Czytelniczka „Subiektywnie o finansach” skorzystała z oferty „domowego” internetu mobilnego w T-Mobile. Liczyła, że Neflix będzie hulał tak, jak jest to zapisane w umowie, czyli z prędkością 60 Mb/s. Ale certyfikowana przez UKE aplikacja PRO Speed Test pokazała tylko… 0,7 Mb/s. Czy to dobra podstawa, żeby rozwiązać umowę? Okazuje się, że zdaniem firmy – niekoniecznie
„Co robi Adam Małysz na belce startowej z telefonem komórkowym? Próbuje złapać zasięg Idei” – pamiętacie ten dowcip z długą brodą, opowiadany 20 lat temu, gdy w Polsce różnice między zasięgami działania poszczególnych sieci były ogromne, a nasz „Orzeł z Wisły” reklamował – obok bułki z bananem – między innymi tę sieć?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Dziś zasięgi sieci komórkowych prawie się ze sobą zrównały, rywalizacja toczy się o zapewnianie płynności i szybkości działania internetu. A wkrótce przeniesie się na nowe pole – rozbudowy sieci 5G. Ale może zanim sieci zaczną budować szkielet nowej infrastruktury, warto zadbać o tę istniejącą?
Czytaj też: Koniec przekrętów z SMS-ami premium? Wreszcie będzie ich domyślna blokada?
Internet domowy, ale mobilny. „Wiedziałam, że przesadzają, ale że aż tak?!”
Zgłosiła się do nas pani Małgorzata, która chciała posurfować po sieci, ale nie może. A wielkich oczekiwań nie ma. Chodzi jej o zwykłe przeglądanie stron, a nie namiętne zdobywania fragów i polowanie na przeciwników w Counter Strike, Wiedźminie, czy innych grach komputerowych, wymagających bardzo szybkiej i stabilnej sieci internetowej. Pani Małgorzata korzysta z wynalazku pt. „Internet domowy 60 Mb/s” w T-Mobile.
To w rzeczywistości usługa dostawy internetu via sieć komórkowa. Zalety? Nie musimy się oglądać na ofertę operatora kablowego, który ma dostęp do okablowania w danym bloku. Po prostu podpisujemy umowę, dostajemy „pudełko”, które odpowiada za naszą internetową łączność ze światem i jest jednocześnie routerem, który rozsiewa sieć wi-fi do całym domu. Jego „domowość” polega na tym, że urządzenie działa w jednej, aktywowanej na samym początku lokalizacji, więc nie możemy go brać ze sobą na jakieś wyjazdy.
„Sprzedawca zachwalał technologie LTE, która oferuje prędkość do 300 Mb/s. Wiedziałam, że przesadzają, ale nie spodziewałem się, że spotka mnie takie oszustwo. Przez pierwsze dni po podłączeniu routera w domu (okolice warszawskiej Białołęki) prędkość pobierania wynosiła ok. 14-18 Mb/s. Po telefonie do Biura Obsługi Abonenta konsultant T-Mobile stwierdził, że „rzeczywiście w tej okolicy deklarowana w umowie prędkość może nie być osiągalna”. Uzgodniliśmy zmianę na niższy pakiet z prędkością do 20 Mb/s. Prędkość jakoby miała przyśpieszyć po modernizacji sieci w czerwcu. Przyjęłam to za dobrą monetę, nie skorzystałam z 14-dniowego prawa do odstąpienia od umowy”
Internet mobilny pani Małgorzaty – im starszy, tym wolniejszy
Tutaj warto dodać, że mimo, że pani Małgorzata podpisała umowę w siedzibie firmy, czyli nie przysługiwało jej prawo odstąpienia od umowy bez podania przyczyny w ciągu 14 dni, to w przypadku takiego produktu jak internet domowy telekomy dają taką możliwość. Przydaje się ona właśnie w sytuacji, gdyby okazało się, że w naszym mieszkaniu są za grube mury i prędkość transmisji danych nie trzyma standardów.
W przypadku pani Małgorzaty zamiast być lepiej – było coraz gorzej. Po kilku miesiącach prędkość transmisji danych zaczęła drastycznie spadać i nie pomogła nawet obiecywana modernizacja.
„Wieczorami i weekendy prędkość spadała nawet poniżej 1 Mb/s. Nie da się z takiego internetu korzystać, a już na pewno ja nigdy na taki internet bym się nie zdecydowała. Złożyłam szereg reklamacji, żądając przywrócenia prędkości zgodnej z umową”
– relacjonuje pani Małgorzata. Czy coś wskórała? Operator zrobił swoje pomiary i orzekł:
„Średnia prędkość z jaką pobiera Pani dane wynosi ok. 7 Mb/s co dla sieci radiowej jest bardzo dobrą prędkością. Brak jest podstaw do uznania Pani reklamacji za zasadną”
Czytaj też: Telekom może pomóc złodziejowi ukraść pieniądze z twojego konta? To możliwe! Jak się bronić?
Prędkość spada d0,89 Mb/s. Pogoda? Żyła wodna? Czy zły pomiar?
Pani Małgorzata, wkurzona nie na żarty, odpaliła aplikację PRO Speed Test, która mierzy prędkość internetu (piszemy o niej więcej na końcu tekstu). 22 października wyszło jej, że sieć działa z prędkością 0,89 Mb/s. Zrobiła printscreeny i przesłała telekomowi, ale ten pozostał nie wzruszony: „to nie są okoliczności do zmiany poprzedniej decyzji”. Pani Małgorzata została z wolnym internet na kolejne dwa lata. Ale nie może się pogodzić z sytuacją, więc zgłosiła się do nas.
„Bardzo proszę, droga Ekipo Samcika, o pomoc. Jeśli pomożecie w mojej sprawie, to bardzo dobrze. Ale jeszcze ważniejsze, aby T-Mobile (i być może inni operatorzy) szanowali swoich klientów, i w przypadku, gdy usługa znacząco zaczyna odbiegać od parametrów deklarowanych w Umowie – oferowała możliwość rozwiązania umowy. Bo niby za co mam dalej płacić? Za internet, który nie działa, jak go potrzebuję?”
Zmierz sobie prędkość internetu z UKE. Ale czy to coś da?
W tej sytuacji pierwsze kroki skierowaliśmy do Urzędu Komunikacji Elektronicznej, który nadzoruje działające w Polsce telekomy. W listopadzie 2018 r. UKE zaprezentował pierwsze, urzędowe narzędzie do pomiaru prędkości internetu, aplikacje PRO Speed Test zbudowaną w oparciu o istniejące narzędzie do pomiaru prędkości. To ta sama aplikacja, z której skorzystała pani Małgorzata.
Wszyscy dostawcy internetu (a przynajmniej ci kablowi) zgodzili się aby jego wyniki były wiążące i jeśli okazałoby się, że internet nie spełnia określonych w umowie standardów prędkości, mogła być to podstawa do rozwiązania umowy bez ponoszenia konsekwencji, żądania rekompensaty albo obniżki cen. Polska była dopiero piątym krajem w Unii Europejskiej – po Niemczech, Włoszech, Chorwacji i Rumunii – który dał swoim obywatelom taki gadżet.
Niestety, pani Małgorzata nie może skorzystać z tej opcji, bo właśnie ze względu na trudności w obiektywnym zmierzeniu prędkości internetu mobilnego (pogoda, odległość od stacji, obciążenie sieci), wyniki pomiarów aplikacji dla urządzeń bezprzewodowych nie są podkładką do zmiany umów.
A szkoda. Czy zatem pani Małgorzata jest bez szans? Cóż, na jej miejscu od razu po podłączeniu internetu – gdy okazało się, że nie spełnia norm – bym z niego zrezygnował. Jeśli na początku współpraca źle się układa, to potem jest już tylko gorzej.
Co do powiedzenia w tej sprawie ma UKE? W Urzędzie tłumaczą, że co do zasady w przypadku internetu mobilnego żaden dostawca nie jest w stanie „na sztywno” określić parametrów prędkości internetu. Ale regulaminy T-Mobile deklarują tzw. prędkość szacunkową. Niestety, nie wiemy jakie parametry zostały zadeklarowane pani Małgorzacie.
Co można jeszcze zrobić? UKE radzi monitorować i zapisywać wyniki pomiarów prędkości internetu, najlepiej takim narzędziem, jakie zarekomenduje sam operator. Gdy uzbiera się już wystarczająco dużo materiału dowodowego, można podjąć kolejny krok.
„W związku z powstałym sporem pomiędzy czytelniczką, a dostawcą usług, Skarżąca może złożyć do Prezesa UKE wniosek o przeprowadzenie postępowania polubownego ADR (z ang. Alternative Dispute Resolution). Szczegółowe informacje na temat postępowania ADR, czytelniczka może znaleźć na stronie: cik.uke.gov.pl”
Czy to coś da? Trudno powiedzieć. Poprosiliśmy T-Mobile, by firma skruszyła serca lód i zaproponowała naszej klientce jakąś rekompensatę. Albo pozwoliła jej odejść „za darmo”.
źródło zdjęcia: PixaBay