Ostatnio ekologia jest w modzie. Jedni stają się ekologiczni, ponieważ chce tego od nich państwo, inni dlatego, że to jest modne, inni dlatego, że to zdrowe, a inni, bo… to tańsze. Niestety nie zawsze podążanie za ekotrendem jest jednocześnie zdrowe, tanie i … naprawdę ekologiczne. Czasem to po prostu ekościema
Plastik – tworzywo, które zrewolucjonizowało świat. Ułatwiło i nadal ułatwia nam życie. Ubarwia, cieszy, daje możliwości. Wszystko dzięki niemu potaniało. Jego kariera trwa od kilkudziesięciu lat. Plastikowe są zabawki, butelki, kubki, reklamówki i większość opakowań. Ale… ostatnio zauważa się także jego wady. I staje się coraz większym, rzec by można – coraz mniej rozwiązywalnym – problemem.
- Szwecja radośnie (prawie) pozbyła się gotówki, przeszła na transakcje elektroniczne i… ma poważny problem. Wcale nie chodzi o dostępność pieniędzy [POWERED BY EURONET]
- Kiedy bank będzie umiał „czytać w myślach”? Sztuczna inteligencja zaczyna zmieniać nasze relacje z bankami. I chyba wiem, co będzie dalej [POWERED BY BNP PARIBAS]
- ESG w inwestowaniu: po fali entuzjazmu przyszła weryfikacja. BlackRock mówi „pas”. Jak teraz będzie wyglądało inwestowanie ESG-style? [POWERED BY UNIQA TFI]
Symbolem dzisiejszych czasów stała się Wielka Pacyficzna Plama Śmieci, czyli wielkie dryfujące skupisko odpadów między Kalifornią a Hawajami. Obszar tej „plamy” to pięciokrotność powierzchni Polski. A to nie jedyna taka wyspa pływająca po oceanach.
Takie widoki przerażają. Dlatego hasła typu: „bycie eko”, „less waste”, „zero waste” coraz częściej pojawiają się w naszej rzeczywistości. Działania ludzi podążających za ekotrendem dostrzega też biznes. Firmy, chcąc utrzymać klientów, często kreują się na obrońców planety, włączając się w różne kampanie, czy wypuszczając specjalne modne ekoprodukty. Niestety nie zawsze te działania mają jakikolwiek sens – czasem to zwykła ekościema.
Ekościema, czyli greenwashing
Dobrym (sic!) przykładem ekologicznego działania, które może być rozpatrywane raczej jako chwyt marketingowy, jest nowość od Credit Agricole. Bank wypuścił ostatnio kartę debetową z ekotworzywa. Na stronie banku przeczytamy, że karta zrobiona jest z materiału, który ma możliwość rozkładu. I słowo „możliwość” jest tu kluczowe. Rozkład takiej karty wcale nie jest taki oczywisty, bo oprócz ekologicznej powłoki ma w sobie standardowe elementy typowej karty: hologram, pasek magnetyczny, antenę oraz chip.
I tu mała dygresja – skoro już teraz pojawiają się kontrowersje wokół fotowoltaiki, z której recyclingiem możemy mieć problem za kilkanaście lat, mimo że ogniwa fotowoltaiczne to duże elementy, to czy po kilku latach użytkowania ktoś faktycznie pokusi się o rozbieranie małej karty, żeby pozbyć się elementów nierozkładalnych, a resztę zutylizować tak, by mogła się rozłożyć?
Bank sugeruje, żeby niepotrzebną już kartę oddać do oddziału, a pracownicy przekażą ją do recyklingu. Pojawia się pytanie, czy użytkownik będzie o tym pamiętał. Alternatywnie możemy kartę po prostu wyrzucić do odpadów zmieszanych. I tu już ekologia się kończy, bo odpady mieszane lądują po prostu na wysypisku. Nikt tam nie będzie grzebał w poszukiwaniu ekologicznej karty, żeby stworzyć jej odpowiednie warunki do rozkładu.
Czy działanie Credit Agricole jest złe? Oczywiście, że nie. Warto zwracać uwagę klientów na problem, jakim jest otaczający nas plastik. Warto jednak pomyśleć o takich działaniach, które mają realny wpływ na poprawę środowiska, zamiast stosować tzw. greenwashing. W tym przypadku mogłoby to być stworzenie karty, która od początku do końca jest cyfrowa, a nie plastikowa (a jednocześnie ma wszystkie funkcje karty plastikowej).
„Greenwashing” to w wolnym tłumaczeniu „ekościema”, „zazielenianie oczu”, „zielone mydlenie oczu” czy też „zielone kłamstwo”. To zjawisko polegające na wywoływaniu u klientów, którzy poszukują towarów wytworzonych z dbałością o środowisko, złudnego „ekowrażenia” o (wcale nieekologicznym) produkcie.
Zdarza się, że my sami również ulegamy różnym ekotrendom, mając w głowie szczytny cel, a nasze działania nie dość że są mało efektywne, to jeszcze drenują nasze portfele. Sprawdźmy więc, jakie są częste błędy na drodze w dbaniu o planetę. Czyli jak ekościema może wprowadzić nas w błąd.
Niezbędnik zero-waste. A może to też ekościema?
Po kilkunastu minutach surfowania po ekologicznych blogach znajdziemy wiele bardziej lub mniej cennych porad, jak dbać o środowisko. Jednak nic za darmo. Aby dbać o czystość planety, musimy poświęcić nie tylko swój czas, ale i pieniądze. Woskowijki, drewniany grzebień, bambusowa szczoteczka, wielorazowe waciki do demakijażu czy metalowe słomki wielokrotnego użytku wydają się być aktualnym „must-have”. Na portalach zakupowych znajdziemy nawet gotowe zestawy dla początkujących. W co więc „musimy” się zaopatrzyć?
- Butelka z filtrem – ok. 35 zł plus wymienialny filtr – co miesiąc 10 zł
- Dzbanek z filtrem do domu – 40 zł plus wymienialny filtr – co miesiąc 30 zł
- Woskowijki – 40 zł za 3 sztuki
- Słomki wielokrotnego użytku – 20 zł
- Waciki wielorazowe – 30 zł
- Drewniany grzebień – 20 zł
- Bambusowe patyczki do uszu – 8zł
- Płócienna torba na zakupy, koniecznie z ekologicznym motywem – 30 zł
- Kilka szklanych pojemników na żywność, zestaw – 70 zł
- Płócienny worek na pieczywo – 20 zł
- Bambusowe etui na bambusową szczoteczkę do zębów – 35 zł
- Bambusowe sztućce – 40 zł
- Siateczkowe woreczki na warzywa i owoce – 35 zł
No i uzbierało się ponad 400 zł. Ale czego nie robi się dla planety! A gdyby tak po prostu zacząć pić wodę prosto z kranu i zamiast butelki z filtrem zacząć używać zużytej szklanej – np. po soku pomidorowym? To wyeliminowałoby nam dwie pierwsze pozycje z listy. Kolejny podpunkt – woskowijki. Te też do niezbędnych nie należą, bo przecież nie musimy używać żadnej folii, żeby zakryć miskę z jedzeniem. Wystarczy użyć talerza. Słomki to w ogóle zbędny element (opcja szczególnie mało ekologiczna, jeśli nawet te wielorazowe, superekologiczne ściągamy z Chin).
Drinka możemy się napić prosto ze szklanki. Waciki wielorazowe można wyciąć i obszyć samodzielnie w kilka minut. Kupowanie nowego drewnianego grzebienia przy jednoczesnym wyrzuceniu sprawnego plastikowego do kosza to czysty absurd. Patyczki do uszu ogólnie są przez lekarzy odradzane. Nowej płóciennej torby też nie potrzebujemy, w końcu większość z nas ma w domu reklamówkę pełną innych reklamówek zbieranych przez lata. Korzystniej dla środowiska będzie używać ich aż do ich rozpadu.
No i na pewno też mamy jakąś wielorazową starą torbę w domu, może nie ma designerskiego wzoru, ale to nie o to chyba chodzi w ekologii? Szklane pojemniki są w porządku, o ile nie wiążą się one z tym, że wszystkie nasze dotychczasowe sprawne plastikowe opakowania wyrzucimy na śmietnik. Zresztą do przechowywania wielu potraw świetnie sprawdzą się słoiki, np. po ogórkach czy majonezie. Worek na pieczywo również może być zbędny, jeśli w domu mamy nadmiar foliówek.
Bambusowe sztućce – jaki jest ich sens, skoro na piknik można sobie wyjąć z szuflady zwykłe metalowe. Woreczki na warzywa – można uszyć samemu z firanki, choć to też nie jest nic niezbędnego, przecież kiść bananów czy kilka marchewek możemy położyć na kasie luzem. Takim sposobem, mamy kilkaset złotych w kieszeni. A i środowisko nie ucierpiało. A na co jeszcze warto zwrócić uwagę?
Zakupy w second handach? A może eko-swap?
Kiedyś sklepy pod nazwami typu „tani ciuszek” były traktowane jak miejsca zakupowe dla osób, nazwijmy to, mniej zamożnych. Dziś częściej mają one w nazwie „vintage” i kreują się na modne sklepy, w których kupimy coś niepowtarzalnego – zamiast typowego t-shirtu z sieciówki. Zmiana wizerunku second handów przełożyła się też na zmianę cen, oczywiście na wyższe. I coraz trudniej znaleźć tam bluzki po kilka złotych, jak to bywało kiedyś.
Mogłoby się wydawać, że z zakupów odzieży używanej wynikają same korzyści – w końcu dajemy ubraniom drugie życie. Łatwo jednak wpaść w pułapkę lumpeksowego zakupoholizmu. Skoro taniej, to kupujemy więcej. Poza tym, większe zainteresowanie używaną odzieżą to większy popyt, a więc kolejne kontenery przypływające albo przyjeżdzające, o zgrozo, z Zachodu. Pośrednio przyczynia się to też do wzmożonej konsumpcji na rynku nowych ubrań. Zatem to też ekościema? Nie do końca, ale z pewnością kupowanie w second handach ma drugie eko-dno.
Czujemy, że zakupy nowych ubrań nie są problemem, bo przecież jak kupię nową bluzkę i mi się znudzi to ją po prostu wrzucę do kontenera, a ktoś się nią zadowoli. Warto pamiętać jednak, że taka odzież często jest przywożona z Anglii czy Holandii. Właściciele lumpeksów często kupują w ciemno cały kontener ciuchów, nie wiedząc co jest w środku. Bywa, że po przejrzeniu kontenera okazuje się, że część ciuchów nie nadaje się do użytku, a więc lądują w śmietniku…albo w lesie.
Jak więc być bardziej eko w kwestii ubrań i jednocześnie oszczędzać pieniądze? Po prostu kupować tyle, ile faktycznie potrzebujemy. Jeśli mamy taką możliwość, to warto poszukać tego, czego potrzebujemy, w odzieży używanej, na portalach aukcyjnych czy sprzedaży lokalnej, ale zakup w sieciówce też nie jest strasznym wykroczeniem, o ile nowa bluzka posłuży nam kilka lat, a nie jeden sezon. Pomyślmy też o tzw. wymianach ubrań zwanych swapami. Takie działania doceni zarówno środowisko, jak i nasz portfel.
Kupowanie biożywności
A żywność bio? Czy tutaj też grozi nam ekościema? Takie produkty możemy spokojnie znaleźć w popularnych marketach, jest z nimi jednak spory problem. Przede wszystkim są one dużo droższe od zwykłych warzyw, a do tego często zapakowane w plastik. Duże sieci tłumaczą to zjawisko tym, że dzięki temu warzywa bio nie będą dotykać zwykłych warzyw czy produktów i przejmować od nich zanieczyszczeń. Ma to też wpływać pozytywnie na ich świeżość. Wokół samej żywności ekologicznej jest wiele kontrowersji. Nie do końca wiadomo, czy jest dla nas faktycznie zdrowsza.
Rowerem do pracy zamiast samochodem? Super, ale…
Przesiadka z samochodu na rower, żeby dojechać kilka kilometrów do pracy, jest super pomysłem – w końcu to mniejsza emisja CO2, a przy okazji dobry zdrowy nawyk i mniejsze wydatki na paliwo. Czy tu może nas dopaść ekościema? Najlepiej mieć swój rower. Na krótkie dojazdy nie musi to być nowoczesny sprzęt. Bywa jednak, że roweru nie mamy i decydujemy się na zakup nowego.
Przeszukując internet w poszukiwaniu nowego sprzętu, dowiadujemy się, że skoro już mamy zostać rowerzystami, to warto dokupić jeszcze kilka innych gadżetów: licznik (50 zł), bidon (50 zł), sakwy (300 zł), saszetka na telefon (40 zł), bagażnik (80 zł) czy podstawowy zestaw narzędzi (50 zł). Takim sposobem nasz pierwotny budżet od razu rośnie o kilkaset złotych i dodatkowo przyczyniamy się do zwiększonej produkcji kolejnych, przeważnie plastikowych, elementów.
Jeśli celem zakupu roweru są krótkie dojazdy do pracy, to naprawdę wystarczy nam po prostu plecak. Nawet jeśli oglądając nowy rower, masz wizję siebie podróżującego po Europie z sakwami i namiotem na plecach (bo przecież chcesz być eko, a samoloty trują powietrze), przystopuj swoją fantazję. Daj sobie najpierw kilka miesięcy, żeby sprawdzić, czy jazda rowerem faktycznie jest dla Ciebie, a dopiero potem szukaj gadżetów – najlepiej używanych, oczywiście. Może się też okazać, że w ogóle ich nie potrzebujesz.
Ekościema cię denerwuje? Po prostu… oszczędzaj!
Każdy z nas lubi mieć poczucie, że robi coś pozytywnego. Picie wody z butelki filtrującej czy płócienna torba z ekomotywem daje poczucie przynależności do pewnej grupy – grupy tych, którym naprawdę zależy. Nasza psychika tak właśnie działa – lubimy przez swoje zakupy kreować swój wizerunek. A firmy tę naszą chęć do bycia lepszymi przekuwają w biznes.
Fajnie, że na rynku pojawiają się ekologiczne rozwiązania. Pytanie, czy ich działanie nie mogłyby być bardziej skuteczne i mniej marketingowe. Nie oznacza to, że marketing ekologiczny to ekościema. Liczy się też edukacja klientów. Ale może oprócz produkowania kolejnych reklam lub zbędnych gadżetów, warto ograniczyć zużycie energii w firmie np. poprzez wyłączanie na noc zbędnego oświetlenia i rażących po oczach banerów reklamowych?
Wspomniana Wielka Plama Śmieci prawie w całości składa się z tworzyw sztucznych, z czego prawie połowa to pozostawione przez rybaków sieci rybackie. Większą skuteczność niż kupowanie metalowych słomek miałoby ograniczenie spożycia ryb lub walka o wprowadzenie formalnych regulacji, które zmuszałyby firmy łowieckie do odzyskiwania swoich sieci lub zmiany metod połowu. Nie oznacza to, że mamy powrócić do plastikowych słomek. Każdy mały gest jest ważny, ale ważniejsze są realne działania przynoszące realne korzyści.
Prawdziwe bycie eko nie ma nic wspólnego z nowymi gadżetami. To zwykłe życie, w którym używamy słoików po ogórkach jako pojemników na zupę, pijemy kranówkę, chodzimy w swoich starych ubraniach, które szanujemy, i jeździmy remontowanym i zadbanych rowerem niepochodzącym z najnowszej kolekcji zaoceanicznej marki. Czyli po prostu używamy tego, co już mamy. I ograniczamy konsumpcję. No cóż, nie brzmi to może jakoś bardzo kusząco, ale naprawdę w walce o czystą planetę i poprawę klimatu warto tak się „poświęcić”. No i nasz portfel też nam za to podziękuje.
—————————
POSŁUCHAJ NOWEGO PODCASTU „EKIPY SAMCIKA”!
W tym odcinku „Finansowych Sensacji Tygodnia” mamy gościa specjalnego. Mariusz Piotrowski z serwisu Fly4Free.pl odpowiada na nasze pytania dotyczące nadchodzących wakacji. Rezerwować wycieczki i miejsca w samolocie już teraz, czy czekać do czerwca? Jak będą wyglądały podróże lotnicze tego lata? Co z covidowym paszportem? A ceny biletów? Zapraszamy do posłuchania!
—————————
SPRAWDŹ INWESTYCJE ZE ZNAKIEM JAKOŚCI SAMCIKA:
>>> Oszczędzaj na emeryturę i dostań 400 zł „samcikowej” premii. Chcesz dostać 200 zł premii za zainwestowanie 2000 zł albo 400 zł premii za zainwestowanie z myślą o dodatkowej emeryturze 4000 zł? Kliknij ten link albo ten link oraz wpisz kod promocyjny msamcik2021.
>>> Zainwestuj ze mną w fundusze z całego świata bez prowizji. Chcesz wygodnie – przez internet – oraz bez żadnych opłat lokować pieniądze w funduszach inwestycyjnych z całego świata? Skorzystaj z platformy F-Trust rekomendowanej przez „Subiektywnie o finansach”. Kupuję tam fundusze. Inwestowanie bez opłat dystrybucyjnych po wpisaniu kodu promocyjnego ULTSMA. A w tym poradniku najważniejsze rady w co teraz inwestować.
>>> Zainwestuj w ETF-y z całego świata. Proste inwestowanie w ETF-y u robodoradcy możliwe jest dzięki platformie Finax, w której ja również trzymam kawałek oszczędności. Dzięki temu linkowi zainwestujesz tam pieniądze łatwo i wygodnie.
>>> Wypróbuj fundusze od najsłynniejszych firm zarządzających na świecie. Może warto trzymać pewną część swoich oszczędności pod zarządzaniem ludzi, którzy mogą o sobie powiedzieć: „osobiście znam Warrena Buffeta”? Fidelity, Schroeders, AllianceBernstein – fundusze tych legendarnych firm dostępne są dla klientów mBanku. Zachęcam do sprawdzenia na tej stronie.
—————————