Coraz częściej sygnalizujecie, że nie możecie zaciągnąć nowego kredytu tylko dlatego, że zawiesiliście spłatę rat w ramach bankowej oferty „Wakacje kredytowe”. Czy to oznacza, że osoby, które skorzystały z wakacji kredytowych, trafiają na czarną listę banków? Biuro Informacji Kredytowej zapewnia: „skorzystanie z wakacji kredytowych nie ma wpływu na scoring”. Więc co się dzieje?
Wakacje kredytowe to potoczna nazwa programu zainicjowanego przez banki, polegającego na możliwości zawieszenia spłaty kredytu. Banki ogłosiły go jeszcze zanim rząd zaczął wprowadzać swoje tarcze antykryzysowe. Banki pozwalały zawiesić spłatę trzech lub sześciu rat. Niektóre zawieszały spłatę pełnej raty kapitałowo-odsetkowej, inne tylko spłatę kapitału, a więc klient musiał spłacać odsetki na bieżąco.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
To oczywiście reakcja na pandemię koronawirusa. Nikt wówczas nie wiedział, jakie spustoszenia w gospodarce i w naszych portfelach może poczynić zaraza. Ludzie pracujący w „zamrożonych” branżach, a więc w handlu, usługach, turystyce czy rozrywce, z dnia na dzień tracili źródło dochodów. Inni musieli liczyć się z obniżką wynagrodzenia. A jeśli mieli na głowie kredyty? Wakacje kredytowe miały im dać czas na zorientowanie się w sytuacji, ewentualnie znalezienie innej pracy.
Szczerze pisząc, nie spodziewałem się aż tak dużego zainteresowania tym programem. Jak podaje Związek Banków Polskich, skorzystało z niego blisko milion klientów indywidualnych i firm. Są jeszcze wakacje kredytowe „od państwa”, które wpisano do jednej z tarcz antykryzysowych, ale – jak przyznają bankowcy – zainteresowanie nią jest znikome.
Wynika to zapewne z tego, że kto musiał, skorzystał z wakacji „bankowych”. Pisząc wprost – rząd ze swoją propozycją „nieco” się spóźnił. Poza tym w rządowych wakacjach trzeba spełnić więcej warunków, np. stracić pracę. A tymczasem bankowcy oczekiwali jedynie od klientów deklaracji, że w jakiś sposób ich sytuacja finansowa ucierpiała w wyniku pandemii koronawirusa.
Znikome zainteresowanie ustawowymi wakacjami kredytowymi może mieć jeszcze inne źródło. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów podejrzewa, że banki celowo utrudniają lub uniemożliwiają skorzystanie z zawieszenia spłaty w ramach „wakacji ustawowych”, ponieważ w ich interesie jest proponowanie klientom „bankowych wakacji”. Nic dziwnego, bo ustawowe wakacje dają klientom prawo do darmowego zawieszenia spłaty maksymalnie trzech rat, a wakacje proponowane przez banki podwyższają koszt kredytu. Dlatego UOKiK zdecydował się skontrolować pod tym kątem banki.
„Sprawdzimy czy w warunkach oferowania ustawowych wakacji kredytowych oraz w sposobie informowania o tym rozwiązaniu przez 26 banków dochodzi do wspomnianych nieprawidłowości. Jeśli niepokojące informacje przekazane do Urzędu się potwierdzą, będę wyciągał konsekwencje prawne wobec tych banków, które oferując korzystne dla siebie rozwiązania, naruszyły interes i prawa konsumentów”
– mówi Tomasz Chróstny, prezes UOKiK.
Przeczytaj też: W gabinetach prezesów banków trwają narady o tym, jak nam dokręcić śrubę. Jakie nowe opłaty nam grożą? Oto lista
BIK monitoruje, ale o kredytach nie decyduje
Coraz więcej kredytobiorców sygnalizuje, że po skorzystaniu z wakacji kredytowych mają odcięty dostęp do nowych kredytów, nawet jeśli mają dobrą historię kredytową i źródło dochodów. Najpierw pojawiły się obawy, że wakacje kredytowe mogą negatywnie wpłynąć na ocenę wiarygodności kredytowej w Biurze Informacji Kredytowej, czyli na tzw. scoring. W tej sprawie w maju interweniował nawet Rzecznik Finansowy Mariusz Golecki:
„Co prawda Biuro Informacji Kredytowej wydało komunikat, że [skorzystanie z wakacji] nie będzie miało negatywnego wpływu na historię kredytową w BIK. Banki deklarują, że nie będą brały tego pod uwagę przy ocenianiu zdolności kredytowej klientów w przyszłości. Po co więc w ogóle większość banków raportuje taki fakt?”
No właśnie, dlaczego? W tym momencie muszę wziąć w obronę BIK, który faktycznie oznacza w systemie, że dany kredyt objęty jest wakacjami kredytowymi. Tylko wyobraźcie sobie, co by było, gdyby tego nie robił. Klient zawiesza spłatę, do banku nie wpływa pierwsza, potem druga i kolejna rata kredytu. Bez informacji o tym, że kredyt objęty jest formą restrukturyzacji, system BIK musiałby zinterpretować tę sytuację tak, jakby klient przestał spłacać zobowiązania. I wtedy pojawiłby się głęboka rysa na historii kredytowej klienta.
Do BIK ponoć zgłaszają się rozgoryczeni klienci, którzy właśnie tę instytucję winią za odcięcie ich od możliwości zaciągnięcia kolejnych kredytów tylko dlatego, że skorzystali z wakacji kredytowych. Bo w bankach tacy klienci słyszą, że „mają niski BIK”. Trzeba jednak pamiętać, że to nie BIK decyduje o tym, czy kredyt dostaniemy czy nie. Ostateczna decyzja zawsze należy do banku, który może korzystać z ocen klientów przygotowywanych przez BIK, ale równie dobrze może analizować wnioski na podstawie wewnętrznych procedur. A najczęściej robi i jedno i drugie.
Przeczytaj też: Bank nie chce obniżyć oprocentowania kredytu, mimo że WIBOR spadł? UOKiK: to naruszenie dobrych obyczajów. Bank podobno szuka rozwiązania
Przeczytaj też: Pierwsze banki już namawiają klientów: „zmieńcie umowę na kredyt o stałym oprocentowaniu”. To świetny interes czy finansowa pułapka?
Bankowcy niechcący zdradzają, że to ich wina
Wiele wskazuje na to, że to banki bardziej ostrożnie zaczęły podchodzić do wniosków o kredyty składanych przez klientów, którzy z wakacji skorzystali. Nie dowiemy się o tym oficjalnie, ale takie informacje przekazują klientom pracownicy banków z tzw. pierwszej linii. Napisała do nas pani Sylwia, która pyta, jak to jest z tymi wakacjami kredytowymi – czy wpływają na zdolność kredytową i czy są brane pod uwagę przez banki.
„Starałam się o kredyt konsolidacyjny w banku PKO BP i pomimo wszystkich wskaźników pozytywnych usłyszałam odmowę. Pani w oddziale uznała, że przyczyną jest zawieszenie rat”
W tej sytuacji przyczyną odmowy mógłby być jeszcze rodzaj kredytu, o który wnioskowała pani Sylwia. Banki przestały lubić kredyty konsolidacyjne po tzw. małym TSUE, czyli wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, zgodnie z którym banki muszą zwracać część kosztów w przypadku wcześniejszej spłaty, w tym prowizję. A kredyt konsolidacyjny to nic innego jak spłata kilku kredytów i zastąpienie go nowym, a więc bank musiałby zwrócić część prowizji od „starych kredytów”.
Jeśli jednak nie chodzi tu o „małe TSUE”, to wygląda na to, że bankowcy stworzyli swego rodzaju „czarną listę” klientów, którzy skorzystali z wakacji kredytowych. To dla nich grupa klientów podwyższonego ryzyka, bo w końcu z jakichś powodów poprosili oni o zawieszenie rat. Bank może interpretować sytuację tak, że klient nie zbudował sobie poduszki finansowej na wypadek finansowych turbulencji i jest mniej „bezpieczny” w trudnych czasach.
Poprosiłem banki o potwierdzenie mojej hipotezy, ale te albo nie odpowiedziały, albo zasłaniają się tajemnicą handlową. Rąbka tajemnicy uchylił bank BNP Paribas.
„O kredyt może się ubiegać klient, w przypadku którego moratorium kredytowe się zakończyło i następnie spłacił on co najmniej jedną ratę wcześniej zawieszonego kredytu. Nie wykluczamy finansowania klientów, którzy nadal z moratoriów korzystają. Podchodzimy do nich indywidualnie, uważnie badając ich bieżącą zdolność kredytową”
– mówi Michał Czajkowski, który w BNP Paribas szefuje departamentowi metodologii i polityk kredytowych.
Z wakacji na kredytową kwarantannę
Jeśli podobną politykę stosują pozostałe banki, oznacza to, że podejście do ryzyka kredytowego banki potraktowały na serio. W pierwszym półroczu udzieliły o mniej więcej jedną trzecią kredytów mniej (w zależności od rodzaju finansowania) niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Teoretycznie powinno im zależeć na rozkręcaniu akcji kredytowej, tymczasem każdą złotówkę przed pożyczeniem oglądają po kilka razy z każdej strony. Zwłaszcza, jeśli o kredyt wnioskuje klient pracujący w zagrożonych pandemią branżach lub taki, który właśnie wrócił z kredytowych wakacji.
Banki zapewniały, że opcja wakacji kredytowych nie wpływa na ocenę wiarygodności kredytowej. Wygląda jednak na to, że po okresie zawieszenia spłaty klienci trafiają na „kredytową kwarantannę”, podczas której bank „obserwuje” jak idzie spłata zawieszonego wcześniej kredytu. Dzieje się to nawet w przypadku klientów z dobrą oceną punktową w BIK. Dopiero po okresie „kwarantanny”, a więc kiedy okaże się, że klient nie jest „zainfekowany” (spłaca raty terminowo), będzie mógł znowu ustawić się w kolejce po nowy kredyt. W BNP Paribas okres tej „kwarantanny” to co najmniej miesiąc, ale w innych bankach może być dłuższy.
Rozumiem szczególną ostrożność banków w udzielaniu kredytów. Ale w tej sytuacji oczekiwałbym jasnej komunikacji i to jeszcze przed faktem: kliencie, jeśli skorzystasz z wakacji kredytowych, musimy chwilę cię poobserwować zanim przyznamy nową pożyczkę. Nie zaszkodziłoby też teraz poinformować klientów, ile trwa okres tej kwarantanny.
Źródło zdjęcia: Pixabay