12 lipca 2024

Nie bój się walczyć o swoje! Dobrze napisana reklamacja to połowa sukcesu. Oto trzy nietypowe historie naszych czytelników z pozytywnym zakończeniem!

Nie bój się walczyć o swoje! Dobrze napisana reklamacja to połowa sukcesu. Oto trzy nietypowe historie naszych czytelników z pozytywnym zakończeniem!

Pan Jakub nie jest w stanie otworzyć konta w banku, pani Katarzyna jest niezadowolona z wycieczki, a panu Januszowi nie uwzględniono promocji w sklepie. Co łączy te historie? Negatywna odpowiedź na pierwszą reklamację. Jak pomogliśmy czytelnikom? Jak napisać reklamację? Wyjaśniam!

Zobacz również:

Poniższy artykuł jest uzupełnieniem poradnika „jak napisać reklamację?”, który niedawno ukazał się w „Subiektywnie o Finansach”. Tym razem chciałem Wam pokazać kilka prawdziwych przykładów reklamacji, które przyniosły skutek. Są to zupełnie niepowiązane historie z całkowicie różnych branż. Wybrałem też nieoczywiste reklamacje, czyli takie, w których niewielu uwierzyłoby w końcowy sukces.

W każdej z nich brałem udział (np. doradzałem treść pisma), ale nie kontaktowałem się z biurem prasowym w imieniu „Subiektywnie o Finansach”. Firmy traktowały więc klienta tak, jak potraktowałyby każdego z Was. W związku z tym nie podaję ani danych czytelników (imiona zmienione), ani nazw firm adresatów reklamacji – ograniczam się jedynie do branży.

Jak napisać reklamację do banku

Nazwa portalu („Subiektywnie o Finansach”) zobowiązuje, a więc zaczniemy od reklamacji bankowej. Pan Jakub chciał otworzyć konto w banku za pomocą aplikacji mobilnej. Nie wydaje się to niczym szczególnie skomplikowanym w dzisiejszych czasach. Ponadto czytelnik posiadał już kartę kredytową w tym banku (a więc miał dostęp do aplikacji mobilnej), co powinno tylko ułatwić sprawę. Nic bardziej mylnego.

Niestety po przejściu całego procesu (a więc po podaniu danych, odpowiedzi na pytania, przeprowadzeniu weryfikacji) pojawił się komunikat o błędzie. Okazało się, że bank nie był w stanie potwierdzić danych z dowodu osobistego i zaprasza klienta do oddziału w celu dokończenia procesu.

Oferta tego akurat banku była interesująca dla czytelnika, a więc pan Jakub zacisnął zęby i pojechał do banku. Na miejscu okazało się, że… i tak nie otworzy konta, bo rachunek, o który wnioskował, można otworzyć tylko za pośrednictwem internetu (aplikacja mobilna lub strona internetowa). Czytelnik od razu w oddziale złożył krótką reklamację i poprosił o odszkodowanie w wysokości 50 zł.

Odpowiedź na reklamację była odmowna. Bank jakoś nieudolnie tłumaczył się z sytuacji oraz argumentował, że nie mogą przyznać rekompensaty, jeżeli pan Jakub nie wskaże związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy sytuacją a stratą oraz nie udokumentuje tej straty. To w zasadzie zrozumiałe – firmy nie mogą od razu wypłacać odszkodowań każdemu, kto tylko się zgłosi.

Czytelnik jednak się nie poddał i wysłał odwołanie. Tym razem było to już długie pismo w PDF-ie (formularz banku miał limit znaków, co często utrudnia składanie reklamacji), z dwoma załącznikami, w którym pan Jakub poprosił o interwencję kierownika działu reklamacji. Poniżej załączam wycinek z tego pisma:

„Jeżeli chodzi o udokumentowanie straty – samochód spala około 7,5 litra na 100 km. Mój adres, znany Państwu, jest w odległości około 23 km od banku (wg Google Maps). Średnia cena paliwa to około 6,50 zł / litr w tym okresie. Do tego dochodzi opłata 3 zł za parking pod bankiem (w załączniku). Nie muszę chyba dodawać, że najcenniejszy w tym wszystkim jest mój czas, którego straciłem jakieś 3 godziny, m.in. dlatego że obsługa w oddziale była niekompetentna („na pewno uda się założyć konto, spróbujmy razem”). Podsumowując, oczekuję rekompensaty w kwocie 50 zł, którą i tak uważam za niską w porównaniu do straconego czasu i pieniędzy.”

Czytelnik dołączył do pisma screen komunikatu o błędzie, na którym widać zaproszenie do placówki oraz potwierdzenie poniesienia opłaty parkingowej przed oddziałem banku. Jak myślicie, co udało się osiągnąć? Oto co odpisał pracownik banku (tym razem sprawa trafiła wyżej w hierarchii):

„Rozumiem, że jest Pan niezadowolony. Przepraszam z powodu zaistniałej sytuacji. W ramach zachowania dobrych relacji na przyszłość przygotowałam dla Pana bon o wartości 50 zł.”

Jak widzicie, pan Jakub od początku czuł się źle potraktowany przez bank i oczekiwał rekompensaty. Potrafił też wykazać, że poniósł stratę na podstawie komunikatów z banku i wyliczyć kwotę tej straty. Bank ostatecznie zwrócił czytelnikowi 50 zł.

Czytaj też: Coś przemilczeć, czegoś nie wyjaśnić, może klient się nie zorientuje. Dlaczego niektóre banki wciąż tak sprzedają swoje usługi? Może… nie mają innego wyjścia?

Jak napisać reklamację do biura podróży?

Druga historia to przygoda pani Katarzyny z rodziną. Czytelniczka, wraz z mężem i małym dzieckiem, wybrała się samolotem na zagraniczne wczasy. Skorzystali z oferty jednego z biur podróży. Wszystko było idealnie do momentu, w którym wysiedli z samolotu i spotkali rezydenta w kraju docelowym.

Okazało się, że z jakiegoś powodu nie ma dla nich wolnego pokoju w hotelu. W podobnej sytuacji znalazło się jakieś 50 innych podróżnych. Rezydent obiecał im, że hotel zastępczy jest takiej samej klasy, a do tego miał być nowszy i mieli otrzymać dodatkowe udogodnienia (pokoje tuż przy plaży, bar w pokoju uzupełniany za darmo, możliwość stołowania się w restauracjach a la carte itd.). Generalnie sytuacja została przedstawiona jako „upgrade”.

Problem w tym, że pani Katarzyna trzeci raz wypoczywała w tym samym miejscu, więc znała warunki w hotelu, który zarezerwowała. Jak stwierdziła, hotel zastępczy był miejscem o niższym standardzie. Niewiele niższym (nie była to żadna rudera), ale jednak nie było to to, za co czytelniczka zapłaciła.

Czytelniczka nie poddała się i następnego dnia rano udało jej się zamienić pokój na ten, za który zapłaciła. Wiązało się to z kosztami połączeń poza Unią Europejską (telefony do rezydenta) i dodatkowymi podróżami pomiędzy hotelami. Przy okazji pani Katarzyna dowiedziała się (w recepcji ktoś się przyznał), że overbooking to regularna praktyka tego hotelu. Po powrocie do domu pani Katarzyna wysłała reklamację do biura podróży. Poniżej wycinek.

„W związku z powyższym proszę o rekompensatę. Rezerwacja kosztowała 13 887 zł i obejmowała 7 wieczorów, 7 środków dnia i 7 poranków. Stracony wieczór i stracony poranek to 9,5% podróży. W związku z powyższym proszę o zwrot 1319 zł na kartę, którą dokonano płatności. W przypadku odmowy uruchomię procedurę chargeback. Alternatywnie mogę się zgodzić na zwrot w formie bonu na przyszłą rezerwację.”

Już pierwsza wiadomość przyniosła skutek. Biuro podróży przeprosiło, zapewniło o dobrej woli i zaoferowało bon o wartości 650 zł na przyszłą rezerwację. Problem w tym, że bon był krótko ważny (1 rok), a kwota nie satysfakcjonowała naszej czytelniczki. Wysłała więc odwołanie.

Biuro podróży zgodziło się z argumentami pani Katarzyny i podwoiło rekompensatę (1300 zł w bonie do wykorzystania na przyszłe wakacje) i przedłużyło wartość bonu do 2 lat. Ostatecznie chyba obie strony były zadowolone. A z tego, co się dowiedziałem, większość uczestników wycieczki nie tylko nic nie reklamowała, ale nawet nie starała się zamienić pokoju.

Czytaj też: W UE roaming ma nas chronić przed wysokimi rachunkami. A pani Agnieszka z Chorwacji przywiozła rachunek na 8000 zł. Telekom odrzucił reklamację. O co chodzi?

Reklamacja w sklepie

Trzecia historia dotyczy pana Janusza, który po prostu zrobił zakupy w sklepie spożywczym. Podczas zakupów zauważył promocje na jeden z produktów, z której wynikało, że co trzeci egzemplarz otrzyma za darmo (znane promocje 2+1 gratis). Oferta dotyczyła czegoś, co czytelnik regularnie używa. Bez wahania kupił więc dziewięć sztuk, licząc na trzy gratisy.

Przy kasie okazało się, że promocja nie zadziałała. Łączna różnica w kwocie może była niewielka (20,97 zł), ale czytelnik postanowił zawalczyć o swoje. Wszystko wydarzyło się przy kasie samoobsługowej, więc reklamację wysłał w wiadomości e-mail po powrocie do domu. Oto wycinek:

„Zgodnie z ustawą konsument ma prawo do najniższej oferowanej ceny. Powinny mi się zrabatować 3 opakowania. W związku z tym proszę o przyznanie mi kuponu rabatowego w wysokości 20,97 zł lub zwrot tej kwoty na konto bankowe.”

Pan Janusz dołączył do wiadomości e-mail zdjęcia: paragonu oraz promocji ze sklepu. Odpowiedź na reklamację przyszła bardzo szybko i była odmowna. Podobno promocja dotyczyła opakowania o innej gramaturze niż tego, które nabył czytelnik.

To popularny błąd wielu konsumentów. Niestety przyczyniają się do tego sklepy, które tworzą bardzo kreatywne promocje, opatrują je „gwiazdką” (np. „co drugi gratis przy zakupie sześciu”) i często nieodpowiednio umiejscawiają informacje o promocji. W rezultacie klient myśli, że kupuje produkt z rabatem, ale nie spełnia warunków promocji.

Tym razem było jednak inaczej. Pan Janusz to świadomy konsument i jego zdaniem produkt, na który miała obowiązywać promocja w ogóle… nie istnieje. Innymi słowy, pracownik sklepu prawdopodobnie pomylił się i przekleił nazwę produktu z innej promocji, ale jednocześnie nie zmienił gramatury.

Czytelnik odwołał się oraz – po kolejnej odmowie – skierował odwołanie do kierownika działu reklamacji. W piśmie podkreślił, że w opisie promocji na pewno coś się nie zgadzało (albo nazwa produktu albo gramatura). Podkreślił też, że:

„Odmowa będzie mogła być uznana za nieuczciwą praktykę rynkową. W przypadku odmowy proszę o udowodnienie (ciężar dowodu spoczywa na przedsiębiorcy), że promocja dotyczyła innego produktu. Czyli proszę wykazać, że dany produkt istnieje i jest w sprzedaży (np. poprzez podanie kodu produktu). Informuję też, że następne pismo wyślę również do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Inspekcji Handlowej, aby przyjrzeli się tej sprawie.”

Tym razem pismo odniosło skutek, a czytelnik otrzymał nawet wyższą rekompensatę (bon o wartości 25 zł) niż ta, której oczekiwał. Za kilka dni pan Janusz otrzymał następującą odpowiedź ze sklepu:

„Przeanalizowałam jeszcze raz zgłoszenie. Przykro mi, że promocja wprowadziła Pana w błąd. Promując nasze produkty, przekazuję kupon upominkowy o wartości 25 zł.”

Czytaj też: Jak napisać reklamację? Pan Jacek nie mógł zapłacić kartą Revolut w samolocie. „Nie akceptujemy” – usłyszał. Dlaczego Revolut nie wszędzie jest lubiany?

Trzy zupełnie inne sytuacje, trzy różne kwoty i jeden efekt: uznana reklamacja. Ostatecznie pan Jakub, pani Katarzyna i pan Janusz odnieśli sukces. Zdaję sobie sprawę, że reklamacje są różne. Czasami wystarczy jedna wiadomość e-mail, a czasami potrzebne jest więcej zachodu i zbierania materiału dowodowego. Sami musicie ocenić, czy kwota jest wystarczająco wysoka, abyście chcieli poświęcić swój czas.

Zdjęcie główne: wayhomestudio / Freepik

Subscribe
Powiadom o
19 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
dizzy
5 miesięcy temu

Ostatnio już kilkukrotnie nadziałem się na bardzo podobne „problemy” z ceną oferowaną i faktyczną na paragonie. Dwa razy w sklepach Dino i raz w żabce, gdzie oferowana cena w promocji chipsów (wydrukowana na półce, widoczna również w aplikacji z reklamą promocji) była o 50gr lub 1zł niższa niż faktycznie zapłacona. Jestem świadom, że moje prawo jest łamane ale jak podszedłem z ciekawości do procedury zgłaszania nieprawidłowości w UOKiK to mi ręce opadły. Nie będę dla 50gr tracił godzin na pisaniu korespondencji i zbieraniu dowodów. Dopóki procedury się nie uproszczą to mało komu będzie się chciało walczyć z sieciami, które jestem… Czytaj więcej »

Last edited 5 miesięcy temu by dizzy
Dawid
4 miesięcy temu
Reply to  dizzy

Jakie dowody musiałeś zebrać poza paragonem, screenem z aplikacji i zdjęciem półki?
Już pomijając dlaczego nie wyjaśniłeś tego przy kasie?

Artur
5 miesięcy temu

Tak w sumie to w przypadku nr. 2 i 3 problem rozwiązała groźba ( słuszna, ale jednak ) – chargeback i UOKiK działają cuda.

Ppp
4 miesięcy temu

Twardym trzeba być, nie miękkim – i walczyć o swoje. Czasami warto napisać to samo, ale innymi słowami. Akurat jestem w trakcie pewnej „akcji” i jak opisałem sytuację „po kolei” – zostałem olany. A jaki użyłem słowa „dyskryminacja”, a resztę relacji użyłem jako serii przesłanek – to się ruszyli!
Pozdrawiam.

Marco
4 miesięcy temu

Jakiego typu bon otrzymał od banku pan Jakub?

Marco
4 miesięcy temu

Co za dziadowski bank! Nie mogli mu po prostu przelać na konto tych 50 zł?

Sławek
4 miesięcy temu

Jako, że mój bank ostatnio nie wywiązał się z umowy i nie dostałem na czas nowej karty debetowej, planuję złożyć reklamację. W ramach rekompensaty planuje powalczyć o wyższe oprocentowanie lokaty/konta oszczędnościowego. Myślicie, że jest sens? Nowa karta debetowa dotarła do mnie z pięciodniowym opóźnieniem.

Admin
4 miesięcy temu
Reply to  Sławek

A skąd wiadomo, że karta nie dotarła na czas? Bank gwarantuje jakiś maksymalny czas dostarczenia?

Sławek
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Stara karta straciła ważność z końcem czerwca. Nową kartę otrzymałem 5 lipca.

Admin
4 miesięcy temu
Reply to  Sławek

Pytanie do czego zobowiązał się bank w regulaminie. Bo moim zdaniem nie gwarantował dostawy w określonym czasie

Sławek
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

W podpisanej umowie bank zobowiązał się do tego, że zapewni mi aktywną kartę debetowa dzięki której będę miał dostęp do bankomatów. Przez kilka dni nie miałem tej karty.
Jak ja nie spełniłem któregoś z wymogów darmowego posiadania karty debetowej, to płaciłem za „prowadzenie konta”.

Marco
4 miesięcy temu
Reply to  Sławek

Nie ma to sensu.

Dawid
4 miesięcy temu
Reply to  Sławek

Jak ty przeżyłeś ten czas? Taki nieprzygotowany, taki zaskoczony. Czemu wyższe oprocentowanie niech ci zwrócą milion złotych, napisz że chciałeś opłacić zwycięski kupon lotto którym byś wygrał milion złotych, ale przez to że nie dostałeś karty to nie oplaciles żadnego i zażądaj kumulacji.

Sławek
4 miesięcy temu
Reply to  Dawid

O, znowu Dawidek. Jak tam, BOŚ wysłał już wszystkie zaległe karty, czy dalej macie z tym problem?

pracuję w bankowości od ponad 30 lat
4 miesięcy temu

Doskonale to znam z autopsji. Kredyty frankowe… Brali po kursie 2 PLN… a muszą teraz spłacać po kursie 4 PLN !!! W umowie nie było napisane, że po kilku, kilkunastu latach kurs może wzrosnąć 2-krotnie I teraz Klienci banków chcą – w ramach reklamacji – żeby banki umorzyły im kredyty w całości Dla mnie – TO CZYSTA FORMA WYŁUDZENIA !!! To tak jak ta klientka McDonald’s w USA, co poparzyła się zamówioną kawą Zażądała 1 MILION USD odszkodowania, bo nie wiedziała – ŻE KAWA MOŻE BYĆ GORĄCA !!! podobno dostała to odszkodowanie na podstawie wyroku amerykańskiego sądu Ja ostatnio kupiłem… Czytaj więcej »

ksystof
4 miesięcy temu

Opisy w Żabce celowo wprowadzają w błąd:
„2 sztuki za 7,5”
Niżej malutką czcionką : „za 1 sztukę”.
Czyli jednak nie 2 sztuki, a jedna sztuka za 7,50. Puszka pomidorów krojonych kosztuje w innym sklepie 2,99, ja za 4 puszki zapłaciłem wprowadzony w błąd 30zł.
Nie powinienem robić zakupów w tym paskarskim sklepie.

Dawid
4 miesięcy temu
Reply to  ksystof

Jakimi wy jesteście nieudacznikami:) aż miło rozumieć dlaczego kwestia pensji minimalnej jest tak ważna dla was, z takim intelektem to wy wyżej nie skaczecie.

Hieronim
4 miesięcy temu
Reply to  Dawid

Ja uważam, że większość z nas lubi rzetelne komunikaty, a nie drobny druczek.
Przedsiębiorcy, którzy mają z tym problem, powinni być sprowadzani na właściwy kurs.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu