Jesteśmy zawiedzeni, bo w Paryżu polskim sportowcom udało się zdobyć tylko 10 medali, a w klasyfikacji narodowej zajęliśmy dopiero 42. miejsce. Tak, to wyraźnie poniżej nie tylko naszych ambicji, i – zapewne – obiektywnie mierzonych możliwości – ale również poniżej wskazań… modelu. Biorąc pod uwagę potencjał gospodarczy kraju powinniśmy zająć na ostatnich Igrzyskach Olimpijskich nie 42. miejsce, a… No właśnie, które? Czy awantura o nieudane igrzyska ma podstawy?
Ostatnio minister sportu i turystyki, Sławomir Nitras przedstawił dane dotyczące przygotowań do paryskich igrzysk. Z rachunków i tabel, do których ma dostęp resort sportu wynika, że na przygotowanie występu naszych sportowców w dyscyplinach reprezentowanych w Paryżu (ze środków publicznych) Polska wydała w latach 2022-2024 ok. 470 mln zł. Na zdobycie jednego medalu statystycznie wydaliśmy więc ok. 47 mln zł. To niemało.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ministerstwo Sportu i Turystyki przeznaczyło w latach 2022-2024 na funkcjonowanie Polskiego Komitetu Olimpijskiego (PKOl) ponad 92 mln zł, a na związki olimpijskie – ponad 785 mln zł. Około połowy tych kwot poszło na dyscypliny obecne w Paryżu.
Ale czy przeliczanie konkretnego wkładu finansowego na zdobywanie medali to dobra metoda? Z punktu widzenia efektywności wydawanych środków publicznych – na pewno. Jeśli pieniądze pochodzą z budżetu państwa, od samorządów i związków sportowych (również korzystających ze środków publicznych), to naturalne są pytania, za ile możemy mieć medale? Złoty, srebrny, brązowy. W sporcie chodzi nie tylko o to, żeby w coś grać, ale też – żeby wygrać.
Ile powinniśmy zdobyć medali w Paryżu? Model prawdę ci powie
Ekonomiści doszli do wniosku, że z pewną dokładnością (pewną, bo to jednak sport) można przewidzieć miejsce danego kraju w klasyfikacji medalowej na igrzyskach olimpijskich. Teoretycznie więc, już przed zawodami moglibyśmy z dużym prawdopodobieństwem wskazywać, jakie powinny być wyniki medalowe. Co odgrywa główną rolę? Są trzy czynniki.
Wielkość populacji i bogactwo kraju – to jeden z najważniejszych. Ważne jest też to, czy dany kraj jest gospodarzem igrzysk – gospodarz ma tradycyjnie spora premię medalową . I trzecia sprawa – sukces kobiet w zawodach olimpijskich jest reprezentatywny dla szerszej równości płci w tym kraju. Ten ostatni czynnik powinien nas szczególnie zainteresować, bo w tym roku to głównie kobiety wygrywały i zdobywały medale dla Polski (gdyby potraktować medale w dyscyplinach zespołowych jako pojedyncze zdobycze). Tutaj liczy się przede wszystkim udział kobiet w rynku pracy.
Od wielu lat najwięcej medali zdobywają sportowcy z kilku wielkich krajów, ale są też kraje mniejsze. Ostatnio zmagają się ze sobą głównie ekipy USA i Chin. W Paryżu ponownie lepsi byli Amerykanie. Gdyby wielkość populacji odgrywała główną rolę, bezwzględnie musieliby wygrywać Chińczycy, których jest ok. 1,4 miliarda. Jednak i w Paryżu i 3 lata temu w Tokio, byli na 2. miejscu. W Tokio Chiny zdobyły 89 medali, a Stany Zjednoczone aż 113. W tym roku, w Paryżu relacja była w sumie podobna, z nieco większą jednak przewagą USA. Chińskich medali było 91, a amerykańskich – 126.
A co z Indiami? Przecież to obecnie najludniejszy kraj na świecie (jeszcze do 2023 r. drugi najludniejszy, niewielka różnica z populacją Chin). Ile medali zdobyli reprezentanci Indii? W Tokio 7, a w Paryżu… Zaledwie 6. Narzekamy na nasze 42. miejsce? Indie zajęły 71. w klasyfikacji narodowej. Nie można zapominać, że są także niewielkie pod względem ludności kraje, które radzą sobie wspaniale na międzynarodowych zawodach, takich jak np. igrzyska olimpijskie. Nowa Zelandia ma tylko 5 milionów mieszkańców, a w Tokio zajęła 13. miejsce i zdobyła 20 medali. W tym roku zajęła 11. miejsce i wyróżnień zdobyła również aż 20.
Czy to przypadek, że Nowa Zelandia ma tak stabilne miejsce? Nie, wynika to z modelu. Z Polską jest pewien kłopot. W Tokio trzymaliśmy się mniej więcej modelu, z pewną premią. W Paryżu coś nie zagrało. Nasze wyniki są poniżej oczekiwań, ale może być to chwilowe i na kolejnych igrzyskach w Los Angeles powrócimy na swoje miejsce. W Tokio byliśmy na 17. pozycji i zdobyliśmy 14 medali. I ta tokijska pozycja lepiej oddaje nasz potencjał gospodarczy. Można powiedzieć, że jest bardziej zgodna z modelem – pokazuje bowiem poziom naszego dochodu narodowego.
Czy to oznacza, że nie powinniśmy spadać poniżej 20, miejsca w klasyfikacji narodowej? Nie powinniśmy, ale… Widocznie zdarzają się nieoczekiwane zakłócenia. Nasze miejsce bardziej powinno zależeć od dochodu narodowego – ten jest w miarę stały, a nawet systematycznie przyrasta. Na papierze powinniśmy więc raczej piąć się na drabinie światowego sportu.
Trzeba jednak pamiętać, że oprócz klasyfikacji medalowej jest też punktowa, w której liczone są miejsca spoza podium (np. feralne dla sportowców miejsce czwarte) i tutaj mieścimy się mniej więcej w gronie dwudziestu kilku krajów. Jednak klasyfikacja medalowa była w tym roku dla Polski najgorsza od kilkudziesięciu lat. Tu można zobaczyć wyniki IO w Paryżu.
Liczą się dochód narodowy i wartość PKB
To akurat sprawa dosyć intuicyjna. W bogatszym kraju automatycznie bogatsza jest też infrastruktura sportowa. Więcej sportowych obiektów, na których można trenować, więcej związków i klubów, lepsza edukacja od najmłodszych lat, więcej lokalnych rozgrywek, zawodów itp. W badaniu z 2002 r. dotyczącym czynników decydujących o sukcesie olimpijskim na poziomie kraju ekonomiści Andrew Bernard i Meghan Busse odkryli, że najlepiej można określić miejsce kraju w klasyfikacji światowej, biorąc pod uwagę poziom realnego PKB.
Czynniki inne niż dochód narodowy i wielkość populacji są również powiązane z sukcesem na igrzyskach olimpijskich. Bernard i Busse odkryli również, że zorganizowanie imprezy w konkretnym kraju daje jego sportowcom istotną przewagę. Gospodarze zdobywają zazwyczaj dodatkowe 1,8% medali ponad to, co można by było przewidzieć na podstawie samego PKB. Japonia osiągnęła najlepszy wynik olimpijski w historii podczas ostatnich igrzysk w Tokio, zdobywając 27 złotych medali (58 łącznie), co dało jej trzecie miejsce w klasyfikacji ogólnej, zaraz za USA i Chinami. Nigdy wcześniej w kraju kwitnącej wiśni nie osiągano takich sukcesów.
Państwa posiadające „wymuszoną mobilizację zasobów” na rzecz sukcesu sportowego, czyli te, które Bernard i Busse identyfikują jako byłe kraje radzieckie i bloku wschodniego miały również wyższy udział medalowy niż można by się było spodziewać wyłącznie na podstawie dochodu na mieszkańca i liczby ludności. Wynik ten został także poparty wynikami Igrzysk Olimpijskich w Tokio, kiedy to rosyjscy sportowcy (w ramach Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego) zajęli piąte miejsce w klasyfikacji ogólnej pod względem liczby medali. Tę mobilizację bloku wschodniego widać było wcześniej np. w wynikach NRD.
Tradycyjnie Rosja zdobywała bardzo dużo medali, ale nie znajdowało to dokładnie poparcia w jej dochodzie narodowym i liczbie ludności, podobna sytuacja jest np. z medalami ekip z Kuby, Ukrainy i Białorusi.
Kolejną regułą jest prawo kontynuacji. Wysoki udział medalowy na poprzednich igrzyskach olimpijskich wiąże się z wyższym udziałem medalowym na kolejnych igrzyskach. Sportowcy są bardziej zmobilizowani, nie chcą doprowadzić do utraty osiągniętej wcześniej pozycji.
Poniższy wykres przedstawia przewidywane i rzeczywiste medale na igrzyska olimpijskie w roku 1996 na podstawie modelu tobitowego (model ekonometryczny używany przez ekonomistów). Przewidywane i rzeczywiste sumy uzyskanych medali za 1996 r. z tego modelu dość dobrze do siebie pasują, zwłaszcza w przypadku takich krajów jak USA, Niemcy i Chiny. Jednak Rosja zdobywa więcej medali niż przewidywano, podczas gdy Kuba zdobywa znacznie mniej. Polska jest w grupie krajów z prognozą dosyć dobrze dopasowaną do rzeczywistych wyników.
Z kolei poniższa tabela pokazuje listę medali zdobytych na igrzyskach w 1996 r. przez dany kraj i prognozy wynikające z modelu. Znaczenie statystyczne głównego wskaźnika, jakim jest PKB na mieszkańca, daje obraz tego, że zasoby ekonomiczne są bardzo ważne w „produkcji” medalistów olimpijskich. Zaskakujące, zdaniem ekonomistów, jest trwałe podobieństwo współczynników populacji i PKB na mieszkańca.
Jakie ma znaczenie ten ostatni wniosek? Dwa kraje o tym samym PKB zdobędą mniej więcej taką samą liczbę medali, nawet jeśli jeden kraj jest ludniejszy z niższym dochodem na mieszkańca, a drugi jest mniejszy z wyższym PKB na mieszkańca. Ważne są dodatkowe cechy zidentyfikowane w przypadku Rosji jako wpływ tradycji współzawodnictwa z Zachodem krajów byłego ZSRR. Widać też wpływ tego, kto jest gospodarzem igrzysk i kto osiągnął sukces na poprzednich igrzyskach, a na kolejnych jest pod presją, by utrzymać wyniki.
Przy okazji – poniższa tabela pokazuje, w jakim miejscu była Polska w klasyfikacji medalowej ponad ćwierć wieku temu. Potencjał naszego PKB i populacji wtedy umieszczał nas dosyć wysoko. Sportowcy zachowali się też zgodnie z modelem. Bez zaskoczeń, z którymi mieliśmy do czynienia w tym roku w Paryżu. Dopiero na tym tle widać skalę porażki medalowej polskiej reprezentacji. A przecież przez ostatnie ćwierć wieku nasz kraj odnotował skok pod względem PKB i ogólnego bogactwa.
Więcej kobiet na rynku pracy to więcej kobiecych medali
Inny ekonomista, Michael Klein z Bostonu, postanowił poszukać prawidłowości w zakresie, który w Polsce po Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu powinien nas szczególnie zainteresować. Szanse kobiet na medalowy sukces. Skąd się biorą i dlaczego w jednym kraju kobiety mają większe możliwości osiągnięcia medalu, a w innym – nie. Klein znalazł taką prawidłowość. Kobiety mają większe szanse na sukces, jeśli w swoim kraju są w większym zakresie aktywne na rynku pracy. To rynek pracy w dużym stopniu ma decydować o skali uczestnictwa kobiet także w sporcie.
„Uważam, że kraje o wyższym wskaźniku uczestnictwa kobiet na rynku pracy miały większą liczbę medali przyznanych kobietom na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Sydney w 2000 r. Aktualizacja danych wykazała, że wynik ten utrzymywał się również na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio”.
Klein daje przykład. Kanada i Hiszpania mają podobną populację i porównywalny poziom dochodu na mieszkańca, ale wskaźnik uczestnictwa w sile roboczej w Kanadzie wynosi 61%, podczas gdy w Hiszpanii tylko 53%. Kanadyjki zdobyły 18 medali indywidualnych i drużynowych w Tokio (z 24 zdobytych przez kraj), podczas gdy Hiszpanki zdobyły 6 (z 17 zdobytych przez kraj).
Jaki jest związek między udziałem w rynku pracy a sukcesami sportowymi? Autor badania uważa za prawdopodobne, że za aktywnością kobiet na rynku pracy stoją po prostu ogólnie większe możliwości rozwojowe kobiet. Te możliwości przekładają się zarówno na rolę w rynku pracy jak i na sukcesy sportowe.
„Możliwe jest, że społeczeństwa, które zapewniają więcej możliwości szerszej grupie kobiet, czerpią z większej puli talentów, a to może dać ich drużynom kobiecym przewagę w wysoce konkurencyjnym świecie międzynarodowego sportu”.
Do tych obserwacji można dodać też kolejne – na przykład wskaźnik dzietności. Narzekamy często, że w krajach rozwiniętych jest on za niski, m.in. w Polsce niepokojąco spada, co prowadzi do problemów demograficznych. Jednak dla sportu jest to korzystne. Im więcej kobiet uczestniczy w rynku pracy, tym mniej kobiet ma dzieci. Młode kobiety, które nie są obarczone rodziną i dziećmi, a przy okazji mają szansę trenować – mają większe możliwości rozwoju sportowego.
Autor kontynuuje swoje rozważanie. Zakłada się, że w krajach o wyższym udziale kobiet w rynku pracy wyższa jest również liczba kobiet w ciałach decyzyjnych i w rządzie. Gdyby tak było, jest też większa szansa na większe środki finansowe przeznaczane na sport kobiecy. Akurat w Polsce obsada kierownictwa resortu sportu jest wyłącznie męska, podobnie jest z obsadą wielu związków sportowych, a kobiety-olimpijki często muszą radzić sobie same. W Paryżu jednak wygrywały.
Zestawienie parametrów potrzebnych do wysnucia tez autora można prześledzić w tabeli poniżej:
W tegorocznych igrzyskach na 10 medali dla Polski kobiety zdobyły ich proporcjonalnie więcej niż w Tokio – aż 8, w tym kluczowe dla klasyfikacji medalowej złoto. Pamiętamy jednak, że Igrzyska Olimpijskie w Paryżu nie przebiegały dla naszych sportowców zgodnie z modelem opartym na PKB, więc być może i w zakresie sukcesu kobiet jest tu jakieś niedopasowanie, choć w inną stronę – tym razem widać nadreprezentację kobiet-medalistek.
Polska ma spory udział kobiet w rynku pracy, ale w tym roku kobiety biorące udział w igrzyskach olimpijskich mogły też być lepiej przygotowane lub mieć chociażby więcej szczęścia. Tego nie będziemy wiedzieć na 100%. Podstawę w postaci udziału w rynku pracy mamy solidną, więc trend sukcesów medalowych kobiet powinien się utrzymywać.
Według danych Eurostatu wskaźnik zatrudnienia kobiet w rynku pracy w wieku 15 -64 wyniósł w 2021 r.64% i był nieznacznie wyższy niż średnia dla krajów UE (63%). Natomiast udział kobiet na stanowiskach kierowniczych w Polsce jest już znacznie wyższy niż średnia unijna (43% vs. 35%). Z kolei według danych Banku Światowego, na które powołuje się Klein, wskaźnik udziału kobiet w rynku pracy utrzymuje się na poziomie ok. 52% i od ok. 20 lat ma tendencję wzrostową.
Z tego wszystkiego wynika, że nasze nieukontentowanie wynikami Igrzysk Olimpijskich i niewielką liczbą zdobytych medali ma podstawy – nie tylko dlatego, że „oddaliśmy” medalowe miejsca w wielu dyscyplinach (np. kajaki, lekka atletyka), ale też nasz potencjał ekonomiczny predestynuje nas do zdobywania większej liczby medali. Coś więc poszło nie tak.
Źródło zdjęć: Joe/Flickr, Maciej Danielewicz