81 pól, kratek i jedno pytanie otwarte mają do wypełniania przedsiębiorcy, którzy chcą skorzystać z odroczenia płatności składek ZUS. Wniosek o „odroczkę”, który wypełnia się w internecie i tak trzeba dosłać pocztą tradycyjną. Tak ZUS pomaga przedsiębiorcom w czasie epidemii koronawirusa. Sprawdzam i pytam: czy nie dało się prościej?
Liczba przypadków koronawirusa rośnie, w fabrykach przestoje, drobni przedsiębiorcy pozbawieni są źródeł dochodów. Kolejne państwa wprowadzają pakiety antykryzysowe, a nasz rząd nie jest tu wyjątkiem. Premier Mateusz Morawiecki zaprezentował tarczę antykryzysową. Niestety, nie jest ona tak trwała i doskonała jak niezniszczalna tarcza Kapitana Ameryki z komiksów. Organizacje przedsiębiorców wypunktowały wiele defektów (brak zawieszenia obowiązku badań lekarskich dla pracowników, czy brak uwolnienia środków z kont split payment VAT).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Zanim te pomysły wejdą w życie, musi je uchwalić parlament. Już od zaraz można skorzystać z innej pomocy – odroczonych składek na ZUS. Urząd przyjmuje już wnioski. Problem w tym, że koło ratunkowe rzucone przez ZUS jest wypełnione ołowiem.
Koronawirus nie śpi więc zasiadłem do wniosku ZUS. I zbladłem!
Sprawdziliśmy, jak wygląda wniosek ZUS o pomoc i w jakim trybie można go złożyć w urzędzie.Wnioski są do pobrania ze specjalnej podstrony poświęconej koroanwirusowi. Po tym, co zobaczyłem, zacząłem wątpić w dobrą wolę urzędników. Dlaczego? Może przesadzam? Zobaczcie sami i spróbujcie wypełnić to „ustrojstwo”. Oto objaśnienie wniosku: krok po kroku i strona po stronie.
Wniosek o pomoc ZUS – strona 1. Pierwsza strona jest jak rozgrzewka przed trudniejszymi wyzwaniami. Podajemy dane identyfikacyjne i kontaktowe: NIP, REGON, KRS, ale też PESEL, numer dowodu, numer telefonu i adres poczty elektronicznej – to ważne, bo urząd będzie się z nami kontaktował mailowo.
Strona 2. Tu zaczynają się schody i – tak, jak na nowej maturze – tzw. pytania otwarte. Na górze dokumentu zaznaczamy krzyżykiem o co tak właściwie wnioskujemy. Widać, że wniosek został skonstruowany w związku z epidemią, bo do wyboru są opcje odroczenia o trzy miesiące terminu płatności składek za luty, marzec i kwiecień (możemy wybrać wszystkie miesiące albo tylko jeden, to opcja dla największych optymistów).
ZUS zostawił trzy czwarte strony pustej, żebyśmy mogli dokładnie uzasadnić wniosek. Pytanie jest tak sformułowane, że pozwala napisać całkiem dużą rozprawkę, a może i referat: „wskaż, w jaki sposób epidemia koronawirusa wpłynęła na sytuację finansową Twojej firmy i brak możliwości opłacenia w terminie należności”.
Lepiej nie być lakonicznym, ale też nie fantazjować, bo podpisujemy też oświadczenie, że to, co napiszemy jest prawdą i tylko prawdą. A jeśli ZUS zorientuje się, że mu nawciskaliśmy kitu, wypowie porozumienie.
Wyobrażam sobie to tak: „prowadzę działalność fryzjerską. W związku z rosnącą liczbą przypadków koronawirusa potwierdzonych testami laboratoryjnymi i zaleceniem dot. pracy zdalnej a także ograniczeniem kontaktów, mój zakład od tego i tego dnia przyjął jedynie 2 klientów, podczas gdy wcześniej przyjmował 20 osób dziennie. Wartość obrotów spadła o tyle i tyle procent, a moje zobowiązania wynoszą tyle i tyle złotych”
Strona 3. Na zdrowy rozum wniosek o pomoc powinien zamknąć się na tych dwóch stronach: są dane kontaktowe, jest informacja o co wnioskuję, jest złożone pod rygorem odpowiedzialności uzasadnienie wniosku o pomoc. Ale to by było zbyt proste. To dopiero początek formalności. Na następnych stronach ZUS udowadnia, że jego DNA nie „zmutowało” przez ostatnie lata ani o trochę i ciągle tkwi w nim jakiś nieczuły potwór.
Na stronie trzeciej musimy zaznaczyć formę opodatkowania naszej firmy za ostatnie trzy lata, a następnie powpisywać w trzydzieści (!) okienek multum danych finansowych naszej firmy za ostatnie trzy lata: koszty, zaliczki na podatek, nakłady na środki trwałe, dochód, majątek firmowy, zobowiązania firmowe, zobowiązania prywatne, zobowiązania firmowe krótkoterminowe.
Strona czwarta. To nie koniec. Dalej mamy 24 kratki, w których musimy określić nasze uzależnienie od odbiorców lub dostawców, czyli oświadczyć „czy firma ma wielu odbiorców ale dostawy są realizowane przez kliku dostawców”, czy też może na odwrót. „Czy firma ma kilku klientów oraz wielu kluczowych dostawców, a 80% obrotu jest realizowana przez mniej niż pięciu klientów?”. I tak do trzech lat wstecz.
Potem kilka kratek, po których wypełnieniu poddana ocenie zostanie nasza sytuacja płynnościowa. To „tylko” cztery pytania, ale wcale nie takie proste: czy opłaty od nabywców są realizowane natychmiast? Czy są mieszane z przewagą natychmiastowych? A może czy są mieszane z przewagą odroczonych? I tak do trzech lat wstecz.
Na ostatniej, piątej stronie jest kolejnych 27 kratek, w których wpisujemy (wybieramy) czy w ostatnich trzech latach dostawaliśmy wsparcie z zewnątrz: czy jesteśmy w grupie kapitałowej, czy otrzymywaliśmy granty lub dotacje. Jakie to ma znaczenie? Ano ma. „Jeżeli w okresie ostatnich trzech lat wielkość otrzymanej przez pomocy publicznej de minimis przekroczyła 200.000 euro, nie będziemy mogli udzielić Ci ulgi”. Myślę, jednak, że większość małych firm takich pieniędzy nie widziała na oczy, więc o to byłbym spokojny.
W sumie to aż 81 pól i kratek do wypełnienia plus dane kontaktowe i uzasadnienie! Po co ZUS-owi takie kompendium wiedzy o firmach, żeby podjąć decyzję o zaledwie odroczeniu płatności trzech składek? Jeśli mamy wszystkie papiery firmowe w domu, albo są one zdigitalizowane na komputerze, to nie ma problemu – godzina, dwie, trzy i może da się je zebrać. Problem w tym, że dane te mogą być fizycznie w biurze księgowym, które prawdopodobnie stoi teraz puste, bo pracownicy zajmują się dziećmi, które nie poszły do szkoły!
Wniosek wyślesz internetem, ale dosłać musisz pocztą tradycyjną
Mimo tych trudności niniejszym stwierdzam, wniosek można uznać za wypełniony. Czy widać już kres i tej drogi? Niestety, jesteśmy dopiero na półmetku!
Następny krok to przygotowanie dokumentu wysyłki. Wydrukowany, wypełniony i podpisany wniosek fotografujemy lub skanujemy, bo będziemy musieli go dołączyć do drugiego wniosku! Tym razem wypełnionego w internecie na Platformie Usług Elektronicznych ZUS. Dostęp do niej ma każdy obywatel, nie tylko ten prowadzący działalność gospodarczą. Żeby się zalogować wystarczy posiadać Profil Zaufany. Ale pamiętaj! Nawet jeśli wyślesz wniosek drogą elektroniczną, to i tak musisz go dosłać najpóźniej do 14 dni od zakończenia stanu epidemicznego w papierowym oryginale.
Wypełnienie wniosku o nazwie ZUE-EOP odbywa się przy pomocy kreatora. To kolejnych kilka-kilkanaście minut uzupełniania tabelek, ale tym razem jest prościej, bo ZUS umieścił na swojej stronie instrukcje – w wielu polach trzeba wpisać słowo klucz „koronawirus”. Na koniec załączyć skan papierowego wniosku i podpisać profilem zaufanym.
Czy to już koniec i jesteśmy zwolnieni z opłacenia składek? Otóż nie, to by było za proste. Czas na kolejny krok. Teraz ZUS zacznie analizować nasz wniosek (nie wiadomo jak długo to potrwa, zależy ile osób na raz zwróci się o pomoc), a po analizie wyśle na maila albo na pocztą tradycyjną (zależy jaką formę kontaktu wybraliśmy) umowę o pomocy publicznej. Musimy ją podpisać i odesłać.
Jak długo to wszystko potrwa? Przy sprzyjających wiatrach całą procedurę można by załatwić w kilka dni. Ale równie dobrze wymiana pism i weryfikacja wniosków może zająć miesiąc. Jak będzie – to się dopiero okaże. Szykuje nam się operacja na żywym organizmie i to bez znieczulenia. No, chyba, że jak przedsiębiorcy zobaczą wniosek, to machną ręką i zrezygnują z odroczenia składek na ZUS. Może o to chodzi w tym wniosku? Żeby nikt go nie chciał wypełniać?
Można by oczekiwać, że w stanie zagrożenia epidemią ZUS pokaże ludzką twarz i poda rękę przedsiębiorcom, upraszczając do maksimum procedury. Gdy jednak spojrzy się na wzór wniosku, można zwątpić w to, że państwo rzeczywiście chce pomóc przedsiębiorcom. Wysyłka drogą elektroniczną w tych warunkach to jest minimum, a całość wniosku udałoby się ograniczyć do dwóch stron. ZUS-ie, popraw się i to już!
AKTUALIZACJA: Po kilku godzinach od publikacji tekstu: „Prowadzimy prace nad uproszczeniem formularzy umożliwiających wsparcie przedsiębiorcy” – poinformowała prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych prof. Gertruda Uścińska.
źródło zdjęcia: PixaBay