O tym, że internetowi sprzedawcy coraz lepiej starają się wykorzystywać wiedzę, jaką o nas mają, nie trzeba nikogo przekonywać. Od lat krążą wśród internautów wieści, że ceny np. biletów lotniczych stają się w magiczny sposób wyższe, jeśli przeglądamy stronę internetową linii lotniczej z urządzenia Apple (użytkownicy tej marki są widać uznawani za większych utracjuszy, niż inni). Potrafią też pójść w górę, gdy któryś raz z rzędu przeglądamy tę samą ofertę.
Sam jakiś czas temu opisywałem własne „śledztwo” dotyczące systemu rezerwacji biletów jednej z linii lotniczych. Sprawdzając ofertę po raz wtóry – widzę wyższą cenę. Zmieniając urządzenie i przeglądając tę samą ofertę w trybie prywatnym przeglądarki – widzę niższą. Potęga „ciasteczek” jest wielka i wydaje się, że będzie jeszcze rosła, a marketingowcy będą eksplorowali coraz głębiej jej pokłady.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Do tej pory wydawało mi się, że personalizacja ceny i gry „emocjonalne” są domeną sprzedawców usług i przedmiotów o dużej wartości. Komu by się opłacało personalizować cenę towaru, który kosztuje np. kilkanaście złotych? A jednak. Przeczytajcie co spotkało jednego z moich czytelników.
„Miałem wczoraj ciekawą sytuację, której nie potrafię wyjaśnić. Otóż czytam dość dużo dla przyjemności i poszerzenia wiedzy. Wpadła mi w oko książka o przepięknym tytule „Ludzie. Krótka historia o tym jak spieprzyliśmy wszystko”, autorstwa Toma Phillipsa”
– pisze czytelnik. Jako, że stara się nie przepłacać na zakupach (wiadomo, kultura nie jest tania w obyciu), poszukał najtańszej oferty i trafił na stronę księgarni internetowej Tantis.
„Już miałem finalizować transakcję, gdy przypomniałem sobie, że mam problem z szybkimi przelewami przez przeglądarkę Chrome (techniczne sprawy, którymi nie będę tu zanudzał), więc otworzyłem Internet Explorer, skopiowałem link do książki i… się zdziwiłem. Na tej samej stronie otworzonej przez inną przeglądarkę IE książka miała zupełnie inną cenę. Była droższa o prawie 5 zł”
Mój czytelnik sprawdził, czy to na pewno to ta sama pozycja, wydanie, oprawa, ale wszystko się zgadzało, identyczny był też adres strony i podstrony.
„Zamówiłem oczywiście książkę po niższej cenie, ale do księgarni wysłałem maila z prośbą o wyjaśnienie różnic i informację, ile w takim razie kosztuje „naprawdę” dana pozycja. Odpowiedź to szczytowe osiągnięcie marketingu. Cytuję: nie odpowiemy panu jednoznacznie na to pytanie, ponieważ ceny mogą się zmieniać. Zdarzają się promocje, wyprzedaże, zmiany polityki cenowej”
Tyle, że mój czytelnik miał tę samą stronę otwartą na dwóch różnych przeglądarkach w tym samym czasie, więc różnica w cenie to raczej nie była kwestia rabatów. Co ciekawe, kolejnego dnia mój czytelnik zrobił eksperyment i ponownie otworzył stronę z jedną z książek w dwóch różnych przeglądarkach. Cena i tym razem była różna w zależności od przeglądarki.
„Nie mam pojęcia z czego wynika ta rozbieżność i czy dotyczy tej jednej księgarni. Może Państwu uda się to wyjaśnić”
– pisze czytelnik. W pierwszej chwili zacząłem się zastanawiać przy przypadkiem te dwie przeglądarki nie były różnie skonfigurowane. Są przeglądarki, które z natury przeglądają strony w tzw. trybie prywatnym (czyli sklep nie wie czy ma do czynienia ze stałym klientem, czy z przygodnym i nie może pod tym względem profilować ceny), ale to chyba nie ten przypadek.
Może to był jakiś test systemu, który nie zadziałał prawidłowo (pokazał różne ceny, choć akurat w tym przypadku nie było po temu podstaw). Niewykluczone, że to w ogóle nie chodziło o przeglądarkę, tylko o to, że klient drugi raz w krótkim czasie wszedł na daną stronę. Pierwsze wejście jest „tańsze”, a drugie – oznaczające, że klient jest już lekko podniecony tym, co obejrzał za pierwszym razem – „droższe”.
Niezależnie od tego jaka była przyczyna pokazania dwóch różnych cen jednemu klientowi w tej samej chwili – czas się przygotować na to, że zakupy internetowe będą teraz przypominały spacer po polu minowym. Samo wrzucenie produktu do porównywarki i wyhaczenie najtańszego sklepu może już nie wystarczyć. Najlepiej przeglądać internet u sąsiada, żeby przy kupowaniu nie okazało się, że sprzedający wie o nas zbyt dużo ;-))
zdjęcie tytułowe: Pexels/Pixabay