Polisy – także te mieszkaniowe – zawierają z reguły wyłączenia odpowiedzialności. Niektóre z nich są typowe i nie powinny budzić naszych wątpliwości. Ale niektóre robią wrażenie specjalnie wprowadzanych do polis restrykcji. Sprawdziliśmy czego powinien się wystrzegać, czytając warunki polisy, właściciel domu lub mieszkania, który chce je ubezpieczyć
W Polsce mamy 14 mln domów i mieszkań. Z tego prawie 85% jest w naszych, właścicielskich rękach, a tylko nieco ponad 15% wynajmujemy. Nieruchomość to nasz podstawowy majątek. Jak go chronimy? Jak często w życiu podpisujemy polisę mieszkaniową? Raz? Dwa razy? A ile razy zaglądamy do OWU? To wszystko zależy od liczb przeprowadzek, sytuacji i zakrętów życiowych. Ale jeśli chodzi o częstotliwość zaglądania do warunków umowy, jedno mogę stwierdzić na pewno – robimy to za rzadko!
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Postanowiliśmy wybudzić Was z rutyny i uczulić na niektóre zapisy w warunkach umów ubezpieczeniowych. Niedawno w ramach akcji edukacyjnej „Chroń Swój Majątek” opisaliśmy cztery grzechy główne klientów kupujących ubezpieczenie mieszkania. Dziś idziemy o krok dalej i opisujemy piąty grzech – zaniechania, czyli co nam może przejść między palcami w wyniku nieuważnej lektury Ogólnych Warunków Ubezpieczenia.
Dla przypomnienia poniżej owe cztery grzechy, które warto sobie przypomnieć (tytułem „rozbiegówki”), zanim nałożymy na to kruczki, które można znaleźć w OWU.
Grzech 1. Ubezpieczysz dom na mniej, niż jest wart. Czyli wybierzesz wariant, który zakłada, że suma ubezpieczenia równa się wartości rzeczywistej domu w chwili zdarzenia, a nie wartości odtworzeniowej. Suma ubezpieczenia może nie wystarczyć na jego odbudowę.
Grzech 2. Zaniżysz wartość majątku ruchomego. Suma polisy oznacza, górną granicę odpowiedzialności. To pułapka na tych, którzy chcą się kierować niską ceną ubezpieczenia i obniżają wysokość składki nie pamiętając, że miniskładka oznacza też mikroubezpieczenie.
Grzech 3. Ochronisz same mury, a nie wnętrza. Liczymy na ubezpieczenie od wspólnoty mieszkaniowej albo grupową polisę od banku? Pudło! Ono chroni tylko mury i konstrukcję budynku, jeśli uszkodzisz, stracisz, zniszczysz swój majątek, zostajesz na lodzie.
Grzech 4. Nie docenisz „prywatnej” polisy OC. Czyli jeśli to ty nabroiłeś, ale nabroiła „złośliwość rzeczy martwych”, czyli klasycznie pękł wężyk doprowadzający wodę do rezerwuaru i zalałeś kilka pięter plus sklep z elektroniką na parterze – to ty płacisz. Warto mieć „na wyposażaniu” polisy mieszkaniowej opcję chroniącą od odpowiedzialności cywilnej.
Ale co się kryje w umowach? Prześwietliliśmy kilka wielostronicowych Ogólnych Warunków Ubezpieczenia w różnych firmach. Pozwoliło to wyciągnąć wnioski na temat tego, co obecnie jest „w modzie” jeśli chodzi o wyłączenia i na co klienci powinni zwracać uwagę przy zawieraniu polisy. Mam na myśli różnego rodzaju restrykcje, wyłączenia, czy ograniczenia odpowiedzialności.
To jest arcyważne! Ile zakładów ubezpieczeniowych – tyle polis i tyle OWU. Polisy mieszkaniowe to ubezpieczenia dobrowolne, których warunki swobodnie (oczywiście w pewnych granicach, byle by nie trafiła się klauzula abuzywna) mogą kształtować firmy, nie ma jednego, ogólnego wzoru. Jest więc tak, że nie ma dwóch identycznych polis mieszkaniowych. Radzimy na co zwrócić uwagę.
Części wspólne polis mieszkaniowych, czyli czy powtórzy się Czarnobyl?
Jest pewien wspólny katalog wyłączeń i ograniczeń działania polis. Ten podstawowy to działanie umyślne. Czyli rozłupałem posadzkę młotem – kasy nie będzie. Ale jeśli zrobił to szwagier, teść, czy kolega – to pieniędzy również nie zobaczymy. Firmy nie odpowiadają za szkody wyrządzone umyślne przez ubezpieczonego i bliskie mu osoby, w tym szkody po spożyciu alkoholu (niektórzy wpisują nawet maksymalną ilość promili).
Podobnie jak nie odpowiadają za cały szereg zdarzeń, które wywołały osoby trzecie lub konkretne zjawiska: osunęła się ziemia z powodu działalności pobliskiej kopalni węgla – wyłączenie, bo to szkoda górnicza. Powtórzył się Czarnobyl i dom napromieniowało? – wyłączenie. Była mała wojna, zamieszki, strajki i ktoś w ferworze wybił nam okno – wyłączenie (są dodatkowe polisy od stłuczenia szyb). Wszystkie wymienione historie (no może z wyjątkiem szkód górniczych) to jednak rzadkie przypadki.
Pieniędzy nie dostaniemy też jeśli dom rozsypał się nam wskutek naturalnego zużycia lub starzenia się mienia. Dlatego, żeby dostać odszkodowanie musimy dbać o swój majątek.
Klient ubezpieczalni – ma dużo praw, ale i jeden obowiązek
Zawarcie polisy ubezpieczeniowej to nie tylko prawa, ale i obowiązki. Jeśli dom stoi, to musimy dbać o jego stan techniczny, nie możemy udawać, że nie widzimy odpadającego tynku, grzyba na suficie, czy pękniętych ścian. Dlatego bodaj najważniejszym obowiązkiem właściciela nieruchomości jest dbanie o jej dobry stan.
Dobry to znaczy nie tylko, że wszystkie okna i drzwi się otwierają i nie skrzypią. Dobry stan techniczny to na przykład posiadanie aktualnego przeglądu kominiarskiego – bez niego w razie pożaru firma może odmówić wypłaty. Podobnie z pomiarami ochronnymi sieci instalacji elektrycznej oraz badań przyłączeń do budynków – większość tych „atestów” załatwia się przy okazji odbiorów technicznych, ale część badań wykonuje się cyklicznie.
W zasadzie każdy rodzaj instalacji w razie nieszczęścia może znaleźć się pod lupą ubezpieczeniowych rzeczoznawców. Jeśli eksperci dopatrzą się naszych zaniedbań, to firma może odmówić odszkodowania. Oczywiście: jeśli była powódź, a my mieliśmy niesprawny przewód kominowy, to nie jest „podkładka” do odmowy.
Na co uważać? Na instalacje wodno-kanalizacyjna, centralnego ogrzewania, elektryczna, gazowe no i wentylację. Wystarczy, że była nieszczelność, do której doprowadziło nasze niedbalstwo, a o pieniądze z polisy będzie bardzo trudno. Ale to nie wszystko. Są firmy, u których, na dzień zgłoszenia do ubezpieczenia jeśli stopień zużycia domu przekracza 55%, sumę ubezpieczenia można ustalić wyłącznie według wartości rzeczywistej, a nie odtworzeniowej. Chroni to firmę przed sytuację, gdy ktoś chciałby przy okazji pożaru wzbogacić się i z odszkodowania postawić nowy dom, mimo, że stary chylił się ku upadkowi.
Taka sama sytuacja jest w przypadku różnych przeróbek. Nie jesteśmy Grekami, którzy albo (ale to przez podatki) nie kończą budowy domu, albo w nieskończoność go przebudowują, ale jak tak się jedzie przez Polskę to widać wiele przeróbek, nieotynkowanych domów, nadbudówek. Jeśli te budowy nie zostały wykonane zgodnie ze sztuką, właściciel nie miał pozwolenia, albo materiały były trefne – polisa również nie zadziała.
Przykład? Woda podmyła fundamenty, ale jeśli okazałoby się, że były źle wylane – kasa przepada. Albo z innej bajki – jeśli przeszła trąba powietrzna, które zerwała nam dach, ale rzeczoznawca stwierdziłby, że jego projekt zawierał błędy, to również wyłącza to odpowiedzialność firmy ubezpieczeniowej. Generalnie wyłączenia podlegają: błędy projektowe, wady materiałowe, czy konstrukcyjne.
Kradzież z włamaniem. Był monitor czy monitoring?
Włamania oprócz zalań są najczęstszym powodem zgłaszania roszczeń – jeśli nie miałeś zalania (ok. 80% zgłaszanych szkód) to niestety – całkiem prawdopodobnie będziesz miał włamanie (18% zgłoszeń) lub pożar (9%).
Polisę od włamania można porównać do ubezpieczenia auto casco, które chroni samochód w razie kradzieży. Czyli firma odpowiada tylko, gdy zostaną spełnione odpowiednie warunki – mieszkanie miało kilka blokad antywłamaniowych, klucze były zabezpieczone, a złodziej zostawił ślady włamania – wybił szybę, przewiercił zamki.
Polisy definiują zwykle jakiego rodzaju mają być to zabezpieczenia – zwykle zamki wielozastawkowe, czyli taki, w którym przekręcenie klucza powoduje przesunięcie się dwóch ruchomych zastawek, które blokują drzwi. Jeśli suma ubezpieczenia jest wysoka – musi być zamek wielozastawkowy posiadający przynajmniej dwie ruchome zastawki służące do blokowania zasuwki zamka, albo zamek wielopunktowy. Na szczęście nikt już nie będzie wymagał od nas montowania krat w oknach jeśli mieszkamy na parterze.
Jeśli mienie jest warte więcej niż np. 200.000 zł, to ubezpieczyciel będzie oczekiwał monitoringu albo bramy garażowej otwieranej koniecznie z pilota. Drzwi – jeśli są dwuskrzydłowe – muszą być zamknięta na dwie zasuwy. Ale uwaga – to nie znaczy, że nasz dom mamy zamienić w nowy studio Big Brothera – monitoring to system alarmowy, który automatycznie powiadamiania ochronę albo policję.
Każde zdarzenie opisane jest na samym początku OWU w definicjach. Czasami diabeł tkwi w szczegółach, więc właśnie od definicji zaczynajmy lektury OWU polisy.
———————————————–
ZAPROSZENIE: Myślisz o ubezpieczeniu mieszkania? Masz polisę mieszkaniową, ale korzystasz od lat z tego samego agenta i tej samej firmy ubezpieczeniowej? Świat się zmienia, warto sprawdzić nowe oferty. Kilka z nich jest w internetowym serwisie Europa Ubezpieczenia. Mają tam m.in. ubezpieczenie podróżne, mieszkaniowe, dla biegaczy (od wypadków), od kilku najpoważniejszych chorób, a nawet polisę od stłuczenia ekranu smartfona. Kupić, nie kupić… ale warto przynajmniej obejrzeć.
———————————————–
Powódź bez powodzi – czy polisa zadziała?
Najczęstszym powodem korzystania z ubezpieczeń jest zalanie. Jeśli woda leci z góry to sprawa jest jasna – zalał nas sąsiad, albo intensywny deszcz (jeśli mieszkamy w domu, albo też na ostanim piętrze w bloku). Gorzej jeśli woda zalewa dom, ale wypływa spod ziemi. Wtedy zalanie wywołane jest podwyższeniem stanu wód gruntowych, ale nie zawsze polisy od niej chronią – czasami trzeba wykupić dodatkową opcję, a czasami chronią tylko jeśli przy okazji nie było powodzi, albo „nawalnego deszczu”. Ale wtedy też trudniej żeby poziom wody się podnosił więc koło się zamyka…
Czasami powód zalania nie jest taki oczywisty. Jakiś czas temu miałem wizytę sąsiada, który meszka pode mną. „Panie, mam purchle na ścianie. Chyba pan nas zalewa” – stwierdził, a ja przecierałem oczy ze zdumienia, bo jedyna woda, jaka wylała mi się na podłogę, to półlitrowa butelka mineralnej. „Może jakaś rura pękła w ścianie?” – zawyrokowałem. Sprawa nie miała finału i rozeszła się po kościach.
Ale gdyby zalanie trwało i trwało, trzeba by było w końcu ustalić jego przyczynę. Ale jak, skoro u mnie jest sucho? Ubezpieczenie jest gotowe na taki wariant, a nazywa się on poszukiwania przyczyn zalania. Jeśli kogoś zalewamy, ale nie wiadomo jak i skąd, to trzeba – aż do skutku – szukać przyczyny. I kuć ścianę, zrywać płytki.
Dobra polisa przewiduje taką sytuację i ją finansuje. Warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy – to czy finansowane jest nie tylko znalezienie wodnej usterki, ale i jej naprawa. Po drugie – sumę odpowiedzialności. Ta zwykle wyrażona jest w umowie dokładną kwotą 3.000-5.000. zł – to powinno wystarczyć żeby w miarę rozgarnięta ekipa budowlana zlokalizowała i usunęła usterkę. W niektórych polisach suma wyrażona jest procentem sumy ubezpieczenia.
Z kruczków trzeba też uważać na franszyzę redukcyjną. To już prawdziwa rzadkość, ale są firmy, które wstawiają takie kwiatki do OWU. Franszyza redukcyjna to nic innego jak kwota stanowiąca udział własny w każdej szkodzie – dotyczy to szkód na mieniu. Czyli jeśli mam dostać 1000 zł za sprzęt AGD, to muszę wyłożyć stówkę. Jeśli znajdziecie w swojej polisie takiego „chwasta”, możecie z czystym sumieniem zmienić firmę.
———————————–
Partnerem cyklu „Chroń swój majątek” jest Grupa Europa, oferująca ubezpieczenia MyFlat, My House, My Property i MyRent, które można kupić w ciągu kilku minut całkiem przez internet.
źródło zdjęcia: PixaBay