5 września 2024

Prezes NBP powiedział, co się musi stać, żeby Rada Polityki Pieniężnej poparła obniżki stóp procentowych. Ile jeszcze poczekamy na tańszy kredyt?

Prezes NBP powiedział, co się musi stać, żeby Rada Polityki Pieniężnej poparła obniżki stóp procentowych. Ile jeszcze poczekamy na tańszy kredyt?

Nie ma szans na tańszy kredyt w najbliższych miesiącach. Prezes polskiego banku centralnego Adam Glapiński podtrzymuje prognozę, że inflacja w Polsce w najbliższych miesiącach będzie rosła i że może przekroczyć 5%. Do poziomu, który jest celem NBP – czyli 2,5% plus/minus 1 pkt proc. – wróci dopiero w 2026 r. Czy to oznacza, że jeszcze przez co najmniej półtora roku stopy procentowe będą w Polsce na poziomie 5,75%? Prezes NBP na spotkaniu z dziennikarzami powiedział, co się musi stać, żeby Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe

Polacy czekają na tańsze kredyty mieszkaniowe, a firmy na niższy koszt pieniądza pożyczanego na inwestycje. Niski poziom udzielanych kredytów zaczyna być hamulcem rozwoju gospodarki. Zauważyli to bankierzy centralni z różnych stron świata. Przed wakacjami cykl obniżek stóp rozpoczął Europejski Bank Centralny, a niemal równo z nim Szwajcarski Bank Narodowy i Bank Anglii.

Zobacz również:

W USA bank centralny długo wstrzymywał się z deklaracjami o rozpoczęciu łagodzenia polityki pieniężnej, bo przez ostatni rok inflacja wciąż utrzymywała się w okolicach 3% i nie chciała dalej spadać. Dopóki w Ameryce nie było widać oznak słabnięcia koniunktury gospodarczej, Fed czekał. Jednak ostatnio dane z rynku pracy zaczęły niepokoić. I na konferencji w Jackson Hole szef Fed Jerome Powell nie miał wyjścia – też zadeklarował obniżki stóp procentowych.

Niemal we wszystkich rozwiniętych regionach świata sytuacja dojrzała już do rozpoczęcia łagodzenia polityki pieniężnej. Wyjątkiem jest gospodarka Japonii, ale to zupełnie inna historia. Japonia rozpoczęła cykl odwrotny – zacieśniania polityki pieniężnej i walki z inflacją, o czym pisałem tutaj. Dlaczego więc nie dojrzała jeszcze w Polsce? Tego mieliśmy się dowiedzieć na konferencji dla dziennikarzy po ostatnim posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Adam Glapiński powiedział, co się musi stać, żeby stopy spadły.

Czytaj też: Inflacja znów rośnie, a premier wzywa do… obniżki stóp. Prezes NBP może posłuchać. Ale nie Donalda Tuska, lecz Jerome’a Powella z Jackson Hole

Czytaj też: EBC wreszcie zaczął cięcie stóp procentowych! Ale czy się nie pospieszył? Co rosnący dysparytet stóp EBC i Fed może oznaczać dla naszych inwestycji?

Kiedy stopy procentowe spadną? Musi się wydarzyć ta rzecz

Do obniżania stóp namawia polski bank centralny nawet premier Donald Tusk. Niższe stopy procentowe nie tylko posłużyłyby nakręceniu inwestycji. Polska ma w 2025 r. powiększyć dług o 200 mld zł, a dziura w budżecie państwa ma osiągnąć najwyższy poziom w historii gospodarki rynkowej – 289 mld zł. Deficyt polskich finansów publicznych osiągnie 5,5% PKB, gdy dozwolony poziom (przewidziany regułami Unii Europejskiej) to 3% PKB. Niższe stopy procentowe pozwoliłyby taniej pożyczać pieniądze za granicą. Rząd planuje wydać na same odsetki od zadłużenia 75 mld zł.

Co na to prezes NBP? Oświadczył, że inflacja na razie rośnie, więc nie ma warunków do rozmowy o obniżkach stóp procentowych. W tym przypadku nie mówił chyba tylko w swoim imieniu. Dodał, że również nikt z pozostałych członków RPP nie zgłasza takich wniosków. Wprost przeciwnie. Pojawiał się ostatnio wniosek o podwyżkę stóp procentowych (ale tylko jeden).

Obejrzyj też rozmowę z Ludwikiem Koteckim, jednym z członków Rady Polityki Pieniężnej. M.in. o cenie pieniądza i o tym, jak RPP powinna walczyć z inflacją. Ciąg dalszy tekstu pod okienkiem z wideo.

 

Kiedy Rada Polityki Pieniężnej zobaczy warunki do dyskusji na temat obniżek stóp procentowych? Według prezesa Adama Glapińskiego pojawią się one dopiero wtedy, kiedy inflacja wejdzie w stabilny i jednoznaczny trend spadkowy. „Stabilny kierunek spadku inflacji” to – zdaniem szefa NBP – podstawowy warunek rozmowy o luźniejszej polityce pieniężnej.

To oznacza złagodzenie retoryki prezesa NBP w porównaniu z tym, co mówił przed wakacjami (wtedy deklarował, że najpierw inflacja ma powrócić do strefy 1,5-3,5%, co nastąpi dopiero w 2026 r., a dopiero potem można rozmawiać o obniżkach stóp). Ale i zaostrzenie w porównaniu z tym, co prezes mówił w niedawnym wywiadzie dla PAP Biznes (wtedy mówił, że nie będzie trzeba czekać z obniżkami stóp do powrotu inflacji do celu NBP).

Zgodnie z nowymi „wytycznymi” raczej nie ma szans na obniżki stóp procentowych przed wiosną, latem 2025 r. Dlaczego? Bo już jest niemal pewne, że do końca tego roku inflacja będzie jeszcze rosła. Według szybkiego szacunku GUS w sierpniu ceny wzrosły o 4,3%. Inflacja bazowa, czyli ta bez cen energii i żywności, wzrosła do 3,8%. Do końca roku, według prognoz NBP, dynamika cen konsumpcyjnych dojdzie do 5%. A na początku 2025 r. może nawet przekroczyć ten poziom.

Skąd ten wzrost inflacji, kiedy w innych krajach zachodnich widzimy już jej stały spadek? Powodów jest kilka. Przede wszystkim – ograniczenie tarczy ochronnej na ceny energii w drugim półroczu tego roku. Swoje zrobiły też podwyżki cen wody na naszych rachunkach. A na początku przyszłego roku mają wygasnąć pozostałości tarcz ochronnych, co popchnie ceny w górę. Chyba że część osłon pozostanie. Mogłoby to obniżyć ścieżkę inflacji.

„Decyzja o obniżeniu stóp procentowych może nastąpić przed powrotem inflacji do celu NBP w sytuacji, kiedy inflacja jest podwyższona, ale ustabilizowana, a projekcje na przyszłość pokazują jej oczekiwany spadek”.

– tak sprecyzował warunki obniżki stóp procentowych prezes NBP. Zdaniem prezesa, jeśli Rada Polityki Pieniężnej zobaczy w projekcji w marcu 2025 r. perspektywę stabilnego spadku inflacji w kolejnych kwartałach, to będzie dobry czas na dyskusję o luźniejszej polityce pieniężnej.

Adam Glapiński mówił, że żaden bank centralny nie czeka z obniżaniem stóp aż do momentu, w którym inflacja spadnie do celu. Efekty podwyżek i obniżek stóp są bowiem widoczne z opóźnieniem kilku kwartałów, więc – jeśli prognozy wskażą, że np. na początku 2026 r. inflacja może znaleźć się mniej więcej w celu inflacyjnym – rok 2025 r. może być dobrym momentem do obniżenia stóp.

Kiedy możemy zobaczyć niższe raty kredytów?

Kiedy dokładnie ten moment może nastąpić? W pewnym momencie konferencji prezes wypalił: „Po drugim kwartale 2025 r.”. Czyli dopiero drugą połowę 2025 r. będziemy mieli pod znakiem spadających stóp procentowych i taniejących kredytów. Czy to mogą być duże obniżki? Pierwsza, według prezesa NBP, na pewno będzie niewielka, tylko o 0,25 pkt proc. A RPP może nie zadeklarować od razu całego cyklu obniżek. Tak zresztą zazwyczaj deklarują – nieco asekuracyjnie – wszystkie banki centralne.

A jakie są główne obszary niepewności, które mogą jeszcze oddalić szansę na spadki stóp? Oto pięć głównych czynników, które będą miały wpływ na dynamikę cen w najbliższym czasie, a tym samym również na termin obniżenia stóp procentowych:
▶ Szybsza dynamika ożywienia gospodarczego;
▶ Nadmierny wzrost płac;
▶ Rosnące ceny energii;
▶ Kształt polityki fiskalnej;
▶ Koniunktura i inflacja za granicą.

Na razie nie ma oznak boomu inwestycyjnego (który mógłby podnosić ceny), a wzrost gospodarczy wynika głównie z prywatnej konsumpcji Polaków. A ta rośnie, bo wzrosły wynagrodzenia (według ostatnich danych – 15% w skali roku). W przyszłym roku podwyżki płac powinny być już mniejsze, np. w projekcie budżetu rząd zaproponował tylko 5% podwyżki dla nauczycieli i sfery budżetowej. Mniej niż w tym roku wzrośnie też płaca minimalna. Od tempa wzrostu wynagrodzeń będzie zależała inflacja i moment obniżki stóp.

Ważnym czynnikiem będzie polityka podatkowa. Prezes NBP podkreślił, że przedstawiony przez rząd projekt budżetu na 2025 r. jest „hojny”, co niesie ryzyko wzrostu inflacji. Rada Polityki Pieniężnej nie oceniała jednak jeszcze projektu ustawy budżetowej na przyszły rok, ma to zrobić w momencie ostatecznego zatwierdzenia budżetu przez rząd i przesłania pełnego dokumentu do Sejmu. Jednak planowany poziom dziury budżetowej – 289 mld zł i 5,5% PKB – jest, nie tylko dla prezesa NBP, ale również dla większości ekonomistów – oznaką polityki budżetowej, która nie liczy się z koniecznością oszczędności.

Innym ważnym czynnikiem, który może przesunąć termin obniżki stóp, może być to, co dzieje się poza naszymi granicami. Recesja w Niemczech i słaby wzrost gospodarczy w strefie euro oznaczają dużo niższy eksport naszych towarów w tym podstawowym kierunku naszego handlu. Z kolei mocniejszy w tym roku złoty obniża opłacalność naszego eksportu.

Zagadką są też ceny surowców, które co prawda obecnie powróciły do stanu sprzed pandemii, jednak napięcia geopolityczne nie pozwalają zapomnieć o tym, że większość surowców energetycznych pochodzi z tych rejonów świata, które są bardzo wrażliwe na ryzyka konfliktów i wszelkich turbulencji. W grę wchodzi niestety ryzyko droższej ropy naftowej, gazu i innych surowców. W każdym razie trudno sobie wyobrazić, żeby były dużo tańsze, niż dziś.

Niższe stopy dopiero za rok? Czy to będzie duża zmiana?

Ewentualne obniżki stóp procentowych to proces, który może być rozciągnięty w czasie. Nie ma co oczekiwać tak gwałtownych ruchów, jak te sprzed roku, kiedy w ciągu dwóch miesięcy – we wrześniu i październiku – RPP obniżyła stopy o cały 1 pkt proc. Obecnie pierwsza obniżka to niemal na pewno będzie zaledwie 0,25 pkt proc. Kiedy będą kolejne? Tego nikt nie wie. Pewnie prezes NBP również. Więc – musimy uzbroić się w cierpliwość.

Z zaciąganiem kredytów poczekajmy co najmniej rok. Z planami dużych inwestycji – też. Za rok możemy być w nieco innej sytuacji, kiedy perspektywa tańszych kredytów się rozjaśni. Oczywiście, w jeszcze lepszej sytuacji możemy być już za 8-10 lat, kiedy, jak to cierpliwie tłumaczy prezes NBP, wskoczymy na upragniony poziom dochodów Francji i Wielkiej Brytanii, a przegonimy już wtedy Włochy i Hiszpanię. Tylko że… wtedy te kraje mogą nam nieco uciec, bo one też nie stoją w miejscu.

Dla wszystkich, żeby rozwiązać palący problem dostępności mieszkań w Polsce, prezes NBP ma dobrą radę: w mieszkania powinny inwestować miasta, powinny budować bloki z mieszkaniami na tani i stabilny wynajem, jak np. mieszkalnictwo społeczne we Francji. Tylko to pozwoli zaspokoić potrzeby mieszkaniowe Polaków z mniejszymi zasobami i niższą zdolnością kredytową.

Budowanie drogich mieszkań na drogi kredyt… to kosztowna sprawa. I bardzo stresujący życiowy problem. Ale – podobno Polacy lubią mieć mieszkanie na własność. I nie tylko lubią, ale jest to na razie niemal jedyny sposób na ustabilizowanie sytuacji mieszkaniowej. Co zrobić. Czekajmy na 2025 r. Prawdopodobnie czeka nas jeszcze rok wysokich stóp procentowych (czyli też rok dość wysokiego oprocentowania depozytów). 

Zapewne w oczekiwaniu na obniżki stóp procentowych Ministerstwo Finansów będzie w dalszym ciągu metodą salami obniżać oprocentowanie obligacji detalicznych. Ale nie może tego robić zbyt zamaszyście, bo… pożyczkowe potrzeby rządu w przyszłym roku mają wynieść 350 mld zł i skądś te pieniądze trzeba będzie pożyczyć. Prawdopodobnie jednym ze źródeł będą nasze oszczędności. Oprocentowanie obligacji detalicznych w 2025 r. może być więc niższe niż dziś, ale mimo wszystko atrakcyjne w stosunku do innych bezpiecznych form oszczędzania.

Czytaj też: Dziura, że aż strach, czyli tak ma wyglądać budżet państwa na 2025 r. Siedem rzeczy, które musisz wiedzieć o pierwszym budżecie nowej koalicji

———————–

PodcastPosłuchaj 228. odcinka podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia”.

Jakiś czas temu gościliśmy w podkaście Marka Wielgo, który przekonywał, że programy tanich kredytów hipotecznych są potrzebne i konieczne. Dziś rozmawiam z Mikołajem Pają, który – w ramach stowarzyszenia „Miasto Jest Nasze” – sypie piach w tryby dotowania kredytów na mieszkania. Jak w takim razie rozwiązać problem braku mieszkań? I czy te alternatywne rozwiązania nie są bujaniem w obłokach? Dziś w „Finansowych Sensacjach Tygodnia” poważna rozmowa o problemie, którego w Polsce nie udało się rozwiązań od ponad 30 lat. Zapraszam do posłuchania!

———————–

Zobacz też wideofelieton: co robić z pieniędzmi, gdy prezes NBP będzie jastrzębiem, a co, gdy jest gołębiem?

Zobacz rozmowę: dr Jarosław Janecki o tym, na ile długu możemy sobie pozwolić i kiedy spadnie cena kredytu

Źródło zdjęcia: Maciej Danielewicz

Subscribe
Powiadom o
12 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Marian
3 miesięcy temu

Pan prezes od czasu jak się znalazł w opozycji, nie ogląda się na rząd, tylko robi swoją robotę.
Jak ograniczyć inflację, to proste.
Pieniądze przeznaczone na deweloperów czyli kredyt 0% dać na tarczę antyinflacyjną.
Jak prąd spadnie to inflacja spadnie.

Stef
3 miesięcy temu
Reply to  Marian

Czy to naprawdę zadziała. ? Nie ma znaczenia czy dajesz pusty pieniądz deweloperom czy Kowalskiemu. To nadal pusty pieniądz.

Credit
3 miesięcy temu
Reply to  Marian

A może lepiej na spłatę zobowiązań państwa względem zagranicznych wierzycieli?
Może to tylko kilka mld zł, ale koniec końców zawsze mniej.

Zamiennie na przyspieszenie budowy kolejnej elektrowni atomowej czy fabryki amunicji…
Albo realizację pomysłu prezesa na budowę tanich mieszkań komunalnych na wynajem w obrębie terenów pokolejowych.

Konrad S.
3 miesięcy temu

Bankierzy zacierają dłonie i regularne przelewy wykonują na konto bankowe…

Ppp
3 miesięcy temu

Zapomniał Pan o tym, że przedtem RPP niepotrzebnie cięła stopy do zera, a potem wyraźnie spóźniła się z ich podnoszeniem. Zatem jak najbardziej prawidłowo „spóźnia się” z ich obniżaniem – oszczędzający też mają prawo do korzyści. A poza tym sytuacja faktycznie nie jest stabilna i ceny mogą jeszcze wzrosnąć i przez kolejne 2-3 lata inflacja utrzyma się w okolicach 3-4% – w takim przypadku aktualne stopy są właściwe.
Pozdrawiam.

Stef
3 miesięcy temu
Reply to  Ppp

Inflacja może wystrzelić przez nowe ceny prądu albo wzrost pensji minimalnej. Ja dostałem prognozę o 30% wyższa, a mieszczę się w limitach tarczy…

Artur
3 miesięcy temu
Reply to  Ppp

Szanowny Ppp nie można żyć historią bo były błędy nie powiem ale już od lutego – marca powiadam stopy muszą iść 2% w dół gospodarka ledwo dyszy, inflacja jest prawie w celu więc te 3,75% powinno już pół roku temu być. Niestety rozgrywki polityczne na to nie pozwalają a za tak wysokie stopy zapłaci społeczeństwo jak zawsze. Brak kar bezwzględnego więzienia przynajmniej 2 lat za taką politykę pieniężną prowadzi do tego co mamy a ludzie w RPP zarabiają po 40 i więcej tysięcy i nie mają pojęcia ile chleb kosztuje.

Jasio
3 miesięcy temu

Można za klasykiem stwierdzić ,,Ten człowiek w życiu słowa prawdy nie powiedział”

Karol
3 miesięcy temu

do wyborów prezydenckich nie obniży. nie będzie robił prezentu rządzącym.

erdwa
3 miesięcy temu

Jakoś w 2018/19 rosnąca bazowa do 4.5% nie skłaniała go do podwyżek stóp. Czemu? Temu, że upolityczniony NBP zajmował się pompowaniem pkb i dochodów z podatku inflacyjnego. Teraz nagle przypomniał sobie Glapcio o Ustawie o NBP i art 3.1 tejże ustawy. To przypomnienie wymaga dodatniej realnie stopy procentowej co było herezją w czasach PIS gdy obowiazywała doktryna 'nieważna inflacja, ważne rządy PIS”. Przeto Glapcio stóp nie podwyższał choć miał ku temu mnóstwo powodów. Doszło do tego, ze RPP, już po wybuchu covidu i wojny, ustami ekcelencji E. Łona, wyraziło pogląd jakoby w lutym 2022 trzeba obniżyć stopy bo to utwierdzi… Czytaj więcej »

Artur
3 miesięcy temu
Reply to  erdwa

Szanowny Erdwa masz rację, biorą tam niebotyczną kasę za nic, nic nie robią a podatnicy na nich harują. Stopy o 2% już pół roku temu powinny być. Brak żadnej odpowiedzialności, brak kar, po prostu haj lajf.

Patryk
3 miesięcy temu
Reply to  erdwa

Pomijając wcześniejsze działania RPP, bo faktycznie ciężko im zarzucić brak wspierania polityki poprzedniego rządu, to chyba jednak powinniśmy się teraz cieszyć, że w końcu zaczęli realizować swoje zadania.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu