Przez ostatnie lata branża fotowoltaiki przeżywała prawdziwy rozkwit. Ale teraz zaczynają się problemy. Sieć energetyczna nie wytrzymuje „naporu” prądu z paneli, natomiast rozliczenia rachunków za energię produkowaną ze słońca są zbyt skomplikowane nie tylko dla prosumentów, ale również dla firm, które tych rozliczeń dokonują. Zdarzają się pomyłki, niemal zawsze na niekorzyść prosumentów. I zdarzają się mniej lub bardziej poważne rozbieżności między tym, co pokazuje system billingowy i faktura Czy wprowadzenie systemu rozliczeń godzinowych sprawi, że już nikt nie będzie umiał wyjaśnić danych na fakturze?
Panele na dachu to była jeszcze niedawno namiętność dużej części tych, którzy mają do dyspozycji kawałek własnego dachu. Teraz ten rozwój trochę zwolnił. Zawinił oczywiście nowy i trochę bardziej skomplikowany system rozliczeń energii. Sprawił on, że znacznie trudniej jest oszacować czas, po którym zwróci się inwestycja w instalację fotowoltaiczną.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ale to nie jest jedyny problem. Firmy energetyczne mają też problem z prawidłowym rozliczeniem energii produkowanej i oddawanej do sieci przez instalacje fotowoltaiczne. To sprawia, że klienci tracą czas, niekiedy też pieniądze i się frustrują, że nieudolność firm energetycznych obniża korzyści z fotowoltaiki.
Te rozbieżności wynikają często z faktu, że inne dane podaje system monitorujący ile w danej godzinie energii wyprodukowała i oddała do sieci instalacja fotowoltaiczna, a inne są na fakturze. Czasem zdarza się, że jeszcze inne dane pokazuje aplikacja producenta instalacji fotowoltaicznej, w której można sprawdzać na bieżąco czy zużywana właśnie energia jest ze słońca czy od firmy energetycznej.
Zgłosił się do nas czytelnik, który jakiś czas temu zainstalował panele na swoim dachu. Pan Piotr podpisał stosowną umowę z firmą PGE, został podpięty do sieci z początkiem czerwca zeszłego roku i zaczął być prosumentem. Gdy upłynął pierwszy miesiąc, oczekiwał, że już wkrótce pojawi się faktura, która jasno pokaże, ile jego panele „zarobiły” w tym okresie i ile dzięki temu zaoszczędził.
Faktura jednak nie nadeszła, a gdy nasz czytelnik się o nią upomniał, usłyszał na infolinii, że opóźnienia są normalne, bo firma… ma do obsłużenia dużo klientów. Finalnie fakturę pan Piotr otrzymał we wrześniu. Po jej opłaceniu zalogował się do systemu eBok, żeby sprawdzić raport dobowo-godzinowy pokazujący energię pobraną, oddaną i zbilansowaną. Chciał porównać to z danymi, jakie pokazuje inwerter.
Raport się zmienia. Przed fakturą inne cyferki, po fakturze – inne
Ku jego zaskoczeniu dane przedstawione w raporcie pokazywały inne dane niż te, które czytelnik widział na fakturze. Być może nie każdy użytkownik fotowoltaiki dokładnie sprawdza takie dane, ale pan Piotr był dociekliwy, być może również z tego powodu, że z wykształcenia jest inżynierem ze specjalnością elektryczną. Zapewnił mnie, że dokładnie zna zasady rozliczeń, wie dokładnie, o co chodzi w nowym systemie net-billingu, ale choć patrzył na fakturę z każdej strony, to nie mógł dojść do tego, skąd wzięły się niezgodności.
Skontaktował się więc z infolinią, licząc na to, że ktoś mu tę sytuację wyjaśni. Niestety na infolinii nikt nie potrafił wyjaśnić dziwnych nieścisłości. Ale osoba obsługująca pana Piotra nie pozostała obojętna na jego problemy i przyjęła zgłoszenie naszego czytelnika. A po kilkunastu dniach skontaktowała się z nim ekspertka, która miała znać się na rzeczy.
Gdy ekspertka zajrzała do raportów, to zobaczyła tam zupełnie inne dane niż nasz czytelnik. Pan Piotr pobrał więc dane z systemu ponownie i… również zobaczył inne dane niż wtedy, gdy po raz pierwszy zaczął analizować raport. Które dane zostały zaciągnięte do wygenerowania faktury?
Osoba po drugiej stronie linii poprosiła go o przesłanie pobranych raportów i obiecała się odezwać wkrótce. Niestety to nigdy nie nastąpiło i każdy kontakt kończył się odpowiedzią „weryfikujemy sytuację, proszę czekać”. Po dwóch miesiącach od pierwszego kontaktu klienta z infolinią okazało się, że jego zgłoszenie nie ma statusu reklamacji. A to oznacza, że w sumie firmy energetycznej nie gonią żadne terminy, nic właściwie nie musi być rozpatrzone.
Po dwóch miesiącach oczekiwania nasz czytelnik zgłosił więc formalną reklamację, w której zapytał o to, na jakiej podstawie w ogóle wystawiono fakturę, skoro aktualny raport przedstawia inne dane niż te pokazywane przez firmę w czasie wystawienia faktury.
W odpowiedzi na reklamację pan Piotr przeczytał, że PGE Obrót – czyli wystawca faktury – wystawił ją na podstawie danych uzyskanych od PGE Dystrybucja. W związku z tym, że nasz czytelnik pokazał, że te dane nie pasują do tych przedstawionych na fakturze, spółka PGE Obrót zwróciła się do spółki dystrybucyjnej o wyjaśnienie sprawy, ale nie otrzymali od powiązanej ze sobą spółki informacji. I tyle w temacie.
Taka odpowiedź oczywiście nie satysfakcjonowała pana Piotra i od razu chciał złożyć reklamację do uzyskanej odpowiedzi. Sęk w tym, że… taka procedura nie istnieje. Ostatecznie okazało się, że jednak może wnioskować o dalszą analizę sprawy, poza procedurą reklamacyjną. Ale musi wysłać list do centrali PGE w Rzeszowie. Tak zrobił, ale niestety do dziś odpowiedzi nie uzyskał.
W imieniu pana Piotra skontaktowałam się więc z PGE w celu wyjaśnienia całej sytuacji. Pytałam o to, po jakim czasie prosument dostaje wzgląd do raportu oraz na jakiej podstawie wystawiane są faktury. I jak to możliwe, że ostateczna faktura nie zgadza się z tym, co widnieje w raporcie godzinowym z produkcji energii przez instalację fotowoltaiczną.
Przedstawiciel PGE poinformował mnie, że dostęp do pełnego raportu jest udostępniany z miesięcznym opóźnieniem (najpóźniej po miesiącu od zakończenia okresu rozliczeniowego). Wynika to z konieczności synchronizacji kilku systemów odpowiedzialnych za przetwarzanie i udostępnianie danych. W pierwszej kolejności wykonywane są operacje i przeliczenia niezbędne do przygotowania danych do faktury, później dane te są przesyłane do narzędzia, za pomocą którego możliwe jest generowanie raportów w eBOK.
To akurat w sytuacji naszego czytelnika niestety się nie sprawdziło. Nie dość, że fakturę i raport otrzymał z mocnym opóźnieniem, to dane, jakie widział w raporcie, po czasie wyglądały inaczej niż zaraz po otrzymaniu faktury.
Pytałam również o to, na jakiej podstawie są wystawiane faktury. I tu odpowiedź dość oczywista. „Faktury są wystawiane zgodnie z udostępnionymi danymi pomiarowymi przez PGE Dystrybucja” – zapewnił mnie przedstawiciel PGE, dodając, że „dane z systemów PGE Dystrybucja, agregujących i przetwarzających dane pomiarowe są przekazywane na bieżąco, zgodnie z terminami”.
Zapewniono mnie również, że firma dokonała dodatkowego sprawdzenia poprawności działania układu pomiarowego i potwierdziło to prawidłowość jego działania. Przeprowadzono również analizę, w wyniku której stwierdzono, że wszystkie dane się zgadzają i nie podlegały korekcie. Skąd w takim razie różne dane u naszego czytelnika i u osoby na infolinii? I czemu potem nowo wygenerowany raport wyglądał inaczej? Nie wiadomo.
Dane z faktury nie zgadzają się z raportem? Proszę się nie przejmować
Dostałam również wyjaśnienie odnośnie do tego, dlaczego dane na fakturze nie zgadzają się z raportem.
„Algorytm rozliczeniowy dla prosumentów opiera się na modelu bilansowania energii pobranej i wprowadzonej w każdej godzinie doby. Oznacza to, że energia pobrana i wprowadzona wyznaczana jest na podstawie profilu po sumarycznym bilansowaniu energii w okresie godziny (tzw. 3. profil). Podstawą do wyliczenia wszystkich składników opłat za świadczone usługi dystrybucji energii (opłaty: zmienna sieciowa, OZE, kogeneracyjna, jakościowa, przejściowa, mocowa) jest energia po sumarycznym bilansowaniu w okresach godzinowych. Nie mówimy tu o niezgodności pomiędzy danymi dobowo-godzinowymi a wystawioną fakturą, tylko o modelu pomiarowym uwzględnianym w rozliczeniu (a nie wskazaniami licznika)”.
Stąd zapewne biorą się zauważalne drobne rozbieżności i pytania odbiorców o to, skąd biorą się ich należności za energię. I na koniec jeszcze dodatkowe wyjaśnienie:
„W związku z modelem rozliczeń prosumentów dane pozyskiwane z licznika i dane widniejące na wystawionej fakturze mogą się między sobą nieznacznie różnić.”
Wygląda więc na to, że niezgodności wynikają nie z błędów w raporcie i problemach z ustaleniem tego, ile mocy faktycznie wyprodukowano, ale winny jest model rozliczeń, który uwzględnia wiele zmiennych. A skoro jest wiele zmiennych, to nie ma się co dziwić, że pojawiają się błędy.
Czy to rozwiązuje całą sprawę? Nie do końca, bo skoro osoba, która – w związku chociażby z wykształceniem – zna się na rzeczy, nie potrafi rozszyfrować i powiązać w łatwy sposób faktury z raportem o produkcji energii, to coś tu nie gra. Jak w takim razie osoba, która ma niewielkie pojęcie na temat działania systemu, ma dojść do tego, czy faktycznie faktura jest poprawna?
Przeciętny odbiorca energii może dość łatwo kontrolować swoje faktury i wyłapywać błędy. Wystarczy co jakiś czas spisywać dane z licznika i sprawdzać, czy firmie energetycznej coś się nie pomyliło i czy przypadkiem ktoś nie dodał gdzieś jednego zera za dużo. Wynika z tego, że posiadacze fotowoltaiki nie bardzo mają narzędzia do tego, żeby kontrolować swoje faktury.
Czytaj też: Faktura za prąd na 50 000 zł! Jak to możliwe? Zawinił klient czy firma energetyczna?
Jak pisze nasz czytelnik, w całej sprawie nawet nie chodzi o pieniądze, bo akurat w jego przypadku okres wytwarzania energii był stosunkowo krótki. Bardziej boli go fakt, że jako klient nie może samodzielnie zweryfikować poprawności danych. W jego danych za drugie półrocze również panuje bałagan, choć mamy styczeń, to cały czas nie ma danych za październik.
Nowe rozliczenia w net–billingu od lipca. Jeszcze większy chaos?
Zmiana popularnego i bardzo atrakcyjnego systemu dla prosumentów net-meteringu na net-billing nastąpiła w kwietniu 2022 r. W połowie tego roku użytkowników nowego systemu czeka jeszcze kolejna zmiana, bo zmieni się system rozliczeń. Aktualnie prosumenci są rozliczani po średnich cenach z poprzedniego miesiąca, a docelowo ma być brana pod uwagę średnia godzinowa cena energii.
Ma to zachęcić prosumentów do możliwie maksymalnej autokonsumpcji, czyli wykorzystywania energii wtedy, kiedy jest ona produkowana. Nowy system rozliczeń może stać się trochę bardziej skomplikowany dla prosumentów. „W raporcie Rynek Fotowoltaiki w Polsce 2023” czytam, że:
„System net-billingu nieco spowolnił rozwój instalacji prosumenckich, głównie z uwagi na konieczność nauczenia się nowych zasad przez instalatorów, prosumentów, a także przez banki i instytucje finansujące.”
A skoro nowy net-billing już teraz jest bardziej skomplikowany od poprzedniego systemu, to wprowadzenie nowych zmian prawdopodobnie skomplikuje go jeszcze bardziej. Prosumenci jakoś pewnie sobie z tym poradzą. A co z firmami, które potem te rozliczenia będą przeprowadzać? Historia naszego czytelnika pokazuje, że już teraz sprawdzenie poprawności faktury na podstawie raportów nie jest łatwe, czy od lipca takich przypadków będzie zdecydowanie więcej?
Zdjęcie tytułowe: Freepic/cookiestudio