22 października 2019

Co za czasy? Nawet bycie w 1% najbogatszych obywateli świata nie gwarantuje już spokojnego „rentierstwa”

Co za czasy? Nawet bycie w 1% najbogatszych obywateli świata nie gwarantuje już spokojnego „rentierstwa”

„Gdybym był bogaty…” – śpiewa bohater  „Skrzypka na dachu”. No właśnie, z obliczeń szwajcarskiego banku Credit Suisse wynika, że ten dylemat – co zrobić ze swoim bogactwem – dotyczy mniej więcej 6 mln ludzi na całym świecie. Utrapienia związane z umiarkowanym bogactwem doskwierają zaś mniej więcej 1% ludzi na świecie, kontrolujących 44% światowego majątku, czyli tzw. dolarowych milionerów.  Wśród nich 116.000 Polaków

W dość powszechnej opinii większości Polaków mieć milion dolarów oznacza mniej więcej tyle, ile być obrzydliwie bogatym lub wręcz uprawiać „zawód” rentiera (nie mylić z rencistą). Nie do końca jest to prawda. Jeśli liczyliście jakie odsetki można mieć od bankowego depozytu o równowartości miliona dolarów to wiecie, że rentierstwo niekoniecznie wchodzi tu w grę.

Zobacz również:

Przy oprocentowaniu 2% i uwzględnieniu podatku Belki mówimy o miesięcznej wypłacie 5.500 zł. Nie jest to mało, ale na luksusowe życie pod palmami w dowolnym miejscu na świecie raczej nie wystarczy (jest za to szansa na weekend nad Bałtykiem). No, chyba, że stanowicie zgraną rodzinę, w której partner też jest rentierem ;-).

Tym niemniej na świecie jest mnóstwo badań i statystyk, które zliczają „dolarowych milionerów”. Jednym z nich jest doroczny „The Global Wealth Report” publikowany przez szwajcarski bank Credit Suisse. Jak zwykle poświęcę mu kilka zdań, by zmobilizować Was do bycia bogatymi. Bo wtedy to będzie też raport o Was ;-)).

Mniej więcej 44% światowego majątku (pieniędzy w bankach, portfeli inwestycji i nieruchomości) jest w posiadaniu zaledwie 1% dolarowych milionerów. A konkretnie: w rękach 47 mln tychże szczęśliwców. Wśród nich jest 116.000 osób z polskim paszportem, ale oczywiście prym wiodą Amerykanie (18,6 mln z nich dysponuje milionem dolarów lub więcej).

Dość przyjemnie żyje sobie również kolejne 10% ludzkości, czyli 500 mln ludzi dysponujących majątkiem wycenianym na co najmniej 100.000 dolarów (czyli 400.000 zł). Nie wiem, ilu Polska ma przedstawicieli w tym gronie, ale biorąc pod uwagę, że jesteśmy krajem właścicieli nieruchomości („zasługa” uwłaszczenia po skasowaniu komunizmu) – pewnie całkiem wielu.

Wracając do dolarowych milionerów: jeśli spośród 47 mln tych, którzy mają taką sumkę, wycisnąć (bez urazy) śmietankę, to wyjdzie top of the top w postaci 168.000 obywateli świata mających ponad 50 mln dolarów oraz niecałych 6 mln osób, które mają przynajmniej 5 mln dolarów.

Tych 6 mln ludzi to już klasyczni rentierzy, którzy – lokując większą część majątku w banku – mogliby sobie wypłacać po kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie nie naruszając kapitału.

Dobra wiadomość jest taka, że – według szacunków analityków Credit Suisse – jeśli Polska będzie się bogaciła w takim tempie, jak dotychczas, to w 2024 r. (czyli już za pięć lat) nad Wisłą będzie już 202.000 dolarowych milionerów. Jakby nie mówić: dwa razy więcej, niż dziś. Powyżej macie prognozy dotyczące wszystkich krajów świata.

Zła wiadomość jest taka, że nierówności na świecie są mniej więcej takie, jakie były, czyli duże. Nie zmienia się znacząco ani procent światowego bogactwa kontrolowany przez 1% najzamożniejszych obywateli świata, jak i część majątku znajdująca się w rękach 10% najzamożniejszych. No, po prostu nie chcą się dzielić, dziady jedne.

Na grafice poniżej macie dość czytelny obraz gdzie jest najwięcej biedy, a w jakich częściach świata – najwięcej bogactwa. Na poziomej osi są tzw. decyle, czyli 10-procentowe części populacji świata podzielone według posiadanego majątku. Po lewej jest 10% najbiedniejszych, w środku – jakże to zaskakujące – ludzie będący w… środku stawki, a po prawej – 1% najzamożniejszych. Geograficznie pokazane obszary świadczą o tym, że nie jesteśmy najgorzej położonym krajem na Ziemi.

Jest w statystykach jeden wykres, w którym Polska jest prawie na samej górze. Ale nie wiem czy jest sens się z tego cieszyć. Jest to bowiem wykres pokazujący jak rósł w ostatnich latach udział 10% najzamożniejszej części społeczeństwa w bogactwie kraju, nakładając na to wzrost liczby ludności kraju. W Polsce znaczenie 10% najzamożniejszych rośnie, ale wzrost liczby ludności jest taki sobie. Tam, gdzie liczba ludności rośnie (na „rynek” wchodzą młodzi obywatele), udział 10% najzamożniejszych spada – tak jest np. w Szwajcarii, Kanadzie, czy Meksyku. I bogactwo staje się bardziej demokratyczne. U nas nie.

Wykresy Credit Suisse pokazują też, jak bogactwo bogatych ubogaca pomyślność rynku papierów wartościowych. Na poziomej osi macie relację wzrostu wartości rynkowej akcji notowanych na giełdzie w danym kraju w stosunku do wzrostu cen nieruchomości w tym kraju (np. wskaźnik 200 oznacza, że kapitalizacja akcji wzrosła dwa razy szybciej, niż wycena nieruchomości). Na osi pionowej jest wzrost udziału 1% najbogatszych w ogólnej zamożności kraju.

Jak widać tam, gdzie ceny akcji rosną dużo szybciej, niż ceny nieruchomości, nierówności dochodowe się pogłębiają (Rosja, Tajlandia, Korea), bo szybko rośnie udział 1% najbogatszych. Może to dobrze, że rządzący Polską od lat usilnie próbują „zaorać” rynek kapitałowy? Z nim to same kłopoty ;-).

Subscribe
Powiadom o
11 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Paweł
5 lat temu

Fajnie, że pniemy się w tym rankingu najbogatszych do góry. W średnim okresie prognozuje się miejsce 20. Dla Polski i to jest bardzo dobry wynik. Szkoda tylko, że rzeczywiste nierówności społeczne są w Polsce tak duże. Większe, niż mogłoby się wydawać. Oficjalne statystyki podają, że połowa Polaków zarabia poniżej 2500 PLN netto, jednocześnie 42% mieszkań na głównych rynkach w Polsce kupowana jest za gotówkę. Trochę to szalone i trudne do wyobrażenia, ale to jest właśnie nasz kapitalizm.

Eryk
5 lat temu

Czy wartości te są na rodzinę, czy na osobę dorosłą? Rozumiem, że małżeństwo posiadające majątek netto 100 000 $ w tym rankingu znajdzie się w kategorii 50 000 $ ?
Pozdrawiam,
Eryk

Konrad
5 lat temu

Panie Macieju, uwielbiam Pana felietony. Bardzo ciekawie napisane i dające interesująca perspektywę dla Polski. Nie mogę teraz w pełni odnieść się do samej treści, bo jeszcze analizuje wykresy, które Pan przytoczył natomiast chciałem zauważyć, że właściwym czasownikiem w poniższym zdaniu jest wzbogaca a nie ubogaca:

Wykresy Credit Suisse pokazują też, jak bogactwo bogatych ubogaca pomyślność rynku papierów wartościowych.

Pozdrawiam,

Konrad Szałwiński

floridian
5 lat temu

Dzieki za ciekawy artykuł. Własnie wydrukowałem ten raport a właściwie 64-stronicowe zestawienie wyników. Sam raport ma kilkaset stron. Chciałbym zrobić kilka uwag do tekstu p. Macieja. Po pierwsze bogactwo jest liczone nie na głowę, ale na osobę dorosłą. Po drugie 1% globalnie to jeszcze nie million dolarów, ale 936 tys. Blisko, do milliona, ale tej bariery nawet w zaokrągleniu jeszcze świat nie przekroczył. Po trzecie ten zaczarowany „million” to nie zasoby płynne, ale całkowite bogactwo, które wlicza w to wartośc domu lub mieszkania. Po czwarte zakładając nawet, że milion to zasoby płynne przynoszące brutto 2%, a po podatku Belki dochód… Czytaj więcej »

robert
5 lat temu

milion dolaròw to 4% w skali roku w federalnym banku ,warunek : obywatelstwo ..odsetki nie wchodzá w skład sumy do opodatkowania …..mozna mieć 100.000 000 na lokacie ,mało zarabiać i pobierać zasiłek ……i dlatego ameryka jest zadłużona 🙂 u swoich obywateli 🙂

SprzedalemKryptoW2018
5 lat temu

Jeszcze warto brać pod uwagę że w przypadku większości tych ludzi z 1% którzy mają około jednego miliona dolarów to tę wartość prawdopodobnie stanowi wartość ich głównej nieruchomości (primary residence). To nie jest nic dziwnego jak weźmie się pod uwagę ze bańka na nieruchomościach doprowadziła do tego, że w miejscach jak Vancouver, Sydney, San Francisco itp przeciętny barak z dykty wraz z działką jest warty ponad milion. W tych napompowanych miastach zbierze się te 5-6 milionów ludzi którzy odziedziczyli domek, kawałek ziemi, czy mieszkanie gdzieś w centrum Londynu i to już jest bańka dolarów. Jeśli sami zamieszkują te nieruchomości to… Czytaj więcej »

miron
5 lat temu

Jeśli potraktujemy „serio” tą piramidę (jak budowlę) to nasuwa się oczywisty wniosek, że czubek (najbogatsi) opiera się na podstawie (mniej bogaci). Im słabsza podstawa (czyli kiedy tych mniej bogatych jest mniej i są oni biedniejsi) tym mniejszy i mniej stabilny czubek jest w stanie utrzymać (najbogatsi tracą, większe prawdopodobieństwo bankructwa najbogatszych). Potwierdzają to np. kłopoty wielu korporacji z USA (choćby Forever 21, A&F, ostatnio Harley Davidson). Sami milionerzy nie uratują branż nastawionych na klienta masowego (bo czy Gates albo Musk kupią np. milion Golfów?) a co najwyżej LVMH 😛

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu