Mama pana Przemka dostała rachunek za telefon na ponad 1100 zł. Rachunek nabiły SMS-y premium, choć na telefonie była włączona blokada takich usług, zaś od kilku miesięcy obowiązuje ustawa, która domyślnie ustala bardzo niski limit na SMS-y premium. Telekom odpowiada: „ktoś miał dostęp do konta”. Na kogo pada cień podejrzeń?
Różnej maści naciągacze szukają coraz to bardziej wymyślnych sposobów żeby wyciągnąć od nas kasę. Jedni robią to metodą „na prezentację garnków”, inni na SMS-y premium. Ta ostatnia to bardzo perfidna metoda, która usypia naszą czujność, bo płacimy nie – jak można by się domyślać – za wysłanie wiadomości, lecz za te odebranie.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Zgłosił się do nas pan Przemysław, który w imieniu swojej mamy złożył reklamację w związku z wysłaniem z jej numeru telefonu 34 SMS-ów, każdy po kilkadziesiąt złotych – w sumie licznik nabił kwotę ponad 900 zł (razem z innymi składowymi faktury wyszło 1100 zł, ale ta różnica oczywiście nie jest kwestionowana).
I nie byłoby w tym nic dziwnego, w końcu nie można nikomu zabronić z korzystania z płatnych SMS-ów, gdyby nie fakt, że na telefonie była włączona blokada usług premium. Była, ale się wyłączyła.
35 zł limitu na start. Ale jest kuszenie i nęcenie
Pan Przemysław w korespondencji do nas zaznacza, że nie ma już innych środków odwoławczych i prosi nas o pośrednictweo w negocjacjach z firmą Orange, bo on nie może już nic wskórać, spotkawszy się ze ścianą. W treści reklamacji, odrzuconej już oficjalnie przez operatora telekomunikacyjnego, pan Marek napisał tak:
„Niniejszym informuję, że nie zgadzam się na obciążenie mnie wszystkimi kosztami wykazanymi na fakturze z powodu obciążenia mnie za usługi w kwocie przekraczającej ustawowo domyślny próg blokady na te usługi. Dlatego odmawiam zapłaty pełnej kwoty za wskazane wyżej SMS-y. Zgodnie z prawem mogę zostać obciążona jedynie kosztem 35 zł za te usługi”.
No właśnie. W grudniu ub.r. weszła w życie nowelizacja prawa telekomunikacyjnego, która ma chronić konsumentów przed nieświadomym zaangażowaniem w bardzo drogą rozrywkę SMS-ową. W skrócie chodzi o to, że każdemu abonentowi z mocy prawa został włączony limit opłat na telefoniczne usługi premium na poziomie 35 zł, a firmy zarabiające na drogich SMS-ach zostały zewidencjonowane. Wszystko po to żeby uchronić tych, którzy nieświadomie mogliby wydać kilkaset złotych na potwornie drogie usługi dodatkowe.
Ustawa wprowadziła dla amatorów takich rozrywek cztery progi: 0 zł; 35 zł; 100 zł; 200 zł. Wcześniej, jeśli kusiły nas horoskopy, wróżki, czaty mogliśmy w ustawieniach definitywnie zablokować SMS-y o podwyższonych cenach. Dziś jeśli dobijemy, do któregoś z wyznaczonych progów, operator nas o tym poinformuje i zaproponuje zwiększenie limitu. A jeśli tego nie zrobi, abonent nie może być obciążony opłatami.
Jeśli ktoś chce korzystać z usług premium, to po prostu powinien podwyższyć sobie ów limit. Czy to zabezpiecza klienta? Teoretycznie tak, chyba, że zawiedzie „czynnik ludzki” i sami zdejmiemy blokady. Co ciekawe, jak pisaliśmy niedawno, telekomy same do tego namawiają. Jedna z naszych czytelniczek pokazała nam SMS-a takiej oto treści:
„Korzystaj swobodnie z Uslug Premium. Juz dzis zwieksz swoj limit na Uslugi Premium wysylajac bezplatny SMS na numer 80450 o tresci LIMT START XXX (gdzie za XXX wpisz kwote nowego limitu np.: 75, 100, 200, 500 lub 1000 PLN). Na przyklad: LIMT START 75 Po wiecej informacji zapraszamy na www.t-mobile.pl”
Jeden abonament, a trzech użytkowników:mama, brat i osoba trzecia
No właśnie: jak to możliwe, że jest ustawa, są limity, są obowiązki informacyjne nakładane na telekomy, a jednak zdarzył się rachunek za 1100 zł? Pan Przemysław tłumaczy, że sytuacja jest nieco bardziej zawiła niż by się mogło wydawać.
„Moja mama ma podpięte pod swój abonament łącznie trzy numery. Z jednego korzysta ona, z drugiego korzysta brat (jest to numer z którego zostały wysłane rzekomo te SMS-y) oraz trzeci, z którego korzysta jeszcze inna osoba. Jestem przekonany jednak, że brat nie wysyłał tych SMS-ów”
Przekonanie, że osoba, nad której telefonem nie mamy kontroli, a która jest w tym samym abonamencie, robi coś narażającego nas nas na koszty – to poważne ryzyko. Bierzemy jednak za dobrą monetę poręczenie pana Przemysława za brata. Nie wiemy jednak jak to jest z tą trzecią osobą, która też mogła coś zdjąć lub włączyć.
Tak czy owak, w odpowiedzi na reklamację nasz czytelnik przeczytał, że są dwa rodzaje SMS-ów specjalnych – premium o podwyższonej opłacie za wysłanie i druga kategoria: płatne za każdą odebraną wiadomość.
„Informujemy, że na podanym numerze miała Pani włączony limit na usługi Premium 35 zł, który został zwiększony z 35 zł na 1000 zł poprzez wysłanie SMS-a z ww. numer. Kolejno poprzez aplikacje mobilną zmieniony został na 90 zł oraz całkowicie wyłączony. Obecnie usługa została ponownie aktywowana przez doradcę z limitem 0 zł. Nie możemy uznać tej reklamacji i anulować opłat ponieważ naliczyliśmy je prawidłowo zgodnie z cennikiem”
Czyli wychodzi na to, że blokada była, ale została zdjęta. Czy zrobiła to mama, brat, albo osoba trzecia, a może jakiś haker, który chciał wyłudzić pieniądze lub korzystać z usług na czyiś koszt?
Firma odpowiada: system nie kłamie
Zapytałem o tę sprawę w Orange, a operator przygotował dość jednoznaczną odpowiedź:
„W tej sprawie chodzi o wysyłanie a nie odbieranie SMS o podwyższonej płatności. Usługi polegające na odbieraniu płatnych wiadomości SMS nie są już od dłuższego czasu oferowane przez Orange Polska. Użytkownik wysłał pewną liczbę SMS-ów o podwyższonej płatności. Wcześniej domyślny limit 35 zł na usługi premium został przez użytkownika wyłączony za pośrednictwem serwisu online Mój Orange. Aby zalogować się w tym serwisie niezbędny jest login (email lub numer) oraz hasło. Zatem wyłączenia dokonała osoba znająca dane logowania a także mająca dostęp do karty SIM użytkownika”
Zaznaczamy, że nie mamy wiedzy kto miał dane do logowania się do serwisu. Zastanawiam się jednak czy takiej dezaktywacji mógł dokonać ktoś z zewnątrz? Orange twierdzi, że bez danych logowania nie da się zdalnie zdjąć blokad. Ale… z cytowanego wcześniej fragmentu treści odpowiedzi na reklamację wynikałoby, że blokadę można było zdjąć zaledwie za pomocą SMS-a. Wtedy jednak ktoś „obcy” musiał by wziąć telefon do ręki.
Co ciekawe, Orange pisze, że limit 35 zł początrkowo zadziałał. A dopiero potem – trudno zakładać, że mogłoby to się zdarzyć przypadkiem, przez pomyłkę – został powiększony.
„Już po kilkudziesięciu minutach od wysłania SMS-ów premium zablokowane zostały połączenia z tego numeru a ponadto aktywowany został pakiet blokad na usługi premium oraz na realizację płatności do rachunku Orange (za zamówienia w różnych serwisach, np. Appstore, Google, Gamemine). Po miesiącu użytkownik usunął blokadę na Płatności z Orange poprzez serwis online Mój Orange”.
Z tych wyjaśnień wynika, że ktoś wtajemniczony po prostu zdjął blokadę. Bez pomocy operatora trudno będzie znaleźć osobę, która zmieniła ustawienia konta. Z pewnością można wyciągnąć z tej sprawy dwa wnioski.
Po pierwsze: telefon to dziś narzędzie, za pomocą którego można wydać dużo pieniędzy, więc udostępnianie zarówno samego urządzenia, jak i „przypinanie” do jednego abonamentu kilku kart SIM wymaga przemyślenia. Po drugie: niewykluczone, że w sytuacji, w której mamy jedno konto i kilka numerów, operatorzy powinni wysyłać wszystkim użytkownikom w ramach jednego konta powiadomienia o tym, że ustawienia zostały zmienione.
W tej konkretnej sytuacji – jeśli założymy, że pan Przemysław nie naciąga rzeczywistości – pozwoliłoby to szybko wykryć, że ktoś – użytkownik konta lub ktoś, kto przejął loginy i hasła – brzydko się bawi. Straty byłyby wtedy niższe.
źródło zdjęcia:PixaBay