3 września 2023

Nowa awantura o to, jak robić transformację energetyczną. Kto na tym zarobi, a kto zostanie z gorącym, węglowym kartoflem?

Nowa awantura o to, jak robić transformację energetyczną. Kto na tym zarobi, a kto zostanie z gorącym, węglowym kartoflem?

Szef największej polskiej firmy energetycznej może stracić robotę. To z kolei może „uziemić” koncepcję wydzielenia węglowych aktywów (czyli kopalń i elektrowni na węgiel) do osobnej, kontrolowanej przez państwo struktury. I zmniejszyć szansę, by firmy energetyczne takie jak PGE, Tauron czy Enea pozyskały tanie pieniądze na transformację energetyczną. Stawką w grze są więc i wyceny tych firm energetycznych na giełdzie. Na ich obniżeniu może skorzystać… Orlen. Zanosi się na rozgrywkę, w której tylko jedno jest pewne – my za nią zapłacimy

W mediach huczy, że stanowisko lada dzień straci Wojciech Dąbrowski, prezes PGE, największej polskiej firmy energetycznej. W zeszłym tygodniu Dąbrowski ogłosił, że już za 10 lat grupa PGE przestanie produkować prąd z węgla. A za 20 lat będzie produkowała go wyłącznie z „czystych” źródeł (przejściowym źródłem ma być gaz).

Zobacz również:

Związkowcy z kopalń, jak to usłyszeli, zażądali dymisji prezesa i całej rady nadzorczej PGE. Normalnie pewnie nikt by się nie przejął, ale są wybory i każdy głos jest ważny (premier Mateusz Morawiecki to kandydat na posła z Katowic). Nie zajmowałbym się tą sprawą – w końcu „Subiektywnie o Finansach” nie jest miejscem, w którym opłakujemy prezesów spółek – gdyby nie to, że prawdopodobnie stawką tej awantury nie jest głowa jednego prezesa, ale tempo i „wykonalność” transformacji energetycznej.

Kto zapłaci za transformację energetyczną?

Sprawa jest taka, że polska energetyka musi możliwie szybko zacząć produkować tańszy prąd, bo bez tego nasza gospodarka „nie pojedzie”, a polskie firmy nie będą w stanie konkurować na rynku z zagranicznymi rywalami. W zeszłym roku z mocy 60 GW zainstalowanej w polskich firmach energetycznych aż 42,6% stanowiły elektrownie na węgiel kamienny, 26,5% zaś – elektrownie na węgiel brunatny.

Jak łatwo policzyć – dwie trzecie produkcji prądu przypadało na węgiel. Jakieś 10% mocy dawały elektrownie wiatrowe, a po 5% fotowoltaika oraz elektrownie na biomasę i gaz. Produkcja energii z węgla jest niespecjalnie przyszłościowa i dość droga – głównie z powodu opłat, które trzeba ponosić za produkcję CO2. Gdyby Polska była w Azji, to nie byłoby to problemem, ale jesteśmy w Europie, a tutaj za emitowanie zanieczyszczeń się płaci. I to się raczej nie zmieni, dopóki będzie istniała Unia Europejska.

Zamiana produkcji prądu z węgla na OZE (czyli energię z wiatru, słońca i wody) oraz na energetykę atomową wymaga kosmicznych inwestycji. Szacunki mówią o 600-900 mld zł w ciągu kilkunastu najbliższych lat, ale są i prognozy mówiące o 1,6 bln zł. Jedna tylko elektrownia atomowa z trzema reaktorami może kosztować jakieś 100-150 mld zł. A potrzebujemy takie dwie lub trzy. Każdy 1 MW mocy energii z OZE kosztuje 5-7 mln zł – wydaliśmy na OZE już 100-150 mld zł, a potrzebujemy wydać jeszcze ze dwa razy tyle.

Do tego renowacja sieci energetycznej, przestarzałej i nieprzygotowanej do obsługi energetyki rozproszonej (czyli prosumentów i OZE), która też pochłonie dziesiątki jak nie setki miliardów złotych. Do tego małe reaktory atomowe, które chce budować m.in. Orlen i Synthos.

Unia Europejska – jeśli będziemy się stosowali do zasad praworządności – jest gotowa przelać nam ok. 25 mld euro (czyli 110 mld zł), czyli prawie 25% wszystkich unijnych funduszy przeznaczonych na transformację energetyczną w Europie. Resztę musimy sobie zorganizować sami. Trochę da państwo (czyli podatnicy), trochę będą musiały dać firmy energetyczne.

NABE na ratunek polskim koncernom energetycznym

Kłopot w tym, że są one nisko wyceniane, więc niski jest też ich potencjał pozyskiwania pieniędzy (czy to z emisji akcji, czy obligacji). Wartość rynkowa notowanych na giełdzie grup energetycznych PGE, Enea i Tauron to łącznie 32 mld zł, Orlen jest wart 74 mld zł. Wskaźniki C/Z polskich firm energetycznych (mówią, ile płaci się za jedną złotówkę lub dolara zysku przypadającego na akcję) są na poziomie 2-4, podczas gdy np. Apple jest notowany przy wskaźniku C/Z 32, a więc proporcjonalnie przynajmniej 10 razy większym.

Niska wycena polskich firm energetycznych wynika z faktu, że te firmy są przestarzałe, bo ich główne aktywa to kopalnie i elektrownie na węgiel. Bez wielkich perspektyw na krociowe zyski i generowanie dywidend. Inwestorzy z całego świata mają w dodatku ograniczenia dotyczące ESG – nie mogą inwestować dużych pieniędzy w firmy, które zanieczyszczają środowisko. Krótko pisząc: grozi nam to, że nie zdążymy zrobić transformacji energetycznej, bo zabraknie nam kasy. I energię będziemy mieli drogą lub będziemy uzależnieni od prądu z innych krajów, np. z Niemiec.

Dlatego wymyślono inżynierię finansową pod nazwą NABE, czyli Narodową Agencję Bezpieczeństwa Energetycznego. Ma ona odkupić od spółek energetycznych wszystkie aktywa węglowe (kopalnie i elektrownie). A gdy uda się „oczyścić” ich bilanse z niemile widzianych przez inwestorów aktywów, uzyskają one większą „zdolność kredytową”.

Nie jest to nic dziwnego, dokładnie tak samo niedawno ratowano Getin Bank przed niekontrolowanym bankructwem. Wyłączono z niego toksyczne aktywa (głównie kredyty frankowe), a resztę „przemalowano” na VeloBank, który teraz zostanie wystawiony na sprzedaż. A spółkę, w której zostały same toksyczne aktywa, pod nadzorem Bankowego Funduszu Gwarancyjnego postawiono w stan upadłości. Tak się po prostu robi w kryzysowych sytuacjach. Kosztowało to 10 mld zł, ale dzięki temu uniknięto strat rzędu 70 mld zł i ewentualnego efektu domina.

W energetyce żadnej upadłości nie będzie, państwowe NABE przejmie kopalnie i elektrownie i będzie nimi zarządzać przez 20-30 lat. A firmy energetyczne zostaną zasilone w gotówkę na inwestycje oraz odzyskają zdolność kredytową. Zła wiadomość jest taka, że to NABE będzie nam produkowało prąd jako państwowy monopolista, czyli pewnie niezbyt tanio. Ale gdyby te aktywa zostały w kilku kontrolowanych przez państwo firmach energetycznych – byłoby to samo g…, tylko rozwodnione.

Nadchodzi monopol węglowy

Górnicze związki protestują przeciwko temu procesowi (choć podobno dostały od rządu obietnicę jednorazowej premii 8 000 zł dla pracowników firm wchodzących do NABE, 10-letnich gwarancji zatrudnienia i podwyżek płac). Nowa strategia PGE, mówiąca o wyjściu z węgla już za 10 lat, nie oznacza, że firma zlikwiduje kopalnie i elektrownie, tylko je sprzeda do NABE. I sama zajmie się budową „mocy przerobowych” w produkcji energii z innych źródeł, pozyskując na to pieniądze od światowych i polskich inwestorów. Górnicy pewnie chcą wynegocjować przy okazji więcej kasy dla siebie. Za co my wspólnie zapłacimy.

Jeśli chodzi o odejście od węgla, to wciąż jesteśmy w czarnej… dziurze. Owszem, z 60 GW mocy zainstalowanej w polskiej energetyce już 23 GW to energia odnawialna. Ale nie umiemy nią dobrze zarządzać (sieci energetyczne nie dają rady) i nie możemy szybko zbudować „podstawy”, czyli źródeł energii na te momenty, gdy nie świeci i nie wieje. Stawką w tym wyścigu z czasem jest konkurencyjność polskiej gospodarki (a więc i zyski firm i nasze pensje) oraz niezależność energetyczna (żebyśmy nie musieli żebrać o megawatogodziny u Niemca, Ukraińca albo Czecha).

Jestem ciekaw, co oznaczałoby odwołanie prezesa PGE dla projektu wydzielenia aktywów węglowych do NABE. Ten facet jest współautorem całej koncepcji i jedną z jej twarzy. Gdyby cały projekt upadł, prawdopodobnie mielibyśmy kolejne tąpnięcie wartości rynkowej polskich firm energetycznych i zmniejszenie ich „zdolności kredytowej”. A prezesi innych spółek energetycznych – pomni wyniku awantury w PGE – odłożyliby część projektów związanych z transformacją energetyczną ad acta.

Drugim czynnikiem niepewności są wybory – opozycja nie chce projektu NABE, bo obawia się (i chyba słusznie) powstania kolejnego monopolu węglowego a la PRL. Pytanie tylko, czy mamy dziś inne wyjście. Ustawa, na podstawie której mają być wydzielone aktywa węglowe, jest teraz w Senacie, Sejm nie rozpatrzy jej do wyborów. Po wyborach transformacja energetyczna będzie jednym z największych wyzwań dla dzisiejszej opozycji (jeśli wygra). Zobaczymy, na co się zdecyduje.

Jeśli zostanie tak, jak jest dziś (czyli koncerny energetyczne będą z węglowymi aktywami), to będziemy mieli z jednej strony coraz wyższe koszty produkcji energii w firmach energetycznych kontrolowanych przez państwo i notowanych na giełdzie, a z drugiej strony działania polityków takie jak mrożenie cen energii. A przy okazji topniejące możliwości finansowania transformacji energetycznej przez branżę.

Prezes Obajtek bierze popcorn i… transformację energetyczną?

Najgorsze jest to, że jesteśmy z inwestycjami w atom i OZE spóźnieni o jakieś 10 lat i nie ma już dobrych rozwiązań. Transformację energetyczną niektóre państwa prowadzą już od 20 lat. Do wyboru są tylko możliwości kiepskie albo bardzo kiepskie. Kopalnie na węgiel i elektrownie węglowe nie rozpłyną się w powietrzu (zwłaszcza że „zakonserwowaliśmy” sobie układ, w którym są nam potrzebne), a na alternatywę poczekamy 10-15 lat. W tym czasie zapotrzebowanie na prąd będzie rosło i będzie on coraz droższy.

Nie może być tak, że wszyscy jesteśmy szantażowani przez górnicze związki zawodowe, których przedstawiciele wyznaczają prezesów, z którymi chcą pracować, a właściwie pod którymi chcą fedrować. Każdy rok dłużej z drogim prądem to wolniejsze tempo doganiania przez Polskę bogatego Zachodu. I to powinno być najważniejsze, a nie interes jednej, choćby i najważniejszej, grupy zawodowej, która dostała już od rządu gwarancję „świętego spokoju” do 2049 r. Niezły bonus jak na transformację energetyczną kraju najbardziej w Europie uzależnionego od węgla.

Ciekawe, co na to wszystko Orlen. Z jednej strony to też dzisiaj firma energetyczna (przejął przecież Energę), a z drugiej aktywów węglowych ma mało i żyje z czego innego – z produkcji benzyny i handlu gazem. Gdybym był na miejscu prezesa Obajtka to usiadłbym przed telewizorem i zamówił popcorn, bo ewentualne kłopoty finansowo-inwestycyjne takich firm jak PGE, Tauron czy Enea to może być okazja, by Imperium Międzygalaktyczne Orlen dostało kolejne możliwości akwizycji. Będzie ciekawie.

Czytaj też: Jak zarobić na polityce klimatycznej? Pomysły inwestycyjne, dzięki którym można zyskać na sukcesach i porażkach zielonej transformacji

zdjęcie: własne archiwum autora

Subscribe
Powiadom o
34 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Dark
1 rok temu

„nie może być tak, że wszyscy jesteśmy szantażowani przez górnicze związki zawodowe, których przedstawiciele wyznaczają prezesów, z którymi chcą pracować, a właściwie pod którymi chcą fedrować……” to gwóźdź programu – Margaret – gdzie jesteś ??? czy jest w Polsce choć jeden sprawiedliwy i pogoni tę grupę związkową ?

Jacek
1 rok temu

Niemcy już reaktywują energetykę węglową, bo jest ona w stanie dostarczać energii w sposób stabilny, niezależny od warunków atmosferycznych (wiatraki, PV) i geopolitycznych (gaz, atom).
Ale nasz zachodni sąsiad zabezpieczył się na okoliczność zalewu idiotycznego prawa poprzez brak automatyzmu jego wyższości nad prawodawstwem krajowym. Ciekawe, w którym momencie stratne na karach za emisję nieszkodliwego dwutlenku węgla i przechodzeniu na niewydajne energetycznie rozwiązania państwa należące do UE zorientują się, że z powyższych powodów nie są w stanie eksportować znacznej części swych dóbr?

Jacek
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Pozostaje mi tylko liczyć na to, że zbyt wielu ludzi nie zamarznie zimą nim definitywnie skompromituje się coś, co jest sprzeczne z zasadami ekonomii…

Zbyszek
1 rok temu

Wilq już wiele lat temu świetnie górniczego związkowca podsumował.

wilq.jpg
Paweł
1 rok temu

My mamy zwijać energetykę węglową bo tak a Niemcy mogą rozbudowywać kopalnie węgla brunatnego…. czy Tylko ja tu widzę podwójne standardy ?

Stef
1 rok temu

Panie reaktorze może ktoś potrafi policzyć sytuację teoretyczną.
Zamykamy wszystkie kopalnie państwowe jak w UK(może my je sprzedać jeśli ktoś chce kupić). Elektrownie spalają tylko tani węgiel z Australii czy Mozambiku. Czy sumarycznie budżet na tym zyskuje czy traci. Odpadają dopłaty do górnictwa, szkody górnicze, uwalniamy kapitał ludzki, likwiduje y ministerstwo gornictwa(albo departament w jakims innym)?

Są też pewnie minusy, miasta żyjące z górnictwa pod upadają, Śląsk trzeba przez pewien czas nadal wspierać dotacja i do transformacji.

Stef
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie doprecyzowalem. Zostawiamy kopalnie węgla brunatnego, więc jakąś niezależność mamy. Może ktoś kupi kopalnie i uczyni ja rentowną?

Jatoja
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

„No way” nie jest poprawną odpowiedzią. Możliwa do osiągnięcia (nie)rentowność jest uzależniona od tego, o której konkretnie kopalni mówimy. Są kopalnie, które bez problemu wyjdą na całkiem duży plus, są też takie, które od razu utoną jak kamień.

Stef
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

To jak to jest ze Rosja wojuje z Ukraina i jednocześnie sprzedaje jej gaz i ropę? Z drugiej strony skoro jest to wojna to dlaczego nie gospodarczą i Ukraina wspiera swojego agresora pieniędzmi za zakupione towary.

W dzisiejszych czasach wojna nie oznacza całkowitej likwidacji handlu.

Jacek
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Węgry kupują rosyjski gaz. Czy on czasem nie płynie przez Ukrainę? Jeśli tak, to dlaczego rurociągi nie są wysadzone jak Nord Stream? Może Ukraina coś z tego ma, bo skrajnie głupio byłoby nie odciąć swojego wroga od strumienia pieniędzy, za pomocą których można finansować zakupy rakiet i dronów siejących spustoszenie na jej terytorium?

Kacper
1 rok temu

Zastanawiam się jakie są obecnie zarobki przeciętnego górnika.
6 razy w roku dostają podwyżki, jednorazowe bonusy, premie, deputaty, barbórki… pieniądz leje się strumieniem.
Ktoś kiedyś widział PIT takiego górnika?
Nie żebym zazdrościł, ale czysta ciekawość bo związki górnicze walczą jakby złoto tam kopali a nie węgiel…

Rafał
1 rok temu
Reply to  Kacper

jestem tym przeciętnym górnikiem. zapraszam do przepracowania choć kilku dni pod ziemią. zapewne się nie uda, ale zapraszam. a zarobki ? około 8 tys. na rękę z przepracowanymi wszystkimi sobotami w miesiącu ( bez sobót 2 tys. mniej) w pracy gdzie każdego dnia mogę wrócić do domu w czarnym worku.

Kacper
1 rok temu
Reply to  Rafał

Ok, absolutnie praca ciężka i mało kto bez tradycji rodzinnych w górnictwie podjąłbym się takiego zadania. Natomiast po tylu podwyżkach wydawać by się mogło że zarobki sięgają 14-16 tys. miesięcznie. O 8 tys. słyszałem już kilka lat temu. Kto w takim razie „przytula” większość tych bonusów?

Jatoja
1 rok temu
Reply to  Kacper

No jak to kto… ci „zarządzający” siedzący na kopalnianych stołkach z nadania partyjnego. „U góry” miliony się przewijają, a normalni, ciężko pracujący pracownicy są obrzucani g…nem przez społeczeństwo, bo średnio górnik takie kokosy zarabia… Wiecie jak to jest ze średnią… ja i stonoga mamy średnio po 50 nóg 😉 Do tego kopalnia musi węgiel sprzedawać pośrednikowi za określoną przez rząd nierynkową stawkę. Zgadnijcie, z kim powiązany jest taki pośrednik… i kto na tym zarabia, a kto traci… Pan Rafał pisał o przepracowanych wszystkich sobotach w miesiącu. Ciężko ma, to niezaprzeczalne. Ale ja mam w rodzinie pracownika kopalni, który przez 3… Czytaj więcej »

Rafał
1 rok temu
Reply to  Kacper

14 -16 tys. to ma dyrektor czy szefowie działów. zwykły pracownik to ma te 8 tys. brutto z przepracowanym każdym weekendem. a bonusy ? to jest to samo co premia roczna w korpo. bonusy to wymysł różnych „dziennikarzyn” kompletnie bez znajomości tematu

Zbyszek
1 rok temu
Reply to  Rafał

A 13tka, 14tka? a deputaty? wszelkiego rodzaju dodatki typu „kredkowe” na dzieci (wypłacane pomimo 300+)? a co z dodatkiem „bramowym” wypłacanym po słynnym proteście górników kiedy rozwalili bramę i po nim ustanowili te dodatki?
Ile to będzie całościowo w rocznym PIT? Dasz radę napisać nam ile faktycznie wynosi pozycja nr 83 w Twoim PIT-37?

jsc
1 rok temu
Reply to  Rafał

Przeciętny budowlaniec też może każdego dnia wrócić w czarnym worku, a nie dostaje nawet połowy tego…

Jatoja
1 rok temu
Reply to  jsc

Jakby Pan popracował kilka dni na kopalni, nie porównywałby przeciętnego budowlańca do pracownika kopalni. Nie ujmując budowlańcom – lekko nie mają. Ale kopalnia to zupełnie inny level.

Rafał
1 rok temu
Reply to  jsc

nikt nie broni budowlańcowi robić kilometr pod zienią

Tomasz
1 rok temu
Reply to  jsc

Przeciętny budowlaniec nie dostaje 4000 zł na rękę? Pan raczy żartować 😀

jsc
1 rok temu
Reply to  Tomasz

To ile dostaje taki co gania z taczkami?

Tomasz
1 rok temu
Reply to  jsc

Ale to mówimy o taczkowym czy przeciętnym budowlańcu? Nie mam pojęcia ile dostaje taki przy taczkach ale jestem przekonany, że „przeciętny” budowlaniec zarabia ponad 4000 netto.

jsc
1 rok temu
Reply to  Tomasz

Pracownik budowy to pracownik budowy…

Tomasz
1 rok temu
Reply to  jsc

W banku też pracuję dyrektor i sprzątaczka. Pracownik banku to pracownik banku tak? Sam zacząłeś pisząc o przeciętnym budowlańcu a następnie zszedłeś na taczkowego bo tak Ci pasowało do koncepcji. Szkoda z Tobą dyskutować.

jsc
1 rok temu
Reply to  Tomasz

I zgodnie z tym związkowiec co na oczy węgla nie widział też jest górnikiem… dołowym.

Adzik
1 rok temu
Reply to  Rafał

Tu chodzi o informacje a nie emocje. Czy w górnictwie też są 2 lub 3 kategorie górników tak jak w Lasach Państwowych? Jeśli nie to skąd takie średnie:
https://www.money.pl/gospodarka/wynagrodzenia-listopad-2022-gigantyczne-pensje-w-gornictwie-przecietny-polak-moze-o-takich-zarobkach-pomarzyc-6849055938313056a.html
Kacper prosił o wartości z PITów – to na ich podstawie podaje się średnie a nie na podstawie płacy zasadniczej.

Rafal
1 rok temu
Reply to  Adzik

Rety, to jest jak ze średnim wynagrodzeniem w skali państwa. Liczba, która kompletnie nic nie pokazuje. Średnia wynagrodzeń jest liczona od pensji prezesa banku i pani, która sprząta w tym banku. Dziennikarzyna nie mający pojęcia o temacie wypisuje takie bzdury. A PIT ? przychód ok. 140K przy praktycznie każdym weekendzie w pracy. Zapraszam do pracy i przekonania się samemu jakie tu kokosy zarabiamy.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu