16 czerwca 2020

Samoloty znów wystartowały, linie lotnicze odkrywają karty. Ale czy „pandemiczne” ceny biletów zachęcają do podróży? I czy polskie prawo nie utrąci połączeń?

Samoloty znów wystartowały, linie lotnicze odkrywają karty. Ale czy „pandemiczne” ceny biletów zachęcają do podróży? I czy polskie prawo nie utrąci połączeń?

Po ponad trzech miesiącach niebo nad Polską znów jest otwarte! Ale latają tylko niektóre linie lotnicze i tylko na niektórych kierunkach – królują destynacje wakacyjne. Ile zapłacimy za bilet lotniczy w nowych warunkach? Czy po pandemii wzrosły ceny? I czy firmom lotniczym będzie się opłacało wozić polskich pasażerów?

Nareszcie można podróżować. Tablica lotów na lotnisku Chopina zapełnia się już pierwszymi połączeniami międzynarodowymi – ale tylko do Unii Europejskiej, na dalsze kierunki musimy jeszcze poczekać.  Dominują kierunki sezonowe, wakacyjne i do miejsc, gdzie mieszka dużo naszych rodaków.

Zobacz również:

Ryanair od 1 lipca wznawia loty na prawie 200 trasach z i do Polski. Oznacza to, że „pokrycie” kierunków wynosi 90% w stosunku do tego sprzed wakacji 2019 r. To, że liczba tras jest podobna, nie oznacza, że częstotliwość wróciła do normy – jest na poziomie 40% w porównaniu do czasu sprzed pandemii. WizzAir zacznie latać na 60% tras, ale tacy giganci jak AirFrance-KLM, czy Lufthansa są bardziej ostrożni – będą stopniowo – tydzień po tygodniu – zwiększać siatkę połączeń. zaczynając od 20-30% „normalnej”. Nie wiadomo jakie plany ma nasz LOT.

W tym roku ruch lotniczy spadnie o połowę?

Polska, jako jeden z nielicznych krajów, całkowicie zamknęła ruch lotniczy. Inne kraje nie były tak radykalne. Portal Fly4free zamieścił relację czytelnika, który 22 maja leciał z Gran Canaria przez Barcelonę, Amsterdam oraz Meksyk do Los Angeles. I doleciał. Wrażenia? W niektórych samolotach podróżował ściśnięty „ramię w ramię” z innymi pasażerami, a innych wolnych było 70-85% miejsc.  A na lotniskach? Mierzenie temperatury, przebywanie w maseczkach i dodatkowe pytania o cel podróży. Do tego niektóre linie dokładają własne obostrzenia  np. zakaz kolejek do WC (Ryanair).

Prawdopodobnie popytu na podróże w skali sprzed pandemii nie uda się odbudować przez lata. Według organizacji zrzeszających przewoźników powietrznych w tym roku ruch pasażerski spadnie o połowę. A wcześniej mówiono, że ma rosnąć średniorocznie o 4,4% przez następnych 20 lat. W sumie straty linii lotniczych w tym roku mogą wynieść ponad 300 mld dol. W najlepszej sytuacji mogą być tanie linie, które – jak wynika z raportu firmy PwC – generowały najlepsze wyniki finansowe.

Jak będzie w Polsce? Nasze narodowe linie lotnicze nie podają żadnych prognoz. Biorąc pod uwagę, że Polska jest stosunkowo małym krajem i można spokojnie obyć się bez lotów krajowych, ewentualne załamanie podróży zagranicznych może przynieść krach dużo głębszy, niż 50%. W ubiegłym roku polskie lotniska obsłużyły prawie 49 mln pasażerów, czyli o 7%  więcej niż w 2018 r. Najwięcej pasażerów w krajowym i międzynarodowym ruchu regularnym w ub. r. przewiózł Ryanair – 11,95 mln pasażerów, ale dogania go LOT – 11,79 mln. Warto przypomnieć, że w 2004 r. było to 8,8 mln pasażerów.

Czytaj też: Oficjalny lockdown zakończony, ale… nic już nie będzie tak samo. Ilu z nas nie wróci do kina, siłowni, restauracji, hotelu i samolotu? Sprawdzam dane!

Czytaj też: Zaczyna się. Niemcy chcą opodatkować swoim obywatelom podróże samochodem i samolotem, a obniżą VAT na bilety kolejowe. Co my na to?

Czy w samolocie można liczyć na dystans społeczny?

Linie lotnicze są między młotem, a kowadłem – muszą walczyć o każdego klienta, a najskuteczniejszym wabikiem jest cena. Z drugiej strony muszą ograniczać straty i nie mogą sprzedawać biletów za tanio, bo nigdy nie podniosą się z kryzysu. Ciągle w mocy jest rozporządzenie Rady Ministrów, które mówi, że w samolotach pasażerskich, liczba pasażerów może wynosić maksymalnie połowę liczby miejsc. Jak upewniliśmy się w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego, przepisy obowiązują w każdym samolocie, który przewozi pasażerów na terenie Polski, a dokładniej – którego miejscem docelowym jest Polska.

Na szczeblu unijnym takiego wymogu nie ma choć pojawiały się takie pomysły, to szybko upadły, bo branża lotnicza oświadczyła, że funkcjonowanie w takim modelu, w którym zapełnionych jest co najwyżej połowa albo 60% miejsc, to dla linii prosta droga do bankructwa. W UE obowiązuje więc dobrowolność. Tanie linie, w tym Ryanair, głośno komunikowały, że zamierzają wykorzystywać całą pojemność samolotu. Ale wygląda na to, że zgodnie z polskim prawem nie będę mogły tego robić.

Podobna sytuacja jest z lotami czarterowymi – biura podróży, które wysyłają turystów na wakacje, również nie będą mogły wysłać jednym samolotem więcej niż połowy dopuszczalnej liczby pasażerów w samolocie. Czy będzie im się to opłacać? Zadzwoniłem do jednego z biur żeby się upewnić, jak to będzie. „Zakładamy, że 1 lipca rząd zniesie te ograniczenia. W innym wypadku wznowienie działalności nie ma racji bytu” – usłyszeliśmy w odpowiedzi.

LOT zapełnia samoloty w 50% na lotach krajowych. Lufthansa zapowiedziała, że będzie tymczasowo stosować politykę wolnych miejsc, podobnie EasyJet.  W Ameryce – „wolna amerykanka”. Można trafić na taki zatłoczony samolot jak ten na zdjęciu, a można na zupełnie pusty. Np. linie United Airlines informują pasażerów przed wylotem jeśli obłożenie przekracza 70%, bo to by pasażer mógł ewentualnie zrezygnować z lotu. Ale to rzadkość, bo i tak w 85% samolotach sprzedanych jest mniej niż połowa biletów, więc z zachowaniem dystansu społecznego nie ma problemu. Podobną politykę stosują inne linie, które sprzedają np. tylko 60% biletów.

Niektórzy zapobiegliwi pasażerowie stosują patent polegający na wykupowaniu dodatkowych miejsc w samolocie. Np. siedzę na miejscu 9A (przy oknie), ale wykupuję też miejsce 9B (środkowe) – wtedy rosną szanse, że fotel obok będzie pusty. Ale gwarancji nie ma: stewardessa może wskazać to miejsce jakiemuś pasażerowi, który będzie musiał się z jakiś powodów przesiąść.

Czytaj też: Polskie morze, góry i jeziora z… biurem podróży? Touroperatorzy szukają interesu i hurtem wykupują pokoje na wakacje. Co to oznacza dla nas?

Czytaj też: Pechowy czarter, czyli co kupiła w TUI pani Agnieszka? Ni to lot, ni impreza turystyczna. A pieniądze utknęły w czarnej dziurze. Błąd w ustawie?

Gdzie już można latać i za ile?

Ile kosztują bilety lotnicze w porównaniu do lat ubiegłych? Trudno uchwycić ujednolicone, średnie stawki, bo ceny mogą się zmieniać z godziny na godzinę. Ale przyjęliśmy pewne założenia. Wzięliśmy bilety na loty na piątek 17 lipca (lub elastyczny termin, czyli plus minus kilka dni) na południe Europy: do Barcelony, Korfu, Mediolanu i Lizbony i porównaliśmy ze średnimi, archiwalnymi cenami biletów, które podawał portal Skyscanner. Co się okazało?

Barcelona

WizzAir – cena podstawowa 334 zł „na lekko”, bez bagażu rejestrowanego. zaś 924 zł z bagażem.

Ryanair – cena podstawowa 280 zł, zaś 658 zł z bagażem rejestrowanym.

LOT  – 772 zł bez bagażu. 858 zł z bagażem rejestrowanym

średnia cena z lat ubiegłych według SkyScanner (oferty bez bagażu oraz z bagażem łącznie) – 540 zł

Korfu

WizzAir – cena podstawowa 848 zł bez bagażu. 1512 zł z bagażem rejestrowanym

Ryanair – 462 zł bez bagażu. 776 zł z bagażem rejestrowanym

LOT – 681 zł bez bagażu. 881 zł z bagażem rejestrowanym

Średnia cena z lat ubiegłych – 540 zł (oferty bez bagażu i z bagażem łącznie)

Mediolan

WizzAir – 318 zł bez bagażu. 848 zł z bagażem rejestrowanym

Ryanair – 292 zł bez bagażu. 546 zł z bagażem rejestrowanym

LOT – 522 zł bez bagażu. 743 zł z bagażem rejestrowanym

Średnia cena z lat ubiegłych – 280 zł (oferty bez bagażu i z bagażem)

Lizbona

Wizzair – 468 zł lub 1004 zł z bagażem rejestrowanym

Ryanair – 469 zł lub 784 zł z bagażem rejestrowanym

LOT – brak połączenia

Średnia cena z lat ubiegłych: 800-810 zł (oferty bez bagażu i z bagażem)

Jak widać ceny generalnie są powyżej średniej. To by oznaczało, że linie lotnicze próbują skalibrować „pandemiczne” ceny tak, by zbyt wiele nie dopłacać do interesu. I liczą na to, że pasażerowie i tak dopiszą. Oczywiście: warto pamiętać, że to fotografia na dany moment, systemy rezerwacyjne linii lotniczych pozwalają na elastyczne reagowanie na wzrost lub spadek popytu.

A promocje? Tanie linie premiują lojalnych klientów. WizzAir obniżył ceny biletów o 20% dla wszystkich członków WIZZ Discount Club. To program lojalnościowy. Wejście do klubu kosztuje 30 euro rocznie i standardowo daje jedynie zryczałtowane obniżki cen biletów – 10 euro na sam bilet i na bagaż 5 euro. Zniżka o 20% to promocja, która wystartowała w czerwcu.

Ryanair nie reklamuje się żadną obniżką cen, ale daje coś w zamian: zniesienie opłaty za zmianę rezerwacji dla lotów rezerwowanych na lipiec i sierpień. Opłaty te standardowo są dość wysokie i wynoszą od 35 euro – różnią się w zależności od trasy. Niestety, nie wiadomo jaką ofertę przygotował LOT – nasza linia, jeśli chodzi o wznowienie połączeń pozostaje najbardziej enigmatyczna.

Podsumowując: linie lotnicze nie rozdają biletów za pół darmo. Nawet uwzględniając wycinkowość naszej analizy widać, że ceny na wybranych przez nas kierunkach trudno określić jako wyjątkowe promocyjne. Wiara linii w powrót pasażerów jest duża. A może linie lotnicze po prostu nie chcą przyzwyczajać nas do podróżowania za półdarmo?

Gdyby w Polsce została utrzymana zasada wolnego miejsca obok każdego pasażera, połączenia tanich linii i czarterów do i z polskich lotnisk mogą zostać zawieszone ze względu na nieopłacalność ich utrzymywania. Na polskim niebie zapowiada się w najbliższych tygodniach spory chaos.

źródło zdjęcia: Ryanair

Subscribe
Powiadom o
3 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Kamil
4 lat temu

„Porównał” Pan ceny lotów sprzed pandemii i obecnie — dla stanu obecnego podaje Pan ceny w dwóch wariantach (z/bez bagażu rejestrowanego) i dla różnych linii; dla stanu sprzed pandemii podaje Pan średnią, która nie wiadomo czy jest dla ceny z bagażem, czy bez, oraz na podstawie ilu i jakich linii została wyciągnięta. Zupełnie pomijając aspekt porównywani danych na podstawie średnich (outliery itp., bo to nie jest badanie statystyczne), ale to ja jako czytelnik mam sobie w głowie wyciągnąć ceny dla każdego kierunku dla obu wariantów i porównać z ceną na dole? Czy tak na oko mam popatrzeć i pomyśleć —… Czytaj więcej »

4 lat temu

Jak ktoś chce latać to będzie latał. To nie są wcale tak duże różnice jeśli chodzi o ceny. Tym bardziej, że mamy lato czyli sezon. Latem zawsze bilety szły ostro w górę.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu