Robodoradcy – czyli automatyczne, zaprogramowane algorytmy, które zajmują się naszymi pieniędzmi. To jeden z najszybciej rosnących segmentów inwestycyjnych w USA. W Europie i Polsce to jeszcze nowinka, ale głowę daję, że większość z Was zetknie się z tą formą lokowania oszczędności. Jak wygląda robodoradztwo na najbardziej rozwiniętych technologicznie rynkach świata? Warto wiedzieć, bo to idzie też do nas
W Polsce jest kilkanaście milionów osób, które już dorobiły się jakichś oszczędności, ale wciąż obawiają się lokować je nie tylko w banku. Na przeszkodzie stoi brak wiedzy i brak zaufania. Wydaje nam się, że inwestowanie oszczędności to trudne zajęcie, wymagające specjalistycznej wiedzy, ale jednocześnie nie ufamy ludziom, którzy twierdzą, że tę wiedzę posiedli i chętnie nam ją – za darmo – udostępnią.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
To sprawia, że już ponad bilion złotych naszych oszczędności leży w bankach i nie pracuje na naszą korzyść – na przyszłość naszych dzieci, na budowę domu, na emeryturę, na realizację marzeń. Mogłyby się mnożyć, a jednak leżą w bankach. Jest ich coraz więcej, ale to dlatego, że dopłacamy nowe oszczędności, a nie dlatego, że dają realny zysk.
Na to wszystko nakładają się jeszcze nowe warunki na rynku finansowym, czyli niemal zerowe stopy procentowe. W warunkach dość wysokiej inflacji sprawiają one, że ten bilion złotych, który zdeponowaliśmy w bankach, nie tylko nie pracuje, ale bardzo szybko traci na wartości. Jeśli inflacja dobije do 5% i utrzyma się dłużej na tym poziomie, to za 10 lat pieniądze trzymane w banku mogą być warte 50-60% tego, co warte są dziś.
W Polsce – kraju, w którym nie uczą nas w szkole o inwestowaniu, a większość z nas dysponuje relatywnie skromnymi oszczędnościami – łatwo przyjmie się trend, który widać już na Zachodzie: robodoradztwo.
Robodoradcy: w Polsce to dopiero nowinka, ale na Zachodzie już nikt się nie dziwi
Robodoradca to odpowiednio zaprogramowany zestaw algorytmów, które w oparciu o wiedzę posiadaną na nasz temat (wiek, sytuacja rodzinna i finansowa, horyzont inwestycyjny, cele życiowe, skłonność do ryzyka) automatycznie dobiorą nam sposób inwestowania. A potem będą pilnowały, by wszystko odbywało się zgodnie z planem.
Klient po prostu przelewa pieniądze, które automatycznie są dzielone między wskazane przez robota inwestycje. Nie ma tu miejsca na nieetyczną sprzedaż (robot nie oszukuje i nie wyprowadzi klienta w pole dla wyższej prowizji), ani na klasyczne błędy początkującego inwestora (kupuje na górce, sprzedaje w dołku).
Ten sposób inwestowania – od kilkunastu miesięcy obecny już na Wisłą – jest coraz popularniejszy na Zachodzie. Zwłaszcza w USA, gdzie roboty zarządzają już pieniędzmi przekraczającymi 650 mld dolarów. To oczywiście jeszcze niewielka część wszystkich aktywów, które są w funduszach inwestycyjnych, firmach asset management czy ETF-ach – ich globalna wartość jest szacowana na 110 bilionów dolarów.
Co dwa-trzy lata wartość pieniędzy zarządzanych przez robodoradców w USA się podwaja i wygląda na to, że jest to nieodwracalny trend. Robodoradcy zdobywają nowych klientów i pieniądze, bo upraszczają proces lokowania oszczędności i zwalniają klienta z konieczności posiadania głębokiej wiedzy o rynku, płacenia prowizji fizycznemu doradcy oraz są dostępni nawet dla kogoś, kto ma kilka tysięcy dolarów przy duszy i nie stać go na usługi doradców finansowych.
Jak działają robodoradcy w USA? Co oferują? Ile kosztują?
Sprawdziłem, jak działają usługi tego typu firm w USA. Skoro tam, na najbardziej konkurencyjnym i wymagającym rynku finansowym, robodoradztwo zyskuje popularność, to widać ten sposób lokowania oszczędności coś w sobie ma.
Bodaj największym robodoradcą w USA jest Vanguard Digital Advisor (aktywa pod zarządzaniem przekroczyły 210 mld dolarów). To ta sama firma, która zarządza słynnymi funduszami inwestycyjnymi i ETF-ami. Usługa robodoradztwa jest dla Vanguarda kolejnym krokiem pozwalającym pozyskiwać klientów wśród młodych, cyfrowych pokoleń, dla których centrum świata to smartfon.
Wśród dużych robodoradców jest też znane biuro maklerskie Charles Schwabb, a także firmy Betterment, Wealthfront czy Personal Capital. Ich wspólną cechą jest pełna obsługa klientów przez internet oraz niski próg wejścia (czasem w ogóle nie jest określony, ale np. u Vanguarda jest to 3000 dolarów).
Amerykańscy robodoradcy nie są bardzo skomplikowanymi „urządzeniami”. Np. Vanguard składa klientom swoje portfele z zaledwie czterech swoich ETF-ów (Vanguard Total Stock Market ETF, Vanguard Total International Stock Market ETF, Vanguard Total Bond Market ETF, Vanguard Total International Bond ETF). Dla bardziej zaawansowanych klientów dostępne są jeszcze Vanguard FTSE Rozwiniętych Rynków ETF oraz Vanguard FTSE Emerging Markets ETF (czyli podział pieniędzy na rynki rozwinięte i rozwijające się).
—————————
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W tym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” gościem Macieja Samcika jest Daniel Szewieczek z banku ING. A rozmawiamy o robodoradztwie. Czy robot może pomóc nam w inwestowaniu pieniędzy tak samo dobrze jak człowiek, tyle że taniej i wydajniej? Jakie ma ograniczenia? I czy trzeba się go bać? Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem
—————————
Już sam fakt, że amerykańscy robodoradcy ograniczają swoje usługi do kilku zaledwie składników (i to się sprawdza!), świadczy o tym, że inwestowanie to nie musi być rocket science. Oczywiście, można mieć – jak ja – portfel złożony z kilkunastu funduszy inwestycyjnych, wielu ETF-ów, obligacji i inwestycji alternatywnych, ale równie dobrze można zainwestować w cztery ETF-y dające możliwość ulokowania pieniędzy w akcje i obligacje z całego świata. I wystarczy. Nie będzie to może najlepszy portfel inwestycyjny na świecie, ale też da szansę pomnażania oszczędności. I to na pewno większą niż trzymanie wszystkich oszczędności w banku przy wysokiej inflacji.
Czytaj też: Ranking najlepszych amerykańskich robodoradców
Robodoradca nie tylko zainwestuje pieniądze. Pomoże też zarządzać domowym budżetem
Amerykańscy robodoradcy dają klientom nie tylko opcję złożenia portfela inwestycji z kilku ETF-ów lub funduszy, oferują też sporo usług dodatkowych, jak np. kalkulatory. Za pomocą suwaków można np. policzyć sobie, ile pieniędzy powinniśmy oszczędzać co miesiąc, by uskładać określoną kwotę.
Robodoradca Stash oferuje w pakiecie z lokowaniem oszczędności również narzędzia do budżetowania i kontroli domowych wydatków – wszystko po to, by łatwiej było wygospodarować pieniądze na korzystanie z jego usług.
Robodoradcy standardowo pomagają też ustalić cel inwestowania pieniędzy i stworzyć kompleksowy plan budowania przyszłości finansowej (można zmontować osobne portfele do oszczędzania na przyszłość dzieci i np. na emeryturę).
Bardzo często na stronach robodoradców są kalkulatory ułatwiające ustalenie własnej „wartości netto” (czyli porównać majątek, oszczędności, inwestycje i zobowiązania). Znalazłem nawet robodoradcę, który w ramach swoich usług oferuje narzędzie ułatwiające wychodzenie z długów.
Ile to kosztuje? Spacerując po stronach internetowych amerykańskich robodoradców spotkałem dwie formuły rozliczania się z nimi. Pierwsza to stały miesięczny abonament. Tak rozlicza się ze swoimi klientami robodoradca Ellevest, jak również wymieniony wcześniej Stash.
Druga formuła oparta jest o procentową opłatę od wartości zarządzanych pieniędzy. Wynosi ona od 0,15-0,2% w skali roku (tyle pobiera Vanguard), poprzez 0,5% w skali roku (tak wycenia swoje usługi robodoradca Wealthsimple), aż do 0,89% rocznie (to cennik Personal Finance dla osób mających poniżej 1 mln dolarów – zamożniejsi mogą liczyć na rabaty).
Fintechy kontra tradycyjne firmy zarządzające aktywami. Kto wygrywa w robodoradztwie?
W USA robodoradztwem zajmują się zarówno renomowane firmy zarządzające aktywami oraz funduszami inwestycyjnymi (wspomniany wyżej Vanguard), jak i biura maklerskie, które liczą na pozyskanie w ten sposób nowej klienteli (niechętnej samodzielnemu zarządzaniu swoimi pieniędzmi). Są i nowe firmy – fintechy – które zwykle oferują wartość dodaną w postaci większego wyboru składników portfela oraz możliwości korzystania z funduszy i ETF-ów od różnych dostawców.
Dla firm finansowych robodoradztwo jest po prostu kolejnym instrumentem ułatwiającym klientom dostęp do inwestowania. Ci, którzy mają wiedzę i doświadczenie (albo stać ich na personalnego doradcę) inwestują samodzielnie w akcje, fundusze inwestycyjne, ETF-y czy obligacje. Ci, którzy nie mają wystarczającej wiedzy ani kapitału – idą do robodoradców, którzy za niewielką prowizję złożą im portfel inwestycji na lata lub dziesięciolecia.
W Polsce usługi robodoradztwa oferuje od niedawna swoim klientom ING Bank. Można z nich skorzystać zakładając Investo za pomocą serwisu internetowego albo aplikacji mobilnej ING (dostępne pod tym linkiem). Jeśli masz konto osobiste lub oszczędnościowe w ING i szukasz również nowoczesnych rozwiązań zarządzania finansami, sprawdź, czym jest robodoradca – na początku na małych pieniądzach. Za kilka tygodni opiszę swoje prywatne doświadczenia z Investo po zainwestowaniu tam własnych oszczędności.
Czytaj więcej o tym: Co (kto?) to jest robodoradca? I komu jego pomoc może się przydać? Dlaczego roboty na dobre zaczęły pomagać nam w inwestowaniu oszczędności?
————————–
Artykuł jest częścią cyklu „To robota dla robota” poświęconego usługom robodoradców. Partnerem cyklu jest ING Bank Śląski oferujący możliwość inwestowania za pomocą robota Investo – bankowej innowacji roku 2021 (zajęła pierwsze miejsce w rankingu „Bankowa Innowacja Roku 2021” magazynu Forbes).
zdjęcie tytułowe: Vanguard