Galerie handlowe znów otwarte. „Tęskniliśmy za Wami!” – mówią sklepikarze. Klienci też umierali z tęsknoty. I właśnie szykują się do okazania „dowodu miłości”. Sklepy nie będą stawiały oporu – właśnie zdecydowały o wydłużeniu godzin otwarcia, montują dodatkowe stanowiska do dezynfekcji i przedłużają promocje: Black Friday, ma być przez cały tydzień. Możliwe, że będzie też dłuższy czas na zwrot rzeczy, by nie trzeba było korzystać z przymierzalni. Jak kupować by było bezpiecznie?
Od kilku lat trudno sobie wyobrazić święta bez dwóch rzeczy: filmu „Kevin sam w domu” w telewizji i gorączki przedświątecznych zakupów. W tym roku wiadomo, że Kevina nie zabraknie, ale pojawiła się groźba, że rząd zamknie sklepy. Dopiero w sobotę 28 listopada, po trzech tygodniach handlowego lockdownu, klienci wracają do galerii.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Władze poszły nawet o krok dalej i posłuchały epidemiologów, którzy nawoływali do „rozrzedzenia” kupujących. I podarowały nam dodatkowo trzy niedziele handlowe w grudniu, dzięki czemu zakupy będziemy mogli rozłożyć w czasie. Czego się spodziewać w galeriach handlowych po ich „restarcie”? I jak bezpiecznie zrobić zakupy?
Tysiące par butów i koszul w magazynach. Handel liże rany
Sklepy w galeriach handlowych wyszły z półtoramiesięcznego wiosennego lockdownu mocno pokiereszowane. Reserved czy CCC zanotowały po 300-600 mln zł straty (które teraz mozolnie odrabiają dzięki energicznemu wejście w e-handel), a i samym galeriom w oczy zajrzał kryzys. Niektóre galerie handlowe, jak np. łódzka Sukcesja, po prostu zbankrutowały.
Szacuje się, że utracone przychody wyniosły ok. 17,5 mld zł. W maju – gdy zakończył się wiosenny lockdown – liczba klientów była na poziomie 63% tej z początku roku. Pod względem obrotów galerie miały 76% ruchu. Ale z czasem sytuacja się poprawiała, we wrześniu było to już 80% (choć są dane, które mówią, że mniej – zależy od metodyki).
Ale gdy pandemia się znów rozpędziła, rząd zdecydował się na sprawdzone metody, czyli zamknięcie sklepów. Ale tym razem nie wszystkich, bo tylko odzieżowych, obuwniczych, jubilerskich, z artykułami dla dzieci oraz elektronicznymi. I gastronomii oraz hoteli na dokładkę. Przyznam, że wyglądało to komicznie, gdy w centrach handlowych działały markety budowlane i hipermarkety (więc był tam tłok), a również duże i zwykle niezbyt oblegane sklepy odzieżowe były zamknięte.
W listopadzie branża handlowa straciła kolejne 7 mld zł i zaczęła się walka o grudzień, najważniejszy dla handlowców okres w roku. Według danych Polskiej Rady Centrów Handlowych (PRCH) odwiedzalność centrów handlowych w Polsce w grudniu rośnie o prawie 25%, a obroty – o 50-75% w stosunku do innych miesięcy.
Eksperci ostrzegali, że sam e-handel nie udźwignie zakupowego szału. Według Kantara co drugi Polak robi kupuje świąteczne prezenty na ostatnią chwilę, a jedynie 7% robi to z wyprzedzeniem. Po drugie zaś cały e-handel w Polsce to jedynie 12% sprzedaży detalicznej. Co by się stało, gdyby wszyscy ci, którzy robili zakupy w galeriach, przenieśli się do internetu?
Czytaj też: Jak zostać mistrzem sezonu wyprzedaży? Sześć zasad, którymi się kieruję, by tego dokonać
Galerie w blokach startowych. Klienci też. W tym wyścigu nie ma przegranych?
Klienci są w blokach startowych, wygłodzeni zakupów. Sklepy zaś zrobią dużo, żeby rozładować tłok – wiadomo, chodzi o nasze bezpieczeństwo. Przede wszystkim wydłużają godziny otwarcia – tak też było w poprzednich latach. Ale po pierwsze dotyczyło to głównie hipermarketów, a po drugie decyzje w tej sprawie zapadały dopiero na tydzień lub dwa przed świętami. Tymczasem już od soboty zakupy zrobimy dłużej w poznańskiej Posnanii, czy w sklepach sieci Media Expert, czy TK Maxx, które zapraszają już od 8.00 rano.
Galerie handlowe, trochę nie wiedząc czego się spodziewać, zapowiedziały kontrolę liczby wchodzących oraz ograniczyły promocję. Na dobę przed godziną zero, strony internetowe największych galerii handlowych ani nie zapraszały do odwiedzin, ani nie miały informacji o tym, że lada moment otwierają się na nowo. Może więc nie warto od razu w sobotę biec do galerii?
Czytaj też: W tym roku Black Friday będzie dłuższy. Oto najlepsze strategie dla łowców okazji
————————–
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W najnowszym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy z Bolesławem Witkowskim z platformy goodie – ekspertem od wyciskania – o tym, jak wycisnąć ostatnie soki z Black Friday. Niektórzy obstawiają rabaty przy kasach, inni – kody rabatowe w internecie. Jeszcze inni szykują się na zakupy z kartami płatniczymi, w których znajduje się możliwość zwrotu części pieniędzy za zakupy. Jeszcze inni zakładają konta w platformach cashbackowych. Co się bardziej opłaci? Jak zmaksymalizować zyski? Podcast do odsłuchania tutaj
————————–
Ponieważ w piątek sklepy były zamknięte, to promocje związane z Black Friday wydłużono o sobotę, a w niektórych przypadkach będą trwać przez cały weekend. Ale tym nie warto się przejmować. W polskim wydaniu zniżki na Black Friday są często ściemą. Prawdziwe wyprzedaże będą dopiero po świętach, na przełomie roku, a może jeszcze później. Wtedy można się spodziewać wyprzedaży ubrań i butów zimowych – firmy chcą opróżnić magazyny. Obniżki mogą sięgać 70% obecnych cen.
A elektronika? Jak pokazują dane Ceneo.pl sprzed trzech lat, faktycznie w styczniu średnie ceny elektroniki są niższe od tych w grudniu – ale tylko o kilka procent. Wystarczy się jednak cofnąć w czasie i za benchmark cenowy ustalić wrzesień, a okazuje się, że ceny styczniowe są już o 10% niższe, niż wrześniowe. To oznacza, że statystycznie grudzień jest jednym z najdroższych okresów na robienie zakupów (i nic dziwnego, w końcu popyt jest rekordowy). Jeśli jednak możemy się wstrzymać z poważniejszymi zakupami, warto poczekać do stycznia.
Jak bezpiecznie kupować? Galerie handlowe zapraszają pod czterema warunkami
Klienci, co pokazują statystyki odwiedzin galerii, nie chodzą tak często na zakupy jak przed pandemią. Być może obawiają się koronawirusa, a być może spadek wynika z tego, że do galerii przestały chodzić osoby starsze, które rząd namawia do pozostania w domu, a których siła nabywcza i tak nie była tak duża jak w porównaniu do osób aktywnych zawodowo. Zmienił się za to „styl” zakupów. Polacy kupują rzadziej, odwiedzają galerię w konkretnym celu. Zmienił się profil klienta – w czasie pandemii zakupy robią pojedyncze osoby, a nie całe rodziny, czy grupy młodzieży.
Przebywanie jednak w zamkniętym pomieszczeniu może wśród niektórych budzić obawę. Eksperci przypominają o zasadzie DDM, czyli Dezynfekcja, Dystans, Maseczki. Galerie to na tyle duże obiekty – pod względem powierzchni, jak i kubatury – że zakupy w zgodzie z zasadami DDM nie są „mission impossible”.
W sklepach i galeriach handlowych będzie obowiązywał limit – wejdzie 1 osoba na 15 m kw. powierzchni. To całkiem sporo. Oznacza to, że do przeciętnego salonu Reserved wejdzie 150 osób naraz, a do centrum handlowego Arkadia, jednego z najpopularniejszych centrów handlowych w Polsce, mogłoby w jednym czasie wejść 7.300 osób. Przed pandemią średnio w jednym czasie bywało tam 6.200 osób.
Czytaj też: Oto nowinki technologiczne, które sprawią, że galerie handlowe będą bezpieczne
Galerie handlowe zrobią wszystko, żeby było bezpiecznie – zapowiadają, że specjalne kamery zliczają odwiedzających i obsługa będzie zamykać wejścia w przypadku choćby zbliżenia się liczby klientów do limitu narzuconego przez rząd. Możecie mieć w godzinach szczytu kłopoty z wejściem do stosunkowo małych, lecz popularnych sklepów z drobiazgami, np. Flying Tiger niektóre sklepy ma na tyle niewielkie, że wejdzie tam najwyżej 6-8 osób naraz (zgodnie z limitami). Przed pandemią – rzadko było mniej, niż kilkanaście.
Niezależnie od ograniczeń we wchodzeniu do centrum handlowego i przemieszczaniu się koniecznie trzeba pamiętać o czterech podstawowych zasadach bezpiecznych zakupów.
Po pierwsze: zapomnij o window shopping (czyli traktowaniu galerii handlowej, jak galerii sztuki – to nie jest czas na snucie się i oglądanie witryn) i impulsywnym robieniu zakupów. W tym roku najlepiej mieć listę i nie przechadzać się bez celu po korytarzach galerii. Zdaniem wirusologów półgodzinne zakupy dają raczej 100% bezpieczeństwa – jeśli będziemy korzystać z koszyka, możemy go przetrzeć chusteczką nawilżaną płynem do dezynfekcji.
Powinniśmy jednak unikać kolejek do sklepów, jeśli takie będą, to omijamy je szerokim łukiem i wracamy do galerii w bardziej nietypowej dla zakupów porze – kwadrans przebywania w pobliżu tych samych osób zdecydowanie zwiększa ryzyko zakażenia, nawet jeśli wszyscy mają maseczki i trzymają dystans.
Unikaj tłoku. Wybierz godziny, gdy ludzi jest najmniej. Można to zrobić na dwa sposoby. W maju organizacja płatnicza Mastercard uruchomiła właśnie stronę „KiedyDoSklepu”. Za jej pomocą można sprawdzić, jaki jest ruch w sklepach w określonych godzinach i dniach tygodnia. Niestety, strona Mastercarda powie nam tylko o natężeniu ruchu w sklepach spożywczych.
Po drugie – warto przemyśleć czy trzeba do sklepu „pakować się” całą rodziną. Na myśl przychodzą mi obowiązujące na co dzień i bez pandemii zasady w sklepach typu „cash&carry”, gdzie zakupy można robić tylko w parach. Po co robić sztuczny tłok? Tym bardziej, że ciągle obowiązuje zakaz zgromadzeń powyżej 5 osób (no chyba, że spontaniczne na zakupach spotkamy znajomych – wtedy powinniśmy tylko sobie pomachać i odejść każdy w swoją stronę).
Po trzecie – wpisz w Google nazwę centrum handlowego i przejrzyj wyświetlane dane teleadresowe. Będą tam statystyki odwiedzin, które Google zlicza na podstawie danych ze smarfonów. Co do zasady, jak sprawdziła w swoich liczbach Polska Rada Centrów Handlowych, najmniej osób jest od poniedziałku do czwartku do godziny 15.00. Jednak między różnymi galeriami występują pewne niuanse.
Sprawdziłem co mówią dane Google na temat trzech różnych centrów handlowych w Warszawie i tego, ile osób odwiedza je w soboty. Wybrałem flagową Arkadię, ekskluzywny Klif i położone na przedmieściach M1 w Markach. Co się okazało? Że jeśli chcemy zrobić zakupy w butikach premium, to powinniśmy unikać godzin wczesno popołudniowych: w Klifie najwięcej osób jest o 13.00, podczas gdy w Arkadii i M1 dopiero między 15.00 a 16.00 Poza tym widać, że w Arkadia „zapełnia się” w dużo szybszym tempie niż pozostałe sklepy. Wniosek? Jeśli chcemy uniknąć tłoków, musimy przyjść rano albo na godzinę przed zamknięciem.
Po czwarte: nie macaj towaru. Zakupy w realu tym się różnią od zakupów w internecie, że spodnie przed zakupem można przymierzyć, dotknąć, wypróbować zabawkę dla dziecka, sprawdzić ciężar nowej zastawy stołowej. Przed wejściem do każdej galerii – i dodatkowo w każdym sklepie – stoi dystrybutor z płynem do dezynfekcji. Ale nie każdy z niego korzysta, co oznacza, że dotknięty przez nas towar, może być pokryty nalotem zawierającym koronawirusa.
Trudno oczekiwać żeby obsługa dezynfekowała na bieżąco cały asortyment sklepu (choć już po zamknięciu niektóre sklepy dezynfekują całość specjalnymi lampami UV lub ozonują, co skutecznie wybija wszystkie zarazki). Jeśli nie musimy, nie dotykajmy towarów, których nie mamy zamiaru kupić. A jeśli już, to dokładnie dezynfekujemy ręce i pamiętajmy o jednorazowych rękawiczkach.
A co przymierzaniem ubrań? Lepiej nie dotykać ekspozycji, ale co w sytuacji gdy chcemy przymierzyć ubranie? Niektóre sklepy zamknęły przymierzalnie, więc nie mamy możliwości przymiarki. Ale nic straconego – w takich sytuacjach sklepy wydłużają termin na zwrot towaru bez podania przyczyny, tak aby na spokojnie wszystko przymierzyć w domu (pamiętajmy o paragonie i nie odrywajmy metek) od kilku do nawet 30 dni (jak w przypadku TK Maxx).
Pozostaje nam życzyć udanych, bezpiecznych zakupów i zachowania umiaru – zarówno w kupowaniu jak i nie-kupowaniu w galeriach.
źródło zdjęcia: Unsplash