W pierwszych bankowych aplikacjach bankowych można było sprawdzić kursy walut i znaleźć drogę do najbliższego oddziału. Dziś z telefonem w ręku można załatwić większość bankowych spraw. Ale czy tą drogą powinny iść bankowe aplikacje? Lepiej zawrzeć w nich wszystko, co się da, czy raczej banki powinny wyselekcjonować tylko najważniejsze usługi? Jaka powinna być idealna aplikacja mobilna banku?
Pierwsze aplikacje mobilne banków – czyli po prostu narzędzia oferujące możliwość korzystania z usług bankowych przez telefon, a raczej smartfon – zaczęły pojawiać się w Polsce mniej więcej 15 lat temu. Początkowo patrzono na nie trochę jak na gadżet, który nie wiadomo, czy się przyjmie. Szacuje się, że dziś z usług bankowych wyłącznie przez smartfon korzysta blisko 10 mln Polaków.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Aplikacja mobilna banku: od wyszukiwarki bankomatów do organizatora życia
Ale na początku tej drogi aplikacje bankowe faktycznie były gadżetami. Pamiętam konferencję prasową banku, który jako jeden z pierwszych zaprezentował aplikację mobilną. Jej funkcje nie powalały na kolana, oczywiście patrząc na nie z obecnej perspektywy. Przez telefon można było sprawdzić kursy walut i odnaleźć na mapie – dzięki geolokalizacji – najbliższą placówkę banku. Dziś bankowa aplikacja pozwala załatwić bankowe sprawy z pominięciem oddziału i komputera stacjonarnego.
Przełomem w historii bankowych aplikacji było pojawienie się w nich funkcji transakcyjnych. A jak jest dziś, czyli w czasach, kiedy bariery technologiczne przestały być problemem (prawie każdy ma smartfon, a dostęp do internetu jest powszechny)? Banki poszły różnymi drogami. Niektóre ograniczyły się do podstawowych i najważniejszych usług dostępnych z poziomu aplikacji. Chodzi m.in. o możliwość sprawdzenia stanu konta, zrobienie przelewu (dziś przez aplikacje można zlecić praktycznie każdy rodzaj przelewu) czy dostęp do płatności mobilnych, np. BLIK-a.
Ale są też banki, które „wkładają” do apek znacznie więcej możliwości. Zgodnie z tą filozofią, aplikacja mobilna staje się centrum dowodzenia nie tylko finansami osobistymi. Dzięki niej można kupować różnego rodzaju bilety (komunikacyjne, na wydarzenia kulturalne), płacić za przejazd autostradami, zakładać lokaty, wnioskować o kredyty, doładowywać telefony, kupować ubezpieczenia (komunikacyjne i turystyczne), przechowywać dokumenty i paragony, mieć dostęp do e-urzędu, przechowywać portfel kart lojalnościowych czy skanować faktury.
W naszej części Europy jednym z banków, który najbardziej postawił na multifunkcjonalność swojej aplikacji bankowej jest węgierski OTP. Jego aplikacja mobilna Simple potrafi więcej niż większość bankowych aplikacji mobilnych banków razem. Można w niej oczywiście wykonywać przelewy i płacić kartą mobilną, ale też kupić winiety autostradowe, bilety komunikacji miejskiej i dalekobieżnej, bilety parkingowe, bilety do kina, na koncerty, do teatru, na festiwale, można też zamawiać w tej aplikacji taksówkę, przechowywać w niej karty lojalnościowe, doładować telefon komórkowy, wykupić krótkoterminowe ubezpieczenie samochodu…
———————-
ZAPROSZENIE:
Bank Pekao przygotował kolejne nowinki w ramach swojej bankowości mobilnej Peopay. Z poziomu tej aplikacji klienci Banku Pekao kupią teraz bilety komunikacji miejskiej i zapłacą za parkowanie. Przez aplikację mogą też inwestować – kupować i sprzedawać jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych. Więcej o aplikacji Peopay dowiesz się pod tym linkiem. Za pośrednictwem aplikacji Peopay możesz otworzyć w Banku Pekao konto na selfie
———————-
Przeczytaj też: Pieniądze rządzą światem, ale jak sprawić, żeby nasze dzieci potrafiły nad nimi zapanować? Nowoczesne narzędzia pomogą w tym… rodzicom
Przez długi czas w aplikacjach mobilnych brakowało dostępu do funduszy inwestycyjnych, ale i tę zaległość banki zaczęły nadrabiać. Apka z funduszami jest m.in. w ofercie mBanku, PKO BP, a niedawno wprowadził je Bank Pekao do swojego PeoPay. Bezpośrednio w aplikacji można składać zlecenia nabycia, zamiany i odkupienia jednostek uczestnictwa funduszy Pekao TFI, zapoznać się ze strukturą oraz wyceną portfela czy sprawdzić stopę zwrotu i historię zleceń.
To, że oferta inwestycyjna znajduje się w bankowej apce i można zainwestować w fundusze jadąc tramwajem, nie oznacza, że „jedziemy na skróty”. Klient – jeśli wcześniej nie podpisał umowy o przyjmowanie i przekazywanie zleceń dotyczących jednostek uczestnictwa funduszy inwestycyjnych – może to zrobić również z poziomu aplikacji. Przed przyjęciem pierwszego zlecenia jest też przekierowany do kwestionariusza MIFID, w której określa swój poziom akceptacji ryzyka inwestycyjnego.
Przeczytaj też: Czy banki przestaną finansować kopalnie i firmy naftowe? „To jedyna szansa dla planety” – mówią ekonomiści. A co na to polskie banki?
Dwie trzecie Polaków sięga do bankowej apki po proste usługi
Funkcje aplikacji bankowych są stale rozszerzane, ale czy tego chcą klienci? Odpowiedź można znaleźć w badaniach przeprowadzonych wiosną tego roku przez Visę (na próbie 2666 użytkowników aplikacji bankowych).
Wynika z nich, że blisko 70% konsumentów korzysta z aplikacji bankowych głównie po to, żeby sprawdzić wydatki, skontrolować stan swoich finansów i zajrzeć do historii transakcji. Większość klientów banków sięga więc po najprostsze funkcje.
Czy to oznacza, że banki niepotrzebnie inwestują w aplikacje mobilne? Badania (w blogu firmy Visa) skomentował Igor Zacharjasz, w Visie odpowiedzialny za produkty cyfrowe i innowacje w Europie Środkowej. Ekspert zwraca uwagę na to, że realizując badanie jakościowe, wielokrotnie spotkał się z sytuacją, kiedy badany mówił, że chciałby zobaczyć konkretne rozwiązanie w swojej aplikacji. Często okazywało się, że dana funkcja czy usługa już jest w aplikacji. Dlatego – mówi Zacharjasz – aplikacja powinna wspierać użytkowników w odkrywaniu jej możliwości”.
Wynika więc z tego, że banki powinny położyć większy nacisk na reklamowanie, prezentowanie klientom funkcji swoich aplikacji. Być może przyczyni się to do odchudzenia zasobów naszych telefonów. Bo jeśli bank oferuje mi w aplikacji np. płatności za parkowanie z automatycznym podłączeniem źródła płatności, to po co mi oddzielna aplikacja?
Czy wiele funkcji w aplikacjach ma sens? Nie można zapominać o 30% bardziej aktywnych klientów, czyli kilku milionach, którzy używają aplikacji nie tylko do sprawdzania stanu konta. Jakie jest Wasze zdanie? Wolicie prostą aplikację z podstawowymi funkcjami czy „wypasioną”, dzięki której placówka i bankowość internetowa będą zbędne?
————————————————–
Artykuł powstał w ramach rubryki tematycznej „Co słychać?”, której Partnerem jest Bank Pekao
Źródło zdjęcia: Pixabay