Największy w Polsce program lojalnościowy Payback ostatnio przeżywa okres burz i naporów. Stracił jednego z najcenniejszych partnerów, sieć Empik, z programu wypisał się też jakiś czas temu bank BZ WBK, który najwyraźniej stwierdził, że nie jest to dla klientów jakaś szczególna wartość dodana. O wadach Paybacka pisałem już w blogu nie raz, więc nie będę się powtarzał. Hasłowo przypomnę tylko, iż nie widzę szans powodzenia dla programu, który w XXI wieku wciąż opiera się na plastikowych kartach, bonusowe punkty „wypluwa” w formie papierowych „paragonów”, zaś aplikację mobilną ma głównie po to, żeby klient mógł sprawdzić ile ma punktów. Payback nie ma argumentów, by przekonywać swoich członków do większych zakupów w sieciach handlowych, które się z nim sprzymierzyły. Nie ma ich tym bardziej, że jest to program punktowy, w którym odległość między procesem kupowania, a odbiorem nagrody jest przepastna.
Mimo tych wszystkich problemów na wejście do Paybacka zdecydował się mBank, czwarty największy bank w Polsce, obsługujący pewnie z 5 mln klientów. Payback nie został „zainstalowany” na ich rachunkach. Kto chce zbierać punkty Payback używając produktów mBanku musi sobie sam za to „zapłacić”. A więc założyć specjalną odbianę eKonta Payback, które od zwykłego różni się tym, że jest obowiązkowa opłata za kartę debetową w wysokości 2 zł. Od swego zarania mBank był instytucją, która podstawowe usługi dawała za free – początkowo bez żadnych warunków, a ostatnio z warunkami, ale dość łatwymi do spełnienia. eKonto Payback jest chyba pierwszym z podstawowych rachunków, w którym nie ma możliwości korzystania z usług „za zero”. Dlatego właśnie piszę, że prawo do nabijania sobie punktów Payback w mBanku trzeba sobie „kupić”. Kosztuje dokładnie 2 zł miesięcznie.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
No to teraz policzmy czy ten deal się opłaca, Wiedza ta może się przydać nie tylko nowym klientom, którzy zastanawiają się które z oferowanych rachunków sobie zaordynować, ale i tym już korzystającym z usług mBanku, bo i oni mogą skonwertować swoje „zwykłe” konto na paybackowe. Ile punktów można zebrać w zamian za ponoszenie 2-złotowej, bezwarunkowej opłaty za konto? Na starcie – za samo przypięcie do programu karty debetowej – dostaje się 3000 pkt. Jeśli w ciągu trzech pierwszych miesięcy zrobimy co najmniej dwie transakcje kartą płatniczą dostaniemy dodatkowo 1000 pkt. (to jednorazowy bonus). Jeśli przez co najmniej dwa z trzech pierwszych miesięcy posiadania eKonta Payback wpływy na nie będą przekraczały 1000 zł, to bank dorzuci kolejny 1000 pkt. jednorazowej „zapomogi”. Wychodzi, że dość łatwo i prawie bezkosztowo można „zasłużyć” w mBanku na 5000 pkt. Payback, co przekłada się na 50 zł w wartości nagród (Payback ma dość prosty przelicznik: 100 pkt to 1 zł w nagrodach)
Co dalej? Dalej przestaje być tak wesoło, bowiem mBank przyznawał będzie 1 pkt. Payback za każde 2 zł zapłacone kartą w sklepie, ale… tylko przez pierwsze pół roku. Docelowo przelicznik został ustawiony na 1 pkt. za 4 zł wydane kartą. Najwyraźniej w banku nie ma wiary, iż perspektywa punktów Payback skłoni klientów do porzucenia gotówki i płacenia wyłącznie plastikiem :-)). Przy założeniu, że miesięczny „urobek” płatności kartą wyniesie 1000 zł (to dużo nawet jak na nowoczesnych klientów mBanku), przybędzie za to 500 pkt Payback w pierwszych miesiącach (czyli 5 zł, co przekłada się na 0,5% money-backu w nagrodach) oraz 250 pkt. miesięcznie w kolejnych (czyli 2,5 zł w nagrodach za wydany kartą 1000 zł – 0,25% money-backu). Nie można powiedzieć, by był to hit sezonu, choć oczywiście lepszy taki money-back, niż żaden.
Trzeba jednak pamiętać, że dochody z punktów Payback muszą pokryć 2-złotową opłatę miesięczną za kartę. Przy 1000 zł obrotów na karcie (po ukończeniu 6-miesięcznego okresu promocyjnego) klient wychodzi de facto na zero (płaci 2 zł za kartę i dostaje 2,5 zł w nagrodach za punkty Payback). Interes zaczyna się opłacać (ale i tak w mikroskali) dopiero przy 2000 zł obrotów miesięcznie kartą. Wtedy do wzięcia jest 5 zł w nagrodach miesięcznie, czyli – po potrąceniu opłaty za kartę – zyskuje się 3 zł miesięcznie i 36 zł w skali roku. Szaleństwo. Oczywiście: są wśród nas heavy-userzy kart płatniczych, którzy wykręcają swoimi kartami 5000 zł miesięcznego obrotu i więcej. Ale przed rozbiciem banku z punktami Paybank mBank się dobrze zabezpieczył – przestaje naliczać punkty po przekroczeniu przez klienta 2000 zł miesięcznego obrotu kartami. Innymi słowy: z wachlowania plastikiem da się „ukręcić” najwyżej 3 zł w nagrodach miesięcznie netto (przez pierwsze pół roku – 8 zł miesięcznie). No, może nawet 10 zł, bo ostatnio weszła dodatkowa promocja: zwrot opłaty za kartę debetową po dokonaniu co najmniej transakcji kartą (lub BLIK-iem) w miesiącu. Ta promocja obowiązuje przez pierwszych sześć miesięcy korzystania z karty. Oznacza to de facto, że przez pierwsze pół roku używania konta z programem Paybank klient może wyciskać z niego nawet 10 zł miesięcznie.
Większe bonusy punktowe (nie licząc 5000 pkt na start i podwójnej „wagi” punktowej przez pierwszych sześć miesięcy) są do „ukręcenia” za korzystanie z dodatkowych produktów banku, czyli kredytu odnawialnego (plus 1000 pkt. jednorazowo, czyli 10 zł „w naturze”), karty kredytowej (też 1000 pkt.) oraz kredytu gotówkowego (1 pkt. za każdy pożyczony 1 zł). Gdybym więc wziął 10.000 zł kredytu gotówkowego, dostałbym 10.000 pkt., które przekładają się na 100 zł nagrody. I to już jest coś. Przy założeniu, że za ten kredyt – wzięty na rok – zapłaciłbym 8% oprocentowania (w sumie odsetki wyniosłyby 432 zł) i 3% prowizji (300 zł), koszt kredytu wyniósłby 732 zł, ale 100 zł „odzyskać” można w nagrodach z punktów Payback. To oznacza, że punktasy przekładają się na obniżkę oprocentowania o niecałe 2% (punkty procentowe) bądź o 1% rabatu w prowizji. Szału nie ma, ale ulga jest zauważalna.