na tym, że magazyny są blisko odbiorcy, w śródmieściach miast. Hale Makro są na przedmieściach, więc o dostawie w 15 minut można zapomnieć. Apka oferuje dostawy w 60 minut. Asortyment jest duży, ceny niskie (bliższe marketowych niż sklepów osiedlowych), ale apka jest niszowa: teren dostawy jest mały, a opcja szybkich dostaw prawie niedostępna. To wygląda raczej na tworzenie przyczółku pod większą ekspansję w przyszłości

Glovo – czyli hiszpańska firma, która dostarcza mydło i powidło – współpracuje za wieloma sieciami (Empik, apteki, kawiarnie, świadczy usługi kurierskie), a także oferuje szybkie dostawy ze sklepów Biedronka. Szybkie w założeniu. Z Glovo najłatwiej jest zaplanować zakupy w Biedronce, które będą dostarczone na następny dzień. Koszty dostawy zaczynają się od 14,99 zł przy zamówieniach do 74,99 zł. Powyżej 250 zł wynoszą 4,99 zł. Godziny otwarcia: 8-23 (w weekendy w Warszawie do godz. 2 w nocy).

Testuję błyskawiczne zakupy!

Przez tydzień, na potrzeby recenzji, testowałem „zakupy w 15 minut” u różnych operatorów. Ale przelotna znajomość zamieniła się w dłuższy związek: na moją wygodę, ale zgubę dla portfela. Oto moje spostrzeżenia.

>>> Po pierwsze: ograniczony zasięg. Nawet w centrum Warszawy. Żeby zakupy w 15 minut nie były tylko hasłem, odległość między magazynem a odbiorcą musi być na tyle mała, by kurier nie utknął w korkach ani nie musiał pokonywać dużej odległości. Zanim zaczniemy zakupy, musimy sprawdzić, czy w ogóle opcja q-commerce jest dostępna. Ja np. jestem poza zasięgiem Żabki Jush, mimo że sklep Żabka mam prawie w zasięgu wzroku. Żabka musi rozwinąć swoje magazyny albo zaangażować kurierów, którzy pełniliby dyżury w okolicy działających sklepów, których zagęszczenie jest bardzo duże.

>>> Po drugie: wydłużony czas dostaw, a płacić trzeba. W środku tygodnia w normalnych godzinach pracy zarówno kurierzy Liska jak i JOKR byli szybcy jak błyskawica i mieścili się w 15-minutowym terminie dostawy. W praktyce było nawet bliżej 12-13 minut niż granicy 15 minut. Jako konsument nigdy nie przeżyłem czegoś podobnego: dostawa była szybka, a cena za tę szybkość – akceptowalna. Mniej więcej takie same ceny (może ciut wyższe) niż w sklepie, który jest w zasięgu 5-minutowego spaceru. Gdy za oknem zimno, to po co wychodzić z domu? Aha, zakupy były dostarczane w papierowych torbach, raz zostawiane pod drzwiami, innym razem wręczane z ręki do ręki.

Ale… widać, że chwilami popyt na usługi Liska przerósł możliwości apki. Jeśli ktoś chce dokupić chipsy, colę i paluszki do sobotniego meczu i myśli, że kurier wyrobi się w trakcie 15-minutowej przerwy, to może się przeliczyć. Sobota to wąskie gardło, bo czas oczekiwania trzykrotnie się wydłużył – z 15 minut do 45 minut. Można to nawet zrozumieć, ale aplikacja nie ostrzegała mnie o tym przed złożeniem zamówienia. Jeśli zależy mi na czasie, to po prostu zszedłbym do sklepu, a nie czekał w napięciu trzy kwadranse. Zarówno w JOKR, jak i Lisku na głównym panelu logowania jest informacja o przybliżonym czasie dostawy. W praktyce jest albo zawyżona (JOKR), albo zaniżona (Lisek).

Być może rozwiązaniem byłoby wprowadzenie dynamicznych stawek za dostawę – niższe ceny w tygodniu, gdy popyt jest niższy i wyższe w sobotni wieczór. Na szczęście z pomocą przyszła konkurencja. Gdy czekałem na Liska złożyłem zamówienie w JOKR. Prawdopodobnie apka nie jest tak oblegana i miałem już zakupy w ręku, gdy ciągle czekałem na dostawę Liska.

>>> Po trzecie: łatwo wpaść w zakupoholizm. Do tej pory starałem się planować zakupy i unikać impulsywnych, niezaplanowanych wydatków. Ale po tygodniu testowania apek do szybkiego zamawiania zakupów mam pierwsze objawy wpadnięcia w nałóg i utraty kontroli nad własnym portfelem. Zabrakło kaszki na kolację dla dziecka? Klik. I kaszka jest za 15 minut. Zabrakło herbaty dla gości? Klik i jest herbata. Naszła mnie ochota na coś słodkiego? Klik i kurier dowozi lody.

Zakupy w 15 minut to wyuzdana konsumpcja podniesiona do kwadratu. W sytuacji gdy koszt dostawy nie jest zniechęcający, a ceny artykułów nie odbiegają znacząco od tych w sklepach osiedlowych, łatwo dać się ponieść tej wygodzie. Tym bardziej że kurierzy rzeczywiście przyjeżdżają punktualnie. Obawiam się, że osoby o słabej woli mogą mieć problem z kontrolowaniem tej nowej kategorii wydatków, a zakupy w 15 minut będą jak termity, które „wyjadają” naszą gotówkę. Potwierdzają to prognozy wzrostu tego rynku.

>>> Po czwarte: alkohol. Apki wpadają tutaj na minę. A właściwie dwie. Przede wszystkim, sprzedaż alkoholu jest faworyzowana, a przynajmniej tak jest w Glovo. Jeśli ktoś ma ochotę zamówić w Biedronce ser i wino, to prędzej zostanie mu dostarczone samo wino. Za dostawę procentów odpowiada inna usługa, „Piwniczka Biedronki”, a za inne produkty spożywcze – inna.

Czyli trzeba złożyć de facto dwa zamówienia: jedno na produkty spożywcze, drugie na alkohol (być może jest sposób żeby to obejść, ja nie znalazłem). I kiedy złożyłem dwa zamówienia, to wino przyjechało w ciągu regulaminowego czasu 50 minut, a ser nie przyjechał w ogóle. Po godzinie oczekiwania, gdy moje zamówienie nawet nie zaczęło być kompletowane, anulowałem je.

Jak wygląda weryfikacja wieku? W trakcie zamawiania deklarujemy, że mamy ukończone 18 lat i nie jesteśmy pod wpływem alkoholu (czyli zupełnie tak jak w sklepie). Oczywiście, rodzi to problem natury formalno-prawnej, bo ktoś może być trzeźwy w czasie zamawiania, ale po godzinie już niekoniecznie.

Użytkownik godzi się na weryfikację tożsamości, wieku i stanu trzeźwości (na oko) przez kuriera – zupełnie tak jak w sklepie. W praktyce kurierzy ani razu nie prosili mnie o dowód osobisty. Niektórzy pełnoletniość mają wypisaną na zmarszczkach i wyrazie twarzy, inni – różnie. „Masz 18 lat?” – rzucił jeden z kurierów, ja przytaknąłem, a on się oddalił.

Pewną barierę wprowadziła Żabka, która do zamawiania alkoholu wymaga rejestracji z podaniem danych (np. przez Facebooka, konto Google czy Apple). Oczywiście, każde takie konto można sfałszować, ale to taka dodatkowa zapora, na tle zupełnego braku bezpieczników u konkurencji.

źródło zdjęcia: Unsplash

Subscribe
Powiadom o
22 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Przemo
2 lat temu

Ceny odstraszające. Ale kto bogatym studentom zabroni…
Ogarnięty człowiek stara się planować zapasy i mieć tyle wina i wódki, żeby nawet najazd paru znajomych pozwoliły przetrzymać.

P.S. W Żabce ogólnie staram się nic nie kupować. Niestety, ale w moim planowaniu wszelakie osiedlowe sklepy są skreślone z automatu, właśnie z powodów cenowych. W przypadku Żabki nie tylko.

Last edited 2 lat temu by Przemo
Admin
2 lat temu
Reply to  Przemo

To prawda, wygoda kosztuje, to nie ma prawa być tanie

Przemo
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

No właśnie ta wygoda jest wątpliwa. Bo przywiozą to co jest, a nie to co chcę. A przecież nie będę się kłócił z człowiekiem, który przeważnie nie za bardzo ogarnia co się do niego mówi. A znalezienie adresu w centrum wojewódzkiego miasta zajmuje mu pół godziny. I ja go nawet rozumiem. Jakbym pojechał pracować jako kurier do jakiegoś afrykańskiego wielkiego miasta to też miałbym problemy (akurat mi znajomy pokazywał jak kurier glovo kombinował, żeby do niego dojechać, a był ewidentnie z Afryki).

Admin
2 lat temu
Reply to  Przemo

To fakt, trochę to wynika z tej recenzji

Mirek
2 lat temu
Reply to  Przemo

W Żabce niektóre produkty są tańsze niż w wielkich marketach co odkryłem niedawno na przykładzie moich ulubionych deserków – 5 złotych w Spar i Kaufland, 4,60 w Biedrze a w Żabkach 3,99.

Przemo
2 lat temu
Reply to  Mirek

To akurat wyjątek, błąd systemu. Na pewno nie reguła. Żabka jest bardzo droga.

Admin
2 lat temu
Reply to  Przemo

Raczej strategia. Każdy sklep ma kilka megatanich produktów, które mają przyciągnąć klienta, a na miejscu trzeba go skłonić do spontanicznych zakupów także innych rzeczy

jan
2 lat temu

: pytanie laika, gdy zakladamy rachunek maklerskie i kupujemy etfa X , nastepnie sprzedajemy tego etfa X z zyskiem np. 10%, srodki leza na rachunku maklerskim i kupujemy etf Y, czy podatek musimy zaplacic czy skoro srodkow nie wyplacilismy z rachunku maklerskiego to nie placimy dopoki środki nie zostaly wytransferowane z rachunku maklerskiego na konto bankowe?

Admin
2 lat temu
Reply to  jan

Jak Pan sprzeda akcje/ETF-y z zyskiem, to już pojawia się zysk, więc wystarczy transakcja – nie trzeba czekać na wyprowadzenie pieniędzy z konta maklerskiego

jan
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

to plus za tfi. jezeli nie w ramach ike,
kupujemy za 100 tys etf, robi nam zysk 10 tys czyli 10%, i chcemy zamienic go na inny, sprzedajemy w sumie dostajemy 108,1 tysiaca a 1,9 tysiaca podatek, i wplacamy na inny etf calosc czyli 108,1,
natomiast tfi w ramach parasola te 110 tysiecy w analogicznym przypadku zamieniamy na inny fundusz i mamy odroczony podatek w przeciwienstwie do etf/akcji,
mam racje?

Admin
2 lat temu
Reply to  jan

Tak, przy parasolu to duży plus

krzysztof
2 lat temu

na razie to tylko lokalny problem, czytaj warszawski…jakies 90% albo wiecej Polakow nie ma mozliwosci skorzystania z tych udogodnien…i pewnei nie predko bedzie miala wiec to raczej ciekawostka niz trend.
co do samych zakupow:niby fajnie, ale przy odrobinie dobrej woli mozna sobie zakupy zaplanowac i nie w wiekszosic przyupadkow nie bedzie potrzeby korzystanai z takich uslug.

Mirek
2 lat temu
Reply to  krzysztof

Glovo działa również poza Warszawą (inna sprawa że nie słyszałem o nic nic pozytywnego).

Przemo
2 lat temu
Reply to  Mirek

Bo nie da się nic pozytywnego powiedzieć, jak regularnie dostajesz zimne. Zimne jedzenia, nie piwo… Zatrudniają ludzi nie znających miasta i często także języka. Efekty są potem właśnie takie. Zwykle jak wożą Polacy to jest ok (nie zawsze), za to jak przyjeżdża obcokrajowiec to jest słabo. I to nie jest z mojej strony żaden nacjonalizm, to stwierdzenie faktu, Te osoby są zwykle sympatyczne, potrafią powiedzieć dzień dobry i dziękuję, ale nie potrafią w rozsądnym czasie dojechać pod wskazany adres. I jeszcze raz napiszę: też bym miał podobne kłopoty w obcym mieście, z barierą językową. To nie świadczy źle o tych… Czytaj więcej »

krzysztof
2 lat temu
Reply to  Mirek

tak ale nie wszedzie a jak dziala to w ograniczonym zakresie.To co opisuje autor czyli zakupy w 15 minut, kilka firm do wyboru dotycza co najwyzej czesci mieszkancow Warszawy…
oczywiscie,ze w innych duzych maistach tez mozna kupic w ten sposob, ale wybor ograniczony i na pewno nie trwa to 15 minut…

mirekk
2 lat temu
Reply to  krzysztof

Lisek działa też w Katowicach.

anonymous
2 lat temu

W artykule podana jest nieprawda. W Katowicach hala makro znajduje się w środku miasta obok ogromnego osiedla z wielkiej płyty + deweloperka.

Pijak czyli Złodziej
2 lat temu
Reply to  anonymous

Tak napewno specjalnie wszystkich nas okłamał, pisał w Wawie ale przecież mial na myśli pępek swiata czyli Katowice

MarekB
2 lat temu

Pomijając problem portfelowy, takie podejście (kupowanie w sklepach online) wpajane jest teraz od najmłodszych lat – rodzice kupują bo jest to nowość, dzieci patrzą i się uczą. Sprzyja temu pandemia bo ogranicza wychodzenie z domu dla dorosłych a i dzieci są zamykane w domach bo przecież do szkoły iść nie można. Co to oznacza – coraz większe odizolowanie, osamotnienie, przejście tryb zdalny, problemy ze zdrowiem bo się ruszyć do sklepu nie chce i psychicznym bo pogadać z kurierem nie można za długo. Ludzie, nie kupujcie w tych sklepach, leje weź parasol, sypie śnieg załóż czapkę. Wyjdź się przewietrzyć. P. Sudak… Czytaj więcej »

John
2 lat temu
Reply to  MarekB

Sądze, że to ma sens w niedziele, kiedy sklepy są zamknięte. W pozostałe dni to raczej każdy ma sklep pod nosem.

krzysztof
2 lat temu
Reply to  John

no ale male osiedlowe i zabki sa czynne, a one z zalozenia sa blisko

Przemo
2 lat temu
Reply to  MarekB

Cóż, ludzie są leniwi. Mam przykład znajomej, mamy trójki dzieci, której się nie przelewa. I to bardzo się jej nie przelewa.
Ale jednak bywa tak leniwa, że zamiast zrobić dwie pizze (koszt ok. 20 PLN za obie za prostą wersję z sosem pomidorowym, serem i salami) woli z tego swojego lenistwa zamawiać dużo gorszy produkt za 60-70 PLN.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu