2 marca przejdzie do historii polskiego e-handlu. Od tego dnia Polacy mogą robić zakupy „pełną gębą” na Amazonie, największej platformie zakupowej na świecie. Co prawda Amazon obecny jest w Polsce już od kilku lat. Ma tu kilka centrów dystrybucyjnych, a polscy klienci i sprzedawcy mogli już wcześniej korzystać z niemieckiej platformy – amazon.de. W końcu jednak doczekaliśmy się polskiej wersji serwisu, czyli Amazon.pl. Postanowiłem zrobić zakupy na tej platformie. Jak poszło?
Odpalenie polskiej wersji serwisu było przesądzone już od dawna. Od wielu miesięcy spekulowano nie tylko na temat daty startu, ale przede wszystkim na temat tego, co Amazon zaoferuje polskim klientom i czy zagrozi pozycji polskiego giganta e-handlu – platformie Allegro. Postanowiłem wypróbować Amazon.pl.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Uprzedzam jednak, że nie jest e-handlowym wyjadaczem. Na Allegro kupuję raz na miesiąc, a może i rzadziej. Nie korzystam z programów lojalnościowych, które w ramach abonamentu pozwalają kupować np. bez płacenia za dostawę. Potraktujecie więc moją recenzję Amazona – i próby porównania tego serwisu z Allegro – jako opinię przeciętnego klienta. Jeśli macie więcej doświadczeń zakupowych i też testowaliście już też tę platformę, dzielcie się swoimi obserwacjami w komentarzach.
Przygodę z Amazon.pl zaczynamy od rejestracji. W moim przypadku przebiegła ona szybko i bezboleśnie. Trzeba podać nazwę użytkownika, adres e-mail lub telefon, udowodnić, że nie jest się robotem (przepisujemy pojawiający się ciąg znaków). Następnie na podany przy rejestracji adres e-mail otrzymamy kod, który trzeba wpisać w formularzu rejestracji. I to wszystko. Od tej pory można szukać i zamawiać produkty.
Wizualnie główna strona Amazona i Allegro wyglądają podobnie. Ktoś, kto nie wie, na jakiej jest stronie, może nawet nie zauważyć różnicy. Zobaczymy na niej masę reklam promowanych i polecanych produktów, czy ofert typu „wybrane dla Ciebie”. Różnicę między Amazonem a Allegro widać natomiast w sposobie prezentacji konkretnych produktów. Chodzi np. o zdjęcia. Na Amazonie jest ich mniej, ale można powiększać ich fragmenty, z kolei na Allegro jest więcej fotek pokazujących przedmiot w różnych ujęciach.
Opisy produktów piętą achillesową Amazon.pl?
Od kilku dni nosiłem się z zamiarem kupna czystych płyt CD z możliwością nadruku w specjalnej drukarce. Zapewne kupiłbym je na Allegro, ale skoro Amazon wystartował, postanowiłem przetestować jego możliwości i tzw. „user experience” właśnie na przykładzie zakupu płyt. Jeśli chodzi o „bogactwo” tego asortymentu , to właściwie nie zauważyłem różnic między Amazonem i Allegro, może z lekką przewagą tego drugiego. Być może wynika to z tego, że płyty CD są już dziś produktem niszowym i nie są dobrym materiałem porównawczym. Generalnie na Amazonie jest 20 kategorii produktów – od książek, poprzez elektronikę, po zabawki czy produkty do domu i ogrodu. Czyli podobnie jak na Allegro.
Ale już na etapie prezentacji produktu uwidoczniła się pięta achillesowa Amazona – ich opisy. Jakiś czas temu opisywałem historię polskiego przedsiębiorcy, który postanowił wstawić do serwisu trochę swojego towaru (artykuł kryje się za tym linkiem). Pisząc delikatnie, mój rozmówca nie był zadowolony z tej współpracy, a jednym z powodów niezadowolenia były opisy produktów. Jego asortyment – dzięki sieci Amazona – sprzedawany był na całym świecie, ale opisy produktów tłumaczyły boty, co w skrajnych przypadkach powodowało, że opis nijak się miał do towaru.
Zauważyłem podobny problem. Wybrany przeze mnie produkt opisany jest dokładnie tak: „MediaRange MR203 CDR80 700MB 52x (100) pudełko do ciasta z nadrukiem atramentowym”. Do jakiego ciasta? Płyty pakowane są jedna na drugiej w opakowaniach zwanych „cake”, co po angielsku znaczy ciastko. Najwyraźniej automat bezmyślnie przetłumaczył opis oryginalny i stąd wzięło się „pudełko do ciasta”. W przypadku Allegro, gdzie opisy wprowadzają Polacy, nie ma z tym problemu.
Korzystający z Amazona mogą mieć też problem z opiniami klientów, czyli bardzo ważnym drogowskazem przed dokonaniem zakupów. Na Allegro sprzedają głównie polscy przedsiębiorcy, a kupują Polacy. I to oni umieszczają opinie na temat obsługi, danego sklepu czy procesu zakupowego. W przypadku Amazona towar idzie do nas z całego świata. Opinie – owszem – są, ale w językach obcych. Pół biedy, gdyby były po angielsku, ale w moim przypadku sporo opinii było w języku włoskim czy hiszpańskim. Podam przykład. Wziąłem pod lupę negatywny komentarz, w oryginale po włosku:
„Mi meraviglio di Amazon!!!! Spedizione inquietante „un baule per un francobollo” praticamente senza nessuna protezione interna se non un pezzetto ridicolo di carta, quindi: campana completamente distrutta, dischi in libera circolazione per lo scatolone, per tanto una buona parte rovinati e sfregiata la parte stampabile, mi pento di non aver fatto un reso e ora quando cerco di inciderli, e non vengono, mi domando ” il disco è stato rovinato o è proprio lui che è difettoso? Comunque riesco a inciderne 1 su 4 un po pochini vero? La stampa viene discreta. Traete voi le conclusioni quanto vi convenga acquistarli….”
Pod komentarzem jest opcja przetłumaczenia na polski. Jak to zrobił translator Amazona?
„Zastanawiam się Amazon!!! Niepokojąca wysyłka „bagażnik na pieczęć” praktycznie bez żadnej ochrony wewnętrznej z wyjątkiem śmiesznego kawałka papieru, więc: całkowicie zniszczony dzwon, dyski w swobodnym obrocie dla pudełka, bo tak dobra część zrujnowana i blizny drukowalna część, żałuję, że nie dokonałem powrotu, a teraz, kiedy próbuję grawerować ich, a oni nie przychodzą, zastanawiam się „płyta została zrujnowana lub to tylko on jest wadliwy? W każdym razie mogę zhakować 1 na 4 trochę dobrze? Drukowanie jest dyskretne. Wyciągnij wnioski tak bardzo, jak wygodnie jest je kupić…”
I jeszcze dla porównania skorzystałem z translatora Google’a, który chyba jest ciut lepszy:
„Jestem zdumiony Amazon!!!! Przeszkadzająca przesyłka „bagażnik na znaczek pocztowy” praktycznie bez żadnego zabezpieczenia wewnętrznego innego niż śmieszna kartka papieru, w związku z tym: dzwonek całkowicie zniszczony, krążki w swobodnym obrocie do pudełka, dlatego spora część uszkodzona i zaatakowana część do druku, żałuję że nie wróciłem, a teraz, kiedy próbuję je nagrać, ale nie przychodzą, zadaję sobie pytanie: „płyta została zrujnowana, czy jest naprawdę wadliwa? wydruk jest przyzwoity. Wyciągnij własne wnioski, co warto je kupić ….”
Z czasem zapewne pojawiać się będzie więcej polskich komentarzy, ale na tę chwilę zdani jesteśmy na automatyczny translator.
30 dni na zwrot, darmowa dostawa od 100 zł
Mimo tej negatywnej opinii, zaryzykowałem i postanowiłem kupić ten produkt. Sprawdzam więc cenę, warunki i koszt dostawy oraz opcje płatności. Pozytywnie zaskoczyła mnie opcja darmowej wysyłki w przypadku zamówień o wartości od 100 zł, choć tym razem z tego nie skorzystam, bo moje płyty kosztują ok. 70 zł. Amazon informuje jednak, że darmowa dostawa dotyczy tylko przedmiotów wysyłanych bezpośrednio przez Amazon.pl oraz sprzedawców zewnętrznych korzystających z centrów logistycznych Amazona.
Jak jest z czasem dostawy? Amazon informuje, że w trybie „speed” (dostawa priorytetowa) mógłbym ją odebrać już następnego dnia, ale w opcji standardowej przesyłka dotrze pojutrze. Na Allegro podobny produkt też mógłbym otrzymać za dwa dni, choć platforma zaznacza, że to nie jest gwarancja, a jedynie szacunek na podstawie innych transakcji realizowanych przez danego sprzedawcę. Trzeba pamiętać, że z reguły kupując na Amazonie towar pakuje, wysyła i sprzedaje Amazon, na Allegro – poszczególni sprzedawcy
Co ze zwrotami? Pamiętajmy, że niezależnie od tego, gdzie kupujemy (chodzi o sprzedaż na odległość, a więc m.in. przez internet), mamy ustawowe prawo do zwrotu towaru w ciągu 14 dni. Amazon z własnej woli wydłuża ten termin do 30 dni, czyli tak jak Allegro.
WAW83A zamiast paczkomatu InPost
Kolejny etap zakupów to wskazanie miejsca dostarczenia przesyłki. Na Amazonie można podać adres lub kod pocztowy, a następnie system wskaże punkty w mojej okolicy, np. punkty DHL w sklepach sieci Żabka. Ja wybrałem najbliższy paczkomat InPost, z którego zwykle korzystam. I tu pojawia się problem. Dobrze znam adres tego paczkomatu, więc wiem „co Amazon ma na myśli”. Ale w systemie nie pojawia się informacja, że to paczkomat InPost, a jedynie adres i kod paczkomatu „WAW83A”. Przydałaby się taka informacja.
Jestem coraz bliżej finalizacji zakupu. Amazon podlicza: 100 sztuk płyt CD w „pudełek do ciasta” kosztować mnie będzie 70 zł. Czy to dobra cena? Dokładnie ten sam produkt np. na morele.net kosztuje aż 92,50 zł, i to bez kosztów wysyłki. To tylko przykład, ale różnego rodzaju niedociągnięcia Amazon może rekompensować atrakcyjniejszą ceną. Natomiast cena standardowej wysyłki to 8,99 zł. To taki sam koszt jak na Allegro za dostawy do paczkomatów.
Przechodzę do płatności. Do wyboru są karty płatnicze (Visa i Mastercard) oraz system Przelewy24, za pośrednictwem którego mogę zrobić tzw. szybki przelew bezpośrednio z rachunku bankowego. Co mnie bardzo ucieszyło, od pierwszego dnia działania Amazon.pl wśród form płatności dostępny jest też BLIK. W tym momencie nie da się jednak zapłacić BLIK-iem lub przez Przelewy24 za zamówienia powyżej 15.000 zł. Amazon informuje też, że nie można wybrać metody płatności Przelewy24 dla opcji zakupów „Kup teraz”, zamówień treści cyfrowych i subskrypcji.
Co ciekawe, przy okazji startu Amazon.pl, BLIK przyspieszył proces płatności. Użytkownicy BLIK po zapamiętaniu w aplikacji mobilnej banku na swoim smartfonie przeglądarki, przez którą robią zakupy na Amazon, nie muszą przy kolejnych zakupach przepisywać kodu BLIK, a jedynie zatwierdzić transakcję w telefonie.
I tak oto dokonałem pierwszego zakupu na Amazon.pl. Za chwilę przekonam się, czy przesyłka dotrze pojutrze, zgodnie z tym, co obiecuje Amazon i w jakim stanie. W międzyczasie przetestuję usługę śledzenia przesyłek. Zachęcam wszystkich, którzy skorzystali już z usług platformy, do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami w komentarzach pod artykułem.
Przeczytaj też test Amazon.pl w bratnim blogu Homodigital.pl: Czy „polski” Amazon bije na głowę Allegro? A może to nasza rodzima platforma robi różnicę?
Zobacz również: Amazon już-tuż! Czy może zniszczyć rynek e-commerce w Polsce? Nauczka z Indii
Wkrótce na „polskiego” Amazona spojrzymy też okiem sprzedawców, którzy zdecydowali się handlować na tej platformie. Allegro w ostatnim czasie ich nie rozpieszczało, serwując co chwilę nowe podwyżki prowizji. Każda konkurencja jest dobra, ale czy ta w postaci Amazona wyjdzie polskim przedsiębiorcom na dobre?
Źródło zdjęcia: Pixabay