Odkąd w Polsce zapanowała era niskich stóp procentowych, między bankami, a klientami odbywa się permanentna walka o to, by klientowi wydawało się, że ma oprocentowanie lepsze, niż ma naprawdę. Pisałem o tym kilka razy, a szczególnie odsyłam Was do tekstu, w którym opisałem najważniejsze triki „depozytowe” stosowane przez banki.
Czytaj też: Niesmaczne, lecz powszechne. Tak banki robią nas w trąbę na oprocentowaniu naszych pieniędzy
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W zaistniałych okolicznościach kluczowym produktem ściągającym do banków depozyty jest konto oszczędnościowe. Sens blokowania pieniędzy na depozycie przy obecnych stawkach jest niewielki, więc depozytów terminowych klienci nie lubią. Ale jeśli klient ma możliwość trzymania pieniędzy nieco lepiej oprocentowanych i z pełnym do nich dostępem, to może się skusić…
Promocje związane z kontami oszczędnościowymi miewają dwa ograniczenia: czasowe i kwotowe. O ile ograniczenie czasowe (np. podwyższone oprocentowanie dla nowych środków przez pierwsze trzy miesiące deponowania pieniędzy) nie budzi zwykle kontrowersji, o tyle na tle ograniczeń kwotowych zdarzają się nieporozumienia. Chodzi zwłaszcza o próg do którego to wyższe oprocentowanie jest naliczane.
Rozwiązania stosowane przez banki są dwa: pierwsze polega na tym, że do pewnego salda oprocentowanie wynosi tyle-a-tyle, zaś nadwyżka ponad to saldo jest oprocentowana już inaczej (zwykle niżej). Drugie rozwiązanie to ukryta pułapka: dopóki saldo na koncie nie przekracza danego progu, oprocentowanie pieniędzy jest promocyjne. Po przekroczeniu progu cała kwota (a nie tylko nadwyżka) jest oprocentowana niżej.
Klient musi więc pilnować, by nie mieć za dużo pieniędzy, bo wtedy wpadnie w zastawioną przez bank pułapkę. A wpaść w nią można nawet z… pomocą banku. W tej sprawie napisał do mnie jeden z czytelników, który skusił się na promocyjne oprocentowanie konta oszczędnościowego w Deutsche Banku. Czytelnik ma pod ręką 100.000 zł, więc przy tych pieniądzach jest już sens walczyć o procenty na koncie.
„Zgodnie z Tabelą Oprocentowania Rachunków i Lokat dla Osób Fizycznych i Przedsiębiorców oprocentowanie rachunku oszczędnościowego dla środków do 100.000 zł przez pierwsze cztery miesiące wynosi 2,55%. W moim przypadku oprocentowanie środków zostało naliczone w wysokości 1,05%”
– napisał do mnie zbulwersowany czytelnik, pan Krzysztof. Czyżby bank popełnił aż tak gruby błąd przy naliczaniu oprocentowania? Cóż, to się czasem zdarza, ale zwykle pomaga zwykła reklamacja i oprocentowanie pieniędzy jest podwyższane, a straty klienta – wyrównywane. Pan Krzysztof liczył na ten scenariusz:
„Sprawa została zgłoszona na infolinię Deutsche Banku, gdzie poinformowano mnie, że w wypadku, gdy środki na rachunku przekraczają 100.000 zł, to całość salda jest oprocentowana na 1,05%. Zastosowanie takiego rozwiązania jest nie tylko niezgodne z Tabelą Oprocentowania, ale również z praktyką rynkową innych banków. Złożyłem reklamację, ale nie wierzę w jej pozytywne załatwienie”
– napisał do mnie pan Krzysztof. Prześwietliłem wspomniane przez klienta tabele oprocentowania oraz dostarczone przez klienta wyciągi i doszedłem do wniosku, że… wszystko jest w porządku. W tabeli skala oprocentowania jest opisana w następujący sposób: „Opdocentowanie w skali roku, gdy saldo: a) do 100.000 zł – 2,55% , b) ponad 100.000 zł – 1,05%”. Nie ma mowa o „nadwyżce ponad kwotę…” tylko o całym saldzie.
Co ciekawe pan Krzysztof wcale nie przekroczył promocyjnej kwoty w momencie wpłaty. Wpłacił bowiem dokładnie 100.000 zł. Przekroczył ją w momencie, gdy bank… po raz pierwszy naliczył odsetki. Wówczas saldo przekroczyło 100.000 zł o kwotę 48,9 zł i bank zaczął naliczać niższe oprocentowanie. Summa summarum po czterech miesiącach klient miał na koncie kwotę 100.254 zł. A gdyby odsetki były naliczane w wariancie promocyjnym – miałby 100.520 zł po odcięciu podatku Belki.
Doradziłem klientowi, żeby walczył do upadłego, bo jeśli bank w taki sposób ustawia zasady gry, to przynajmniej nie powinien uwzględniać w saldzie odsetek, które sam nalicza. Klient nie musi umieć policzyć ile pieniędzy powinien włożyć na banku żeby nie wpaść w niższe oprocentowanie. Zasady powinny być klarowne i bez haczyków.
„Mój dziadek również założył konto (kilka tygodni po mnie) i również musiałem pisać w jego imieniu reklamację. Ostatecznie odsetki zwrócono, ale nie w ramach uznania reklamacji tylko w dbałości o relację z klientem. Z moich wyliczeń wynika, że nie była to dokładnie pełna kwota brakujących odsetek”
– donosi klient. Sądzę, że zasada promocji dotyczącej wyższego oprocentowania na koncie oszczędnościowym zawiera poważny feler. Wolałbym niższy próg promocji, ale jednocześnie zasadę, w której tylko nadwyżka ponad jakieś saldo jest oprocentowana niższą stawką. To byłoby prostsze i bardziej klarowne.