Rozliczanie się z fiskusem z dochodów z poprzedniego roku zawsze jest dla mnie ważnym wydarzeniem. To jedyny – poza odbywającymi się raz na kilka lat wyborami – moment, w którym czuję dojmującą więź z Państwem, rządem i politykami. To ja, wspólnie z innymi podatnikami, utrzymuję tę zgraję mniej lub bardziej kompetentnych urzędników i polityków, która w tym roku dostała do zarządzania 325 mld zł naszych „składek”. I już sobie zaplanowała, że wyda z tej kwoty 385 mld zł. Jak zwykle wyda więcej, niż ma. Fajnie się bawią, chłopaki, prawda? I na to wszystko idzie nasz PIT.
Tak się składa, że w ostatnich latach dopłacam do Urzędu Skarbowego całkiem pokaźne kwoty jako uzupełnienie pobranych w trakcie roku zaliczek. Mam przeto więcej powodów, niż przeciętny obywatel, by pochylić się z troską nad tym jak są wydawane przez polityków moje pieniądze. Ale mimo wszystko – żeby jeszcze bardziej poczuć jak dużo kasy przekazałem w zarządzanie politykom – wykonuję proste ćwiczenie obliczeniowe. Polecam je każdemu podatnikowi.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czytaj też: Przez tę decyzję władz już nigdy nie będziemy zarabiali jak Niemcy
Czytaj: Sprawdziłem czy dobrze ci płacą za godzinę pracy. Ile musisz zarabiać?
To naprawdę otwiera oczy. I pomaga zrozumieć, że rząd nic nie może „dać”, bo jedyne pieniądze, które ma, to są nasze pieniądze. I jeśli chce coś „dać”, to będzie musiał najpierw zabrać. Do ćwiczenia, które ze zwykłego obywatela zrobi obywatela świadomego, potrzebny będzie wypełniony PIT, kartka i długopis. Kto słabo liczy może też przynieść kalkulator.
Bierzemy kwotę przychodów z zeznania podatkowego (to tyle, ile byśmy dostali do ręki, gdyby nie było podatków, składek na ZUS, chorobowych i na fundusz pracy). Potem bierzemy sumę zaliczek na podatek dochodowy, odprowadzonych przez naszych pracodawców (to ta ostatnia kolumna na drugiej stronie PIT-a), kwotę z rubryki „składka na ubezpieczenie społeczne” (w dziale „Odliczenia od dochodu”), kwotę z rubryki „składka na ubezpieczenie zdrowotne” (w dziale „Odliczenia od podatku”) i kwotę z rubryki „do zapłaty” lub „nadpłata” z działu „Obliczenie zobowiązania podatkowego”.
Na koniec porównujemy dwie kwoty: przychody podatnika oraz sumę zaliczek, składek i ewentualnie podatku PIT do zapłaty. Różnica między nimi oznacza różnicę między stanem, w którym nie ma żadnych podatków i składek, a stanem obecnym, w którym część pieniędzy oddaliśmy państwu. W większości przypadków wynik będzie zaskakujący. Zaskakująco wysoki. Nie zdajemy sobie sprawy z tego ile państwo nam zabiera, bo większość pieniędzy zabiera nam po cichu. Składki na ZUS, zaliczki na podatek powodują, że w ogóle nie widzimy części pieniędzy, które nam się należą, a które rząd nam zabiera w ramach zrzutki. Na koniec roku ewentualnie dopłacamy tylko do skarbówki pewną część podatku PIT, nie uwzględnioną w zaliczkach. Ale dopiero cała suma podatków, które zapłaciliśmy, daje po oczach i daje do myślenia.
Czytaj też: Trzy dylematy każdego, kto chce mieć fundusz na marzenia
Czytaj też: Możesz już zlecić urzędnikom, by zajęli się twoim PIT-em. Testuję!
Na co idą te pieniądze? Według fundacji FOR – i jej twórcy Leszka Balcerowicza – statystyczny Polak przekazał państwu (w formie podatków bezpośrednich oraz pośrednich, płaconych w cenach towarów, 20.214 zł. Z tego mniej więcej jedna trzecia (dokładnie 31%) idzie na wypłacane w ciągu roku emerytury, renty i zasiłki – do ZUS, KRUS, na emerytury mundurowe, dodatki, świadczenia chorobowe. Kolejne 8% idzie na pomoc społeczną oraz program „Rodzina 500+”, 12% na edukację (od przedszkoli po państwowe uniwersytety), 11% na zdrowie (szpitale, przychodnie, lekarze), 13% na wojsko, policję i sądy oraz administrację państwową, zaś 8% na transport. Z większych pozycji 4% idzie na odsetki od zadłużenia państwa.
Jak już macie łączną wartość tego co państwo Wam zabrało, to zróbcie sobie tabelkę i przeliczcie procenty na konkretne kwoty. Jeśli np. suma zaliczek, składek i podatków w Waszym PIT-ku wynosi 30.000 zł, to oznacza, że wypłaciliście nieco ponad 10.000 zł na emerytury i renty oraz zasiłki, że przekazaliście 3300 zł na służbę zdrowia oraz 3600 zł na edukację. Że co? do lekarza nie mogliście się dostać i poszliście do prywatnego? Trudno. Taki lajf. Państwowych lekarzy i tak musicie utrzymywać. Każdy z nas – nieważne czy ma dzieci, czy też nie – przeznaczył 2,2% swojej „składki na rząd” na program „Rodzina 500+”. Proponuję sprawdzić czy przypadkiem więcej nie wpłacacie na „Rodzinę 500+”, niż dostajecie z powrotem.
Dopiero teraz, gdy zrozumiemy ile państwo naprawdę nam zabiera i na co naprawdę idą te pieniądze, jesteśmy świadomymi podatnikami i obywatelami. Świadomymi, czyli zaimpregnowanymi na głupoty opowiadane przez populistyczne rządy, które mówią, że komuś dadzą, coś sfinansują, komuś dopłacą. To my dopłacimy z podatków. Nie skorzystałeś z służby zdrowia za 3300 zł bo chodzisz do lekarzy prywatnych? To nie głosuj na polityków, którzy nie potrafią zreformować służby zdrowia. Głosuj na tych, którzy chcą umożliwić ci przekazanie części składki do prywatnej służby zdrowia. Nie będziesz płacił dwa razy.
To tylko jeden przykład, ale wniosków z wiedzy o tym jak dużo naszych pieniędzy zabiera państwo i na co je przeznacza – i że w wielu przypadkach nie dostajemy nic w zamian – może być więcej. Jeśli 10.000 zł twoich pieniędzy poszło w zeszłym roku na emerytury i renty, to nie ma sensu wspierać polityków, którzy mówią o tym, że będą utrzymywać przywileje emerytalne i obniżą wiek emerytalny. Bo przez to będziesz coraz więcej płacił na emerytury obecnych świadczeniobiorców i coraz mniej kasy zostanie ci na samodzielne odkładanie na twoją emeryturę. Tak, wiedza o budżecie państwa i skali naszych obciążeń podatkami to straszna broń. I żaden rząd nie chce byś ją posiadł. Dlatego większość podatków zabiera po cichu.
Czytaj też: Chcą złoić biednych, by rozdać biednym? Poradnik Robin Hooda
Czytaj: Kto tak naprawdę zapłacił podatek bankowy? Policzyłem