Nie ma szans na tańszy kredyt w najbliższych miesiącach. Prezes polskiego banku centralnego Adam Glapiński podtrzymuje prognozę, że inflacja w Polsce w najbliższych miesiącach będzie rosła i że może przekroczyć 5%. Do poziomu, który jest celem NBP – czyli 2,5% plus/minus 1 pkt proc. – wróci dopiero w 2026 r. Czy to oznacza, że jeszcze przez co najmniej półtora roku stopy procentowe będą w Polsce na poziomie 5,75%? Prezes NBP na spotkaniu z dziennikarzami powiedział, co się musi stać, żeby Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe
Polacy czekają na tańsze kredyty mieszkaniowe, a firmy na niższy koszt pieniądza pożyczanego na inwestycje. Niski poziom udzielanych kredytów zaczyna być hamulcem rozwoju gospodarki. Zauważyli to bankierzy centralni z różnych stron świata. Przed wakacjami cykl obniżek stóp rozpoczął Europejski Bank Centralny, a niemal równo z nim Szwajcarski Bank Narodowy i Bank Anglii.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W USA bank centralny długo wstrzymywał się z deklaracjami o rozpoczęciu łagodzenia polityki pieniężnej, bo przez ostatni rok inflacja wciąż utrzymywała się w okolicach 3% i nie chciała dalej spadać. Dopóki w Ameryce nie było widać oznak słabnięcia koniunktury gospodarczej, Fed czekał. Jednak ostatnio dane z rynku pracy zaczęły niepokoić. I na konferencji w Jackson Hole szef Fed Jerome Powell nie miał wyjścia – też zadeklarował obniżki stóp procentowych.
Niemal we wszystkich rozwiniętych regionach świata sytuacja dojrzała już do rozpoczęcia łagodzenia polityki pieniężnej. Wyjątkiem jest gospodarka Japonii, ale to zupełnie inna historia. Japonia rozpoczęła cykl odwrotny – zacieśniania polityki pieniężnej i walki z inflacją, o czym pisałem tutaj. Dlaczego więc nie dojrzała jeszcze w Polsce? Tego mieliśmy się dowiedzieć na konferencji dla dziennikarzy po ostatnim posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Adam Glapiński powiedział, co się musi stać, żeby stopy spadły.
Kiedy stopy procentowe spadną? Musi się wydarzyć ta rzecz
Do obniżania stóp namawia polski bank centralny nawet premier Donald Tusk. Niższe stopy procentowe nie tylko posłużyłyby nakręceniu inwestycji. Polska ma w 2025 r. powiększyć dług o 200 mld zł, a dziura w budżecie państwa ma osiągnąć najwyższy poziom w historii gospodarki rynkowej – 289 mld zł. Deficyt polskich finansów publicznych osiągnie 5,5% PKB, gdy dozwolony poziom (przewidziany regułami Unii Europejskiej) to 3% PKB. Niższe stopy procentowe pozwoliłyby taniej pożyczać pieniądze za granicą. Rząd planuje wydać na same odsetki od zadłużenia 75 mld zł.
Co na to prezes NBP? Oświadczył, że inflacja na razie rośnie, więc nie ma warunków do rozmowy o obniżkach stóp procentowych. W tym przypadku nie mówił chyba tylko w swoim imieniu. Dodał, że również nikt z pozostałych członków RPP nie zgłasza takich wniosków. Wprost przeciwnie. Pojawiał się ostatnio wniosek o podwyżkę stóp procentowych (ale tylko jeden).
Obejrzyj też rozmowę z Ludwikiem Koteckim, jednym z członków Rady Polityki Pieniężnej. M.in. o cenie pieniądza i o tym, jak RPP powinna walczyć z inflacją. Ciąg dalszy tekstu pod okienkiem z wideo.
Kiedy Rada Polityki Pieniężnej zobaczy warunki do dyskusji na temat obniżek stóp procentowych? Według prezesa Adama Glapińskiego pojawią się one dopiero wtedy, kiedy inflacja wejdzie w stabilny i jednoznaczny trend spadkowy. „Stabilny kierunek spadku inflacji” to – zdaniem szefa NBP – podstawowy warunek rozmowy o luźniejszej polityce pieniężnej.
To oznacza złagodzenie retoryki prezesa NBP w porównaniu z tym, co mówił przed wakacjami (wtedy deklarował, że najpierw inflacja ma powrócić do strefy 1,5-3,5%, co nastąpi dopiero w 2026 r., a dopiero potem można rozmawiać o obniżkach stóp). Ale i zaostrzenie w porównaniu z tym, co prezes mówił w niedawnym wywiadzie dla PAP Biznes (wtedy mówił, że nie będzie trzeba czekać z obniżkami stóp do powrotu inflacji do celu NBP).
Zgodnie z nowymi „wytycznymi” raczej nie ma szans na obniżki stóp procentowych przed wiosną, latem 2025 r. Dlaczego? Bo już jest niemal pewne, że do końca tego roku inflacja będzie jeszcze rosła. Według szybkiego szacunku GUS w sierpniu ceny wzrosły o 4,3%. Inflacja bazowa, czyli ta bez cen energii i żywności, wzrosła do 3,8%. Do końca roku, według prognoz NBP, dynamika cen konsumpcyjnych dojdzie do 5%. A na początku 2025 r. może nawet przekroczyć ten poziom.
Skąd ten wzrost inflacji, kiedy w innych krajach zachodnich widzimy już jej stały spadek? Powodów jest kilka. Przede wszystkim – ograniczenie tarczy ochronnej na ceny energii w drugim półroczu tego roku. Swoje zrobiły też podwyżki cen wody na naszych rachunkach. A na początku przyszłego roku mają wygasnąć pozostałości tarcz ochronnych, co popchnie ceny w górę. Chyba że część osłon pozostanie. Mogłoby to obniżyć ścieżkę inflacji.
„Decyzja o obniżeniu stóp procentowych może nastąpić przed powrotem inflacji do celu NBP w sytuacji, kiedy inflacja jest podwyższona, ale ustabilizowana, a projekcje na przyszłość pokazują jej oczekiwany spadek”.
– tak sprecyzował warunki obniżki stóp procentowych prezes NBP. Zdaniem prezesa, jeśli Rada Polityki Pieniężnej zobaczy w projekcji w marcu 2025 r. perspektywę stabilnego spadku inflacji w kolejnych kwartałach, to będzie dobry czas na dyskusję o luźniejszej polityce pieniężnej.
Adam Glapiński mówił, że żaden bank centralny nie czeka z obniżaniem stóp aż do momentu, w którym inflacja spadnie do celu. Efekty podwyżek i obniżek stóp są bowiem widoczne z opóźnieniem kilku kwartałów, więc – jeśli prognozy wskażą, że np. na początku 2026 r. inflacja może znaleźć się mniej więcej w celu inflacyjnym – rok 2025 r. może być dobrym momentem do obniżenia stóp.
Kiedy możemy zobaczyć niższe raty kredytów?
Kiedy dokładnie ten moment może nastąpić? W pewnym momencie konferencji prezes wypalił: „Po drugim kwartale 2025 r.”. Czyli dopiero drugą połowę 2025 r. będziemy mieli pod znakiem spadających stóp procentowych i taniejących kredytów. Czy to mogą być duże obniżki? Pierwsza, według prezesa NBP, na pewno będzie niewielka, tylko o 0,25 pkt proc. A RPP może nie zadeklarować od razu całego cyklu obniżek. Tak zresztą zazwyczaj deklarują – nieco asekuracyjnie – wszystkie banki centralne.
A jakie są główne obszary niepewności, które mogą jeszcze oddalić szansę na spadki stóp? Oto pięć głównych czynników, które będą miały wpływ na dynamikę cen w najbliższym czasie, a tym samym również na termin obniżenia stóp procentowych:
▶ Szybsza dynamika ożywienia gospodarczego;
▶ Nadmierny wzrost płac;
▶ Rosnące ceny energii;
▶ Kształt polityki fiskalnej;
▶ Koniunktura i inflacja za granicą.
Na razie nie ma oznak boomu inwestycyjnego (który mógłby podnosić ceny), a wzrost gospodarczy wynika głównie z prywatnej konsumpcji Polaków. A ta rośnie, bo wzrosły wynagrodzenia (według ostatnich danych – 15% w skali roku). W przyszłym roku podwyżki płac powinny być już mniejsze, np. w projekcie budżetu rząd zaproponował tylko 5% podwyżki dla nauczycieli i sfery budżetowej. Mniej niż w tym roku wzrośnie też płaca minimalna. Od tempa wzrostu wynagrodzeń będzie zależała inflacja i moment obniżki stóp.
Ważnym czynnikiem będzie polityka podatkowa. Prezes NBP podkreślił, że przedstawiony przez rząd projekt budżetu na 2025 r. jest „hojny”, co niesie ryzyko wzrostu inflacji. Rada Polityki Pieniężnej nie oceniała jednak jeszcze projektu ustawy budżetowej na przyszły rok, ma to zrobić w momencie ostatecznego zatwierdzenia budżetu przez rząd i przesłania pełnego dokumentu do Sejmu. Jednak planowany poziom dziury budżetowej – 289 mld zł i 5,5% PKB – jest, nie tylko dla prezesa NBP, ale również dla większości ekonomistów – oznaką polityki budżetowej, która nie liczy się z koniecznością oszczędności.
Innym ważnym czynnikiem, który może przesunąć termin obniżki stóp, może być to, co dzieje się poza naszymi granicami. Recesja w Niemczech i słaby wzrost gospodarczy w strefie euro oznaczają dużo niższy eksport naszych towarów w tym podstawowym kierunku naszego handlu. Z kolei mocniejszy w tym roku złoty obniża opłacalność naszego eksportu.
Zagadką są też ceny surowców, które co prawda obecnie powróciły do stanu sprzed pandemii, jednak napięcia geopolityczne nie pozwalają zapomnieć o tym, że większość surowców energetycznych pochodzi z tych rejonów świata, które są bardzo wrażliwe na ryzyka konfliktów i wszelkich turbulencji. W grę wchodzi niestety ryzyko droższej ropy naftowej, gazu i innych surowców. W każdym razie trudno sobie wyobrazić, żeby były dużo tańsze, niż dziś.
Niższe stopy dopiero za rok? Czy to będzie duża zmiana?
Ewentualne obniżki stóp procentowych to proces, który może być rozciągnięty w czasie. Nie ma co oczekiwać tak gwałtownych ruchów, jak te sprzed roku, kiedy w ciągu dwóch miesięcy – we wrześniu i październiku – RPP obniżyła stopy o cały 1 pkt proc. Obecnie pierwsza obniżka to niemal na pewno będzie zaledwie 0,25 pkt proc. Kiedy będą kolejne? Tego nikt nie wie. Pewnie prezes NBP również. Więc – musimy uzbroić się w cierpliwość.
Z zaciąganiem kredytów poczekajmy co najmniej rok. Z planami dużych inwestycji – też. Za rok możemy być w nieco innej sytuacji, kiedy perspektywa tańszych kredytów się rozjaśni. Oczywiście, w jeszcze lepszej sytuacji możemy być już za 8-10 lat, kiedy, jak to cierpliwie tłumaczy prezes NBP, wskoczymy na upragniony poziom dochodów Francji i Wielkiej Brytanii, a przegonimy już wtedy Włochy i Hiszpanię. Tylko że… wtedy te kraje mogą nam nieco uciec, bo one też nie stoją w miejscu.
Dla wszystkich, żeby rozwiązać palący problem dostępności mieszkań w Polsce, prezes NBP ma dobrą radę: w mieszkania powinny inwestować miasta, powinny budować bloki z mieszkaniami na tani i stabilny wynajem, jak np. mieszkalnictwo społeczne we Francji. Tylko to pozwoli zaspokoić potrzeby mieszkaniowe Polaków z mniejszymi zasobami i niższą zdolnością kredytową.
Budowanie drogich mieszkań na drogi kredyt… to kosztowna sprawa. I bardzo stresujący życiowy problem. Ale – podobno Polacy lubią mieć mieszkanie na własność. I nie tylko lubią, ale jest to na razie niemal jedyny sposób na ustabilizowanie sytuacji mieszkaniowej. Co zrobić. Czekajmy na 2025 r. Prawdopodobnie czeka nas jeszcze rok wysokich stóp procentowych (czyli też rok dość wysokiego oprocentowania depozytów).
Zapewne w oczekiwaniu na obniżki stóp procentowych Ministerstwo Finansów będzie w dalszym ciągu metodą salami obniżać oprocentowanie obligacji detalicznych. Ale nie może tego robić zbyt zamaszyście, bo… pożyczkowe potrzeby rządu w przyszłym roku mają wynieść 350 mld zł i skądś te pieniądze trzeba będzie pożyczyć. Prawdopodobnie jednym ze źródeł będą nasze oszczędności. Oprocentowanie obligacji detalicznych w 2025 r. może być więc niższe niż dziś, ale mimo wszystko atrakcyjne w stosunku do innych bezpiecznych form oszczędzania.
———————–
Posłuchaj 228. odcinka podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia”.
Jakiś czas temu gościliśmy w podkaście Marka Wielgo, który przekonywał, że programy tanich kredytów hipotecznych są potrzebne i konieczne. Dziś rozmawiam z Mikołajem Pają, który – w ramach stowarzyszenia „Miasto Jest Nasze” – sypie piach w tryby dotowania kredytów na mieszkania. Jak w takim razie rozwiązać problem braku mieszkań? I czy te alternatywne rozwiązania nie są bujaniem w obłokach? Dziś w „Finansowych Sensacjach Tygodnia” poważna rozmowa o problemie, którego w Polsce nie udało się rozwiązań od ponad 30 lat. Zapraszam do posłuchania!
———————–
Zobacz też wideofelieton: co robić z pieniędzmi, gdy prezes NBP będzie jastrzębiem, a co, gdy jest gołębiem?
Zobacz rozmowę: dr Jarosław Janecki o tym, na ile długu możemy sobie pozwolić i kiedy spadnie cena kredytu
Źródło zdjęcia: Maciej Danielewicz