W czasie wakacji częściej niż zwykle jesteśmy w sytuacjach, kiedy zastanawiamy się, czy dawać napiwki czy nie. Najbardziej popularnym napiwkowym sektorem jest gastronomia. Są kraje, w których usługa kelnerska, obsługa baru czy restauracji jest wliczona do kwoty płaconego rachunku albo stanowi integralną część wynagrodzenia obsługi. W Polsce mamy pod tym względem wolną amerykankę i nigdy do końca nie wiadomo, jak postąpić z napiwkiem. Może czas to oficjalnie usankcjonować?
Ile powinien wynieść napiwek? Wiele osób uważa, że ok. 5-10% ceny usługi, ale nie zawsze mamy taką kwotę przy sobie. No i – jeśli zazwyczaj płacimy kartą, telefonem czy blikiem – to już na napiwek powinniśmy mieć odliczoną gotówkę, a o to nie zawsze łatwo. Chyba że napiwki byłyby uregulowane oficjalnie i wliczane do rachunków, wtedy moglibyśmy je płacić elektronicznie. W USA napiwki są powszechne, ale pandemia i inflacja mocno zmieniły przyzwyczajenia Amerykanów. Co mówią najnowsze dane?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W USA napiwki prawie pewne i uregulowane? Są nowe trendy!
Stany Zjednoczone nie mają co prawda jakichś stanowych czy federalnych regulacji związanych z płaceniem napiwków, ale płacenie dodatkowych pieniędzy za usługę to sprawa bardzo zakorzenionego w społeczeństwie zwyczaju. Zwyczaj ten jest do tego stopnia wrośnięty w gospodarkę, że w m.in. branży gastronomicznej napiwki włączane są do wynagrodzenia pracowników obsługi barów i restauracji.
Nie znaczy to jednak, że wszyscy Amerykanie dają napiwki w taki sam sposób i w podobnych kwotach. A okazuje się też, że w ostatnim czasie pandemii i wysokiej inflacji nieco zmieniły się zwyczaje napiwkowe wśród konsumentów w USA. Ciekawe nowe dane na ten temat zebrał nowojorski serwis finansowy Bankrate.
Zgodnie z ankietą Bankrate jedyną rzeczą, z którą większość Amerykanów może się zgodzić, jest to, że… nie lubią niektórych aspektów napiwków. Podobnie jak my. Tym bardziej że chyba Polacy wiedzą mniej na temat zasad napiwkowych niż konsumenci za Oceanem.
Z badania wynika, że 66% dorosłych Amerykanów ma negatywny pogląd na temat napiwków, a 41% uważa, że pracodawcy powinni więcej płacić pracownikom, a nie oczekiwać, że dostaną oni dodatkową kasę poza rachunkiem.
Co ciekawe, prawie jedna trzecia konsumentów uważa, że kultura dawania napiwków wymknęła się spod kontroli i tak naprawdę nie wiadomo, komu dawać napiwki i ile. Aż 16% Amerykanów byłoby skłonnych zapłacić wyższą cenę za usługę, byle mogli zrezygnować z napiwków i kłopotliwego dylematu – ile komu dać pieniędzy poza rachunkiem.
Te opinie oczywiście nie powodują, że Amerykanie masowo przestają dawać napiwki. Np. 44% osób, które jedzą posiłki w restauracjach, zazwyczaj daje napiwki i to niemałe – w wysokości co najmniej… 20%. Ale jeśli chodzi o wiele innych usług, takich jak fryzjer, dostawa jedzenia, taksówki, każdy podchodzi do napiwków inaczej.
Najważniejszym trendem, który można zaobserwować od kilku lat – ale w tym roku dane są wyjątkowo wyraźne – jest spadek udziału Amerykanów, którzy zawsze dają napiwki w barach i restauracjach. W najnowszym badaniu to 65%, a w poprzednich latach było to: 73% w 2022 r., 75% w 2021 r. i 77% w 2019 r. Czy jest to wynik nadzwyczajnego wzrostu cen, zwłaszcza cen żywności, co spowodowało, że Amerykanie zaczęli oszczędzać na napiwkach?
Czytaj też: Bezgotówkowa rewolucja we Francji? Na razie nie. Gotówka trzyma się mocno
Czytaj też: Ogłoszenie o pracę w USA z obowiązkowym podaniem wysokości wynagrodzenia
Napiwki dają starsi i częściej kobiety, młodsi mniej zainteresowani
Pracownicy gastronomii i tak nie mają co narzekać. Spada wyraźnie dawanie napiwków w innych branżach. Np. drobne naprawy w domach – tutaj tylko 10% Amerykanów poczuwa się do zapłacenia dodatkowej kasy w każdej takiej sytuacji. W ub. roku było to 12%.
Zdecydowanie bardziej przywiązane do kultury dawania napiwków są kobiety. Np. 60% kobiet, które odwiedzają fryzjera, zawsze daje napiwek, a robi to tylko 46% mężczyzn.
Najciekawsze są jednak obserwacje demograficzne. Starsze generacje Amerykanów, zwłaszcza osoby z pokolenia baby boomers, czyli obecnie w wieku 59-77 lat, najczęściej dają napiwki za większość usług. Np. u fryzjera aż 70% osób tej starszej generacji daje napiwek, a w pokoleniu Z, czyli osób w wieku 18-26 lat, robi to tylko 24%.
Skłonność do dawania napiwków zmniejsza się schodkowo. Daje napiwki u fryzjera zawsze 40% millenialsów (w wieku 27-42 lat) i 67% osób z pokolenia X (w wieku 43-58 lat). Ogółem pokolenie Z, przyzwyczajone zresztą do płatności elektronicznych, a nie gotówkowych, daje najmniej napiwków. Mniej skłonni do płacenia dodatkowo są też mężczyźni ogółem.
Jakie sektory mogą być niemal pewne napiwków?
Na pierwszym miejscu niemal obowiązkowych napiwków są kelnerzy w restauracjach. Dostają oni zawsze napiwki od 65% Amerykanów. Następnie fryzjerzy, którzy zawsze dostają napiwki od 53% klientów, osoby dostarczające jedzenie do domu i biura, głównie za pośrednictwem aplikacji takich jak Uber Eats (50%) i kierowcy taksówek (40%).
Najmniej pewne napiwków mogą być z kolei osoby wykonujące drobne usługi i naprawy domowe. Tylko 10% Amerykanów deklaruje, że zawsze daje w takich sytuacjach napiwki, a aż 48% nie daje ich nigdy. Jak wygląda rozkład najpewniej w każdej sytuacji płaconych napiwków, pokazuje kolejny diagram, na którym odpowiedzi „zawsze” zaznaczone są po lewej stronie granatowym, najciemniejszym kolorem.
W USA zasadą jest, że pracownicy otrzymujący napiwki (głównie sektor gastronomiczny) zarabiają federalną płacę minimalną, obecnie w wysokości 2,13 dolarów za godzinę, w oczekiwaniu, że dzięki napiwkom uzyskają wyższy dochód. Pracodawca może zaliczyć część napiwków pracownika na poczet obowiązku wypłaty minimalnego wynagrodzenia za pracę. Jest to tzw. Tip Credit.
Z federalnej płacy minimalnej 7,25 dolarów obowiązek pracodawcy może dotyczyć wypłacenia pracownikowi 2,13 dolarów za godzinę, a pozostałą część 5,12 dolarów można już rozliczyć z tipów, czyli napiwków pieniężnych, które otrzymuje pracownik od klientów. Pracodawca ma oczywiście obowiązek poinformować pracownika, że jego napiwki są zaliczane na poczet płacy minimalnej. Pracownicy zgodnie z prawem zachowują wszystkie otrzymane napiwki.
Ale według wielu Amerykanów (41%) sprawę należałoby jednak uregulować tak, żeby pracodawcy więcej płacili takim pracownikom i żeby nie polegać na klientach, którzy dopłacą brakujące części wynagrodzenia. O płacy minimalnej, m.in. w USA, pisałem obszerniej tu.
Schyłek napiwków, bo ceny za wysokie?
Okazuje się, że głównym powodem spadku zainteresowania Amerykanów płaceniem dodatkowych pieniędzy za usługi jest inflacja. Amerykanie są bardziej skąpi, ale dzieje się to w sytuacji, kiedy jeszcze mocniej niż w poprzednich latach namawiani są do zapłacenia napiwku przez osoby świadczące usługi. Stąd być może bierze się też pewna irytacja tematem napiwków w ogóle. Sporo konsumentów chce się najwyraźniej z kultury napiwkowej wymiksować.
Jednocześnie jednak część Amerykanów (16%) jest skłonnych więcej zapłacić, gdyby nie było napiwków. Chętniej zapłaciliby więcej młodsi Amerykanie (chyba żeby pozbyć się kłopotu i niezręczności związanych z napiwkami), a rzadziej ci najstarsi. Problem jest dość istotny, bo najczęściej Amerykanie dają aż 20% napiwku, tak twierdzi 44% konsumentów, więc jest to duża część opłaty za usługi.
Ciekawe są porady, jakie amerykańskie media od czasu do czasu serwują czytelnikom w związku z rozpowszechnionym zwyczajem napiwkowym. Np. raczej należy dać napiwek, jeśli mamy do czynienia z usługą konkretnej osoby, z którą się bezpośrednio kontaktujemy. Przy takim spersonalizowanym płaceniu za usługę trudno nie zapłacić napiwku.
W niektórych sytuacjach może to być jednak kłopotliwe. Wyobraźmy sobie, że obsługuje nas kilku kelnerów albo w salonie fryzjerskim różne usługi wykonują różne osoby, np. mycie, farbowanie, strzyżenie, układanie włosów. Każdej z tych osób wręczać napiwek? „Jeśli otrzymałeś indywidualną, spersonalizowaną obsługę od kilku osób, daj każdemu napiwek, aby podziękować im za ich fachową pracę” – brzmi jedna z porad.
Media radzą zostawiać także drobne pieniądze za typowo drobne usługi. Np. za podanie kawy. Jeśli za usługę płacimy ogólnie ok. 5 dolarów lub mniej, to warto zostawić dolara lub nie odebrać reszty. Jasna sprawa, że przy niewielkich napiwkach musimy mieć zawsze w kieszeni jakieś drobniaki, bez tego kultura napiwkowa polegnie. A i gotówka będzie się miała dobrze i nie zostanie wyparta z bieżącej konsumpcji jak np. w Szwecji. Tutaj pisałem o bezgotówkowej rewolucji, a raczej ewolucji, w Szwecji.
W przypadku usług, w których nie stykamy się na końcu procedury z konkretną osobą, media radzą jednak wcześniej dopytać, czy należałoby uiścić napiwek, np. w formie płatności elektronicznej, w rodzaju peer-to-peer.
Szara strefa… Czy napiwki naprawdę są takie złe?
W Polsce podstawowym problemem dopłacania za usługi napiwków jest udział tego typu płatności w szarej strefie. Nie są to kwoty rozliczane przez bary i restauracje w przychodach, kelnerzy nie odprowadzają od nich podatków, tylko chowają do kieszeni całość kwoty. W skali całej gospodarki, im bardziej będzie ona nastawiona na usługi turystyczne, hotelarskie i gastronomiczne – a polska gospodarka zmierza w tym kierunku – to są spore pieniądze.
Ktoś może powiedzieć: „jeśli daję 5-10 zł napiwku, to czy to jest taka duża strata dla budżetu państwa?” No nie. Taka kwota nie jest dużą stratą. Pytanie, ile jest takich płatności w skali całej gospodarki. A czas wakacji jest tym okresem, w którym globalna kwota napiwków może urosnąć do sporych rozmiarów.
Z ostatniego raportu UN Global Compact, organizacji powołanej przez ONZ m.in. do diagnozowania skali korupcji i przeciwdziałania szarej strefie na świecie wynika, że w Polsce płacenie napiwków w lokalach gastronomicznych jest częścią gospodarki zaliczaną do szarej strefy.
„Problemem jest także sam sposób wynagradzania obsługi lokali gastronomicznych przez konsumentów. Zwyczajowo przyjętą normą jest zostawianie (…) napiwków. W większości przypadków napiwki są zostawiane gotówką, rozdzielane pomiędzy obsługę i nie są deklarowane jako przychód podlegający opodatkowaniu (czy to po stronie restauratora czy obsługi).”
Autorzy raportu podkreślają, że na tę sytuację nie ma wpływu zmiana naszych upodobań co do płatności bezgotówkowych. „Nawet jeśli klienci płacą bezgotówkowo za posiłek, to i tak wciąż sam napiwek pozostawiają w gotówce – brzmi diagnoza UN Global Compact. Ta sytuacja, zdaniem autorów raportu tworzy dodatkowo szarą strefę w branży, szczególnie że często napiwki przewyższają płacę bazową obsługi.
Dla budżetu państwa to realna strata, ale raport wskazuje na jeszcze inną cechę tej sytuacji. Gdyby napiwki były ujęte w ramy bardziej oficjalne jako przychody obsługi czy właściciela, to mogłyby stanowić składnik przyszłego zabezpieczenia emerytalnego pracowników tego sektora. Na bieżąco nie wpływają one na zdolność kredytową czy możliwość wynajmu nieruchomości. No i oczywiście warto wspomnieć też o tym, że napiwkami może zainteresować się urząd skarbowy.
Autorzy raportu konkludują, że jednak pokusa znacznie zwiększonego bieżącego wynagrodzenia przeważa nad ewentualnymi długookresowymi korzyściami dla pracowników sektorów zwyczajowo objętych dawaniem napiwków.
Jakie jest rozwiązanie tego problemu? Wiadomo, że niektóre branże oparte są na usługach, które zwyczajowo oceniamy jako dobrze lub nie za dobrze wykonane. Jeśli jesteśmy zadowoleni, naturalną skłonnością jest zaoferowanie napiwku. Co proponują autorzy raportu z UN Global Compact? Ujednolicenie sposobu naliczania napiwków w branży gastronomicznej, niezależnie od jakości usługi, w szczególności w lokalach zapewniających obsługę kelnerską.
„Korzystnym (dla budżetu państwa, a także dla obsługi) rozwiązaniem może być wprowadzenie obowiązkowej opłaty (…) w wysokości 5-10% wartości usługi. Taka opłata stanowiłaby wyłączny przychód osoby realizującej zamówienie, opodatkowany na zasadach ryczałtowych (np. 10% podatek dochodowy) – podatek pobierałby i rozliczał restaurator. Mogłoby to jednocześnie pozwolić na zwiększenie udziału transakcji kartowych w odniesieniu do napiwków.”
Łatwo napisać, trudniej wykonać. Dotychczas nasz kraj nie był krajem ze szczególnie silną branżą gastronomiczną, ale to się zmienia. Powiększa się baza turystyczna, Polacy coraz więcej pieniędzy wydają na usługi hotelarskie i gastronomiczne, zmieniają się zwyczaje w zakresie np. jedzenia na mieście i organizowania imprez rodzinnych i towarzyskich poza domem. To powoduje, że udział sektora potencjalnie „napiwkowego” powiększa się z roku na rok.
Dzieje się tak mimo pandemii i inflacji, o czym można było przekonać się chociażby w maju, w okresie tradycyjnie związanym z imprezami z okazji pierwszej komunii świętej czy pierwszych majowych długich weekendów. Polacy masowo ruszają wtedy do barów, restauracji i – zapewne zostawiają sporo napiwków.
Czytaj też: Jak dobrze ulokować pieniądze, które dziecko otrzymało z okazji pierwszej komunii świętej?
Czytaj też: Ile kosztują gospodarkę długie weekendy? Nie pracujemy, ale – wydajemy na wyjazdy i turystykę
UN Global Compact szacuje, że w 2022 r. skala całej szarej strefy, czyli płacenia pod stołem i korupcji mogła przekroczyć w Polsce nawet 20% PKB i zwiększyła się w czasie pandemii i po niej, a zwłaszcza w obliczu wysokiej inflacji o kilka pkt proc. Jeszcze w 2019 r. można ja było szacować na zaledwie 13,5% PKB.
Jednak nawet 20% PKB to i tak postęp, bo w roku 1991 szara strefa w naszym kraju szacowana była na… aż 33% PKB. Ale – niestety i tak jesteśmy raczej w czołówce państw, które z rozmiarami szarej strefy mają problemy.
Szara strefa to oczywiście szerokie pojęcie i dużo różnych aktywności, które nie mają związku z napiwkami. To także korupcja na wielką skalę czy opłacanie pracowników przez pracodawców poza systemem podatkowym. Prawdziwy udział napiwków jest trudny do zmierzenia, bo obejmuje sprawy, którymi nikt się nie chwali i nikt ich nie rejestruje.
W związku z coraz większym upowszechnieniem płatności elektronicznych część napiwków odpadnie. Jednak np. w coraz większym stopniu korzystamy z usług takich jak: dostawy paczek i przesyłek do domów, dostawy codziennych zakupów i jedzenia, jedzenie na mieście. Zanim obsługa zostanie zastąpiona przez roboty i sztuczna inteligencję, będziemy mieli do czynienia z konkretnym człowiekiem.
Czy lepszy jest nasz system wolnej amerykanki i totalnej dowolności czy amerykański system półuregulowany, w którym jednak sporo spraw jest dość precyzyjnie poukładanych? To chyba kwestia upodobań, a z perspektywy fiskusa – lepszy chyba system amerykański, w którym można napiwki zaliczyć w poczet przychodów do opodatkowania.
Trzeba się tylko cieszyć, że sprawa napiwków, jakkolwiek dowolna i czasem kłopotliwa, dotyczy raczej tych spersonalizowanych usług, których kwota nie jest duża. Co by było, gdybyśmy zaczęli odczuwać presję, żeby dać napiwek sprzedawcy mieszkania czy samochodu.
Napiwki uzależnione od cen tych dóbr byłyby… pokaźne. A przecież sprzedawcy w tych branżach też wykonują spersonalizowaną obsługę, która odbywa się na zasadzie bezpośredniego kontaktu. Dodatkowo, zazwyczaj są bardzo mili, uprzejmi, pomocni…
————
CHCESZ TAKICH HISTORII? ZAPISZ SIĘ NEWSLETTER „SUBIEKTYWNIE O ŚWI(E)CIE”:
Jeśli lubisz czytać o tym, co słychać w świecie wielkich finansów globalnych, przyłożyć ucho do pokojów, w których obradują szefowie banków centralnych, dowiedzieć się, co słychać w największych korporacjach, sprawdzić wieści z rynku walut, surowców, akcji i obligacji – zapisz się na poranny newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie”. Przy porannej kawie przeczytasz wszystkie najważniejsze wieści dla Twojego portfela, starannie wyselekcjonowane i luksusowo podane przez Macieja Danielewicza i ekipę „Subiektywnie o Finansach”.
———————————–
ZOBACZ OKAZJOMAT SAMCIKOWY: Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
———————————–
POSŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW:
Ekipa „Subiektywnie o Finansach” co środę publikuje nowy odcinek podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” (w skrócie: FST). Rozmawiamy o tym, co nas zbulwersowało albo zaintrygowało w minionym tygodniu, i zapowiadamy przyszłe sensacje wokół naszych portfeli. Do tej pory ukazało się ponad 150 odcinków podcastu, zaprosiliśmy też kilkudziesięciu gości.
Poza cotygodniowym podcastem możesz też posłuchać tekstów z „Subiektywnie o Finansach” czytanych przez ich autorów. Ten cykl podcastowy nazywa się „Subiektywnie o Finansach do słuchania” (w skrócie: SDS). Wszystkie podcasty znajdziesz pod tym linkiem, a także na wszystkich popularnych platformach podcastowych w tym Spotify, Google Podcast, Apple Podcast, Overcast, Amazon Music, Castbox, Stitcher).
————
MACIEJ SAMCIK POLECA PORZĄDNE OFERTY:
>>> Prosto i tanio inwestuj w porządnych funduszach inwestycyjnych TFI UNIQA. W ramach programu „Tanie oszczędzanie” można kupić fundusze inwestujące na całym świecie bez opłat dystrybucyjnych. Opłata za zarządzanie wynosi – dla niektórych funduszy w ramach „Taniego oszczędzania” – 0,5% w skali roku. Żeby założyć konto „Tanie oszczędzanie” i zacząć inwestować pieniądze przez internet, kliknij ten link i wpisz kod SAMCIK2023. W TFI UNIQA konto IKZE ma Maciek Samcik.
>>> Waluty obce kupuj po dobrych kursach w Cinkciarz.pl. „Subiektywnie o Finansach” poleca fintech Cinkciarz.pl oferujący m.in. usługę portfela walutowego. W aplikacji mobilnej Cinkciarz.pl kupisz dolary i euro – i kilkadziesiąt innych walut – po bardzo dobrych kursach, w ofercie są też karty walutowe. Dostępna jest fizyczna i wirtualna wielowalutowa karta płatnicza z możliwością legalnego udostępnienia jej na określony czas innej osobie! Zarejestruj się tutaj i przetestuj Cinkciarz.pl, tej aplikacji i karty za granicą używa Maciej Samcik, by zaoszczędzić na spreadach.
>>> Sztabki złota kupuj wygodnie w ratach na Goldsaver.pl. W tym sklepie internetowym (należącym do renomowanego sprzedawcy złota, firmy Goldenmark) każdy może kupić sztabkę złota po kawałku we własnym tempie i bez zobowiązań. Maciek Samcik używa tego rozwiązania. To dobry pomysł dla osób, które chcą lokować kapitał w fizycznym złocie, ale nie chcą lub nie mogą przeznaczać jednorazowo sporych pieniędzy na zakup kruszcu. Kliknij ten link, załóż konto, a otrzymasz bonus w wysokości 100 zł. Możesz także wpisać kod „SoF” w formularzu rejestracji. Więcej o tym, jak działa bonus przeczytasz tutaj. Subiektywna recenzja tego rozwiązania jest tutaj.
>>> Pieniądze bezpiecznie przechowuj za granicą na koncie w Saxo Bank. Gdzie przechowywać pieniądze, by były bezpieczne niezależnie od wydarzeń w kraju? Maciej Samcik poleca miejsce, w którym sam trzyma część swoich oszczędności – duński Saxo Bank. To bank inwestycyjny z siedzibą w Kopenhadze, podlegający ścisłym regulacjom w 15 jurysdykcjach, w tym w Danii, Wielkiej Brytanii i Singapurze. Saxo Bank oferuje wysokie oprocentowanie depozytów (do 3,8% w dolarach i do 5,3% w złotych na rachunkach VIP). Konto można mieć bezpłatnie pod warunkiem dokonania raz na pół roku transakcji na platformie Saxo.
>>> Po kredyt na uszczelnienie okien i ocieplenie domu idź do BNP Paribas. To najbardziej „zielony” bank w Polsce, który wspólnie z „Subiektywnie o Finansach” edukuje Polaków już od kilku lat. Bank umożliwia skorzystanie nie tylko z kredytu, ale też z różnych narzędzi w ramach programu finansowania efektywności energetycznej – PolREFF. Klienci mogą skorzystać np. z kalkulatora oszczędności energii, mają też do dyspozycji Wirtualnego Doradcę Technologicznego i mogą sprawdzić, jakie produkty będą dla nich najbardziej opłacalne i spełnią wymogi energooszczędności. Szczegóły kredytu „Czyste Powietrze” – tutaj.
Źródło zdjęcia: Unsplash