Jak nauczyć dziecko oszczędności? Są tacy, którzy wykorzystują do tego karty płatnicze i dziecięce aplikacje mobilne. Ale część naukowców uważa, że dziecko od najmłodszych lat trzeba zaznajomić z… gotówką. Im bardziej dziecko polubi dotykać fizyczne pieniądze, tym bardziej się przywiąże do myśli, że są cenne i warto je gromadzić. Czy na Dzień Dziecka, zamiast tych wszystkich kart i aplikacji, dziecku należy się w prezencie portfelik z pachnącymi banknotami?
Każdy rodzic chce wychować swoje dziecko lub dzieci na rozsądnych konsumentów. Zacząć trzeba od najprostszych rzeczy – nauki oszczędzania oraz uświadomienia dzieciom wartości pieniędzy już od najmłodszych lat. Świadomi rodzice wpajają dzieciom, że warto czasem odroczyć przyjemność, by później kupić sobie coś większego. I że pieniądze oszczędzane przybierają na wartości, zaś te wydawane – tracą (bo kupujemy za nie rzeczy dające radość tylko na chwilę).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Są dwie hipotezy dotyczące skutecznego nauczenia dzieci oszczędności i wartości pieniądza. Pierwsza to oswajanie ich od najmłodszych lat z kartami płatniczymi i z dziecięcymi aplikacjami mobilnymi pozwalającymi zarządzać kieszonkowym, wpłacać je do wirtualnych „szuflad” i gromadzić z myślą o wyższych celach.
Wyznawcy tej teorii mówią, że pieniądze, które dziecko przed sobą „schowa” w aplikacji, a jednocześnie będzie mogło patrzeć jak rosną, będą przyzwyczajać oseska do właściwych zachowań w przyszłości.
Ale jest i druga hipoteza, że dziecko od najmłodszych lat trzeba zaznajomić z gotówką. Pozwalać mu się nią bawić i gromadzić, odczuwać przyjemność z kontaktu z papierowymi banknotami i brzęczącymi monetami. Im bardziej dziecko polubi „dotyk gotówki”, tym bardziej się przywiąże do myśli, że pieniądze warto mieć – dosłownie i w przenośni.
Czytaj też: Dzień Dziecka, pierwsza komunia, dobre świadectwo? W USA w prezencie dają sobie… akcje
Cieszyć się banknotami i martwić, gdy ich brak
Coś w tym jest – pieniądza na koncie nie można dotknąć i nie cieszy oka. Dorosłego widok konta z saldem sugerującym duże oszczędności cieszy tak samo, jak widok kupki banknotów położonych przed nosem. Ale z punktu widzenia dziecka rzeczywiście może być inaczej – pieniądz niedotykalny bywa abstrakcyjny, a ten, którego można dotknąć budzi więcej emocji.
„Istnieje jeden bardzo ważny błąd w wysiłkach na rzecz promowania nawyków oszczędzania wśród dzieci. Choć może wydawać się sprzeczne z intuicją, ostatnią rzeczą, jaką powinniśmy zrobić starając się wypracować nawyk oszczędzania dziecka, jest zabranie jego cennych oszczędności do banku. Nawet umieszczenie ich w zamkniętym domowym „skarbonce” może być niebezpieczne”
– taką teorię znalazłem w opracowaniu „Kids, Cash and Banks: How to Develop Your Children’s Saving Habit” („Dzieci, gotówka i banki: jak rozwinąć nawyk oszczędzania u twoich dzieci”), którego autorem jest Ariadna Bańkowska (ekonomistka z dyplomem SGH i doktoratem na Uniwersytecie Virginia w USA) i Alicja Żytek (finansistka ze stażem w Morgan Stanley, Standard Chartered, obecnie jako private equity associate w NCB Capital w Zjednoczonych Emiratach Arabskich).
Autorki powołują się w swoim tekście na badania teorii Prospect (Kahneman i Tversky w 1979 r. oraz Edward w 1996 r.) oraz badania nad psychologią młodych dzieci (Otto, 2013), a także nad zachowaniami oszczędnościowymi wśród małych dzieci i młodzieży (Beutler i Gudmunson, 2012).
Tekst nie jest najnowszy, ale… wnosi trochę świeżości do edukacji ekonomicznej poprzez swoją kontrowersyjność, więc postanowiłem go zacytować, a niektórych nawet może zirytować ;-). Otóż ekonomistki dowodzą, że skoro małe dzieci cenią fizyczny kontakt ze swoim dobytkiem, to powinny mieć też kontakt z pieniędzmi jako „zamiennikiem” tego majątku.
„Dla dziecka więcej pieniędzy to więcej banknotów, więcej monet. Nazwa banknotów jest często nieistotna. Muszą je zobaczyć, poczuć, bawić się z nimi, cieszyć się nimi i, co może najważniejsze, poczuć głęboki żal, gdy je wydadzą! Pod wieloma względami dzieci traktują pieniądze w taki sam sposób, w jaki traktują swoje zabawki. Zabierz pieniądze do banku lub włóż je do skarbonki, a dziecko poczuje żal z powodu utraty pieniędzy. Dla dziecka to podobne do umieszczenia ich ulubionej zabawki w sejfie bankowym”
– piszą Bańkowska i Żytek. Ich zdaniem, jeśli zamkniemy oszczędności dzieci w banku, to zmniejszamy szansę, że oseski kolejną porcję pieniędzy będą chciały zaoszczędzić – prędzej wydadzą je, zamieniając na zabawki, które, choć niepotrzebne w dłuższej perspektywie, to jednak znajdą się na półce, a nie w bankowym sejfie.
Czytaj też: Cashap, czyli zrób zrzutkę na swój prezent i kup go przez smartfona
Domowy bank, czyli jak mnoży się gotówka?
Problem w tym, że pieniądze w gotówce – choć ładne i pachnące – będąc pod ręką mogą okazać się za bardzo „dotykalne” i mniej cenne, niż np. cukierek, który można za nie kupić. Nie wystarczy zostawić dziecko z górą banknotów, by polubiło oszczędzanie. Owszem, pieniądze nie będą abstrakcyjne, ale łatwość ich zamiany na coś smaczniejszego lub bardziej kolorowego to duży skutek uboczny tej strategii.
Gotówka plus dziecko nie zawsze równa się oszczędzanie. Nic nas nie zwolni – niezależnie od tego którą drogę uczenia dzieci oszczędności przyjmiemy – ze stymulowania w naszych dzieciach odpowiednich zachowań. W jaki sposób? Możemy np. dać dziecku 30 zł na zakupy, których wartość wynosi 20 zł. I powiedzieć dziecku, że jeśli coś mu zostanie, to podwoimy tę kwotę. Dziecko będzie miało wybór – albo kupić coś sobie za 10 zł, które pozostanie z zakupów dla rodziców, albo wrócić do domu z „dychą” i dostać drugą.
W podobny sposób można pomnażać kieszonkowe w „domowym banku”. Dostajesz 20 zł tygodniowo i jeśli do następnej wypłaty tygodniówki zaoszczędzisz przynajmniej „dychę”, dostaniesz 30 zł.
Wraz z rozwojem, w życiu każdego dziecka pojawia się czas , w którym zaczyna ono dostrzegać wartość pieniędzy niezależnie od tego czy jest to gotówka czy cyfry na koncie bankowym. I to jest być może moment, w którym do edukacji finansowej dziecka możemy dołączyć konto w banku i kartę do płacenia. W końcu jest XXI wiek i bezgotówkowe formy płatności są w nim mocno obecne. Ale wcześniej może rzeczywiście najlepszym narzędziem do nauki oszczędzania będzie pachnąca świeżością gotóweczka?
—————————-
Artykuł powstał w ramach Partnerstwa serwisu „Subiektywnie o finansach” z Euronet Polska. Zapraszamy do odwiedzenia rubryki #cashlovers na www.subiektywnieofinansach.pl