Stałe opłaty: czynsz za mieszkanie, rachunki za prąd i gaz, abonament za telefon, opłaty za wywóz śmieci oraz za ciepłą i zimną wodę, wydatki na bilety lub paliwo do samochodu oraz jego ubezpieczenie – to były najszybciej rosnące pozycje w naszych domowych budżetach w ubiegłych latach. Czy w 2019 r. nasze domowe rachunki będą nadal szły w górę? Oto krótki przegląd sytuacji
1. Czynsz za mieszkanie: coraz droższe śmieci
Opłaty wnoszone na rzecz wspólnot lub spółdzielni mieszkaniowych zależą od tego ile kosztują poszczególne usługi, na które składają się mieszkańcy – sprzątanie, ochrona, obsługa administracyjna, serwis wind, remonty, wywóz śmieci. Wzrost wynagrodzeń w kraju – mniej więcej 7% w skali roku w 2018 r. – może przełożyć się na wyższe stawki opłat eksploatacyjnych. Ich skala będzie jednak zależała od wielu lokalnych czynników.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Można się spodziewać, że w niektórych miejscach wzrosną opłaty za zagospodarowanie śmieci. Np. w Łodzi od stycznia segregowane śmieci kosztują 13 zł miesięcznie od osoby (było 7 zł), a za niesegregowane – 22 zł (było 12 zł). W Gorzowie podwyżki wyniosą 2-3 zł na mieszkańca miesięcznie. W Tarnobrzegu – o 5 zł na osobę miesięcznie.
Powód? Pierwszy to nowa ustawa, które nakłada obowiązek zwiększenia liczby pojemników do segregacji śmieci do pięciu. Więcej pojemników to wyższe koszty. Drugi powód to fakt, że w wielu miejscach trzeba więcej płacić firmom za odbiór i składowanie odpadów. W Łodzi zamiast 70-110 zł za tonę w 2019 r. będzie to 170 zł za tonę.
Rząd przesunął też o rok wejście w życie reformy śmieciowej, która premiowałaby segregację odpadów – kto sortuje, ten płaci mniej. Ale ten kto wrzuca wszystko do jednego wora, zapłaciłby o nawet o kilkadziesiąt procent więcej za wywóz śmieci.
2. Opłaty za prąd: będzie drożej, ale rząd dopłaci. Z naszych podatków
Ceny prądu to jeden z najbardziej gorących tematów ostatnich miesięcy. Prąd drożeje, bo m.in. rosną koszty jego wytworzenia (w tym węgiel i kary za zanieczyszczenia powietrza). Firmy energetyczne już podniosły ceny prądu przedsiębiorstwom, a teraz chcą zgody na podwyżki dla gospodarstw domowych. Mówi się nawet o 25-procentowym wzroście.
Rząd zapowiedział, że zniweluje podwyżki. Sejm przyjął, a prezydent podpisał ustawę, która zakłada, że firmy energetyczne – zgodnie z wolnorynkowymi zasadami – podniosą konsumentom ceny prądu, ale rząd obniży te składowe opłat, na które ma wpływ. Podatek akcyzowy ma spaść z 20 do 5 zł za MWh, a opłaty przejściowa z 8 zł do 0,65 zł brutto miesięcznie.
Jak policzyliśmy to jednak nie wystarczy żeby zrekompensować wzrosty, więc rząd dodał w ostatniej chwili poprawkę, która zakłada stworzenie funduszu rekompensat dla spółek w zamian za brak podwyżek (albo ich ograniczoną skalę), co ma kosztować łącznie ok. 9 mld zł. Nie wiadomo jeszcze jak to będzie działało i czy rzeczywiście nie zapłacimy wyższych rachunków. Gdyby nie interwencja rządu, miesięcznie przeciętny konsument płaciłby za prąd o 10 zł więcej.
Więcej na ten temat: Ustawa „antypodwyżkowa” w sprawie cen prądu mknie przez Sejm. Ale czy nowy pomysł rządu wystarczy, by nasze rachunki nie wzrosły?
Więcej o zmianach: Planujesz wziąć auto w leasing? Używasz prywatnego samochodu na potrzeby firmy? Idą zmiany. Czego nie wrzucisz już w koszty?
3. Ceny paliwa: wchodzi opłata paliwowa. Benzyna już na stałe po ponad 5 zł?
Od nowego roku zapłacimy nową daninę ustanowioną przez rząd. To opłata emisyjna, z której pieniądze mają zasilić fundusz wspierający elektromobilność. Wynosi ona ok. 8 groszy na litrze paliwa. Do tego należy jeszcze dodać 23% VAT-u, co oznacza, że konsumenci powinni zapłacić ok. 10 gr więcej za każdy litr paliwa. Jeśli ktoś dwa razy w miesiącu tankuje po 50 litrów – „wpłaci” do budżetu państwa dodatkowe 10 zł.
Czy jednak po 1 stycznia automatycznie zamiast 5 zł za litr paliwa zapłacimy 5,1 zł? Niekoniecznie, bo koncerny paliwowe – należące w dużej części do państwa – obiecują, że wezmą podwyżki na siebie i obniżą własne marże.
Bardziej prawdopodobne, że już teraz płacimy te umowne 10 groszy więcej za paliwo, bo koncerny paliwowe utrzymały ceny na dotychczasowym poziomie mimo znacznego spadku cen ropy naftowej na giełdach. Choć jeszcze w październiku ceny baryłki biły 4-letnie rekordy, to teraz notowania surowca spadły o ok. 30-40%.
Stabilizująco na ceny paliw powinien działać również fakt, że jesteśmy w środku sezonu wyborczego. Za nami wybory samorządowe, a przed nami do europarlamentu i do Sejmu. Jak pokazał przykład cen prądu, politycy mają ogromną determinację żeby wyborcy nie kojarzyli danej ekipy z podwyżkami.
4. Rachunki za gaz i wodę: najgorsze już za nami?
W nowy rok wchodzimy ze starymi cenami gazu – w kwietniu zeszłego roku gaz potaniał średnio o 2,5%, ale w sierpniu podrożał o średnio 3,6%. Nie wiadomo jak będzie w tym roku, na razie nie ma informacji o tym, by Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził nowe podwyżki cen gazu. Jednak gaz dla większości z nas stanowi znacznie mniej znaczący składnik kosztów utrzymania, niż prąd.
Różnie sprawa wygląda jeśli chodzi o cenę wody. Te – jak policzył NIK – wzrosły w ostatnich 8 latach o 60%! Średni koszt metra sześciennego (czyli 1000 litrów) zużytej wody i odprowadzenia ścieków wyniósł w 2017 r. statystycznie 12,56 zł.
W mijającym roku rząd i powołał do życia nowy podmiot – Państwowe Gospodarstwo Wodne „Wody Polskie” – który m.in. zatwierdza taryfy za wodę, tak jak URE zatwierdza taryfy za prąd. Czy dzięki „Wodom Polskim” jest taniej? To zależy gdzie mieszkamy i jaki zakład wodociągowy dostarcza i odprowadza ścieki.
Generalnie na prawie 2000 przypadków jedynie w 140 były podwyżki. Taryfa raz zatwierdzona wchodzi w życie i obowiązuje przez następne trzy lata. Wodociągowcy ostrzegają, że będą musieli podnieść ceny przez drożejący prąd. Ale z drugiej strony rząd obiecał im, że podwyżek nie będzie i że firmy energetyczne mają obowiązek renegocjować już podpisane umowy na sprzedaż prądu. Jak będzie? Czas pokaże.
A poza tym… idzie wielkie uwłaszczenie, czyli koniec z użytkowaniem wieczystym
Od 1 stycznia wchodzą w życie przepisy, dzięki którym nawet 2,5 mln Polaków płacących za użytkowanie wieczyste gruntów, na których stoją ich domy i bloki, będzie mogło wykupić ziemię na własność. Przy tej okazji jest dobra i zła wiadomość.
Dobra jest taka, że użytkowanie wieczyste będzie można przekształcić we własność na preferencyjnych warunkach. Są dwie możliwości. Pierwsza polega na płaceniu przez 20 lat opłaty, której wysokość będzie taka sama jak stawka za użytkowanie wieczyste. Druga to wykup z bonifikatą na raz. A więc od razu płacę tę 20-krotność rocznej opłaty za użytkowanie wieczyste i „uwłaszczam” się.
Bonifikata dla nieruchomości leżących na gruntach Skarbu Państwa wynosi 60%, a na gruntach samorządów – zależy od decyzji władz lokalnych. Może być też 60%, ale może tak, jak w Warszawie – 98%.
Gdzie jest haczyk? Samorządy zorientowały się, że będą finansowo stratne na tych zmianach i zaczęły podwyższać opłat za użytkowanie, dzięki czemu uda im się wycisnąć więcej na opłacie przekształceniowej. Podwyżki wynoszą nawet po kilkaset procent. A niektórzy mieszkańcy mówią o podwyżkach nawet o 2300%! (Zielona Góra).
Czy można coś na to poradzić? Senat chce zablokować podwyżki i w tym celu 20 grudnia znowelizował ustawę o gospodarowaniu nieruchomościami tak, by maksymalny wzrost opłat za użytkowanie wieczyste był nie wyższy niż wzrost cen lokali mieszkalnych w danym województwie z ostatniego roku. Ale ustawa nie została jeszcze uchwalona i podpisana przez prezydenta. Prawo nie działa wstecz, więc jeśli nasz samorząd wprowadził podwyżkę, to musimypłacić.
źródło zdjęcia:PixaBay