Rodzina pani Małgorzaty miała problem z wypłatą spadku po zmarłym ojcu. Najpierw pracownik banku zapomniał zebrać odpowiednią pulę podpisów od spadkobierców – niektórzy przylecieli z daleka specjalnie, by je złożyć – a potem w tajemniczych okolicznościach zaginął oryginał faktury niezbędnej do wypłaty. Czyżby chodziło o spadek po Rockefellerze?
To już kolejna w ostatnich miesiącach historia spadkowa, którą opisujemy. Czytelnicy, którym instytucje finansowe robią pod górkę, gdy chodzi o wypłatę pieniędzy po zmarłym członku rodziny, często piszą do nas w akcie desperacji. Sprawy niemożliwe załatwiamy od ręki, ale na cuda trzeba poczekać.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Klienci przyszli do banku, ale to nie Holandia
Tym razem historia dotyczy pani Małgorzaty i jej siostry, która na co dzień mieszka w Holandii. Aby wszystko poszło sprawnie i ograniczyło się do jednej wizyty w kraju, siostra naszej czytelniczki – po uprzedniej rozmowie z bankową infolinią – zrobiła listę niezbędnej dokumentacji potrzebnej do wypłaty spadku. A właściwie tej jego części, która – zgodnie z prawem – jeszcze przed rozprawą spadkową może zostać przeznaczona na pokrycie kosztów pogrzebu. Były to faktury, numer PESEL, NIP, dane urzędu skarbowego oraz numer konta bankowego
Rodzina została pouczona, że wszyscy dziedziczący muszą odwiedzić osobiście oddział mBanku – tam pieniądze pozostawił zmarły – i podpisać się na dokumentach w obecności pracownika banku. „Zostałam zapewniona, że wszystko załatwimy na miejscu, podczas jednej wizyty” – opowiada czytelniczka.
19 kwietnia do banku przyszły więc pani Małgorzata, jej siostra i ich mama, wdowa po zmarłym. Siostra pani Małgorzaty do Polski przyjeżdża bardzo rzadko, więc sprawne załatwienie papierologii było ważne. Spadkobiercy – pełni dobrej energii – przekroczyli próg oddziału banku i już na wstępie okazało się, że jest problem.
„Doradca bankowy oświadczył, że nie może przyjąć dyspozycji, najpierw musi przyjąć informację, że klient banku zmarł, a następnie musimy się stawić jeszcze raz w sprawie wypłaty kosztów pogrzebu oraz kolejny w sprawie wypłaty masy spadkowej. Po zażądaniu przeze mnie, aby wezwał przełożonego, okazało się, że można wszystko załatwić podczas jednej wizyty”
Nie wiemy czy pracownik miał gorszy dzień, czy nie znał procedur, ale niestety troska przełożonego nie była wystarczająco motywująca.
„Doradca przygotował dyspozycję, która zawierała nasze dane (wszystkich trzech osób) wraz z dyspozycją wypłaty kosztów pogrzebu mojej mamie (osobie, która poniosła koszty). Ale kazał tę dyspozycję podpisać tylko mnie i zabrał oryginały dokumentów (w tym oryginały dwóch faktur VAT za koszty pogrzebu wystawione na moją mamę), co poświadczył własnoręcznym podpisem i pieczątką. Po wszystkim oświadczył, że dopełniłyśmy formalności oraz że wypłata nastąpi w ciągu 30 dni”
Jak się pewnie spodziewacie – minęło 30 dni, a przelew z banku nie doszedł. Pani Małgorzata napisała reklamację, w której domagała się realizacji złożonej dyspozycji.
Czytaj też: Jak nie odziedziczyć spadku z długami?
Tysiące faktur, a bank musiał zgubić akurat tę jedną
W odpowiedzi na reklamację pracownik banku napisał, że przeprasza, ale musi odmówić wypłaty. Ku zaskoczeniu pani Małgorzaty okazało się, że na dyspozycji brakuje podpisów, a wśród złożonych dokumentów nie było oryginału jednej z faktur, a jedynie kopia, więc bank odrzucił możliwość wypłaty kosztów pogrzebu. A przecież pracownik pokwitował odebranie oryginałów wszystkich niezbędnych dokumentów!
„My oryginałów nie mamy, ponieważ przekazaliśmy je doradcy bankowemu. Na moje zapytanie, czy skoro zgubił oryginał, to odbierze duplikat z firmy pogrzebowej usłyszałam, że nigdzie nie będzie jeździł i nic nie będzie załatwiał. Nie ma możliwości, aby moja siostra w bliskim terminie pojawiła się w Polsce. Specjalnie przyjechała tu, aby dopełnić wszystkich formalności w kwietniu. Bank konsekwentnie odmawia wypłaty pieniędzy. Tymczasem nasz doradca klienta udał się na urlop, a nikt w oddziale nie chce dokończyć tej sprawy”
Wygląda na to, że pracownik popełnił błąd, a nawet dwa. Najpierw nie przyjął podpisów od wszystkich spadkobierców, a tylko od pani Małgorzaty, a potem w zgubił fakturę.
„Bank odmawia wypłaty tej części masy spadkowej, która nie jest w żadne sposób wątpliwa. Oddział banku twierdzi, że zrobino wszystko jak należy, zgodnie z prodedurami”
Cały ten nieprzyjemny ambaras trwa zdecydowanie za długo. Po e-mailu od pani Małgorzaty postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce i zapytaliśmy w banku, czy przypadkiem nie dałoby się podjeść do tej sprawy z większą empatią. Zrobiliśmy tę swoją minę, która dużo może
Efekt? Po kilku dniach otrzymaliśmy z banku odpowiedź, która ustawiła sprawę na właściwych torach.
„Wypłaciliśmy spadek czytelniczce i jej mamie. Czekamy jeszcze na dokumenty od ostatniego spadkobiercy – siostry pani Małgorzaty, która mieszka w Holandii. Jak tylko je dostaniemy przekażemy resztę pieniędzy”
– usłyszałem w banku. Osiągnęliśmy częściowy sukces, choć siostra pani Małgorzaty będzie musiała się musiała pofatygować, żeby dopiąć „polskie” sprawy. Miejmy nadzieję, że uda się to załatwić zanim z urlopu wróci nieszczęsny doradca klienta. I że wystarczy podpisanie dokumentu w Holandii i przesłanie go do kraju kurierem lub pocztą. Tak czy owak: dziękujemy bankowi za zmianę stanowiska.
źródło zdjęcia: PixaBay