Warszawska firma Hermes Energy Group wstrzymała z końcem listopada sprzedaż prądu i gazu do klientów. Wcześniej firma zasłynęła z marketingowej współpracy ze stołecznym klubem Legia Warszawa i kibicowską ofertą prądu „1916energia”. ” Płacąc rachunki za prąd lub gaz wspierasz swój ukochany Klub” – przekonywała. Co teraz z klientami? Światło nie zgaśnie, kaloryfery nie będą zimne. Pytanie brzmi: jaką cenę zapłacą za to klienci upadłego sprzedawcy prądu?
Wydawało się, że po ubiegłorocznej hekatombie niezależnych sprzedawców energii rynek się oczyścił. Z powodu rekordowych podwyżek na hurtowym rynku prądu małe firmy już od połowy 2018 r. roku informowały swoich klientów, że przy tych cenach nie są w stanie utrzymać się na powierzchni i że dalsza działalność jest dla nich po prostu nieopłacalna.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Punktem kulminacyjnym było nagłe zaprzestanie działalności przez niezależnego sprzedawcę firmę Energetyczne Centrum, która miała 100.000 klientów indywidualnych. Był chaos, zamieszanie i trwająca miesiące niepewność. Ludzie nie wiedzieli komu i w jakiej wysokości faktury opłacać. Ci, którzy nic nie zrobili, wpadli w kilkukrotnie wyższe tzw. taryfy rezerwowe u wyznaczonych sprzedawców prądu.
Teraz historia się powtarza. Z dnia na dzień o zaprzestaniu świadczenia usług poinformowała warszawska firma Hermes Energy Group. Sprawa nie jest błaha.
To był prawdziwy „czarny piątek” dla klientów HEG
Niezależni sprzedawcy prądu mogą zakończyć swoją działalność na dwa sposoby – płynnie, czyli wypowiadając umowę i dając czas klientom na znalezienie nowej oferty, albo z hukiem, czyli z dnia na dzień, bez ostrzeżenia. HEG, podobnie jak Energetyczne Centrum, wybrało tę drugą opcję. Firma przed weekendem, kiedy zapewne wiele osób polowało na promocje z okazji Black Friday, poinformowała, że kończy działalność z dniem 1 grudnia.
„Informujemy, iż w związku z trudną sytuacją finansową spółki, z dniem 1 grudnia 2019 r. Hermes Energy Group S.A. kończy działalność (…). W związku z powyższym konieczne jest jak najszybsze zawarcie umowy z nowym, wybranym przez Państwa sprzedawcą. Do czasu rozpoczęcia świadczenia usług w ramach nowej umowy sprzedawca awaryjny albo rezerwowy będzie dostarczał paliwo gazowe lub energię elektryczną i wystawiał z tego tytułu faktury oraz zapewni Państwu ciągłość dostaw”
– taki komunikat otrzymał rozgoryczony czytelnik, który napisał do nas w sobotę lekko zaniepokojony
Co teraz będzie z klientami HEG? Koszmarny sen o taryfie rezerwowej już nie taki straszny
Wstrzymanie sprzedaży prądu i gazu z dnia na dzień może wywołać dreszcze u konsumentów. Czy zgaśnie światło? Czy gazownia nie zakręci kurków? Na szczęście to nie takie proste, bo od strony technicznej nic się nie zmienia – nikt nie przyjdzie i nie odetnie nas od licznika. Prądu i gazu nikomu nie zabraknie.
Formalnie to wygląda tak, że jeśli kupowaliśmy od HEG prąd, to od 1 grudnia kupujemy go od sprzedawcy rezerwowego (awaryjnego), którym zwykle jest firma, będąca domyślnym sprzedawcą prąd na danym terenie. Zmiana następuje automatycznie. Od nowej firmy otrzymamy fakturę liczoną od 1 grudnia. Firmie HEG płacimy tylko to, co należy jej się do momentu, kiedy powiedziała nam „stop”. To ważne, bo niektórzy klienci Energetycznego Centrum dostawali informacje, żeby płacić za okres, gdy firma nie świadczyła już usług. W sumie firma mogła otrzymać niesłuszne kilka milionów złotych.
Jeszcze rok temu nowe, rezerwowe ceny prądu mogły klientom przysporzyć bólu głowy i ogołocić im portfele. Były one 2-, 3-krotnie wyższe, niż „zwykłe”. Za kilowatogodzinę w PGE „rezerwowi” klienci musieli płacić 0,51 zł, w Enerdze – 0,52 zł, w Tuaronie – 0,63 zł. Po doliczeniu opłaty za dystrybucję jedna kilowatogodzina mogła kosztować ponad złotówkę! Z klientów nie zdzierały skóry tylko Enea i Innogy, gdzie stawki za prąd były zbliżone do cenników z taryf.
Na szczęście teraz „rezerwowe zdzierstwo” się skończyło. Ceny dla klientów zbankrutowanych firm są już zbliżone do regularnych. Taryfa rezerwowa w PGE wynosi 0,29 zł za 1 kwh, w Tauronie 0,48 zł i tylko Energa „trzyma się” mocno – 0,52 zł. W Enei i Innogy to odpowiednio 0,34 zł i 0,35 zł.
Tyle na temat prądu – klienci kupujący od HEG energię elektryczną powinni po prostu sprawdzić, kto w ich umowie jest określony jako dostawca rezerwowy lub awaryjny. Od 1 grudnia do momentu podpisania „docelowej” umowy z nowym dostawcą będą po prostu klientami dostawcy rezerwowego i to on będzie wystawiał faktury.
Jeśli kupowaliśmy od HEG gaz – sprawa jest prosta – klienci indywidualni automatycznie stają się klientami PGNiG Obrót Detaliczny. I to jego taryfy zaczną obowiązywać od 1 grudnia.
Ole-Ole, ola-ola i tylko „1916” energia!
Po upadku Energetycznego Centrum, HEG było największym niezależnym sprzedawcą prądu. Niezależnym, czyli takim, którego oferta nie była połączona z usługą dystrybucji (dostarczania) prądu danemu klientowi.
Domyślnie prawie każdemu z nas – a już na pewno tym, którzy nigdy nie zmieniali sprzedawcy – prąd sprzedaje spółka obrotu i spółka dystrybucyjna z tej samej grupy kapitałowej, zwykle jednego z czterech wielkich państwowych koncernów energetycznych. Ale od ponad dekady mamy możliwość zmiany sprzedawcy. Do tej pory skorzystało z tej opcji ok. 650.000 gospodarstw domowych.
Co prawda, po ubiegłorocznych zawirowaniach, czyli wzroście cen, a potem ich urzędowym zamrożeniu, ludziom odechciało się szukać alternatywy, ale jednak rynek do końca nie skostniał o czym świadczą prężne akcje marketingowe HEG – firma miała 70.000 klientów, a jej obroty według danych z rankingu „Rzeczpospolitej” to ok. 4,3 mld zł w 2018 r. HEG był w okolicach 90. miejsca na liście największych polskich firm i w trzeciej setce największych firm w Europie Środkowo-Wschodniej.
Firma wyróżniała się ofertą skierowaną do kibiców klubu piłkarskiego Legia Warszawa. W lutym tego roku HEG został sponsorem Legii, a kibice mogli zmienić dostawcę prądu i gazu na ofertę „1916 Energia – prąd i gaz. Mistrzowski Dublet” z ceną 0,27 zł za kWh. Ale w tym przypadku oferta miała nie tylko ładunek ekonomiczny, ale też emocjonalny: „Płacąc rachunki za prąd lub gaz wspierasz swój ukochany Klub” – przekonywała firma HEG.
HEG jest w pewnej części ofiarą zamrożenia cen prądu, czyli ingerencji państwa w wolny rynek energii. Choć oczywiście obsługa klientów firmowych też nie jest w tych warunkach rynkowych łatwa – ceny prądu na giełdach są niestabilne i trudno je zakontraktować z odbiorcami firmowymi (a to główny „elektorat” HEG) na poziomie trwale gwarantującym rentowność.
Warto pamiętać, że rząd nie będzie w stanie zamrażać cen w nieskończoność . Pytanie tylko, czy po zakończeniu tej dziwnej polityki na rynku będą jeszcze jakieś firmy niezależne od wielkiej czwórki państwowych gigantów – PGE, Energi, Enei i Tauronu, no i może jeszcze mającego wiodącą pozycję w Warszawie Innogy (dawniej RWE).
źródło zdjęcia:1916energia.pl