Od niedawna prawo zobowiązuje banki do informowania klientów o powodach odrzucenia wniosku kredytowego. Bankowcy nie mogą już powiedzieć: „To sprawa naszych wewnętrznych procedur”. Muszą podać konkretną przyczynę. Niektóre z nich bardzo jednak kombinują, żeby… tego nie robić
Wdrożenie do polskiego prawa przepisów zawartych w unijnym rozporządzeniu RODO, które dotyczy szeroko pojętej ochrony danych osobowych, pomogło m.in. znowelizować Prawo bankowe i nieco „odtajnić” procesy decyzyjne banków, do których przychodzimy po pieniądze.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Instytucje finansowe od tego roku muszą informować o przyczynach odmowy przyznania kredytu. Chodzi o to, by bank umiał sensownie uzasadnić odmowę i aby mniej osób było odprawianych z kwitkiem wskutek bankowego „widzimisię”. A także o to, by klient mógł dostać konstruktywną informację o tym co powinien poprawić, żeby jego wniosek nie został odrzucony.
Okazuje się jednak, że nie zawsze jest łatwo wyegzekwować to prawo. Napisał do nas pan Przemysław, który zwrócił się po kredyt do banku PKO BP. Jego awanse okazały się nieskuteczne i chciał się dowiedzieć dlaczego tak się stało.
„Po wizycie w oddziale okazało się, że nie mam zdolności kredytowej, więc – zgodnie z nowym prawem – chciałem poprosić bank o pisemne uzasadnienie „wyroku”. Tu okazało się, że bank nie udziela takich informacji na piśmie. Poinformowałem bank, że nowe prawo go do tego zobowiązuje, ale okazało się, że takie mają procedury”
Na czym ta procedura polega? Ano na tym, że aby uzyskać powód odmowy należy złożyć w banku wniosek kredytowy. W tym przypadku już na etapie jego składania okazało się, że klient nie ma zdolności kredytowej, więc wniosek nie może być procedowany dalej.
„Mimo, że – zgodnie z nowym prawem – mogę dowiedzieć się dlaczego nie otrzymam kredytu, bank nie chce udzielić mi takich informacji na piśmie. Złożyłem w banku odpowiednie pisemko i oddzwoniono do mnie z wiadomością, że nie mogą udzielić mi informacji o przyczynach braku możliwości udzielenia kredytu, bo nie złożyłem wniosku kredytowego, którego złożyć nie mogłem ponieważ procedury bankowe na to nie pozwalają”
Franz Kafka byłby zachwycony. Pan Przemysław chciałby wiedzieć dlaczego jego wniosek został odrzucony, bo nie satysfakconuje go sucha informacja o „braku zdolności kredytowej”. I słusznie, bo może to oznaczać zarówno jakiś gruby problem (np. nieakceptowane przez bank źródło dochodu, jakieś problemy z wcześniejszymi kredytami), jak i drobny.
Czytaj też: Rok po RODO pytamy banki co o nas wiedzą. Nie takich odpowiedzi się spodziewaliśmy
Wojciech Klicki, prawnik Fundacji Panoptykon, która odegrała ważną rolę w lobbowaniu na rzecz wprowadzenia nowego prawa do informacji o przyczynach odmowy kredytu, zaopiniował postępowanie banku jako niewłaściwe.
„Zgodnie z przepisami, bank musi wyjaśnić dokonaną przez siebie ocenę zdolności kredytowej na wniosek osoby „ubiegającej się o kredyt”. Moim zdaniem przepisy nie uzależniają możliwości skorzystania z nowego uprawnienia od wcześniejszego złożenia wniosku. Przyjęcie odwrotnej interpretacji nie tylko jest wprost niezgodne z brzmieniem przepisu, ale też wypacza sens tego rozwiązania, które ma służyć lepszemu zrozumieniu przez potencjalnych kredytobiorców tego, co wpływa na ich sytuację. Klient powinien stanowczo domagać się od banku przekazania informacji o tym, dlaczego bank stwierdził, że nie ma on zdolności kredytowej”
Pan Przemysław postąpił właśnie tak: złożył w banku reklamację i powołał się na to, że niespecjalnie go interesują procedury w banku dzielące włos – czyli procedurę kredytową – na czworo. Przyszedł po kredyt, nie dostał kredytu, chce dostać informację na piśmie dlaczego. Koniec, kropka.
„Złożyłem reklamację, powołując się nie tylko na nowe prawo, ale też informując, że bank będzie miał do czynienia z Prezesem Urzędu Ochrony Danych Osobowych i właśnie otrzymałem odpowiedź z wymaganymi prawem informacjami. Więc sprawa została załatwiona”
Dobrze, że ostatecznie sprawa okazała się rozplątana. Ze zrozumiałych przyczyn nie będziemy publicznie roztrząsać tego na ile szczegółowe były przekazane klientowi przez bank informacje. Skoro zdaniem klienta wyjaśnienie okazało się wystarczające – to nie ma co grzebać w tej ranie. Aczkolwiek naprawdę nie rozumiemy dlaczego bank tak wzbrania się przed podawaniem klientom informacji, których prawo od niego wymaga.
Czytaj też: Wyciekły dane pana Sebastiana. Ktoś może ukraść jego tożsamość. „Przepraszamy, proszę przyjąć 100 zł”
źródło ilustracji tytułowej: kadr z filmy „Shrek”