15 września 2020

Przysłali mu kartę, której nie zamawiał. Zaczęli naliczać za nią opłatę. A reklamację odrzucili, bo w sumie nie było wiadomo, o jaką kwotę klient się kłóci

Przysłali mu kartę, której nie zamawiał. Zaczęli naliczać za nią opłatę. A reklamację odrzucili, bo w sumie nie było wiadomo, o jaką kwotę klient się kłóci

Gdy banki się łączą – w sensie: gdy jeden bank przejmuje drugi – wszystko zasadniczo dzieje się po to, by klientom było lepiej. Wiadomo, że duży może więcej, że jak się z dwóch banków wyciągnie to, co najlepsze, to powinien powstać superbank. Ale prawda niestety wcale tak nie wygląda. Banki zwykle łączą się także po to, żeby zarabiać więcej pieniędzy. I nierzadko klienci wcale nie mają potem lepiej. W tej historii słowa kluczowe to: niezamówiona karta i odrzucona z absurdalnych przyczyn reklamacja

Pan Krzysztof jednym z tych klientów, którzy byli „przedmiotem” fuzji, a więc zostali przejęci przez nowy bank z całym dobrodziejstwem inwentarza. W takich przypadkach zwykle bank przejmujący gwarantuje klientom, że przez jakiś czas ich umowy będą bez zmian. W tym przypadku stało się inaczej.

Zobacz również:

„Wiele lat temu miałem konto w Raiffeisen Banku. Kilka lat temu konto zlikwidowałem. Do konta bank oferował mi bezpłatną linię kredytowej, która – dopóki nieużywana – nic mnie nie kosztowała. Pomimo zamknięcia konta, linia kredytowa dalej była do dyspozycji. Brak opłat za nią sprawiał, że nie nalegałem na jej likwidację, a z kredytu nigdy nie skorzystałem. Jakież było moje zdziwienie, gdy w październiku 2019 r. otrzymałem kopertę z kartą kredytową z BNP Paribas”

– pisze pan Krzysztof. Bank BNP Paribas przejął Raiffeisena i postanowił czule się zająć swoim nowym klientem. W ramach czułej opieki wręczył mu kartę kredytową.

Nie zamówiona karta, naliczona prowizja, odrzucona reklamacja

Pan Krzysztof jednak się nie ucieszył, gdyż karta była płatna (a limit kredytowy w poprzednim banku – nie). I poprosił o zamknięcie karty.

„Osoba obsługująca mnie w oddziale przyjęła moje żądanie zamknięcia rachunku karty, dodając na koniec, że wcześniej muszę zapłacić za dwa miesiące używania karty. Odpowiedziałem, że żadnej umowy z BNP Paribas nie podpisywałem i nie płacę za produkty, których nie zamawiam”

Pan Krzysztof wyszedł z oddziału w przekonaniu, że na tym jego problemy z niezamówionym produktem się kończą. Ale po kilku miesiącach zaczęły się telefony z banku wskazujące (najpierw delikatnie, potem stanowczo) na konieczność zwrotu opłaty za kartę – nie tylko za okres poprzedzający rezygnację z karty, ale i za kolejne miesiące. Pan Krzysztof podreptał do oddziału, spotkał się z pracownikiem, który przyjął reklamację i obiecał przekazać do centrali.

„Po dwóch tygodniach udałem się ponownie do oddziału, by usłyszeć, że „centrala jeszcze jej nie rozpatrzyła”. Nie przeszkodziło to BNP Paribas przekazać moją sprawę do działu windykacji, o czym zostałem poinformowany SMS-em. Dział windykacji w dziwny sposób nęka mnie telefonami co 2-3 dni”

Po kolejnych dwóch tygodniach stała się rzecz jeszcze dziwniejsza. Mianowicie przy okazji kolejnej wizycie w oddziale banku pan Krzysztof usłyszał, że reklamacja nie została rozpatrzona, gdyż… klient nie podał jakiej kwoty ona dotyczy.

Jakie to ma znaczenie? Zapewne aptekarze z banku szukali jakiegoś pomysłu na to, by odesłać klienta z kwitkiem i to był jedyny, który wpadł im do głowy. Ale ten pomysł nie jest najmądrzejszy, bo odpowiedź na pytanie o to, jakiej kwoty dotyczy reklamacja, brzmi: całej. Czyli umorzenia całości długu wynikającego z opłat za kartę, której klient nie zamawiał.

Czytaj też: Bezcenne chwile oczekiwania, czyli reklamacja, która stała w miejscu przez osiem miesięcy

Czytaj też: Dwa miesiące czeka na zwrot prowizji kredytowej. „Odpowiemy, ale nie wiemy kiedy”

Chcieli dobrze, a wyszło jak zwykle

W banku zapewne chcieli dobrze. Dostali do „skonwertowania” klienta korzystającego z usługi, której BNP Paribas nie oferuje, więc przyznali klientowi usługę z własnej oferty, możliwie najbliższą tej pierwotnej. Ale zapomnieli tego klientowi powiedzieć, jak również podpisać z nim umowy. A klient poczuł się jak worek kartofli, czyli słabo.

Poprosiłem bank o prześwietlenie tej sprawy i o jej popchnięcie, bo trwała już prawie rok. Otrzymałem od pracowników informację, że wszelkie opłaty zostały klientowi umorzone. Przydałoby się również zmienić procedury w taki sposób, by niezałatwione sprawy wyświetlały się jakiemuś bankowemu obernadzorcy jako alert. Bo jeśli nie wie lewica, co czyni prawica, a jeszcze we wszystko wmiesza się dział windykacji, to bank sam prosi się o klientowski bunt.

_______________________

POSŁUCHAJ „FINANSOWYCH SENSACJI TYGODNIA”

W najnowszym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy o zdziwieniu klientów tym, jak bardzo banki zakręciły kurek z kredytami (jak to jest, że klient, który miał jeszcze pół roku temu możliwość wzięcia 100.000 zł, dziś nie może pożyczyć nawet 1.000 zł) i jak się w takiej sytuacji zachować. Sprawdzamy czy da się jeszcze sensownie zarobić na lokacie bankowej, zastanawiamy się co ukrywają przed nami telekomy oraz dlaczego bankomaty wypłacają nam coraz częściej wyłącznie „grube” banknoty. No i martwimy się losem największej polskiej sieci restauracji, która z powodu pandemii jest zagrożona bankructwem. Zapraszamy do posłuchania!

Rozpiska tematów:

01:02 – Dlaczego banki zakręciły kurek z kredytami i dlaczego nie mówią nam, dlaczego odprawiły nas z kwitkiem?
12:41 – Czy da się jeszcze sensownie zarobić na lokacie?
20:38 – Kto zjadł gigabajty danych i dlaczego telekom w tej sprawie chowa głowę w piasek?
25:41 – Już raz prawie zbankrutowali. Czy to może się powtórzyć? Jaka przyszłość stoi przed siecią restauracji Sphinx? 36:12 – Dlaczego bankomaty wydają tylko banknoty o wysokich nominałach?
Aby posłuchać kliknij baner poniżej albo wejdź w ten link

zdjęcie: Marcus Lenk, Unsplash

Subscribe
Powiadom o
16 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
BdB
3 lat temu

Już po przeczytaniu samego tytułu wiedziałem, że chodzi o badziew kryjący się pod skrótem BNP. U mnie było podobnie z tą różnicą, że mi karty długo nie przysyłali choć mi na tym zależało. Gdy w końcu przysłali, okazało się, że nie można jej aktywować i trzeba zamówić nową. Dalej nie próbowałem. Przynajmniej szybko wykreślają z BIK po rozwiązaniu umowy.

Radek
3 lat temu
Reply to  BdB

No nie mogli jej od razu przysłać bo na początku poszła do pana Krzysztofa 😉

Krzysztof M.
3 lat temu
Reply to  Radek

To prawda, tam wciskają taki badziew, że hej. Jedną kartę zawiesiłem bo koszt usługi miesięcznej był wyższy od napiwków dla dostawców pizzy.

Don Q.
3 lat temu
Reply to  BdB

A u mnie był jeszcze inny wariant — kartę kredytową Sygma przejętą przez BNP Paribas zamknąłem już w tym drugim, w oddziale, otrzymując legitne potwierdzenie z pieczątką, podpisem i w ogóle, a po kilku miesiącach znowu zacząłem otrzymywać wyciągi… Na szczęście opłat za kartę-widmo nie pobierano, co aż dziwne, bo wcześniej często pobierali mi opłaty nienależnie (zwracali po reklamacji)…

Zdegustowany
3 lat temu

No i fajnie. Ale spróbujcie coś przepchnąć w banku bez red. Samcika

Krzysztof M.
3 lat temu
Reply to  Zdegustowany

Trzeba odwiedzić Powiatowego Gościa od Konsumentów, dotąd nie przegrałem. Wygrałem z T- i BNP i in. płotkami.

zeneusz
3 lat temu

staram się nigdy nie zwracać uwagi na błędy w tekstach bo każdemu może się zdarzyć, ale tutaj tych błędów jest aż nadto, nawet i ortograficzny powtórzony dwa razy. wygląda jakby ktoś szybciej pisał niż myślał, a na koniec nawet tego nie przeczytał 🙂 pozdrawiam.

Jac
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Zakładam, że zeneuszowi chodzi o 'nie zamówiona’, która powinna być zapisana łącznie.

Marek
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Pan redaktor niczym ci aptekarze z banku BNP 🙂 Których błędów dotyczy komentarze Zeneusza? Wszystkich w tekście, o których poprawę wnosi.

eax
3 lat temu

BNP to w ogole jest bank w ktorym ciagle jest cos nie tak. Niestety wzialem tam kredyt i ciagle sie okazuje, ze albo zapomnieli o jakims formularzu, albo cos zle naliczyli. Znajoma tez ma tam konto i sie okazuje ze tez narzeka…

Tomek
3 lat temu

Czytam i nie do końca wiem o co chodzi. Klient miał limit kredytowy czy kartę kredytową? Linia kredytowa sama z siebie w kartę kredytową się nie zamienia. Wg mnie mogło być tak że klient miał kartę i w ramach tzw migracji została mu zamieniona na kartę z logo aktualnego banku albo też na kartę z aktualnej oferty o czym bank musiał klienta wczesniej poinformować. Albo… panie w banku zbajerowaly klienta i zamieniły mu limit w koncie na kartę, a on w ciemno podpisał bo nie umie czytać co podpisuje.

Natalia
3 lat temu

A ja właśnie dostałam od BNP list gratulacyjny – witają mnie w gronie klientów Premium. Same korzyści! Łącznie z dedykowanym doradcą, który cyklicznie przechodzi proces szkoleniowy z zakresie finansów, w tym międzynarodową certyfikację. Gdzie jest haczyk? Ano trzeba dostawać na konto co miesiąc 10k, albo mieć 100k oszczędności, inaczej za konto płaci się 40 zł. Czy spełniałam kiedykolwiek którąś z tych przesłanek? Nie, oczywiście, że nie.

Aha, żeby nie było – informacja przyszła zwykłym listem, nie poleconym.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu