Lockdown i zamknięcie stadionów dla kibiców odebrały klubom jedno ze źródeł dochodu – wpływy z tzw. dnia meczu, czyli m.in. z biletów. Nadchodząca druga fala pandemii może sprawić, że kibice piłkarscy jeszcze długo nie wrócą na stadiony, a przynajmniej nie wrócą „w pełnym składzie”. Zostaje kibicowanie zdalne. Czy technologia pomoże podtrzymać stadionową atmosferę?
Kilka dni temu zdarzyło mi się obejrzeć mecz ligi angielskiej pomiędzy Liverpoolem a Arsenalem. Już w pierwszych sekundach zauważyłem, że coś jest nie tak. Czyżby w Wielkiej Brytanii poluzowano pandemiczne obostrzenia i na stadiony wpuszczono kibiców? Nic z tych rzeczy, bo przecież trybuny były puste, co pokazywały kamery. Zaskoczyło mnie to, że w tle – oprócz głosu komentatorów i realnych stadionowych odgłosów – słychać było doping kibiców. Ów podkład dźwiękowy był świetnie dopasowany do tego, co działo się akurat na boisku, a więc słychać było euforię po strzeleniu gola, jęk zawodu, gdy np. piłka uderzyła w słupek, czy gwizdy, gdy któraś z drużyn grała asekuracyjnie.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Przeczytaj też: Agnieszka Radwańska kończy karierę. Ile zarobiła na korcie, a ile poza nim? I jak lokuje te pieniądze z myślą o sportowej emeryturze?
Zdaję sobie sprawę, że w pewnym sensie oglądałem zafałszowane widowisko, bo ktoś sztucznie kreował stadionową rzeczywistość. Ciekawe w tym jest też to, że piłkarze słyszeli zupełnie coś innego, niż kibice przed telewizorami, choć i jedni, i drudzy brali udział w tym samym wydarzeniu. Muszę jednak przyznać, że – mimo świadomości tego zafałszowania – od razu polubiłem tę technologię. Mecz Liverpool – Arsenal oglądało się znacznie przyjemniej niż ten, który oglądałem kilka tygodni wcześniej – również przy pustych trybunach, ale bez żadnej sztucznej zabawy z dźwiękiem.
Kilka ścieżek dźwiękowych i wprawny realizator
Jak działa ta technologia? Przez chwilę pomyślałem, że być może zastosowanie ma tu sztuczna inteligencja, a więc algorytmy „obserwują” sytuację na boisku i same potrafią włączyć odpowiedni podkład. Marcin Serafin z Ekstraklasa Live Park, firmy produkującej sygnał telewizyjny meczów Ekstraklasy, mówi mi jednak, że sztuczna inteligencja jeszcze tego nie potrafi. Za nakładanie dźwięków oddających stadionową atmosferę odpowiada człowiek. Jak podkreśla, nie jest to skomplikowana technologia.
„Wystarczy stworzyć bibliotekę dźwięków, czyli z meczów, które odbywały się w przeszłości z udziałem kibiców, wyselekcjonować dźwięki śpiewów, okrzyków, gwizdów czy euforii po zdobyciu gola. Reżyser ma przed sobą konsolę z przyciskami, do których przypisane są poszczególne ścieżki i włącza te, które oddają aktualną atmosferę na boisku. Oto cała filozofia”
– mówi Serafin. Na potrzeby meczu wystarczy kilkanaście dźwiękowych ścieżek, ale można wejść na wyższy poziom, czyli dopasować „echo stadionu” do meczu rozgrywanego przez konkretną drużynę. Przykładem może być np. wyselekcjonowanie ścieżki, na której kibice śpiewają hymn swojego klubu, co na meczach jest standardem. Mój rozmówca ma świadomość, że podkładanie dźwięku jest pewną formą oszustwa, ale kibice przed telewizorami godzą się na to, bo daje im to większy komfort oglądania meczu. Co ważne, widzowie mają możliwość wyboru, czy chcą oglądać realny przekaz ze stadionu czy z nałożonym dźwiękowym tłem.
„Nieuczciwa wobec kibiców przed telewizorami byłaby sytuacja, w której dodawalibyśmy np. dźwięk do meczu, na którym jest mało kibiców i przez to robilibyśmy wrażenie zapełnionego stadionu. A tego się nie robi”
Wygląda więc na to, że pandemia wykreowała całkiem nowy zawód, czyli „reżysera kibiców”, bo ponoć dopiero teraz zdecydowano się sięgnąć po tę technologiczną sztuczkę. Rzecz jasna, jest to zawód niszowy, ale czy trudny? Osoba podkładająca dźwięk musi mieć wyczucie stadionowej atmosfery, ale powinna też umieć wykazać się neutralnością.
„Pamiętam jeden z pierwszych meczów Bundesligi, który oglądałem z podłożonym dźwiękiem. Uderzyło mnie to, że realizator włączył gwizdy, gdy sędzia podjął kontrowersyjną decyzję. Moim zdaniem, powinien się przed czymś takim powstrzymać”
– mówi Marcin Serafin. Czy polscy kibice – podobnie jak ja – polubili tę technologię? Zapytałem o to platformę Canal+, na której można oglądać m.in. mecze Ekstraklasy. Chciałem się dowiedzieć, czy więcej widzów ogląda mecze z podłożonym dźwiękiem. Obiecano mi garść statystyk na ten temat i może się kiedyś doczekam. Nową technologię chwalą natomiast komentatorzy sportowi. Szymon Rojek z Polsat Sport relacjonował finałowy mecz Ligi Mistrzów z Lizbony. I tam pierwszy raz zetknął się z podkładaniem dźwięku:
„Muszę przyznać, że jest to zrobione perfekcyjnie. Byłem zaskoczony, jak w punkt trafione są reakcje z sytuacjami na boisku. Czasem sam się rozglądałem, bo miałem wrażenie, że kibice są na stadionie. Nam to ułatwia pracę, ale przede wszystkim, umila oglądanie meczów kibicom przez telewizorami”
Czytaj też w HomoDigital.pl: Netflix cię rozrywa? Sprawdź czy nie padłeś/padłaś ofiarą tego zjawiska
Kiedy kibice wrócą na stadiony?
Sytuacja klubów piłkarskich na całym świecie w czasie pandemii nie rysuje się w różowych kolorach. W maju firma doradcza Deloitte opublikowała raport o stanie finansów polskiej piłki. Wynika z niego, że ponad połowę przychodów klubów piłkarskich stanowią wpływy z umów sponsorskich, reklam, sprzedaży koszulek, pamiątek klubowych oraz dotacje, np. od samorządów. W poprzednim sezonie piłkarskim z tego źródła pochodziło 278 mln zł.
Na drugim miejscu były wpływy z praw do transmisji telewizyjnych (166,5 mln zł), a na trzecim przychody z „dnia meczu”, czyli z biletów oraz stadionowego cateringu. Z szacunków Deloitte wynika, że to źródło dało klubom w poprzednim sezonie 83 mln zł. To źródełko wyschło. Gdy pandemia nieco zelżała, w Polsce pozwolono wrócić kibicom na stadiony, ale kluby mogą sprzedać bilety na maksymalnie 25% miejsc. Chodzą słuchy, że rząd planuje (w ramach kolejnych ustaw antykryzysowych) zwiększyć liczbę sprzedawanych biletów do 50% pojemności stadionu.
Problem w tym, że nadchodzi, a właściwie już nadeszła druga fala pandemii. Kto wie, być może w Polsce zamiast liberalizować udział publiczności w imprezach sportowych, będzie trzeba przykręcić śrubę. Od wielu miesięcy mecze piłkarskie bez publiczności odbywają się też w innych krajach.
Niestety dla kibiców piłki nożnej, chodzi o kraje z najlepszymi klubami. Jeszcze w wakacje włoski i brytyjski rząd zapowiadały, że kibice wrócą na stadiony w październiku. Z kolei Hiszpania powiedziała wprost: powrót kibiców dopiero wtedy, gdy wynaleziona zostanie skuteczna szczepionka na koronowirusa. W połowie września wystartowała Bundesliga z częściowym udziałem kibiców. Mogą oni wypełnić stadiony w 20%, choć są to zasady obowiązujące przez kilka tygodni, „na próbę”.
Hologram kibiców na trybunach
A jeśli koronawirus „przyciśnie” i stadiony opustoszeją na wiele miesięcy? Stracą kibice, którzy lubią oglądać mecze na żywo, ale też ci przed telewizorami, bo pozbawieni będą stadionowej atmosfery. I tu otwiera się pole do popisu dla producentów transmisji telewizyjnych. Jedną innowację, a więc podkładanie stadionowych dźwięków, już wprowadzono.
Ale to nie wszystko, co być może zobaczymy i usłyszymy. Np. pewien niemiecki startup wpadł na pomysł aplikacji, która pozwala jej użytkownikowi na zdalne kibicowanie. Podczas meczu oglądanego w telewizji może on wcisnąć jeden z czterech przycisków: wiwatowanie, klaskanie, śpiew oraz gwizdy, a następnie „sygnał” przesyłany jest do systemu głośników na stadionie, dzięki czemu mamy namiastkę kibicowania na żywo. A piłkarze na murawie otrzymują „prawie” żywy doping.
Czytaj też w HomoDigital.pl: Jak algorytmy Facebooka zniekształcają nam obraz świata?
Z kolei pomysł rodem z Wielkiej Brytanii, którym miała zainteresować się stacja Sky Sports, polega na tym, by wykorzystać technologię komputerowego tworzenia obrazów (CGI) do wygenerowania obrazu kibiców na stadionie, czyli stworzenia swego rodzaju hologramu kibiców. Czytałem też o pomysłach, by sztuczne podkładanie stadionowej atmosfery słyszeli nie tylko widzowie przed telewizorami, ale by ten doping rozbrzmiewał również ze stadionowych głośników i zagrzewał piłkarzy do walki.
Czy tego typu nowinki będą towarzyszyć meczom piłkarskim w telewizji? Choć bardzo spodobał mi się pomysł z podkładaniem stadionowych dźwięków, to tak naprawdę kibicuję temu, żeby ta cholerna pandemia w końcu się skończyła. Żadna technologia nie zastąpi „żywej” i spontanicznej reakcji kibiców.