Rząd najpierw „odwołał” gwiazdkę, a teraz odwołuje ferie. „I niech wam nie przyjdzie do głowy robić rezerwacje” – przestrzega premier. Ale hotele rezerwacje ochoczo przyjmują. I liczą, że w obronę weźmie je wicepremier Jarosław Gowin, który po telekonferencji z branżą zadeklarował: wkrótce będziemy mogli ogłosić dobre wieści dla narciarzy. Ale czy coś stoi za tą deklaracją? Czy i w jakim trybie będą zwroty, jeśli rząd wprowadzi narodową kwarantannę? Ile dutków stracą górale? Ile hoteli może nie przeżyć nowej szokowej terapii antycovidowej? Sprawdzam!
Rząd wyciągnął wnioski z ostatnich wpadek i przedstawił plan działań w walce z epidemią Covid-19 na najbliższe miesiące – do czasu aż będą dostępne pierwsze dawki szczepionki. Ale i tak jest płacz oraz zgrzytanie zębów. Bo „100 dni solidarności”, jak nazywa się mapa drogowa rządu, zakłada „wyłączenie” usług hotelarskich w najgorętszym okresie w roku – świąteczno-noworocznym, z przedłużonym weekendem do Trzech Króli. Ferie z kolei mają być skumulowane i „domowe”. Ile to będzie kosztować branżę hotelarską? Czy jest sens robić rezerwacje na święta, Sylwestra i ferie?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Chaos informacyjny. Co z feriami?
Rząd miał dobre chęci, ogłaszając obostrzenia wcześniej, ale wyszło jak zwykle. Cały czas nie wiadomo, w jakiej konfiguracji będzie można spędzić Wigilię. Rzecznik rządu Piotr Muller mówi, że zasady są jasne: domownicy plus 5 osób „z zewnątrz”. Ale minister zdrowia widzi to inaczej i pytany odpowiada: „domownicy lub 5 osób”. Trudno się dziwić, że podobny chaos panuje, jeśli chodzi o regulacje dotyczące możliwości rezerwowania noclegów. Co wiemy, a co jest jeszcze pod znakiem zapytania?
Przede wszystkim, nie ma jeszcze w tej sprawie żadnego obowiązującego rozporządzenia. Jest projekt, który zakłada, że usługi noclegowe mają być zawieszone do niedzieli 27 grudnia włącznie.
Co potem? Wiele zależy od rozwoju sytuacji pandemicznej, ale nie wiadomo, jak rząd będzie ją mierzył – liczba przypadków koronawirusa spada, bo mniej chętnie się testujemy, a strategia zakłada testowanie tylko chorych. Jednak rośnie liczba wolnych łóżek, więc może rzeczywiście sytuacja się poprawia? Liczba zgonów ciągle jest wysoka, ale to efekt wysokiego odsetka zachorowań sprzed 2-3 tygodni. Tyle zdaniem lekarzy potrzebuje choroba by się w pełni rozwinąć i zagrozić życiu.
Żeby ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa rząd ogłosił, że zmienia termin ferii zimowych. Do tej pory ferie były rozciągnięte na prawie dwa miesiące, a dzieci z różnych województw ratami odwiedzały zimowe kurorty. Teraz cała Polska będzie miała ferie w jednym terminie między 4-17 stycznia.
Co to oznacza? Że przed dziećmi i ich rodzicami prawie miesięczna przerwa w nauce. W praktyce dzieci nie będą chodzić do szkoły (uczyć się zdalnie) od 23 grudnia – najpierw są święta, potem krótka przerwa, wolne od pracy święto Trzech Króli i na koniec tydzień przerwy od rządu. Co robić w tym czasie? Rząd chce „zamknąć” na ten czas turystykę, a dzieci mają siedzieć w rodzicami w domach. Minister zdrowia na pytanie, czy do końca ferii, będą zamknięte wszystkie hotele, pensjonaty i kwatery prywatne, odpowiedział: „Tak, taki jest plan”.
A może to tylko straszenie? Pamiętamy, że były minister zdrowia Łukasz Szumowski zapowiadał (co prawda w kwietniu), że „w tym roku nie będzie wakacyjnych kolonii”. Okazało się, że się mylił. Może tak będzie i tym razem? W poniedziałek z hotelarzami rozmawiał wicepremier Jarosław Gowin. Ośrodki narciarskie razem z Sanepidem mają opracować nowy regulamin sanitarny i się otworzyć. Ale hotele – raczej nie.
Czy rezerwować miejsca w hotelach?
Dziś z rezerwacją w hotelach jest jak z rosyjską ruletką. Prawo na dziś stanowi, że turystyka jest wyłączona z działalności, podobnie jak hotele dla wyjazdów niesłużbowych – do 28 listopada. Można podróżować jedynie służbowo (nie ma definicji co to jest „wyjazd służbowy”, wystarczy nasze oświadczenie napisane w recepcji). Nowe rozporządzenie jeszcze nie jest gotowe i może się zmienić – często bywało już tak, że rząd jedno mówił na konferencji, a co innego drukował w rozporządzeniach.
Zadzwoniłem do kilku górskich hoteli, gdzie upewniłem się, czy można złożyć rezerwacje zarówno na Sylwestra jak i ferie. Okazuje się, że „klient nasz pan” i jeśli ktoś koniecznie chce robić rezerwacje, to hotelarze nie będą się przed takim delikwentem bronić.
Pytanie brzmi: co będzie, jeśli rząd zaostrzy warunki lockdownu i będzie problem ze skorzystaniem z noclegu? Co z pieniędzmi? Z wpłaconą zaliczką, albo całością opłaty noclegowej?
„Jeśli wyjazd nie będzie mógł dojść do skutku, oddajemy pełną kwotę zaliczki, albo rezerwacji”
– usłyszałem na infolinii Sun&Snow, firmy zarządzającej największą liczbą apartamentów w Polsce, głównie w miejscowościach górskich. Część apartamentów jest własnością prywatnych osób, które oddały je w zarządzanie. Czy to też podpada pod zakaz noclegów? Rozporządzenie dotyczy całej turystyki – usłyszałem w Sun&Snow.
Ale nie wszędzie zwrot kasy w razie niemożności skorzystania z rezerwacji jest czymś oczywistym. Aparthotel Giewont w centrum Zakopanego uzależnia to od terminu odwołania wyjazdu – musi nastąpić najpóźniej 5 dni przed przyjazdem. A jak rząd ogłosi w piątek, że od poniedziałku zamyka hotele?
„Wtedy przysługuje panu zmiana terminu, voucher albo zwrot pieniędzy po 180 dniach. Ale turyście nie pozwolimy „zginąć”. Nasz obiekt to nie hotel, tylko lokale prywatnych właścicieli. Będziemy szukać sposobu na zorganizowanie noclegu”
– usłyszałem. Brzmi to o tyle intrygująco. A co usłyszałem w Rezydencji Gubałówka? Przyjmują tam rezerwacje na pobyty sylwestrowe.
„W tej chwili wiadomo, że nie będziemy organizować balu sylwestrowego. Jeśli rząd zakaże wyjazdów, wtedy do każdego klienta będziemy podchodzić indywidualnie oferując zmianę terminu albo voucher. Ferie? Mieliśmy ofertę skrojoną na okres ferii, ale w tej sytuacji nie wiadomo co dalej. Czekamy na decyzje rządu”
To ostatnie zdanie dobrze podsumowuje sytuację – ciągle niewiele wiadomo. Ale z wyżej przytoczonych rozmów wynika, że w przypadku zakładania i opłacania z góry rezerwacji na okres świąteczno-sylwestrowo-feryjny część ryzyka, że do wyjazdu nie dojdzie z powodu obostrzeń musi wziąć na siebie rezerwujący. Zwrot pieniędzy w „żywej” postaci może być niemożliwy.
Ile stracą hotele na „wyłączeniu” ferii?
Na ile zamknięcie sezonu zimowego odbije się na branży? Czy hotele upadną? Czy problemów nie będą mieć banki, które kredytowały ich budowę? Większe problemy mogą mieć inwestorzy, niż banki. Co drugi hotel w Polsce to condohotel, finansowany nie z kredytów (albo z minimalnym wkładem kredytowym), ale przez inwestorów, którzy kupowali w nim pokoje z myślą o zarabianiu pieniędzy. Wiadomo już, że jedna trzecia condohotelima problemy z wypłacaniem „gwarantowanych zysków”.
Według danych Krajowego Rejestru Długów zaległości płatnicze hoteli, restauracji i firm cateringowych wynoszą ok. 281 mln zł – o 68 mln zł więcej niż przed pandemią. To nie są jakieś ogromne kwoty w skali całego kraju. Sam bon turystyczny kosztuje rząd 3 mld zł. Jego beneficjenci nie wydali jeszcze wszystkich przysługujących pieniędzy, zostało jeszcze ok. 2/3 tej sumy. Ale cóż z tego, skoro nie ma tych bonów gdzie zrealizować?
Ośrodki narciarskie liczą za to już wydatki. Każdy dzień naśnieżania stoku o długości 700 m to koszt blisko 20.000 zł. Trudno zrezygnować z naśnieżania, kiedy rząd nie deklaruje jednoznacznie czy i do kiedy zamknie ruch turystyczny. Stoki prawdopodobnie będą otwarte, będą mogli korzystać z nich ci, którzy mieszkają nieopodal.
Do tej pory pięć najbardziej obleganych przez turystów kurortów górskich to: Zakopane, Wisła, Karpacz, Kościelisko, Białka Tatrzańska i Świeradów Zdrój. W ubiegłym roku według danych portalu Noclegi.pl przy 4-dniowym pobycie rodzice z dwójką dzieci płacili za nocleg średnio 1.029 zł. Ile będzie w tym roku? Cenniki hoteli i pensjonatów są dynamiczne. W okresie świątecznym rosną, np. średniej klasy apartament kosztuje normalnie 240 zł za dobę, ale na Sylwestra stawka rośnie do 599 zł. I nie można zamówić krótszego pobytu niż 4 doby.
A trzeba pamiętać, że największe problemy mogą mieć nie hotele, ale firmy, które organizowały kolonie, przewoźnicy autokarowi, czy szkółki narciarskie. Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego przyjęła we wrześniu 14 postulatów, w sprawie. długofalowego wsparcia branży. Są tam pomysły takie, jak obniżka VAT-u na usługi hotelarskie, możliwość odliczenia od podatku wydatków ludzi na krajowe usługi noclegowe, czy uregulowanie najmu krótkotrwałego (rejestracja obiektów, standardy bezpieczeństwa).
A może Sylwester pod palmami albo po słowackiej stronie Tatr?
Premier w trakcie konferencji prasowych powiedział żeby lepiej nie planować wyjazdów za granicę. Ujął to tak, że w zasadzie trudno traktować to inaczej, jak zawoalowaną „pogróżkę”.
„Pracujemy nad rozwiązaniami prawnymi, które ograniczą możliwość przemieszczania się. Apeluję już dziś, zęby nie zamawiać żadnych wyjazdów w Austrii, Szwajcarii, Włoszech, ale też w Polsce”
Czy blefował? Ta deklaracja jest niezrozumiała. Unia Europejska po marcowym lockdownie i zamknięciu granic wewnętrznych strefy Schengen jest wyczulona na punkcie swobody przemieszczania się. Nasz rząd dobrze o tym wie i choć jeszcze w czerwcu chciał zakazać lotów do Hiszpanii, to de facto zamiast tego otworzył szeroko niebo nie tylko na Europę (chodzi o urzeczywistnienie zasady swobodnego przepływu osób w ramach tych obszarów – czytamy na stronie MSZ).
Obecnie można latać z polskich lotnisk (o ile znajdą się linie lotnicze do obsługi połączeń) niemalże na cały świat z wyjątkiem 9 krajów. Są to: Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Gruzja, Jordania, Argentyna, Armenia, Kostaryka, Liban, Macedonia Północna. Na liście jest USA, ale z wyłączeniem lotnisk w Nowym Jorku i Chicago, na które i tak tradycyjnie lata LOT.
Nic dziwnego, że może rosnąć pokusa wyjazdu za granicę. Z biurem podróży turyści latają w tej chwili do Egiptu, Turcji, czy na Wyspy Kanaryjskie, nie brakuje też ofert sylwestrowych. Na przykład wakacje w Sea Gulf Beach Resort w Hurghadzie 29 grudnia-5 stycznia to koszt 2.000 zł. Trzeba jednak doliczyć koszt obowiązkowego testu na koronawirusa – tego wymagają władze Egiptu (niektóre biura podróży finansują swoim klientom testy wraz z tłumaczeniem wyniku).
Ale już do Tunezji można lecieć „w ciemno”, bez robienia testów. Podobnie na Dominikanę, do Meksyku, na Zanzibar czy do Turcji. Testu wymaga za to Grecja czy Malta. Szczegółowe zestawienie restrykcji podróżniczych znajdziecie na stronie TravelPlanet.
Dlatego żeby zatrzymać Polaków w domu, rząd musiałby faktycznie wprowadzić narodową kwarantannę i/albo zamknąć granice. Dziś granice (przynajmniej te lotnicze) są otwarte, ale restrykcje u naszych sąsiadów są dość surowe. Jakie dokładnie?
Na przykład po przekroczeniu granicy ze Słowacją czeka nas 10-dniowa izolacja albo test na koronawirusa. W Czechach trwa stan wyjątkowy i godzina policyjna od 23 do 5, zamknięte granice (z wyjątkiem sytuacji wyjątkowych i dojazdów do pracy). Restauracje są zamknięte, a na ulicy nie może się spotykać więcej niż 6 osób. Do Austrii możemy wjechać, ale hotele i sklepy nie-spożywcze są zamknięte. Aktualne informacje (w języku polskim) o obostrzeniach są na stronie ReOpen Europa (mapka poniżej).
Ale liczba nowych chorych maleje i kraje zaczną odmrażać gospodarkę i luzować restrykcje. W gazetach i w telewizji hulają reklamy różnych, zagranicznych ośrodków, czekających na polskich turystów. Może więc nie wszystko stracone? W końcu do Sylwestra jest jeszcze grubo ponad miesiąc.
Według Jagny Marczułajtis, byłej gwiazdy snowboardu, stacje narciarskie w Austrii czy we Włoszech zaczynają sezon 6 grudnia. Ale czy rzeczywiście? W poniedziałek premier Włoch Giuseppe Conte wykluczył możliwość wyrażenia zgody na świąteczne wakacje na nartach. Hotele zapewne będą obłożone restrykcjami. W przeciwieństwie jednak do naszego rządu, dodał, że „nie może zdecydować, ile osób powinno usiąść przy świątecznym stole”.
źródło zdjęcia: Booking.com/YouTube