28 sierpnia 2024

Dziura, że aż strach, czyli tak ma wyglądać budżet państwa na 2025 r. Siedem rzeczy, które musisz wiedzieć o pierwszym budżecie nowej koalicji

Dziura, że aż strach, czyli tak ma wyglądać budżet państwa na 2025 r. Siedem rzeczy, które musisz wiedzieć o pierwszym budżecie nowej koalicji

Rząd skończył pisać budżet państwa na 2025 r. Ponieważ tegoroczny budżet dostał w spadku po poprzednikach, wszyscy czekaliśmy z zapartym tchem na autorską wizję kasy państwa, widzianą oczami Donalda Tuska oraz ministra finansów Andrzeja Domańskiego. Całego budżetu jeszcze nam nie pokazali, ale pierwsze liczby mogą Wam się nie spodobać. W planach jest ogromna dziura między dochodami i wydatkami – aż 289 mld zł. Gospodarka ma rosnąć szybko, ale wydatki państwa… jeszcze szybciej. Inna sprawa, że jest w tym też trochę spłacania długów po poprzednikach. Oto siedem rzeczy, które musisz wiedzieć o budżecie państwa, który pichci nam rząd Donalda Tuska

Każdy z nas, czy tego chce czy nie, składa się na państwowy budżet ogromną częścią swoich zarobków. Płacimy podatek dochodowy PIT (od 12% do 32% dochodów), płacimy składkę zdrowotną (w większości przypadków od 5% do 9% dochodów), płacimy też podatek VAT (do 23% ceny towarów w sklepach) robiąc zakupy. Ten ostatni stanowi prawie połowę dochodów państwa. A czasem jeszcze płacimy podatek akcyzowy (kupując np. paliwo).

Zobacz również:

Stąd warto wiedzieć jak politycy tymi pieniędzmi zarządzają – w przeliczeniu na przeciętnego mieszkańca mówimy o kwotach rzędu 40 000 zł rocznie (według niektórych ekonomistów – jeszcze większych). Nie mam dobrych wieści dla tych z Was, którzy spodziewali się nowej jakości, czyli bardziej oszczędnego państwa, ograniczającego wydatki jak to tylko możliwe, by nie zadłużać, ani nie ograbiać obywateli z pieniędzy. Nie tym razem. Co musisz wiedzieć o państwowym budżecie przygotowanym przez nową rządzącą koalicję na przyszły rok?

Po pierwsze: 289 mld zł deficytu, czyli… tak naprawdę 200 mld zł

Co prawda planowane dochody państwa w 2025 r. mają być o 50 mld zł niższe od planowanych na ten rok (aczkolwiek w tym roku dochody będą prawdopodobnie mniejsze niż zaplanowano) – i wynieść 632 mld zł, ale za do wydatki będą bardzo, bardzo wysokie. Rząd chce wydać 921 mld zł. Jak łatwo policzyć, dziura w państwowej kasie wyniesie 289 mld zł. W tym roku planowane „manko” wynosi 184 mld zł, czyli… o ponad 100 mld zł mniej.

Te mniejsze dochody budżetu wynikają nie tyle z niższych wpływów podatkowych (one rzeczywiście ciut spadną, ale nie o 50 mld zł), ale z przesunięcia części pieniędzy, które płacimy w podatkach, z centralnego budżetu do samorządów.

Już z końcem tego roku państwowy i samorządowy (oraz wykreowany przez różne fundusze) dług prawdopodobnie przekroczy 2 biliony złotych. Jeśli w przyszłym roku mielibyśmy dorzucić do tego jeszcze prawie 300 mld zł – wyglądałoby to koszmarnie. Jednak część z tych pieniędzy, które są raportowane przez budżet państwa jako nowy dług, pochodzi z przekładania kasy z kieszeni do kieszeni. Rząd postanowił bowiem przenieść do państwowego skarbca zadłużenie, które poprzedni rząd (Zjednoczonej Prawicy, premiera Mateusza Morawieckiego) zaciągał „na boku”.

Budżet Państwa w 2025 r. wykupi i weźmie na własne konto 34,7 mld zł długu wykreowanego przez Polski Fundusz Rozwoju oraz 28,5 mld zł zadłużenia „zbunkrowanego” w Funduszu ds. przeciwdziałania Covid-19 (zarządzanego z kolei przez Bank Gospodarstwa Krajowego). Odkręci też skutki ograbiania samorządów lokalnych i przekaże im 24,8 mld zł dochodów, które zabrała im poprzednia władza.

To w większości dług, który już wcześniej istniał, ale był „pochowany po kątach” przez poprzedników obecnej władzy. Teraz będzie po prostu ujawniony i spłacany przez państwo (taniej, bo rząd może pożyczać pieniądze na niższy procent niż Polski Fundusz Rozwoju).

Po drugie: dużo zdrowia, dużo broni i… największy socjal w historii

Co nie zmienia faktu, że nowa władza też pragnie zadłużać nas w tempie iście wyścigowym. Nawet po odliczeniu „sprzątania” bałaganu w „książkach” po rządach Zjednoczonej Prawicy (czyli przenoszeniu do budżetu długów PFR i BGK) mamy 200 mld zł całkiem świeżej dziury budżetowej planowanej na przyszły rok.

Nie znamy wszystkich liczb, więc nie wiemy co sprowokowało kolejny wzrost deficytu w kasie państwa oraz – co za tym idzie – konieczność dalszego zadłużania się. Z tego, co powiedział minister finansów wynika, że wzrosną wydatki na ochronę zdrowia do 221 mld zł (czyli plus 31 mld zł) oraz wyższe będą wydatki na armię i zbrojenia, które sięgną 187 mld zł albo – inaczej licząc – 4,7% PKB (czyli plus 21 mld zł, o ile dobrze policzyłem).

Trochę dołożą też nowe „dzieła” socjalne rządu Donalda Tuska: 8,4 mld zł na babciowe, 7,1 mld zł na świadczenia dla osób z niepełnosprawościami oraz 3,2 mld zł na rentę wdowią i jakieś drobne na in vitro – w sumie kolejne 19 mld zł obciążające już bilans nowego rządu.

Wydatki socjalne będą zresztą znów najwyższe w historii, bo do wyżej wspomnianych dochodzą też „tradycyjne” świadczenie 800+ (62,8 mld zł) oraz dodatkowe emerytury (trzynasta i czternasta) plus waloryzacja dla emerytów (w sumie 55,7 mld zł). Łącznie rządowe transfery do Narodu zahaczą o astronomiczne 140 mld zł. Więcej danych o tym, co dziś wiemy na temat wydatków budżetu jest w komunikacie rządu.

Czytaj też: Rachunek od państwa. Leszek Balcerowicz chce pokazać potrzebę cięć wydatków publicznych, a nieświadomie udowadnia… skuteczność etatyzmu?

Po trzecie: budżet państwa na 2025 r. zakłada, że dług puchnie szybciej niż gospodarka

Deficyt budżetowy liczy się nie tylko nominalnie, ale przede wszystkim w porównaniu do PKB, czyli wartości tego, co wszyscy razem w gospodarce wytwarzamy w skali roku. PKB na koniec 2024 r. prawdopodobnie wyniesie jakieś 3,68 biliona zł. Czyli planowany na przyszły rok deficyt (te „świeże” 200 mld zł) wynosi mniej więcej 5,5% PKB liczonego na koniec obecnego roku. W tym roku planowany deficyt budżetu jest proporcjonalnie mniejszy, bo wynosi tylko 5,1% PKB (ale znacznie mniejszego, wynoszącego „tylko” 3,44 biliona złotych).

Wynika z tego, że rząd powiększa dziurę w budżecie w tempie znacznie przewyższającym wzrost skali naszej gospodarki. Przy wzroście PKB na poziomie 3-4% rocznie (i inflacji stojącej na mniej więcej takim samym poziomie), gospodarka „puchnie” nominalnie o 250-300 mld zł rocznie. Jeśli chcemy utrzymać roczną dziurę budżetową na stałym poziomie w proporcji do całego PKB, to możemy tę dziurę powiększać o nie więcej niż 10-12 mld zł rocznie. Niestety, na przyszły rok rząd zaplanował wzrost znacznie większy.

Budżet państwa na 2025 r. Dług i deficyt w porównaniu z poprzednimi latami (PKO Research)
Budżet państwa na 2025 r. Dług i deficyt w porównaniu z poprzednimi latami (PKO Research)

Po czwarte: budżet państwa na 2025 r. dotyka ściany długu

Tymczasem Polska ma być objęta unijną procedurą nadmiernego deficytu, która ma sprowadzić dziurę budżetową do 3% PKB w ciągu czterech lub siedmiu lat. Jak rząd chce tego dokonać, mając na payrollu takie wydatki? Owszem, za pięć lat polskie PKB najpewniej będzie wynosiło już 5-5,5 biliona zł, więc 3% maksymalnego dozwolonego deficytu od tej kwoty to będzie już 150-170 mld zł (i na taki deficyt będziemy mogli sobie pozwolić za cztery-pięć lat, żeby wyjść z procedury nadmiernego deficytu).

Czy to będzie możliwe, gdy dziś dziura wynosi 289 mld zł rocznie? Nawet zakładając, że 100 mld zł z tej kwoty jest „jednorazowe” i wynika wyłącznie z przeksięgowania do budżetu centralnego pieniędzy „pochowanych” po kątach przez poprzednią władzę – nadal mamy 200 mld zł powtarzalnej dziury w budżecie, wynikającej z wydatków na zdrowie, armię, socjal i inne rzeczy (których nam jeszcze nie ujawniono).

W 2015 r. dług wszystkich publicznych instytucji w Polsce wynosił 920 mld zł. W 2021 r. to było już 1,4 biliona zł. W 2024 r. prawdopodobnie zbliżymy się do 2 bilionów zł. W 2025 r. najpewniej będzie to już 2,2 biliona zł. A więc prawie 60% szacowanego przeze mnie na niecałe 3,7 biliona zł PKB na koniec 2024 r. Ewidentnie dochodzimy do ściany, przynajmniej jeśli chodzi o to, co o maksymalnym długu mówi polska konstytucja i unijne zasady.

Sądzę, że właśnie dlatego rząd Mateusza Morawieckiego zaczął tworzyć dług „na boku”, czyli w ramach Polskiego Funduszu Rozwoju (pozdrowienia dla Pawła Borysa!) oraz w Banku Gospodarstwa Krajowego. Spodziewał się, że prędzej czy później dojdzie z długiem do ściany, a elektorat przecież nie przestanie chcieć więcej socjalu…

Po piąte: gospodarka w 2025 r. musi szybko rosnąć, bo inaczej…

Budżet państwa na 2025 r. jest oparty na bardzo optymistycznych założeniach. Rząd zakłada, że gospodarka będzie się rozwijała szybko – że wzrost PKB wyniesie 3,9%, a więc znacznie więcej niż wynosi plan na ten rok (3,1%). Może tak być (wpłyną pieniądze z Unii Europejskiej), ale nie musi. Jednocześnie dość wysoka ma być inflacja (średnio w skali roku 5%). Takie założenie pozwoliło rządowi wpisać do budżetu wzrost dochodów z VAT o 50 mld zł, wzrost dochodów z podatku od firm CIT o 9 mld zł oraz z akcyzy o 8,5 mld zł. Niższe będą rządowe dochody z PIT (bo większa część pójdzie do samorządów).

Przy mniej optymistycznych założeniach co do wzrostu gospodarki i inflacji zarówno „wirtualna” (289 mld zł), jak i „prawdziwa” (ok. 200 mld zł) dziura w budżecie musiałaby być jeszcze większa. Nie będzie wesoło jeśli rzeczywistość nie spotka się z excelem ministra finansów i gospodarka będzie pędzić wolniej niż zakłada budżet. Wtedy okaże się, że założenia dotyczące długu i dziury budżetowej będzie trzeba zweryfikować.

Już w tym roku widać, że optymistyczne założenia planistów z poprzedniego i obecnego rządu niekoniecznie się sprawdzają – po połowie roku wpływy do kasy państwa to tylko 300 mld zł (na cały rok plan to 680 mld zł). Bo gospodarka kręci się wolniej, a inflacja jest niższa (4%, a nie 6,5%, jak zakładano w planie).

Czytaj też: Inflacja znów rośnie, a premier wzywa do… obniżki stóp. Prezes NBP może posłuchać. Ale nie Donalda Tuska

Czytaj też: Dylemat posiadaczy oszczędności. Wierzyć w to, że prezes NBP zostanie jastrzębiem czy obstawić metamorfozę? Jak nie wpaść w ptasią pułapkę?

Po szóste: trzeba będzie pożyczyć kolejne 300 mld zł

Wzrost zadłużenia o kolejne 200 mld zł oznacza konieczność pożyczania pieniędzy. Z jednej strony trzeba będzie spłacać (i rolować) kończące żywot obligacje, z drugiej – emitować nowe. W tym roku potrzeby pożyczkowe netto (przy założeniu, że wszyscy obecni posiadacze już wyemitowanego długu beszelestnie wymienią obligacje na nówki-sztuki) wynoszą 250 mld zł. W przyszłym roku to ma być 336 mld zł.

To też nie jest do końca „prawdziwa” liczba, bo część z tej emisji to obligacje, które i tak musiałby wyemitować PFR (po prostu rząd przejmuje te zobowiązania). Realnie potrzeby pożyczkowe rządu w przyszłym roku wyniosą jakieś 300 mld zł.

Gdzie pożyczyć tę kasę? Analitycy mówią, że można próbować namówić na większe zakupy obligacji polskich ciułaczy (mają w bankach 1,5 biliona zł, z czego pewnie 400-400 mld zł to oszczędności długoterminowe) oraz zagraniczny kapitał (w ostatnich latach jego udział w polskim długu nie przekraczał 25%). Ale „zagranica” może chcieć kupować obligacje denominowane w euro i dolarach (a nie w złociszach), zaś emitowanie takich papierów nie jest fajne, bo nas uzależnia od kursów obcych walut.

Poniżej na wykresie pokazuję, ile rząd płaci za 10-letnie obligacje złotowe – a dokładniej pisząc: co wynika w tej kwestii z notowań obligacji 10-letnich o stałym oprocentowaniu, wyemitowanych wcześniej i kwotowanych na giełdzie.

Rentowność obligacji 10-letnich o stałym oprocentowaniu. Takiego oprocentowania żądają inwestorzy
Rentowność obligacji 10-letnich o stałym oprocentowaniu. Takiego oprocentowania żądają inwestorzy

Rząd planuje, że na same odsetki od długu wyda w 2025 r. mniej więcej 75 mld zł i to też jest dość optymistyczne założenie, bo w ostatnich trzech latach Polska należała do krajów, w których najszybciej rosły koszty obsługi zadłużenia. Jeszcze cztery lata temu płaciliśmy rocznie 30 mld zł odsetek. Niektórzy analitycy straszą, że jak źle pójdzie, to koszty obsługi zadłużenia mogą nam wyskoczyć do 100 mld zł rocznie. To byłoby przykre dla państwa, którego dochody wynoszą 630 mld zł.

Czytaj też o zmianach w oprocentowaniu obligacji skarbowych: Mocne uderzenie w opłacalność obligacji skarbowych. Cięcie oprocentowania i podwyżka opłaty za wcześniejszy wykup. Czy to się jeszcze opłaca?

Po siódme: nie ma pieniędzy na spełnienie obietnic

Nie wiadomo co z najbardziej oczekiwanymi przez Naród obietnicami. W sprawie powiększenia do 60 000 zł kwoty wolnej od podatku (szacowany koszt 75 mld zł) minister finansów dyplomatycznie odpowiedział, że „przedstawi premierowi ścieżkę dojścia”. W sprawie obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców decyzji jeszcze nie ma, ale rząd odłożył na to tylko 4 mld zł, więc prawdopodobnie stanie na rozwiązaniu, które „zrobi dobrze” tylko najmniejszym firmom (zapewne ryczałtowa składka, ale tylko do pewnej wysokości dochodu).

Na dopłaty do kredytów hipotecznych pieniędzy na razie nie ma (zresztą premier powiedział, że „nic na siłę”), ale na całe wspieranie budownictwa jest 4,3 mld zł, z czego teoretycznie 1,6 mld zł mogłoby pójść na program tanich kredytów #naStart (ale decyzji jeszcze nie ma, część koalicji się nie zgadza). W sprawie likwidacji podatku Belki (projekt już jest, mielibyśmy nie płacić podatku do zysków od ulokowanych do 100 000 zł rocznie) minister powiedział tylko, że „trwają prace”. Nie wiadomo czy w rubryce wpływów z podatku Belki są zabudżetowane mniejsze pieniądze.

Budżet państwa na 2025 r.: dwie smutne refleksje

Budżet państwa na 2025 r. jest więc jeszcze „rozrzutny”. Choć dochody nie rosną, w dużym stopniu powiększane są wydatki. Niepokoją mnie dwie rzeczy. Po pierwsze: powiększamy budżet na zdrowie bez radykalnych zmian w funkcjonowaniu sytemu ochrony zdrowia. Czyli wpuszczamy o 31 mld zł więcej pieniędzy w coś, co cieknie jak durszlak i jest w stanie bezproduktywnie wchłonąć dowolną ilość kasy.

Mamy za dużo szpitali, za mało lekarzy, kiepską profilaktykę, marnujemy czas lekarzy na biurokrację, 5 mln Polaków płaci dwa razy za to samo (mają prywatne ubezpieczenia i płacą składkę na NFZ), lekarze wystawiają szpitalom i przychodniom faktury na kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie… A rząd grzecznie płaci te rachunki naszymi pieniędzmi.

Drugi mój problem to brak kompleksowej reformy podatków. Na kolejny rok zachowujemy totalny bajzel, w którym dochody z oszczędzania są wyżej opodatkowane niż dochody z wynajmu mieszkań, ludzie osiągający taki sam dochód mogą płacić od niego albo 8,5% albo 41% podatku, składki na ZUS i NFZ jedni płacą w symbolicznej wysokości (po kilkaset złotych miesięcznie), a inni płacą po kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie… Liczyłem, że w drugim roku rządów doczekam się uproszczenia i uporządkowania podatków. Nie wygląda na to.

A Wam jak się podoba plan budżetu państwa na przyszły rok, ogłoszony przez Donalda Tuska i ministra Andrzeja Domańskiego?

PODCAST „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”. Posłuchaj rozmowy z drem Jarosławem Janeckim.

PodcastNa jakie wydatki społeczne i rozwojowe pozwoli budżet na 2025 r.? Czy czeka nas zaciskać pasa? Jak bardzo może nam wzrosnąć dług i deficyt budżetowy, żeby to było bezpieczne? Czy na kieszeń polskiego konsumenta wpłyną zapowiadane już niedługo obniżki stóp w USA? Jak bardzo osłabi się dolar i jak umocni się złoty? Kiedy wreszcie będziemy mieli w Polsce tańsze kredyty mieszkaniowe, konsumpcyjne czy dla firm? Czy i kiedy możliwy jest powrót do tak niskiego oprocentowania kredytów, jak było to 3-4 lata temu? Jaki związek mają zmiany w światowej gospodarce i demografia w Polsce z oprocentowaniem kredytów w naszych bankach? Naszym gościem w nowym odcinku „Finansowych Sensacji Tygodnia” jest dr Jarosław Janecki, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich i wykładowca SGH. Zapraszam do posłuchania, rozmowę prowadził Maciej Danielewicz

WIDEO „SUBIEKTYWNIE O FINANSACH”. Zobacz wideorozmowy Ekipy Samcika o sytuacji finansowej Polski:

zdjęcie: TVN24

Subscribe
Powiadom o
115 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Karol
3 miesięcy temu

„ludzie osiągający taki sam dochód mogą płacić od niego albo 8,5% albo 41% podatku” nie sądziłem, że na takim blogu zamiennie używane będzie pojęcie przychodu i dochodu. Jakież to smutne…

Stef
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Albo zostały zmuszone jak właściciele mieszkań na wynajem.

Karol
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Zysk i strata to też niemal to samo. W końcu strata to ujemny zysk 😉 więc różnią się tylko znakiem.

Właściciele mieszkań na wynajem mają koszty, których teraz nie mogą odliczać. Tak samo inne grupy zawodowe. Nie ma działalności bezkosztowych.

RAFAL
3 miesięcy temu

Ciekawe na jakich zasadach odbywać się będzie wykup obligów PRF i FPC . Inwestorzy kupili te instrumenty często na kilkanaście lat. Niektóre dużo poniżej nominału( niskie odsetki roczne np 2,4 proc rocznie stałe na kilkanaście lat . W tym przypadku chyba dla państwa jest to korzystne wypłacac tak niskie odsetki . A w niektórych kupowane powyżej nominału ( płacace wysokie relatywnie odsetki np 6.5 proc stałe przez 20 lat .

RAFAL
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Dobrze ,że nie umorzenie bo Tusk lubi umarzać ( vide obligi w OFE) 🙂

RAFAL
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Widzę dużo plusów . Chyba ludzie oceniający nie wiedzą niestety o czym mowa.

Blesso
3 miesięcy temu
Reply to  RAFAL

Ty też nie wiesz. Ewidentnie pisowska narracja ograniczyła horyzonty myślowe.,

Blesso
3 miesięcy temu
Reply to  RAFAL

Zapisy z OFE masz na subkoncie w ZUS. Dług obligacyjny wobec prywatnego przedsiębiorstwa ( OFE) został zamieniony na dług wobec państwowego systemu ( ZUS) To takie samo zadłużenie. Tego nawet nie rozumiesz ?

RAFAL
3 miesięcy temu
Reply to  Blesso

Doucz się i odgrywaj mądrale bo na razie to słabo ci idzie . Część obligacyjna została umorzona a została akcyjna . Wiesz co to jest umorzenie ?

Blesso
3 miesięcy temu
Reply to  RAFAL

Część akcyjna została w OFE .
Część obligacyjna została „zamieniona” na dług wobec ZUS.

RAFAL
3 miesięcy temu
Reply to  Blesso

Mądrali pełno ale nikt nie odpowiedział. na konkretne pytanie dot wykupu obligacji pfr i bgk . Do dzieła mądralo .

Blesso
3 miesięcy temu
Reply to  RAFAL

A może zastanowisz się nad jednym prostym pytaniem .Skąd wzięły się zapisy na SUBKONCIE w ZUS ?
Zapis obligacyjny z OFE został zamieniony na dług państwa wobec ZUS .
Procedurę tę wykonano by uciec od procedury nadmiernego deficytu.
A ucieczka ta była możliwa dzięki temu, iż dług wobec ZUS nie jest równoważny długowi wobec OFE .
Ale o tym trzeba WIEDZIEĆ!

RAFAL
3 miesięcy temu
Reply to  Blesso

Zorientuj się lepiej w temacie. Wiesz co to umorzenie ? Część obligacyjna a było jej ok 50 proc została umorzona a została w OFE część akcyjna . Czy tego jeszcze nie rozumiesz?

Blesso
3 miesięcy temu
Reply to  RAFAL

Jeśli umorzono obligacje z OFE ( czyli „umorzono” dług , który państwo polskie miało zaciągnięte u posiadaczy jej papierów wartościowych ( OFE) – to skąd wzięły się zapisy/środki na subkoncie w ZUS ?

Paweł
3 miesięcy temu

Takie są konsekwencje rządów PiS. Nie da się już nic zrobić. Każde rozsądne zaciskanie pasa będzie odebrane negatywnie („za PiS na wszystko było, za PO zawsze nie ma kasy”) i przegrane wybory. A wygrany PiS ponownie by zadłużał się na więcej, bo poprzedni rzad oszczedzil i cos „odłożył”. Jeśli nie da się inaczej, to nie pozostaje nic innego jak tylko zadłużać się… Tylko nie wiem czy strumien płynie do właściwych obszarow, ktore moglyby zaprocentowac w przyszlosci..

Mateusz
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

To aż tyle Donald Tusk powiedział i „jego” minister ?

Adrian
3 miesięcy temu
Reply to  Paweł

Twoje różnicowanie polityki PO i PiS miałoby sens gdyby Tusk nie popisał się wprowadzeniem „Bankowego”. Kolejne miliardy wydane całkowicie bez ładu i składu, wyłącznie z inicjatywy PO. Tak poprzednia jak i obecna ekipa w dziedzinie populizmu jest identyczna. Ciekawe za to że już nikt nie piśnie nawet o KPO, jeszcze kilka miesięcy temu byliśmy bombardowani zapowiedziami, ile to będzie środków i jak zbawiennie wpłyną na naszą ludową ojczyznę i… nagle zbiorowa amnezja

Ekspert
3 miesięcy temu
Reply to  Adrian

PO PiS w kwesti rujnowania gospodarki jest zgodny.
PiS kradnie długoterminowo – synekury w spółkach skarbu Państwa, budowanie molochów
PO kradnie krótkoterminowo – wypompować przez firmy kolesi, doprowadzić do ruiny sprzedać, zawierzyć Niemcą
To jedyna różnica. Pelikany łykają więc system działa. Wystarczy trochę z ich kasy rozdać im spowrotem.

Radek
3 miesięcy temu

Mam te sam odczucia, szczególnie te związane z problemem nr 2: dwie osoby płacą różne składki nie ze względu na np. tryb życia (palacz, fan fast foodów, nadużywający alkohol) a ze względu na …. formę świadczenia pracy 🙂 JDG w wielu branżach służy tylko optymalizacji podatkowej, a składka zdrowotna nie powinna być częścią takiego układu. I mam problem nr 3: obietnice proobywatelskie (naprawienie składki zdrowotnej, podwyższona kwota wolna od podatku, wyrównanie Belki z zyskiem od najmu mieszkań, rozwój całej Polski zamiast szprych Y dla centrum itp.) nie są realizowane. I to byłoby może do zrozumienia, gdyby było spowodowane skupieniem się… Czytaj więcej »

erdwa
3 miesięcy temu
Reply to  Radek

Niestety mamy jedne z najważniejszych wyborów w maju i żaden rząd w takim układzie nie pójdzie na zaciesnienie fiskalne, wprowadzenie nowych podatków i generalnie nie pójdzie w zdrowy rozsądek. PIS przez 8 lat zdemoralizował społeczeństwo do tego stopnia że nie zaakceptuje ono żadnego zaciskania pasa. I to rzeczywisćie może skończyć się jakąś małą formą wywrotki. A ten budżet i tak jest nierealny bo zakłada za wysoką ścieżkę inflacji moim zdaniem (chyba że jakichś planów rządu nie znamy) bo 5.5% jeśl dobrze pamietam wpisane w ten budżet jest IMHO nierealne. Nie bezie wiec w takim wypadku ekstra dochodu z podatku inflacyjnego.… Czytaj więcej »

Hieronim
3 miesięcy temu
Reply to  erdwa

> dorzuciłbym podatek od e-bajków (…) o poruszając się w ten sposób przyczyniasz się do otyłości

Nie wiesz, jak działa rower elektryczny, prawda?

Łukasz
3 miesięcy temu
Reply to  Hieronim

Dla mnie rower elektryczny to zajebista sprawa. Gdy jadę do pracy nie zmęczę się, nie spocę się i nie potrzebuję brać prysznica, którego nie ma w miejscu pracy. Wracając z pracy mogę pedałować za dwóch 🙂

Hieronim
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Redaktorze, ale przecież nie ma przymusu włączania dopalacza? 😆

RAFAL
3 miesięcy temu
Reply to  erdwa

Ja cały czas nie mogę się nadziwic ,że młodsi nie buntują się przeciw przywilejom i wyjątkowym huśtaniu starych . Chyba sami korzystają z tej ponadnormatywnej i niezasłuzonej kasy rozpieszczonych emerytów .

Grzegorz
3 miesięcy temu
Reply to  RAFAL

Jak tych starszych jest coraz więcej to się mogą buntować. Politycy patrzą na liczbę potencjalnych wyborców i dlatego PIS poszedł w 13 i 14.

RAFAL
3 miesięcy temu
Reply to  Grzegorz

Czyli zwykłe łapówkarstwo zalegalizowane atrybutem władzy małego państewka.

TomR
3 miesięcy temu
Reply to  RAFAL

Jak by państwo za pośrednictwem ZUS nie płaciło starszym, to państwo za pośrednictwem systemu sądowego zabrało przymusowo kasę od zarabiających w średnim wieku i dawało ją starszym. Pośrednictwo ZUS nie wymaga opłacania drogich prawników, w przeciwieństwie do systemu sądowego.
https://pirozek.pl/blog/alimenty-na-rodzica-kiedy-dziecko-powinno-je-placic/

Radek
3 miesięcy temu
Reply to  erdwa

„żaden rząd w takim układzie nie pójdzie na zaciesnienie fiskalne, wprowadzenie nowych podatków i generalnie nie pójdzie w zdrowy rozsądek” mam nadzieję 🙂 nie uważam żeby wprowadzanie nowych podatków/danin – wzorem poprzedniej władzy – było zdrowym rozsądkiem, gdy opodatkowanie już jest wysokie a jakość usług często niska. Sam pan redaktor też zauważył, że dosypanie pieniędzy do służby zdrowia nie jest równoznaczne z poprawą czegokolwiek. Jednocześnie posiadam (może niesłusznie) większą wiarę w społeczeństwo i wyobrażam sobie, że można robić reformy w pakietach, które zostaną dobrze przyjęte np.: likwidacja 13/14 emerytury, ale też PITu od niej + renta wdowia likwidacja 800+, ale… Czytaj więcej »

Stef
3 miesięcy temu
Reply to  Radek

To pokazuje jak państwo jest słabe, w silnym inspektor ZUS, PIP wydaje decyzje administracyjną że jest to etat i nakaz zapłaty zaległych składek. U nas nawet sądy pracy potrafią stwierdzić że jest to tylko umowa między dwiema stronami i nic Zusowi do tego.

TomR
3 miesięcy temu
Reply to  Stef

Jakby było to „silne państwo”, to by nie dało to więcej stanowisk pracy, tylko by spowodowało to żeby być gdziekolwiek przyjęty na współpracownika musiałbyś wykazać się posiadaniem własnego kapitału – własnego samochodu do celów służbowych, własnego komputera z własnymi licencjami, sam byś wynajmował przestrzeń biurową na której siedzisz, a w przypadku pracy w fabryce musiałbyś zostać np. współwłaścicielem obrabiarki na której pracujesz (np. na pożyczkę od firmy). Wówczas już w pełni formalnie i rzeczywiście byłbyś działalnością z własnym kapitałem, kosztem dużo większego wysiłku, ryzyka i utrudnienia startu na początek dla zaczynających karierę.

Gienek
3 miesięcy temu

Jak tak dalej pójdzie to w ciągu następnych 10 lat *nieoficjalnie* zaczniemy przyjmować euro i dolary, a oszczędnościami w złotówkach będzie sobie można karton pod mostem wytapetować.

Rafał
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Ale posly osły nie zapomną o swojej waloryzacji. To pewne

Stef
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

A ja wychodzę z odwrotnego założenia, tylko recesja/ stagnacja może zmusić rząd do redukcji socjalu. Już to zresztą widać, ograniczono 800+ tylko dla dzieci które chodzą do szkoły w Polsce i już kilkaset mln rocznie oszczędzamy.

Alex
3 miesięcy temu
Reply to  Gienek

Już prawie tak było- przypomnijcie sobie dziurę Bauca (dochody rzedu 170 mld zl,a dziura jakies 100mld zl),rządy SLD ledwo dociagnely z budżetem do wejścia Polski do UE,gdyby nie transfery unijne byłaby w Polsce 1-a Wenezuela.

Ciapa
3 miesięcy temu

Obligacje 10 letnie za pis po pandemi z uwzglednieniem inflacji, ktorych morawiecki sobie poupychal pelny wor, w rok latwe 20% i dalej zarabia i wszyscy sie na to zrzucamy. Panstwo powinno miec zakaz zadluzania, nie ma kasy to nie ma socjalu, jest nadwyzka to wtedy mozna rozdawac.

Stef
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

To by raczej nie było czy ale wszystko. Bo rozumiem, że zakładamy że budżet miałby wyjść na zero deficytu?

Alex
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Jestem za – zabrać wszystko … wszystkim…będzie sprawiedliwie

Grzegorz
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Takie głosowanie jest możliwe ale po jednym albo dwóch pokoleniach i tylko pod warunkiem że zaczniemy ich uczyć skąd biorą się pieniądze, skąd rząd ma pieniądze itd. ale żadnemu rządowi na tym nie zależy. Szwajcarzy jakoś zagłosowali przeciwko dochodowi podstawowemu w referendum w 2016 więc się da 🙂

Olo
3 miesięcy temu

No tak, gdyby PiS pokazał 300 mld deficytu to pan samcik dostałby spazmów. A tak to tylko tłumaczenie maluczkim że to dla ich dobra

Ekspert
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Tutaj Pan Samcik mi zaimponował. Z wpisu na wpis gaśnie u niego przychylność do uśmiechniętych. Czyżby dostrzegał że PiS PO jedno zło? Dla gospodarki oczywiście. Ach gdyby tak debatę publiczną przekierować na gospodarkę (która dotyka dokładnie 100% społeczeństwa) od kontrowersyjnych światopoglądowych tematów…
Miejmy nadzieje, że historia zatoczy koło jak najszybciej socjalizm -> upadek -> wolny rynek -> za dobrze -> socjalizm -> upadek. Średniowiecze -> renesans -> barok -> oświecenie. Coś w stylu silni ludzie robią dobre czasy, dobre czasy rodzą słabych ludzi, słabi ludzie robią złe czasy.

Ekspert
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Dlatego trzeba jak najszybciej skończyć z pochwałą głupoty i socjalizmu. Jasno, rzeczowo i na faktach do bólu uświadamiać ludzi. Niestety media są w rękach tych rujnujących świat, ale szansa jest właśnie w takich niezależnych (chyba) blogach, kanałach yt itp.

Ekspert
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Może warto konstruktywnie zrobić lepszy content? a nie prezentować nijakie poglądy wobec socjalizmu

Radek
3 miesięcy temu

Jak mnie się podoba taki budżet?
Powiem tylko, że gdybym proporcjonalny budżet prowadził w domu to by mnie żona z mieszkania wyrzuciła.
Pozdrawiam Redakcję i Czytelników.

Ekspert
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Od swojego Niemieckiego Pana…

Ekspert
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Blokada rozbudowy portu w Świnoujściu
Blokowanie CPK
Niszczenie Orlenu
Niszczenie polskiej energetyki
Polityka migracyjna
Niszczenie polskich drobnych przedsiębiorców kosztem niemieckich korporacji

Czy to nie misja Donalda pod dyktata niemieckich mocodawców?

Ekspert
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

To ciekawe że z taką agresją i uwagami ad persona musi Pan odpierać oczywiste sprawy. Chyba, że kreuje Pan jakąś sztuczną złożoność, żeby usprawiedliwiać co się wyprawia.

Ekspert
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Czy psiapsi Donalda planuje powiększyć park narodowy żeby zablokować Świnoujście? Czy projekt CPK został przez uśmiechniętych wstrzymany? Czy projekty w Orlenie zostały wstrzymane? Czy szuka się tam tylko obecnie haków na stara ekipę? – źródło sprawozdanie Czy Bełchatów planowany jest do zamknięcia? Czy niemieckie korporacje dostają ogromne ulgi podatkowe, a Polski drobny przedsiębiorca pomimo zapewnień w 100 konkretach coś dostał? Czy uśmiechnięci planują dalej wbić mu nóż 4 dniowym tygodniem, kombinacjami przy umowach cywilnoprawnych, czy b2b? Nie wiem czy mogą być większe konkrety. Ten dialog przypomina mi jedynie głupawe śmiechy przedstawicieli PO PiSu (choć w glupawych śmiechach przoduje lewica) jak… Czytaj więcej »

Ekspert
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

A Pan jakie liczby podał? Traktuję Pana za dociekliwą osobę, która jest w stanie sprawdzić liczby sama. Taka to chyba robota dziennikarza? Jak Pan nie widzi w liczbach głupoty która się odbywa za PO PiSu – nie pomogę

Ekspert
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

No cóż. Nie zadał Pan sobie trudu, łatwiej zanegować i stwierdzić że jest fajnie. Ehh czasem lepiej żeby u uśmiechniętych, PiSiorów i innych ten wiatr hulał, niż socjalistyczne pomysły.
Bacznie obserwujmy np. deficyt, sprawozdania Orlenu i innych SSP, a także rozwój strategicznych projektów – za 5-10 lat jestem pewien że Pana komentarz źle się zestarzeje. Na płacz będzie za późno i wiatr hulał będzie nie tylko w moim mózgu ale również w Pana kieszeni.

Michał
3 miesięcy temu
Reply to  Radek

A Pan w domu też może sam, suwerennie kreować walutę i mieć narzędzia, dzięki którym inni są zmuszeni ją akceptować?

Stef
3 miesięcy temu
Reply to  Michał

Teoretycznie może kreować walutę ale za to jest 25 lat.

Marco
3 miesięcy temu

Nie jest dobrze, ale przy współpracy z lewicą nie może być inaczej. Lewica i prawicowi socjaliści nie umiO w liczby. Za dużo tam artystów, ideowców i myślenia życzeniowego. Sytuacja wygląda źle, ale będzie jeszcze gorzej. Jak się przed tym ochronić? Tylko XAU i akcje? Jak to myślenie życzeniowe pier…. to nic nam po obligacjach czy nieruchomościach. Pytanie kiedy pier…. i w jakim stylu. Szybko i na ostro jak gilotyna czy będzie to umieranie rozciągane w czasie z wpisanymi w scenariusz odleżynami i gnijącymi ranami.

Marco
3 miesięcy temu

Może w tytuł wpisać coś o Orlenie lub PKP, bo coś mało troli się zleciało?

Belbeniusz
3 miesięcy temu

>> A Wam jak się podoba plan budżetu państwa na przyszły rok, ogłoszony przez Donalda Tuska i ministra Andrzeja Domańskiego?
Wcale sie nie podoba. Najlepsze słowo to chyba „chaotyczny”, może być jeszcze „tchórzowski”.
Zaczynam żałować poprzedniego rządu, kóry przynajmniej próbował coś zrobić -> Nowy Ład, Jednolita Danina (nie weszło, ale kierunek był OK i pisze to jako osoba na JDG która raczej by na niej straciła).

Obywatel Monte Christo
3 miesięcy temu

Zapraszam do dyskusji wszystkich oburzonych niedawnym pisowskim rozdawnictwem:D

ARTi
3 miesięcy temu

Jak tłumaczę ludziom, że taka polityka to prosta droga do bankructwa, to wszyscy odpowiadają „Oj tam, państwo na pewno skądś weźmie pieniądze”. Ignorancja społeczeństwa jest porażająca.

Robert
3 miesięcy temu

Jak to nie ma pieniędzy? To jest kraj, w którym organizacja ochrony zdrowia jest wciąż jak na Kubie. Przykład: syn czeka rok na badanie w Centrum Zdrowia Dziecka, przychodzi dzień badania, przyjęcie na odział jak zawsze dzień wcześniej bo taka tradycja, nic się oczywiście w tym dniu już nie dzieje. W dniu badania syn spada z grafiku, badanie będzie może jutro może pojutrze, może za 4 dni. Bo lekarzy nie ma co do zasady po 15:00, do tego w niektóre dni nie ma wcale albo pracują 2 godziny. W tym czasie syn leży na oddziale w CZD bezczynnie a doba… Czytaj więcej »

Marcin
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Bzdura totalna. Nic innego lekarze nia mają do roboty po pracyj w jednym zakładzie, by dalej pracować w drugim.
Takie rzeczy się już mocno ukróciły i jest tego coraz mniej.

Niech NFZ płaci lekarzom za pracę w jednym miejscu stawki odpowiednie i zapewni ich dostępność, to takich cyrków nie będzie jak opisana sytuacja powyżej.

Ekspert
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

W czasie pracy też na prywacie i drzwi zamknięte. Faktura 40-50k. Następnie poszukiwanie parkingu dla tej kasy w nieruchomościach.

Alicja
3 miesięcy temu

Mocno wierzę, że to tylko budżet „prezydencki” (wybory), a w 2025 ktoś jednak pójdzie po rozum do głowy i spróbuje zracjonalizować wydatki na 2026. Nie ma gwarancji, że procedura nadmiernego deficytu nie zostanie uruchomiona, a próg 60% jest konstytucyjny, więc praktycznie (na szczęście) nie do ruszenia. Bo próg 55% był tylko ustawowy, to go minister Rostowski zlikwidował…

piotr
3 miesięcy temu

Czyli pkb dobije do 4 bilionów pln w 2025…..i jakby 1 bilion $…….

Alex
3 miesięcy temu

Czyli równia pochyla…Czas najwyższy zacząć porządkować służbę zdrowia poprzez zwiększenie obciążeń dla tych co korzystają i nie.placa no i obciąć socjal 140 mld zł to 2 elektr.atomowe rocznie,nie wspomne o kolei czy drogach. To samo z finansowaniem różnego rodzaju inicjatyw kościelnych- tu rocznie mamy min.10 mld zl

ARTi
3 miesięcy temu

Dzisiaj rano obligacje zareagowały skokiem rentowności.

Łukasz
3 miesięcy temu

Doświadczeni politycy raczej próbują myśleć strategicznie, ale nie mając na względzie „Dobro Polski” tylko dobro swojego ugrupowania. Obecnie jest niepewna koalicja, która nie ma z czego opłacić obiecanych igrzysk. Dlatego w sumie mamy kontynuację bylejakości ze agregowanym spisem długu w jednym arkuszu kalkulacyjnym. Pasuje to do narracji o złodziejskim PiS, który nakradł i narobił problemów. Od finansowej strony to dramat. Nie pojęte dla mnie jest jak można bezsensownie wywalać pieniądze w dziesiątkach miliardów tylko na odsetki. W skali nawet pełnej 4 letniej kadencji to 200-250 miliardów 🙁 Ale może to jest pomysł koalicji na utrzymywanie zadłużenia na granicy i dosypania… Czytaj więcej »

Piotr
3 miesięcy temu

Nie spodziewałem się aż takiego obiektywizmu w ocenie tego budżetu. Brawo, za mówienie jak jest bez względu na to, kto rządzi.
A smutne to to, że mimo wielkiego szumu to robią w kwestii budżetu to samo co poprzednicy.
Kolejna władza pogrąża nas w długach i niszczy klasę średnią.
Tej reformy składki zdrowotnej w połowie 2025 (jak dobrze pójdzie, bo kto ich tam wie) to ja na JDG chyba już nie doczekam. Ponad 2 lata to stanowczo już za dużo na mnie, czas zwijać legalny biznes. Niech se PIS i PO sami finansują te swoje programy deficytem, bo tyle im zostanie.

Agata
3 miesięcy temu

Czy to aby czas pozbywać się obligacji skarbu państwa?

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu