Superceny: kupujesz mniej, ale płacisz koszmarnie dużo. Kilogram zwykłej kawy za 500 zł? Tak sklepy zarabiają na… złudzeniu optycznym

Superceny: kupujesz mniej, ale płacisz koszmarnie dużo. Kilogram zwykłej kawy za 500 zł? Tak sklepy zarabiają na… złudzeniu optycznym

5-gramowa kapsułka kawy kosztuje 2,5 zł. Myślimy, że to tanio, porównując do ceny 15 zł za filiżankę kawy w kawiarni. Ale kupno takiej kapsułki oznacza, że płacimy tak naprawdę 500 zł za kilogram kawy! A najlepsza Lavazza w dużym opakowaniu kosztuje 80 zł za kg, czyli znacznie, znacznie mniej. Przykłady jednostkowo koszmarnie wysokich cen można by mnożyć w nieskończoność. Jesteśmy oszukiwani czy dajemy się oszukiwać? A może to normalne? Dziś w „Subiektywnie o Finansach” sprawdzam superceny

Opakowanie przekąski z suszonej wołowiny na stacji benzynowej kosztuje tylko niespełna 13 zł. Mało? Suma nie powala z nóg, ale mięsa jest tam tylko… 25 g! Czyli faktycznie za kilogram wołowiny płacimy ponad 500 zł, znacznie drożej niż za dobre steki. Kawa w kapsułkach z przykładu powyżej to też wydatek rzędu ponad 500 zł za kg. Superceny, nie ma co.

Zobacz również:

Przykłady można mnożyć w nieskończoność. Słoiczek kremu przeciwzmarszczkowego w dyskoncie to wydatek 35,99 zł. Ale jest go tam tylko 50 ml, a sprzedawca na etykiecie informuje, że kosztuje on ponad 70 zł za 100 ml, co faktycznie oznacza ponad 700 zł za litr. Pasta do zębów to prawie 300 zł za litr, choć oczywiście tubka kosztuje znacznie mniej. Antyperspirant w sztyfcie to koszt prawie 400 zł za taką samą objętość.

Ale kupujący nie płacą przecież za kilogramy, a kawałeczek, porcyjkę, i nie kupują oni tego, by się najeść, ubrać lub też uzyskać efekt kosmetyczny. Cena kilograma czy litra nie ma tu znaczenia, bo nie zaistnieją one w procesie zakupu. Po prostu tyle „towaru” nie potrzebujemy. A superceny mają skłonić nas do zakupu mniejszej porcji, która bardziej odpowiada naszym potrzebom:

„Szczęśliwi czasu i pieniędzy nie liczą, bo pieniądz wydany jest niewielki, a satysfakcja w zasadzie nie ma ceny. Konsumpcja jest tu instrumentem zjawiska ”wystarczy być” i zaistnieć w czymś niecodziennym, choćby tylko w autopercepcji”

– lekko filozoficznie skomentował moje spostrzeżenie dr Andrzej Maria Faliński, ekspert rynku handlu detalicznego, obecnie wiceprezes stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego. Jeśli przyjąć, że chipsy to po prostu pewna forma smażonych ziemniaków, to płacimy za ich kilogram ok. 70 zł. Normalnie to 2 zł. Mało tego – jeśli porównamy faktyczne kosztu przejazdu zwykłą miejską hulajnogą, to mimo pozornie niskiej ceny za minutę jazdy może się okazać, że taniej wyniosłaby nas… taksówka.

„Taniec na targowisku próżności”, czyli zdradliwe superceny

Pierwsze wrażenie jest takie, że kupowanie po takich cenach jest nieracjonalne. Może nawet absurdalne. Nawet jeśli nie do końca tak jest, to na pewno producenci czy sprzedawcy wykorzystują tu pewne chwyty psychologiczne, żeby skłonić konsumentów do wydania pieniędzy.

„Nie potrafimy ocenić, czy coś jest tanie czy drogie bezwzględnie. Jedynie możemy to ocenić w porównaniu do czegoś innego. I takie podejście do prezentowania ceny za jednostkę konsumpcji sprawia, że produkt czy usługa wydaje się tania. Tak samo jest z proszkami, które zaczęły mówić o cenie za pranie, bo 1 zł za pranie brzmi lepiej niż 60 zł za 3 kg proszku w opakowaniu. Tak samo mamy np. w hulajnogach. Ich operatorzy mówią, że kosztują one tylko 79 gr za minutę. Co w praktyce oznacza, że często są droższe od taksówki”

– uważa dr Maciej Kraus, wykładowca Stanford University, ekspert od strategii cenowych z 20-letnim doświadczeniem. Produkty w supercenach i z supermarżami, sprzedawane w małych opakowaniach, zazwyczaj bardzo atrakcyjnych, opatrzonych jakimś „contentem” (moda, prozdrowotność, jakaś tradycja), trudno sprowadzić do sprytu w maskowaniu ceny. Powodów handlowych – poza tym, że można zarobić na psychologii i aspiracjach kupującego – jest o wiele więcej.

„Zaspokaja to zupełnie inne oczekiwania i potrzeby niż konsumpcja – to właśnie ta psychologia, efekt społeczny, chwila satysfakcji z uczestnictwa w okazji lub bycia w miejscu niecodziennym, np. w kafejce przy autostradzie lub na kawie w eleganckim hotelu. Ten handel to taniec na targowisku próżności”

– to z kolei opinia wspomnianego już wcześniej dra Falińskiego. Krótko pisząc: czasem kupowanie luksusowych, prestiżowych rzeczy w małych porcjach to raczej zaspokajanie próżności niż potrzeby czysto konsumpcyjnej. Tyle że raczej nie dotyczy to towarów takich jak proszek do prania. W takim przypadku superceny są trudniejsze do obrony z punktu widzenia racjonalności.

Manipulowanie cenami czy zwykłe oszustwo?

Oprócz znajomości psychiki klientów i jej wykorzystania producenci czy sprzedawcy stosują też mniej wyrafinowane metody, których wynikiem są superceny. Co nie znaczy, że mniej skuteczne. Zwraca na to uwagę dr Kraus.

„Poprzez manipulowanie opakowaniami i cenami jednostkowymi sprzedawcy mogą wpływać na postrzeganie cen przez konsumentów. W kontekście prezentowania cen często obserwujemy, jak detaliści stosują strategię „unit pricing”, czyli wyznaczanie ceny za jednostkę miary, która nie zawsze jest oczywista dla konsumenta.”

Zjawisko to, nazywane czasami „shrinkflation”, polega na zmniejszeniu ilości produktu przy zachowaniu ceny lub na pakowaniu produktów w mniejsze jednostki przy wyższych cenach jednostkowych. Więcej przykładów shrinkflacji podała Monika Madej w swoim wideofelietonie poświęconym temu tematowi:

Często nie jesteśmy świadomi pełnej ceny produktu, a skupiamy się jedynie na cenie widocznej na etykiecie. Sklepy mogą celowo manipulować opakowaniem i cenami jednostkowymi, aby skoncentrować uwagę konsumentów na niższej cenie. Tak działa np. downsizing, który polega na tym, że aby nie podwyższać ceny nominalnej, zmniejsza się ilość produktu w opakowaniu.

„Czasem tworzy się wrażenie poprzez większe opakowanie, że produktu jest więcej za daną cenę, aniżeli jest go w rzeczywistości – królują tu opakowania produktów żywnościowych (chipsów, orzeszków), kosmetyków (kremy, szampony), chemii gospodarczej (proszki, kapsułki do prania)”

– uważa z kolei dr Jolanta Tkaczyk, Szefowa Katedry marketingu Akademii Leona Koźmińskiego. Produkty o niskich gramaturach, oferowane np. w saszetkach czy innych małych opakowaniach, umiejscawiane są najczęściej w strefie kas. Należą do kategorii produktów impulsowych, a więc takich, po które klient sięga pod wpływem zachcianki czy nagłego odruchu.

Drogo, ale ludzie i tak „kupują” te superceny

Eksperci zwracają jednak uwagę, że kupowanie po tak absurdalnie wysokich cenach może być również w pełni racjonalnym wyborem. Są konsumenci, którzy, znając faktyczny koszt zakupu, i tak to robią z powodów praktycznych.

„Niższe ceny przyciągają klientów. Produkty stają się bardziej dostępne, aniżeli w większych opakowaniach, szczególnie jeśli są to produkty o wysokiej cenie wyjściowej. W niektórych przypadkach, szczególnie w przypadku produktów spożywczych, mniejsze opakowania mogą być bardziej praktyczne w użyciu, co sprawia, że klienci są skłonni płacić wyższą cenę jednostkową. Czasem jest to jedyny sposób na zaoferowanie produktu takiemu klientowi, który nie będzie chciał płacić więcej za większą ilość produktu”

– uważa dr Tkaczyk. A z punktu widzenia firm stoi za tym zupełnie inna strategia niż ta, do której przyzwyczaiły nas supermarkety i dyskonty – kup „dużo i tanio”. W tym przypadku jest odwrotnie – to sprzedaż marginalna, uzupełniająca i wysoka cena ma skompensować sprzedawcy małą skalę takiej oferty. Powstaje przychód wygenerowany inaczej niż przez wysoką sprzedaż – czyli przez supermarżę.

Superceny wynikają też czasem z negocjacji z dostawcą, który w danej kategorii został zmuszony do przyjęcia ceny niższej, niż zakładał. A jedną z form skompensowania mu ustępstw jest oferta dopisania go do supermarży i dostawę produktu „flashowego” – impulsowego, gdzie na cenę patrzy się inaczej. Handlowiec oferuje kosztowną atrakcję i to ją promuje, dając jakąś psychologiczną lub prestiżową wartość dodaną, a producent jest do tego dołączany poprzez produkt „główny”, sprzedawany po relatywnie niskiej cenie.

Krótko pisząc: mamy pakiet w postaci dobrej ceny za dobro „podstawowe”, ale w pakiecie handlowiec i producent zakładają, że część klientów kupi też dołączany w pakiecie „gadżet”. Supercena tego gadżetu jest de facto rekompensatą niższej marży za sprzedaż produktu stojącego obok.

Jakie jest Wasze podejście do produktów w małych opakowaniach? Lubicie to i jesteście gotowi płacić za taką wygodę kupowania czy też wybieracie zawsze strategię „hurtową, czyli kupowanie w dużych opakowaniach, żeby po przeliczeniu na porcję cena była jak najniższa? Dajcie znać w komentarzach!

———————–

ZAPLANUJ SWOJĄ ZAMOŻNOŚĆ. Myślisz, że nie masz szans na żywot rentiera? Że masz za mało oszczędności? Że za mało zarabiasz? Że nie umiał(a)byś dobrze ulokować pieniędzy, gdybyś je miał(a)? W tym e-booku pokazuję, że przy odrobinie konsekwencji, pomyślunku i, posiadając dobry plan, niemal każdy może zostać rentierem. Jak bezboleśnie oszczędzać, prosto inwestować i jak już teraz zaplanować swoje rentierstwo – o tym jest ten e-book. Praktyczne rady i wskazówki. Zapraszam do przeczytania – to prosty plan dla Twojej niezależności finansowej.

———————–

MYŚLISZ O WŁASNYM MIESZKANIU? MACIEJ SAMCIK POLECA:

>>> Kredyt na mieszkanie o stałym oprocentowaniu przez 10 lat sprawdź w BNP PARIBAS. To bank oferujący pieniądze na nieruchomości w sposób wygodny, bezpieczny i odpowiedzialny. „Subiektywnie o Finansach” wspólnie z nim edukuje Was jak pożyczać pieniądze na mieszkanie tak, by były inwestycją. Szczegóły bezpiecznego kredytu o stałym oprocentowaniu nawet przez 10 lat w BNP PARIBAS BANK POLSKA sprawdź tutaj.

>> Kredyt hipoteczny z niskim wkładem własnym na 35 lat – to jedna z ofert ALIOR BANKU, z którym „Subiektywnie o Finansach” wspólnie prowadzi Was przez meandry przedsiębiorczości, odpowiedzialnego pożyczania pieniędzy oraz cyfrowych usług finansowych. Szczegóły tej propozycji pod hasłem „Megahipoteka” sprawdź tutaj

————

GDZIE DOSTANIESZ NAJLEPSZY PROCENT? 

Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także kont osobistych, rachunków firmowych i kart kredytowych. Wszystkie tabele znajdziesz w zakładce „Rankingi” na stronie głównej www.subiektywnieofinansach.pl.

————

PodcastPosłuchaj też 203. odcinka podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” poświęconego rynkowi nieruchomości. Jesteśmy po silnym wzroście cen mieszkań wywołanych wybuchową mieszanką niskiej podaży mieszkań i „Bezpiecznego kredytu 2%”, który napompował popyt. Czy zapowiadany kolejny program tanich kredytów jeszcze bardziej wywinduje ceny? A może tym razem nie będzie już tak źle? Skąd bierze się mieszkaniowy fenomen Łodzi i czy inne aglomeracje mogłyby pójść jej śladem? Czy ten rok będzie sprzyjał zakupowi nieruchomości? Gościem Maćka Samcika był Marek Wielgo, ekspert portalu analitycznego (sprzedającego dane m.in. deweloperom) Rynekpierwotny.pl i portalu ogłoszeniowego GetHome.pl

zdjęcie tytułowe: Nathan Dumlao/Unspash

Subscribe
Powiadom o
21 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Laszlo Kret
7 miesięcy temu

Serio trzeba być doktorem na Stanfordzie, żeby kminić cenę jednostkową?

Pio
7 miesięcy temu

Co do prania to akurat inny powód. Mamy proszki (kg), płyny (l) i kapsułki (szt). Stąd przelicznik za pranie aby można było porównać środki piorące.

Ppp
6 miesięcy temu
Reply to  Pio

Tylko, że kapsułki nie pokroisz, musisz wrzucić jedną, a proszek lub płyn możesz odmierzyć, zależnie od stopnia zabrudzenia. Czyli one są lepsze.
Pozdrawiam.

Helmutt
7 miesięcy temu

Świetny biznes!
W rossmanie można kupić batonik by Ann za 5,99 (15g), a kulki daktylowe 8,29 za 50 g.
Mąka na naleśniki 8,99 za 150g.
Ale cwana ta Anka L.
Nieruchomości sobie na świecie kupuje, ale konsumenci już się chyba kapnęli, że to niezły kant.

Mariusz
7 miesięcy temu

Sprawdzam cenę za kilogram( litr) i kupuje na ogół większe opakowanie. Ale ja z wielkopolski jestem…..

Helmutt
7 miesięcy temu
Reply to  Mariusz

Brawo Mariusz! Ciekawe kto bardziej oszczędny ? Ci z Krakowa czy Poznania? Jak byś to porównał? Pozdrawiam. My też z Poznania.

Pietrucha
7 miesięcy temu
Reply to  Helmutt

Nie jestem z Poznania ani z Krakowa, ale wydaje mi się, że Poznaniacy są bardzo oszczędni, ale w taki rozsądny sposób, za to Krakusi są po prostu skąpi. Przy obecnych cenach, to chyba każdy rozsądny człowiek powinien być albo dość oszczędny i racjonalizować wydatki, albo bardzo bogaty. Jako człowiek skąpy, ale ze świętokrzyskiego , przestałem kupować chleb, gdzie jakiś troszkę lepszy kosztuje koło 8 zł za 0,5kg , i zacząłem sam piec, gdzie składniki na 3 bochenki po ok. kg kosztują mnie 7-10 zł, plus oczywiście godzina pracy oraz energia na pieczenie. Czy to już przesada w skąpstwie? Ale chociaż… Czytaj więcej »

Bambino
6 miesięcy temu
Reply to  Pietrucha

„plus oczywiście godzina pracy oraz energia na pieczenie.”

Doliczyć należy koszty mycia naczyń/piekarnika/foremek itp. oraz czas sprzątania po pieczeniu.

Bartek
6 miesięcy temu
Reply to  Mariusz

Pochodzę spod Poznania (według mojej babci to jeszcze gorzej niż z samego Poznania). Taki nasz rodzinny suchar: – Dlaczego w poznańskim kawę i herbatę zalewają wodą po sam brzeg szklanki? – Abyś nie wsypał już cukru Od dwóch lat patrzę na cenę/jednostkę i wartość jaką jestem w stanie wykorzystać. Kiedyś kupowałem majonez w dużym słoiku bo wychodził taniej niż w małym. Potem zauważyłem, że połowę wyrzucam bo się psuje, więc zacząłem kupować majonez w małych (droższych) słoikach. Kiedyś kupowałem worki 3x15kg ziemniaków na zimę. Z czego na wiosnę połowę ostatniego wyrzucałem bo ziemniaki popsute. Teraz kupuje dwa worki, a później… Czytaj więcej »

Przemo
6 miesięcy temu
Reply to  Mariusz

Sęk w tym, że często większe są droższe. Prosty przykład płynu pierwsze potrzeby: litrowa wychodzi nierzadko drożej niż dwie połówki tej samej marki w tym samym sklepie.

kjonca
7 miesięcy temu

W przypadku (np) żywności może też chodzić o psucie się. Co z tego, że jednostkowo taniej kupię litr śmietany, ja pół tego spleśnieje. Być może niektórzy konsumenci zaczeli to zauważać i wolą zapłacić więcej w przeliczeniu, ale za tyle ile potrzebują

Bohdan
6 miesięcy temu
Reply to  kjonca

Mnie wkurza, że nie da się kupić mniej niż litr mleka. W większości przypadków potrzebuję do 0,5 litra, a resztę po prostu wylewam.

Arq
6 miesięcy temu
Reply to  Bohdan

Da się

Zosia^69
7 miesięcy temu

Jest popyt jest i podaż. Nikt nie zmusza. A większe opakowania wiadomo, że lepiej kupować.

Marco
6 miesięcy temu

Redakcja odkryła, że większe opakowanie wychodzi taniej.

Alfred
6 miesięcy temu

Na podobnej zasadzie ludzie wolą przepłacać za bilety komunikacji miejskiej. Mało kto kupuje bilet roczny za 800 zł na tramwaj, większość woli kupować droższe miesięczne za 100 zł lub jednorazowe po 5 zł.

informatyk z 30-letnim doświadczeniem
6 miesięcy temu
Reply to  Alfred

To jak ja mam kupować bilety MZK ? DORADŹCIE, pls. Jestem programistą Mieszkam na wsi Pracuję zdalnie od ponad 4 lat… Mój pracodawca wymaga ode mnie wizyty w biurze…. co najmniej RAZ W MIESIĄCU !!! To jeżdżę… do miasta… co najmniej RAZ W MIESIĄCU !!! Korzystam z aplikacji jak dojadę … czy jakoś tak… Ale nie wiem…czy jak dojadę to dobra apka ? Może sam ją napisałem ? Nie wiem… Dużosiędziejewmoimżyciu… Słyszę „głosy”: „- Są lepsze apki… spróbuj APPLE by ticket …APPLE kup bilet – pierwszy za darmo… ” Czy jakoś tak… I ja nie wiem, co źle robię… Skanuję… Czytaj więcej »

Tomek
6 miesięcy temu

Kupowanie większych ilości zwykle wychodzi taniej w przeliczeniu na jednostki. Ale potrafi to też być złudne, bo kiedyś zauważyłem, że jak np. miałem duże opakowanie płatków śniadaniowych to wysypywałem ich do talerza zwyczajnie więcej i w sumie opakowanie 1 kg starczało na mniej posiłków niż 2 opakowania po 0,5 kg. Odkąd się na tym przyłapałem, to … odsypuję z dużej paczki to mniejszych pudełek i w moim przypadku to działa. Podobnie mam z artykułami higieny osobistej, jak np. żele pod prysznic czy szampony. Z dużej butelki odlewem do mniejszych i zauważalnie na dłużej wystarczają. To trochę tak jak z pastą… Czytaj więcej »

Czytająca
6 miesięcy temu

Fakt, że chipsy są teraz absurdalnie drogie, ale żeby uzyskać kilogram czipsów, potrzeba znacznie więcej surowca, bo z tego ziemniaka trzeba najpierw odparować wodę. Także z tym porównaniem trochę nietrafione;)

Admin
6 miesięcy temu
Reply to  Czytająca

Kurczę, który to raz wychodzi, że w „Subiektywnie o Finansach” nie znamy się na czipsach… 😉

Santa_Klałs
6 miesięcy temu

A to jest jakaś nowość? Ludzie jadą na superekstrainklusive wakacje, żeby się nawalić! Jaka wychodzi cena alkoholu?
Przecież zakupy to nie tylko cena, ale także atmosfera i emocje. Akurat kawa w kapsułkach to syf, i za żadne pieniądze bym nie kupił, ale kto komu broni. Od dawna biznes bazuje na braku umiejętności przeliczenia i zwykłej ignorancji nabywcy.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu