W ostatnich latach na rynku finansowym obserwujemy nowy trend – robodoradztwo. Co to jest robodoradca? Jak może nam pomóc? Coraz częściej to roboty wybierają dla nas najlepsze inwestycje, konfigurują nam portfel inwestycyjny wśród dostępnych opcji, a także pilnują, by ten portfel zmieniał się zgodnie z określonymi parametrami. Czy to może być pomysł na bezbolesny i bezstresowy pierwszy krok w inwestowaniu oszczędności?
Robodoradztwo rewolucjonizuje zarządzanie naszymi oszczędnościami. Na Zachodzie rozwinęło się już 5-10 lat temu, do Polski dopiero zaczyna przychodzić. I nie ma łatwo. Większość posiadaczy oszczędności podchodzi do robodoradców jak do jeża. „Jak to? Automat ma wiedzieć jak zainwestować moje oszczędności? Mam powierzyć ciężko zarobione oszczędności jakiejś czarnej skrzynce?” – często słyszę takie komentarze.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Z kolei branża finansowa pokłada w robodoradcach ogromne nadzieje. Po pierwsze dlatego, że jest to narzędzie, dzięki któremu można klientom zaproponować nowe sposoby lokowania oszczędności, niż depozyt terminowy, czy konto oszczędnościowe.
Po drugie dlatego, że jest to narzedzie na tyle proste, że można je zaproponować każdemu klientowi – temu, który dysponuje milionem złotych, jak i temu, który ma do dyspozycji 10.000 zł czy nawet 1 000 zł. Robodoradca ma niemal nieograniczone „moce przerobowe”, dzięki niemu nawet osoba ze skromnym portfelem może w banku otrzymać fachową receptę na inwestowanie.
Co to jest robodoradca? I czy słusznie się go obawiamy?
Czy słusznie obawiamy się robodoradców? Moim zdaniem – nie. Od kilku lat mam ulokowaną pewną część prywatnych oszczędności za pośrednictwem dwóch robodoradców i są to jedne z jaśniejszych punktów mojego portfela inwestycji. Żeby pozbyć się wątpliwości trzeba najpierw zrozumieć sposób działania robodoradcy.
Robodoradca to specjalnie zaprogramowany zespół algorytmów, który w odpowiedzi na wiedzę o naszych preferencjach jeśli chodzi o lokowanie kapitału oraz o historyczne wyniki poszczególnych inwestycji automatycznie dobiera nam portfel i umożliwia zainwestowanie pieniędzy w różne instrumenty za pomocą jednego przelewu.
Przykład? Jeśli „powiem” robodoradcy, że mam do zainwestowania pieniądze na dwa lata, chciałbym w tym czasie zarobić mniej więcej 4%, jestem w stanie zaakceptować najwyżej 2% straty kapitału (gdyby coś poszło nie tak) oraz są to moje pierwsze oszczędności, to robodoradca „wypluje” kilka bezpiecznych funduszy inwestycyjnych, ETF-ów lub obligacji (w zależności od tego, jak jest zaprogramowany) i ułoży z nich portfel.
Dzięki temu ja, jako inwestor, jestem odciążony od konieczności samodzielnego przeszukiwania setek instrumentów finansowych, wybierania najlepszych z nich (i uczenia się według jakich kryteriów je oceniać) oraz „instalowania” ich w moim porfelu. Całą tę robotę wykona za mnie automat do inwestowania. Przyjmie również ode mnie pieniądze i rozprowadzi je po wybranych instrumentach finansowych.
Robodoradca będzie też pilnował składu mojego portfela, by z powodu zmian cen poszczególnych funduszy, ETF-ów, czy obligacji nie odbiegł on od pierwotnych założeń. Jeśli robot „zauważy”, że trzeba coś kupić albo coś sprzedać, żeby przywrócić pierwotny kształt portfela – może to zrobić w naszym imieniu (o ile jest tak zaprogramowany).
Nie ma w tym żadnej magii, jest najzwyklejsza w świecie automatyzacja decyzji, które wcześniej musieliśmy podejmować samodzielnie. Dziś może to za nas zrobić robot w oparciu o dane na nasz temat, które „wrzucimy” do jego bazy. O ile my czasem możemy coś pominąć przy decydowaniu o składzie naszego portfela, zapomnieć o jakimś parametrze, pominąć w porównaniu jakieś fundusze – robot tego nie zapomni.
Tak naprawdę więc robodoradca to nic innego, jak automat oszczędzający nasz czas i biorący na siebie całą „czarną robotę” jeśli chodzi o inwestowanie – żmudny wybór i porównywanie ze sobą instrumentów finansowych.
——————-
ZAPROSZENIE:
Wypróbuj inwestowanie z robodoradcą za pomocą usługi Investo, z której możesz korzystać w ramach bankowości elektronicznej ING. Przekonaj się jak proste i niestresujące jest lokowanie oszczędności z pomocą robota. W kolejnych odcinkach niniejszego cyklu będę opowiadał o moich własnych doświadczeniach z Investo, ponieważ jednym z moich banków jest ING i również mam dostęp do tej usługi. Zapraszam do jej przetestowania, na początek na małych pieniądzach
——————-
Gdy robot pomaga ci inwestować pieniądze
Gdybym miał wymienić kilka cech tego sposobu lokowania pieniędzy, to powiedziałbym, że jest to coś, co przyda się zwłaszcza tym inwestorom, którzy dopiero chcą wykonać pierwszy krok w inwestowaniu własnych oszczędności. Dlaczego tak uważam? Z kilku powodów.
Po pierwsze: nie musisz się znać na inwestowaniu, żeby to robić. Nie wiesz czym różnią się fundusze inwestycyjne od ETF-ów? Nie odróżniasz funduszy stabilnego wzrostu od zrównoważonych? Nie wiesz – i nie chcesz wiedzieć – czy dziś lepiej obstawić fundusz obligacji krótko-, czy długoterminowych? Masz problem, by zdecydować się, czy inwestować pieniądze na Wschodzie, czy na Zachodzie? Nie musisz tego wszystkiego wiedzieć. Robodoradca jest właśnie po to, żebyś mógł zająć się przyjemniejszymi – z Twojego punktu widzenia – rzeczami. Masz tylko zdefiniować kilka parametrów, które są dla Ciebie istotne w inwestowaniu, a całą resztę załatwi za Ciebie robot.
Po drugie: z robotem nie popełnisz błędu wynikającego z emocji. Inwestowanie z robotem jest metaliczne, chłodne, bez emocji. Robot się nie wystraszy z tego powodu, że ceny spadają, ani nie wpadnie w euforię z tego powodu, że rosną. Nie będzie podejmował decyzji o Twoich oszczędnościach pod wpływem emocji. To wielka zaleta, bo właśnie emocje odpowiadają w dużej części przypadków za nasze porażki w inwestowaniu (dotyczy zwłaszcza mniej doświadczonych inwestorów).
Wpadamy w panikę i sprzedajemy akcje, fundusze inwestycyjne, ETF-y w najgorszym możliwym momencie. Jesteśmy chciwi, więc nie inkasujemy zysku wtedy, kiedy powinniśmy i nie wykorzystujemy okazji. Boimy się, więc nie inwestujemy pieniędzy, gdy ceny gwałtownie spadają (choć obiektywnie jest to „promocja”). Robot pomaga tak działać, żeby nie poddawać się emocjom i nie popełniać błedów.
Po trzecie: z robotem inwestowanie nie kosztuje tyle czasu, ani pieniędzy. Robot jest tani w utrzymaniu – na pewno tańszy, niż „żywy” doradca, któremu trzeba by zapłacić za pomoc. A przede wszystkim jest szybki. Robotę, która nam zajęłaby kilka wieczorów, robodoradca wykona w kilka sekund, oszczędzając nam czas. Z tego powodu nawet ludzie, którzy znają się na inwestowaniu oszczędności – tak jak ja – korzystają również z usług robodoradców.
Po czwarte: robot ułatwia systematyczne inwestowanie małych kwot. Samodzielne umieszczanie co miesiąc małych kwot w różnych instrumentach finansowych jest kłopotliwe i może być kosztowne (od małych wpłat czasem naliczane są prowizje). Dzięki robodoradcy wpłata jest jedna, a pieniądze są umieszczane za jednym kliknięciem w wielu instrumentach finansowych. To ważne, bo systematyczne inwestowanie jest bezpieczniejsze, niż jednorazowy zakup papierów wartościowych za większą kwotę (nigdy nie wiesz czy kupujesz tanio czy drogo). Robodoradca to ułatwia.
Oczywiście, nikt nie jest ideałem, nawet robot. Przez swoją „metaliczność” pomoże inwestować szybko, sprawnie, bezkonfliktowo, ale zapewne nie będzie tak genialny, żeby przewidzieć nadchodzące załamanie, być może nie zauważy w porę jakiejś okazji. Żaden robot nigdy nie będzie tak dobry, jak wybitny doradca inwestycyjny, któremu czasem pomoże intuicja, czasem „pamięć historyczna” (już kiedyś był w podobnej sytuacji, więc jest w stanie przewidzieć jak zachowa się rynek), czasem błysk geniuszu.
To jasne: robot pozwoli inwestować dobrze, nie popełniać prostych błędów, omijać największe rafy. Większości początkujących inwestorów to wystarczy. Tym najbardziej wymagającym – poszukującym nietypowych składników portfela – zapewne nie. Robot jako pośrednik w inwestowaniu pieniędzy przede wszystkim pozwala zabrać się do lokowania oszczędności na rynku kapitałowym nawet wtedy, gdy nie mamy o tym zielonego pojęcia. A powinniśmy mieć, bo inflacja zjada coraz szybciej oszczędności i kto nie spróbuje części z nich zainwestować – może w przyszłości pluć sobie w brodę.
Czytaj też: Czy robot może lepiej zainwestować oszczędności, niż człowiek? Na pewno może zrobić to… taniej
——————–
Niniejsza publikacja jest elementem cyklu edukacyjnego „To robota dla robota”. Redakcja „Subiektywnie o finansach” realizuje go wspólnie z bankiem ING, który zachęca swoich klientów do korzystania z robodoradcy o nazwie Investo. Więcej na jego temat dowiecie się pod tym linkiem.
zdjęcie tytułowe do tekstu: Andrea de Santis/Unsplash