Czy zamiast do lekarzy pierwszego kontaktu będziemy chodzić do lekarzy szybkiego kontaktu? Kontrolowana przez fundusz Penta Investments sieć aptek Dr. Max otwiera gabinety lekarskie w centrach handlowych. Pierwszy już działa w Krakowie. Ma być szybko i bezboleśnie, ale czy zdrowo?
Żeby chorować w Polsce trzeba mieć albo zdrowie, albo pieniądze, a najlepiej i jedno i drugie. Mam taki ulubiony przykład na to jak (nie) działa polska służba zdrowia: „Dlaczego nie mogę zapisać się na wizytę przez telefon lub internet tylko muszę o 7.00 rano stać w kolejce przy rejestracji?” – pytam panią w publicznej przychodni. „Takie jest zarządzenie dyrekcji. Na rezerwację przez telefon mam 5 numerków, a przez internet jeden” – odpowiada. Czyli: „bo tak”.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
To jakaś piramidalna głupota żeby ograniczać możliwość rezerwacji wizyty nawet przez telefon, bo pacjenci podobno „lubią wyczekiwać pod drzwiami”. W prywatnych przychodniach nie zawsze jest lepiej. Z rozmów z pacjentami, obserwacji własnej i wiedzy z forów internetowych wyłania się obraz obniżonego standardu, braku terminów i porannych kolejek do rejestracji.
Czytaj też: W służbę zdrowia uderzy tsunami. Oto pięć rzeczy, które musimy szybko zrobić, żeby ją uratować
Kwadrans dla zdrowia za 79 zł
Jeśli nie chcesz nad ranem wyczekiwać przy okienku rejestracji publicznej przychodni, a prywatna placówka jest nie po drodze (lub za drogo), to właśnie pojawiła się nowa opcja – lekarz w galerii handlowej. Taki, do którego wchodzi się z marszu (na Zachodzie taka formuła ma nawet swoją nazwę – walk-in-clinic).
Od kilkunastu dni w krakowskiej Galerii Bronowice (warszawiacy mogą ją kojarzyć, bo mieści się przy krajowej siódemce w stronę obwodnicy) został otwarty pierwszy gabinet, w którym pacjenci mogą liczyć na szybką konsultację lekarską. To najprawdopodobniej pierwszy w Polsce gabinet działający właśnie w formule walk-in-clinic. Na pomysł wpadła sieć aptek Dr. Max.
Firma obiecuje, że pacjent może otrzymać poradę lekarską nawet w 15 minut od jej rezerwacji. Planowanie ograniczone jest do minimum – podchodzi się do komputerka (infokiosku) w galerii i rezerwuje wizytę. Ale można też to zrobić przez internet (wybieramy godzinę, lekarza i dostajemy SMS z potwierdzeniem rezerwacji). Potem mamy czas na shopping, po czym wracamy pod drzwi gabinetu. Wizyta trwa 15 minut, a jej koszt to 79 zł.
Przy pierwszej rezerwacji trzeba wypełnić typową ankietę medyczną, w której wymieniamy przebyte choroby i urazy. Wskazujemy też osobę upoważnioną do uzyskania informacji o naszym stanie zdrowia.
Zarejestrować się na stronie mogą tylko dorośli (system rozpoznaje PESEL), ale nic nie stoi na przeszkodzie żeby na wizytę zabrać dziecko. Na razie dostępni są tylko lekarze interniści, ale jeśli pomysł się przyjmie, będą też specjaliści. Firma współpracuje z siecią medyczną EMC Szpitale. 79 zł to niedużo za wizytę – prywatna konsultacja internisty w Warszawie to koszt od 120-150 zł.
Gabinet jest czynny w godzinach pracy galerii w niedzielę niehandlowe jest zamknięty. Za wizytę płaci się kartą albo gotówką w gabinecie. Szkoda, że nie można robić przelewu przez internet już przy rezerwacji, bo to usprawniłoby obsługę pacjentów. Dr. Max zapowiada, że po tym pilotażu mają powstawać kolejne gabinety, dojdą specjaliści i może jakiś sprzęt diagnostyczny.
Lekarzy ubywa, a chorych przybywa. Będzie coraz gorzej z dostępnością
Malkontenci powiedzą – i będą mieć sporo racji – że takie wizyty ad hoc to większe ryzyko niewłaściwej diagnozy, że podchodzenie do jakże ważnych kwestii zdrowia tak na łapu-capu jest niepoważnie. Moim zdaniem jeszcze bardziej niepoważne jest rezygnowanie z lekarza, bo jest do niego kolejka, albo gdy każą nam się zrywać skoro świt.
Do medyka można więc wyskoczyć między zakupami w Reserved, a wyborem farby do sypialni w Leroy Merlin. Idea jest taka, że wizyta ma być szybka i łatwo dostępna. Z gabinetów tego typu mają korzystać osoby, które i tak nie poszłyby do „normalnej” przychodni, a lekarza do domu nie zawołają, bo to za drogo. Kiedyś lekarka była w każdej szkole, a teraz będzie w każdym shopping center. Takie czasy.
Skoro przybywa chorych, lekarzy jest za mało, to trzeba racjonalizować dostęp do służby zdrowia – takie szybkie kliniki, a docelowo może nawet krótkie konsultacje w aptekach mogą nieco polepszyć dostęp do lekarzy – ten, kto wyda 80 zł na szybką wizytę, zwolni kolejkę w publicznej przychodni. Albo szybciej podejmie leczenie, dzięki czemu będzie ono sumarycznie tańsze, bo krótsze.
źródło zdjęcia:PharmaNET