Z najnowszych danych GUS wynika, że po prawie półtora roku przestała spadać realna wartość wynagrodzeń Polaków! Dane o przeciętnym wynagrodzeniu w czerwcu przynoszą wiadomość – po raz pierwszy od dawna – iż wzrost nominalnych pensji przewyższył inflację. Nie widzisz tego na swoim pasku płacowym? Nic dziwnego, dla większości z nas to może być fatamorgana. A kiedy przestanie nią być? Są trzy iskierki nadziei
GUS-owskie statystyki dotyczące przeciętnego wynagrodzenia są dość… wkurzające. Wynika z nich stały, nominalny wzrost średniego wynagrodzenia. I to, że owo wynagrodzenie jest niezwykle wręcz atrakcyjne. Np. według naszego urzędu statystycznego przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w maju 2023 r. wynosiło dokładnie 7181,67 zł. I w porównaniu z tym samym momentem poprzedniego roku było wyższe o 12,2%.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Większość z Was patrzy teraz na swoje paski płacowe, porównuje je z tymi sprzed roku i się dziwi. Ani takiej kwoty, ani takiego wzrostu nie widzicie? Cóż, wiadomo, statystycznie ze swoim psem lub kotem macie po trzy nogi. A ponieważ naprawdę macie tylko dwie, to wcale nie musicie zarabiać tyle, ile średnio podaje GUS. Wystarczy, że ktoś zarabia więcej i dostaje większe podwyżki. Poza tym te liczby to pensje brutto (na rękę nikt tyle nie otrzymuje) i obejmują tylko część gospodarki (o tym dalej).
GUS: nasze pensje znów realnie rosną. Ale czy to prawda?
Tym razem jednak dane GUS – przynajmniej hipotetycznie – dają powód do świętowania. Otóż, według czerwcowych statystyk, wzrost płacy brutto o 11,9% do poziomu 7335,20 zł, po raz pierwszy od ponad roku jest wyższy niż inflacja. Z jednej strony pensje statystycznie rosną w dwucyfrowym tempie – 11,9%. Z drugiej strony hamuje inflacja – w czerwcu spadła do 11,5%.
Względem maja 2023 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto wzrosło o 2,1%, podczas gdy w danych za maj widzieliśmy miesięczny spadek wynagrodzenia względem kwietnia aż o 3,4%.
Co to oznacza? Że po kilku bolesnych kwartałach, w których realna wartość naszej pracy się obniżała (a więc ceny w sklepach rosły bardziej, niż nominalne wynagrodzenie) teraz sytuacja wraca do normy. A norma jest taka, że kraj się rozwija, wytwarzamy coraz cenniejsze usługi i produkty, więc wartość realna naszych wynagrodzeń rośnie. A wraz z nim – poziom naszego życia.
Tyle teoria. A teraz dwa słowa o tym, jak jest naprawdę. GUS podaje dane dotyczące wzrostu wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw. To tak naprawdę ok. jednej trzeciej całej gospodarki. Reszta wynagrodzeń – w mniejszych firmach i mikrofirmach – po pierwsze jest niższa, a po drugie może mieć (i zwykle ma, bo mniejsze firmy bywają mniej efektywne i mają mniejszą moc przerzucania na klientów wzrostu kosztów) dużo niższą dynamikę wzrostu płac.
GUS bierze informacje z firm, w których pracuje co najmniej 10 pracowników, przy czym pełne dane mamy z firm, które zatrudniają co najmniej 50 osób, a więc już nie tak małych. Są to firmy produkcyjne i usługowe, bez sektora finansowego, czyli bez banków i firm ubezpieczeniowych. Nie ma tu także danych z sektora budżetowego i administracji rządowej i samorządowej, a także – jak już wyżej zaznaczyłem – z małych firm poniżej 10 pracowników oraz od osób samozatrudnionych.
Badanie GUS nie obejmuje też osób, które pracują na tzw. umowach śmieciowych, a tych w Polsce jest bardzo dużo, zwłaszcza osób młodych, rozpoczynających swoją drogę zawodową.
Prawdopodobnie więc pomimo tego, że dane GUS pozwalają otwierać szampana, to w rzeczywistości takiego powodu do oddechu ulgi jeszcze nie ma. Po drugie średnia płaca to nie mediana (a więc nie jest tak, że większość obejmowanych przez GUS pracowników zarabia powyżej średniej), a po drugie – i tak mówimy o jednej trzeciej pracowników. I to tych statystycznie najwyżej wynagradzanych. Większość z nas (prawdopodobnie) nie może jeszcze powiedzieć, że ich wynagrodzenia znów realnie rosną.
Czytaj też: Płaca minimalna wyniesie w 2024 r. aż 4200 brutto. To wpłynie na inne wynagrodzenia w gospodarce
Czytaj też: Szukamy pracy i odpowiedniej płacy? Czy ogłoszenia o pracę powinny zawierać informacje o płacach?
Wzrost wynagrodzeń napędza czy goni inflację?
Inflacja jest skomplikowanym zjawiskiem. Analizy jej przyczyn nie ułatwia fakt, że w ekonomii czynniki wzajemnie na siebie wpływają i niezwykle trudno ustalić, co było pierwsze. Co było prawdziwą przyczyną, a co efektem i skutkiem.
Tak jest z relacją wzrostu cen i wzrostu wynagrodzeń. Nawet jeśli inflacja swoje źródła bierze z popandemicznego ożywienia gospodarek, zatkania dróg transportowych i porwania globalnych łańcuchów handlowych, ubiegłorocznych przedłużających się lockdownów w Chinach, inwazji Rosji na Ukrainę, to późniejsze wydarzenia w gospodarkach wzmagają wzrost cen już samodzielnie, bez tych zewnętrznych przyczyn. Rosną ceny, więc rosną wynagrodzenia, a wzrost wynagrodzeń jest silnym czynnikiem cenotwórczym. Jednym z najsilniejszych.
Dlatego amerykański bank centralny bacznie przygląda się od roku rynkowi pracy i dynamice wzrostu płac w amerykańskiej gospodarce. Rynek pracy za Oceanem jest wciąż silny, stopa bezrobocia na najniższym poziomie od kilkudziesięciu lat, firmy wciąż chcą zatrudniać, choć ostatnio może nieco mniej. No i – rosną płace.
Z kolei – gdyby mocniej ścisnąć rynek pracy, stłumić wzrost zatrudnienia i dynamikę płac, inflacja spadałaby szybciej, ale to groziłoby spowolnieniem gospodarki, na co współczesne rozwinięte kraje nie chcą się godzić. W tym tygodniu sekretarz skarbu USA, była szefowa banku centralnego, Janet Yellen mówiła, że wciąż ma nadzieję na to, że inflację uda się sprowadzić do niższych poziomów bez wytracania dynamiki rynku pracy i płac. Jej zdaniem, powstrzymywanie płac w amerykańskiej gospodarce, w celu dalszego łagodzenia wzrostu cen, może nie być absolutnie konieczne.
Europejski Bank Centralny narzekał ostatnio na marże firm, co miało być przyczyną nadzwyczajnych wzrostów cen. Zdaniem wielu ekonomistów, na razie wyższe ceny odzwierciedlały głównie wzrost zysków i kosztów importu, ale faktem jest, że rosną także koszty pracy. Co na temat sądzą ekonomiści MFW Niels-Jakob Hansen, Frederik Toscani, Jing Zhou?:
„Rosnące zyski przedsiębiorstw odpowiadają za prawie połowę wzrostu inflacji w Europie w ciągu ostatnich dwóch lat, ponieważ firmy podniosły ceny bardziej, niż wynikałoby to ze wzrostu kosztów importowanej energii. Teraz, gdy pracownicy naciskają na podwyżki płac, aby odzyskać utraconą siłę nabywczą, firmy mogą być zmuszone do zaakceptowania mniejszego udziału w zyskach”
Zdaniem ekonomistów MFW, dotychczasowa wyższa inflacja w strefie euro odzwierciedla głównie wyższe zyski i ceny importowe, przy czym zyski odpowiadają za 45% wzrostu cen od początku 2022 r. Koszty importu stanowiły około 40% inflacji, podczas gdy koszty pracy stanowiły 25%. Podatki miały nieco deflacyjny wpływ.
Poniżej rozkład czynników wpływających na inflację. Zyski przedsiębiorstw odpowiadają obecnie za prawie połowę całej inflacji w strefie euro:
Jednak ekonomiści od razu wskazują na to, co może zdarzyć się w niedalekiej przyszłości. „Wkład kosztów pracy w inflację powinien rosnąć w przyszłości” – twierdzą. Wynika to z tego, że płace wolniej niż ceny reagują na wstrząsy. Dlaczego? Głównie dlatego, że negocjacje płacowe odbywają się rzadko. Ale po tym, jak w strefie euro pracownicy doświadczyli realnego spadku płac o ok. 5% w 2022 r., teraz naciskają na podwyżki.
Kluczowe pytania dotyczą tego, jak szybko będą rosły płace i czy firmy będą w stanie zaabsorbować wyższe koszty płac bez dalszego podnoszenia cen. Co wyliczyli ekonomiści MFW? Że przy nominalnym wzroście płac w strefie euro w tempie 4,5% jest możliwy powrót inflacji do celu EBC 2,5% w 2025 r.
Uważają jednak, że gdyby płace wzrosły bardziej znacząco, np. o 5,5%, co byłoby potrzebne do przywrócenia płac realnych do poziomu sprzed pandemii do końca 2024 r., to firmy musiałby ostro zejść z marż albo musiałaby naprawdę mocno wzrosnąć produktywność, żeby inflacja powróciła do celu.
Jaka konkluzja? Polityka makroekonomiczna powinna pozostać restrykcyjna, aby zakotwiczyć oczekiwania inflacyjne i utrzymać ograniczony popyt, co z kolei skłoniłoby firmy do zaakceptowania spadku marż. Dzięki temu inflacja pozostałaby w ryzach, a płace realne mogłyby sobie spokojnie powoli rosnąć.
Teoretycznie więc, jeśli chcemy walczyć z inflacją, powinniśmy apelować o niepodwyższanie wynagrodzeń. Jednak ponieważ realnie odczuwamy wzrost cen i spadek naszej siły nabywczej – apelujemy o to, żeby nasze wynagrodzenia rosły. Jak ten węzeł rozplątać?
———————
OFERTA SPECJALNA OD NASZEJ EKIPY!
Każdy, kto w dniach 20.VII-23.VII (od czwartku do niedzieli) zapisze się do Klubu „Subiektywnie o Finansach” oraz kupi zestaw e-booków „Finansowe puzzle, czyli jak osiągnąć dobrobyt” (czyli cztery e-booki w jednej transakcji), otrzyma dostęp do nagrania specjalnego, zamkniętego webinaru dla Klubowiczów, który odbył się 13.VII, a w którym Maciek Samcik opowiadał o najlepszych sposobach lokowania kapitału w najbliższych miesiącach. Dowiesz się:
– jak prawdopodobnie rozwinie się sytuacja z inflacją
– w których bankach opłaca się teraz lokować pieniądze na długo, a w których na krótko
– które obligacje mogą się bardziej opłacić: roczne, trzyletnie o stałym oprocentowaniu czy czteroletnie antyinflacyjne
– jak bardzo może spaść jeszcze dolar i kiedy warto kupować waluty
– inwestować w ETF-y „amerykańskie” czy te inwestujące poza Ameryką
– co dalej z cenami nieruchomości, będzie kolejna bańka nieruchomościowa?
– czy warto dzisiaj kupować złoto?
A także przykłady kilku prostych portfeli inwestycji, które każdy sobie może sam zmontować, razem z backtestami (czyli informacją jak zachowywałyby się w przeszłości). I odpowiedzi na pytania Klubowiczów.
Najpóźniej 24 godziny po zakupie zestawu e-booków otrzymasz na e-mail powiązany z kontem w Klubie „Subiektywnie o Finansach” link do webinaru.
Żeby zapisać się do Klubu, kupić pakiet e-booków oraz dostać dostęp do zapisu 95-minutowego webinaru pełnego konkretnych informacji i wykresów – kliknij tutaj.
Pamiętaj, kup cały zestaw w jednej transakcji, oferta ważna tylko do niedzieli!
———————
Trzy argumenty za tym, że już wkrótce (wszyscy) będziemy zarabiać (realnie) więcej
Wbrew temu, co wynika z danych GUS – jeszcze nie jest tak, że większość pracujących i zarabiających Polaków odzyskuje realną wartość swoich wynagrodzeń. Prawdopodobnie wciąż większość z nas (być może nawet przytłaczająca większość) wciąż zarabia realnie mniej niż dwa-trzy lata temu, przed wybuchem inflacji. A więc nadal musimy zaciskać pasa i obniżać jakość życia lub używać oszczędności (albo – co gorsza – się zadłużać), żeby tego uniknąć.
Są jednak trzy argumenty przemawiające za tym, że wkrótce jednak większość z pracujących Polaków znajdzie się na tym poziomie, w którym ich wynagrodzenia realnie będą miały znów przynajmniej taką samą wartość, jak rok temu. I z czasem może nawet uda się uzyskać taką samą realną ich wartość jak 2-3 lata temu, czyli przed wybuchem inflacji. Jakie to argumenty?
>>> Inflacja spada, a więc obniża próg wzrostu nominalnego wynagrodzenia potrzebny, by pokonał inflację. Jeśli za kilka miesięcy będziemy mieli inflację na poziomie ok. 7-8% (to nie jest niemożliwe, zwłaszcza że tani dolar pomaga), to już taka podwyżka wynagrodzenia wystarczy, żeby realnie więcej zarabiać. Wiadomo, że nie każda firma tyle będzie w stanie wypłacić, ale podwyżka o te 7-8% jest znacznie bardziej prawdopodobna, niż o 15-20%, które było potrzebne rok temu, by utrzymać realną wartość płac
>>> Wysokie marże firm, które umożliwiają podnoszenie płac pracownikom. Tu oczywiście wchodzimy znów w niebezpieczne rejony uśredniania. W różnych branżach to różnie wygląda, wiele zależy od wielkości firmy, ale statystycznie przedsiębiorstwa utrzymują marże na dość wysokich poziomach (a więc udaje im się przerzucać na konsumentów wzrost kosztów). Jeśli pracujecie w takich właśnie firmach, nieźle radzących sobie z inflacją, prawdopodobieństwo podwyżki pensji o te 7-8% w skali roku jest wysokie. A to wystarczy, by mieć realnie dodatni wzrost wynagrodzenia
>>> Wzrost płacy minimalnej. Część pracowników – prawdopodobnie między 2 mln a 2,5 mln osób – pracuje za pensję minimalną, ale ta bardzo szybko rośnie. Nie dlatego, że firmy tak chętnie podwyższają wynagrodzenie najmniej zarabiającym, ale dlatego, że tak wynika z ustawy – w przyszłym roku znów będą dwie waloryzacje i płaca minimalna za cały etat wyniesie aż 4300 zł brutto. Oznacza to wzrost o 20% w skali roku, na pewno wyższy od inflacji. Oczywiście: może to się wydarzyć kosztem mniejszych podwyżek dla pracowników zarabiających tylko trochę więcej niż „minimalna”, ale równie dobrze może nastąpić inny efekt – podnoszenie płac także im, żeby się nie frustrowali i żeby nie trzeba było szukać nowych pracowników.
Wnioski z danych GUS to więc jeszcze fatamorgana, ale może ona za kilka miesięcy przeistoczyć się dla większości z nas w rzeczywistość. Inna sprawa to wpływ realnego wzrostu płac na inflację. Jeśli on ją napędzi, to znów zrobi się niewesoło. Ale tu wracamy do nierozwiązywalnego dylematu – czy to płace napędzają inflację czy inflacja płace?
————
POSŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW:
Ekipa „Subiektywnie o Finansach” co środę publikuje nowy odcinek podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” (w skrócie: FST). Rozmawiamy o tym, co nas zbulwersowało albo zaintrygowało w minionym tygodniu, i zapowiadamy przyszłe sensacje wokół naszych portfeli. Do tej pory ukazało się 150 odcinków podcastu, zaprosiliśmy też kilkudziesięciu gości.
Poza cotygodniowym podcastem możesz też posłuchać tekstów z „Subiektywnie o Finansach” czytanych przez ich autorów – w każdy piątek nowy odcinek. Ten cykl podcastowy nazywa się „Subiektywnie o Finansach do słuchania” (w skrócie: SDS). Wszystkie podcasty znajdziesz pod tym linkiem, a także na wszystkich popularnych platformach podcastowych w tym Spotify, Google Podcast, Apple Podcast, Overcast, Amazon Music, Castbox, Stitcher)
————
ZOBACZ NASZE NAJNOWSZE WIDEOKOMENTARZE:
————
RANKING LOKAT – GDZIE DZIŚ DOSTANIESZ NAJLEPSZY PROCENT?
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także kont osobistych, rachunków firmowych i kart kredytowych. Wszystkie tabele znajdziesz w zakładce „Rankingi” na stronie głównej www.subiektywnieofinansach.pl. Zacznij zarabiać w bankach!:
>>> Tutaj ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Tutaj ranking najlepszych kont oszczędnościowych
——————-
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:
>>> Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o Finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na weekendowy newsletter Maćka Samcika i bądźmy w kontakcie! W każdą sobotę lub niedzielę dostaniesz e-mailem najnowsze porady dla Twojego portfela.
>>> Zapisz się też na nasz „powszedni”, poranny newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie” – przy porannej kawie przeczytasz wszystkie najważniejsze wieści dla Twojego portfela, starannie wyselekcjonowane i luksusowo podane przez Macieja Danielewicza i ekipę „Subiektywnie o Finansach”.
————
ZNAJDŹ NAS W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH
Jesteśmy także w mediach społecznościowych, będzie nam bardzo miło, jeśli zaczniesz nas subskrybować i śledzić: na Facebooku (tu profil „Subiektywnie o Finansach”), na YouTube (tutaj kanał „Subiektywnie o Finansach”) oraz na Instagramie (tu profil „Subiektywnie o Finansach”) i na Twitterze (tutaj profil Maćka Samcika i „Subiektywnie o Finansach”)
Źródło zdjęcia: Unsplash