BNP Paribas pochwalił się wynikami za I półrocze 2024 – wynikami bardzo solidnymi, bo zysk netto wzrósł aż o 28% w stosunku do pierwszego półrocza zeszłego roku, do 1,21 mld zł. A czego o perspektywach – dla banku, dla sektora i dla nas – dowiedzieliśmy się z wyników banku a zwłaszcza z komentarzy jego kierownictwa? Wybraliśmy kilka najbardziej interesujących kwestii. Ciekawe nie tylko dla klientów banku
Bank BNP Paribas to w naszym sektorze bankowym średniak – ani szczególnie duży, ani szczególnie mały, z dość rozległą siecią oddziałów i mocną pozycją w tak zwanej “Polsce powiatowej”. Ta lokalna pozycja jest nie tyle wynikiem przyjętej strategii rozwoju, ile dziedzictwem banku BGŻ, przejętego lata temu przez francuską grupę BNP. Bank jest mocniejszy w bankowości firmowej – zwłaszcza dla rolników, ale także ze sporą bankowością detaliczną.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Jak go kiedyś opisywał na łamach „Subiektywnie o Finansach” Maciej Jaszczuk – BNP Paribas to Kowalski wśród banków. Bank, po którym widać wiele trendów dotyczących całego sektora.
Depozyty? Dobrze, jak rosną, ale bank nie będzie o nie walczyć
Pierwszym trendem, jaki możemy dostrzec w wynikach banku i komentarzach zarządu jest… nadmiar gotówki. Jak pokazuje prezentacja banku, depozyty klientów w banku wzrosły. Może nie jest wzrost jakoś szczególnie imponujący, bo o 6,5% w stosunku do poziomów sprzed roku, ale stało się to przy… braku szczególnych starań ze strony banku.
Ten brak starań jest poniekąd zrozumiały. Po pierwsze, sytuacja na rynku pracy jest bardzo dobra, z rekordowo niskim bezrobociem i wysokimi, dwucyfrowymi wzrostami płac. Po drugie, inflacja w ostatnich miesiącach jest na wyraźnie niższych poziomach, co oznacza, że w mniejszym stopniu zjada nasze dochody. Po trzecie wreszcie, sprzedaż detaliczna co prawda rośnie, ale nie w jakimś oszałamiającym tempie. Połączenie tych czynników oznacza, że w portfelach Polaków zostaje coraz więcej gotówki. Gotówki, z którą coś trzeba zrobić – zwykle zanieść do banku.
Tylko że spora część banków ma sporo gotówki, nieraz znacznie więcej, niż kredytów. Tak jest też z BNP Paribas. Bank trzyma w depozytach 125 mld złotych a jego portfel kredytowy to tylko 89 mld złotych. A pamiętajmy, że dla banku depozyt – jeśli jest oprocentowany – to koszt. Stąd niechęć banku do starań o powiększanie portfela depozytów. Dość jasno dał to do zrozumienia prezes Przemek Gdański. Co powiedział?:
“Bank jest superpłynny i nie jest naszą intencją nadmiarowe płacenie za tę płynność”.
Tę niechęć do przepłacania widać po tak zwanej marży odsetkowej netto – a więc z grubsza średniej różnicy między oprocentowaniem kredytów i depozytów banku. Ta marża w BNP Paribas wzrosła w ciągu roku o 0,3 punktu procentowego, mimo że stopy procentowe NBP spadły o 1 punkt procentowy. Według sugestii zarządu, poprawa marży nastąpiła głównie po stronie depozytowej.
Jaki wniosek dla nas, klientów? Jeśli chcemy znaleźć dobrą ofertę na depozyt czy lokatę, to być może będziemy musieli poszukać w innych bankach, czasem niszowych. W sektorze jako całości gotówki raczej nie brakuje, więc banki niechętnie oferują szczególnie atrakcyjne warunki za przechowanie naszych pieniędzy.
Po kredyt do BNP Paribas?
Jeśli BNP Paribas nie będzie szczególnie dobrym wyborem dla tych, którzy chcą ulokować swoje pieniądze w depozytach (choć wzrosty w produktach inwestycyjnych wskazują, że bank jest wciąż dobrą opcją na aktywne lokowanie pieniędzy), to może chociaż w kredytach będzie lepiej?
Wydaje się, że tak, bo motyw przyspieszania akcji kredytowej przewijał się przez całą konferencję wynikową spółki. Portfel kredytowy banku kurczy się, głównie za sprawą spadającej wartości hipotek. Spłaty przekraczają sprzedaż i to nie tylko w kredytach frankowych, ale i złotowych. Bank w połowie ubiegłego kwartału odwiesił sprzedaż hipotek złotowych, jednak ich portfel i tak skurczył się o przeszło 8% w ciągu ostatniego roku.
Ma być lepiej. W ostatnim kwartale sprzedano hipotek za raptem 265 mln zł, w obecnym kwartale ma być więcej, więc pod koniec tego roku portfel hipotek przestanie się kurczyć.
Odbicie jest spodziewane również w kredytach dla firm. Jak wskazywał główny ekonomista banku Michał Dybuła, polepszenie sytuacji gospodarczej powinno doprowadzić do zwiększenia popytu na kredyty, zwłaszcza obrotowe, pod koniec roku – raczej w IV niż w III kwartale. Prawdopodobnie czeka nas w związku z tym okres większej aktywności banku na rynku produktów kredytowych. Tym bardziej, że – jak zapewnia prezes Gdański – bank jest na to gotowy, zarówno pod względem kapitałowym, jak i płynnościowym.
Saga frankowa banków ma się z wolna ku końcowi…
Po latach sporów z klientami, niekorzystnych wyroków sądów europejskich i wielomiliardowych rezerwach, saga sektora bankowego z hipotekami frankowymi powoli zbliża się do końca. Widać to szczególnie dobrze po frankowym portfelu banku kierowanego przez Przemka Gdańskiego. Portfel frankowy skurczył się w ciągu ostatniego roku o przeszło połowę, do zaledwie 147 mln CHF. Obecnie kredyty frankowe stanowią tylko 0,8% portfela kredytowego banku.
W samym II kwartale, bank zawarł przeszło 500 ugód z kredytobiorcami, a zakończeniu uległo niemal 500 postępowań sądowych. Jednak nowe pozwy wciąż napływają – w II kw. było ich przeszło 700, a na rozstrzygnięcie czekają postępowania, w których przedmiotem sporu jest przeszło 3 mld zł. Bank, jak wskazał prezes Gdański, “nie ma wątpliwości, że to nie koniec” rezerw na kredyty frankowe, ale przedstawiciele zarządu unikali odpowiedzi na pytanie, jakie rezerwy czekają bank w drugiej połowie roku.
… ale kancelarie prawne będą chciały nadal zarabiać
Zbliżający się koniec sagi frankowej to może dobra wiadomość dla banków, ale niekoniecznie dla kancelarii prawnych, które przez lata wyspecjalizowały się w pozwach frankowych. Tu prezes Gdański widzi jedno z podstawowych ryzyk dla sektora – ryzyko prawne. Zwłaszcza związane z kwestionowaniem stawki WIBOR.
Na szczęście dla banków, tym razem wszystkie instytucje państwowe mówią jednym głosem o legalności WIBOR-u i jego zgodności z dyrektywą BMR. To daje nadzieję, jak wskazuje Gdański, że sądy europejskie przychylą się do zdania o legalności stosowania WIBOR-u przy ustalaniu oprocentowania kredytów.
Jak będzie – zobaczymy. TSUE już nieraz zaskakiwał polskie banki, a nawet władze. A stwarzanie ryzyk dla polskiego sektora bankowego jakoś nigdy europejskim sędziom nie przeszkadzało. Więc amatorzy darmowego finansowania bankowego jeszcze, być może, nie powinni tracić nadziei.
Wzrost niespłacanych kredytów? To nie u nas
W innych niż frankowe kredytach, BNP nie zauważył żadnych negatywnych trendów, pomimo spowolnienia w polskiej gospodarce. W II kwartale koszt ryzyka był lekko ujemny (a więc polepszył wyniki banku), głównie ze względu na rozwiązanie rezerw “w wyniku aktualizacji projekcji czynników makroekonomicznych”. Czyli po prostu bank teraz oczekuje, że sytuacja gospodarcza będzie lepsza, więc zmniejszają się szanse, że klienci nie będą w stanie spłacać kredytów.
Jak wskazał Wojciech Kembłowski, członek zarządu odpowiedzialny za obszar ryzyka, kredyty zagrożone utrzymują się na stabilnym poziomie 3% portfela kredytowego i poziom ten powinien utrzymywać się w przyszłych kwartałach.
To odróżnia BNP Paribas od niektórych innych banków, które zasygnalizowały już wzrost odpisów na kredyty zagrożone w II kw. tego roku.
Dla banków idą lepsze czasy? Tak, jeśli nie ziszczą się ryzyka prawne
Czy dla banków idą lepsze czasy? Prawdopodobnie tak. Po obecnym rządzie możemy się zapewne spodziewać mniej kosztownych dla sektora pomysłów niż poprzednio. Poprawia się sytuacja makro, popyt na kredyt będzie rósł, a wraz z nim przychody odsetkowe i prowizyjne banków.
Jeśli RPP przystąpi w przyszłym roku do obniżek stóp procentowych, to pewien spadek przychodów odsetkowych zostanie bankom, przynajmniej w krótkim terminie, zrekompensowany zyskami na obligacjach. A na przykład BNP Paribas ma na swoim bilansie przeszło 40 mld zł w papierach wartościowych. Zapewne większość z tej puli to papiery skarbowe, których wycena wzrośnie wraz ze spadkiem stóp procentowych NBP.
Ryzyka dla sektora, jak sugerował prezes Gdański, są głównie związane ze sferą prawną. Kancelarie tak łatwo nie zrezygnują z dojnej krowy, jaką był dla nich przez ostatnie lata sektor bankowy, więc banki mogą się spodziewać kolejnych pozwów. Czy to związanych z WIBOR-em, czy to ze spłaconymi już kredytami CHF.
Zwłaszcza te pierwsze, jeśli zostałyby zakwestionowane przez europejskie sądy, mogłyby oznaczać ogromne problemy dla sektora. I zapewne również dla polskiej gospodarki. Więc miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie. Nawet, jeśli my sami mamy do spłacenia spory kredyt oparty na wskaźniku WIBOR…
Źródło zdjęcia: BNP Paribas BP