18 listopada 2023

Cenowa manipulacja, niedopatrzenie, pomysł na Omnibusa? Na etykiecie cena promocyjna, ale… limitowana. Uważajcie w Black Week!

Cenowa manipulacja, niedopatrzenie, pomysł na Omnibusa? Na etykiecie cena promocyjna, ale… limitowana. Uważajcie w Black Week!

Jeśli sklep obniża cenę produktu, ma również obowiązek podać obok najniższą cenę z ostatnich 30 dni – wynika z unijnej dyrektywy Omnibus. To instrument walki z fałszywymi promocjami i manipulowaniem cenami. Stosowanie w praktyce tych przepisów idzie jednak sklepom jak po grudzie, o czym przekonała się właśnie pani Marzena. Choć na etykiecie rzucała się w oczy cena promocyjna, klientka i tak musiała zapłacić wyższą, tę sprzed promocji

Tego artykułu możesz również posłuchać w naszym kanale podcastowym – czyta Maciej Bednarek

Zobacz również:

Już za tydzień „Black Friday”, czyli oficjalny początek sezonu zakupów świątecznych. To amerykański „wynalazek”, który z powodzeniem rozlał się po całym świecie. Tego dnia sklepy – internetowe i stacjonarne – włączają specjalne promocje i organizują wyprzedaże. Na piątku się nie kończy. Mamy już wersję przedłużoną, czyli „Black Week”, a na polujących na okazje w internecie czeka „Cyber Monday”. Poza tym dużymi krokami zbliżają się święta. Słowem: nadchodzi okres zakupowego szaleństwa.

W tym roku „święto handlu” będzie wyjątkowe, ponieważ pierwszy raz promocje w sklepach w ramach „Black Friday” czy „Black Week” organizowane będą „pod okiem” unijnej dyrektywy Omnibus (weszła w życie 1 stycznia 2023 r.). Reguluje ona kilka spraw związanych z zakupami. Nie będę wchodził w szczegóły, zachęcam do przeczytania przewodnika po Omnibusie autorstwa Michała Wachowskiego.

Skupię się na jednym, ale chyba najważniejszym elemencie dyrektywy, czyli na sposobie prezentacji ceny. Omnibus w tej kwestii to kolejny etap ewolucji. Pierwszy był taki, że sprzedawcy w ogóle zaczęli umieszczać ceny przy produktach. Zresztą ten zwyczaj nie dotarł jeszcze do wszystkich zakamarków handlu. Wystarczy przejść się np. na pchli targ.

Z czasem etykiety cenowe – dzięki kolejnym regulacjom – stawały się coraz bardziej „wypasione”. Dziś oprócz ceny za dany produkt musi pojawić się informacja o tym, ile on kosztuje w przeliczeniu na kilogramy czy litry. To ułatwia szybkie porównanie podobnych produktów o różnej gramaturze.

Ważnym etapem „ewolucji cenowej” było pojawienie się zasady, zgodnie z którą klienta wiąże cena towaru podana na półce. Nie wiem jak Wam, ale mi dość często zdarza się jeszcze doświadczać „cenowej schizofrenii”. Coś kosztuje np. 5 zł, a przy kasie okazuje się, że jest droższe. Pamiętajcie, że w takiej sytuacji macie prawo kupić produkt po cenie widniejącej na półce. Tłumaczenia sprzedawcy, że zapomniał zmienić ceny, możecie skwitować wzruszeniem ramion. Jeśli to nie pomoże, możecie postraszyć Inspekcją Handlową.

Omnibus. Bat na fałszywe promocje?

I w tym miejscu pojawia się unijna dyrektywa Omnibus, kolejna konsumencka zdobycz. Jej głównym celem jest walka z udawanymi, czy wręcz oszukańczymi promocjami poprzez narzucenie określonego sposobu prezentacji ceny.

W przeszłości najprościej można było zrobić klienta w balona, podwyższając cenę tuż przed promocją. Klient widział poprzednią cenę – wyższą i przekreśloną, a obok niej nową, niby promocyjną.

„Podnoszenie cen na kilka dni przed planowaną wyprzedażą to stwarzanie odpowiedniego tła do pozorowania kuszących obniżek. To nieuczciwy chwyt marketingowy, który ma przekonać konsumenta, że promocja jest bardziej atrakcyjna niż w rzeczywistości”

– tak o praktykach sklepów pisali urzędnicy UOKiK tuż przed wejściem dyrektywy Omnibus w życie. Jak z tym walczy Omnibus? Zobowiązuje sklepy do podawania nawet aż trzech cen. Pierwsza to aktualna cena promocyjna, druga – cena bezpośrednio sprzed obniżki. Trzecia to najniższa cena danego produktu w okresie ostatnich 30 dni przed wprowadzeniem promocji. I właśnie od najniższej ceny z ostatniego miesiąca sklep może obliczać (i eksponować na etykiecie lub w reklamie) ewentualne korzyści dla klienta, np. „oszczędzasz 20 zł” albo „30% taniej”.

Oczywiście Omnibus nie rozwiązuje wszystkich problemów konsumentów, bo sklepy mają bogaty arsenał sztuczek, trików i pułapek zastawianych na konsumentów każdego dnia, począwszy od „magicznej dziewiątki”, na „cenie kontrastowej” kończąc. Tu opisałem, jak sklepy manipulują cenami, nie łamiąc prawa.

W erze rosnącej inflacji popularne stała się shrinkflacja czy downsizing, czyli zmniejszanie objętości produktów. Klient prędzej zauważy, że cena wzrosła, niż że jego ulubiony produkt „stracił na wadze”. Innym trikiem producentów jest skimpflacja. W skrócie: cena i zawartość się nie zmieniają, ale „ubożeją” składniki, z których towar został wytworzony. I nie chodzi tylko o produkty spożywcze. Skimpflacją można nazwać np. redukcję personelu w restauracji. Za posiłki możemy płacić tyle, co wcześniej, ale dłużej czekać będziemy na obsługę. Tego typu triki sklepów zebrała Monika Madej w tym wideofelietonie:

UOKiK wyjaśnia sklepom, jak pokazywać ceny

Urzędnicy Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów zaraz po wejściu Omnibusa w życie poszli w teren, żeby sprawdzić, jak sklepy radzą sobie z nowymi obowiązkami informacyjnymi.

„Z naszych dotychczasowych obserwacji i kontroli, a także pytań od przedsiębiorców wynika, że rynek ma trudności z tym przepisem. Nie wszyscy, którzy powinni, prawidłowo obliczają i podają najniższą cenę z 30 dni przed ogłoszeniem obniżki, a jeśli nawet to robią – to w sposób nieczytelny i wprowadzający konsumentów w błąd”

– mówił w maju Tomasz Chróstny, prezes UOKiK. Urząd przypomniał wówczas przedsiębiorcom m.in., że:

  • Informacja o najniższej cenie z 30 dni przed obniżką powinna się znaleźć wszędzie tam, gdzie przedsiębiorca ogłasza rabaty dotyczące konkretnego produktu, a więc np. w reklamie, przy produkcie na półce sklepowej, na wywieszce, w gazetce sieci handlowej, przy sprzedaży warunkowej, w programie lojalnościowym, w wynikach wyszukiwania w sklepie internetowym i na karcie konkretnego produktu.
  • Najniższa cena z 30 dni przed obniżką musi być czytelna i jasno opisana. Nie może być ukryta np. poprzez zastosowanie słabo widocznej czcionki. Niedopuszczalne jest pominięcie informacji, co ta cena oznacza, ani stosowanie niejednoznacznych określeń typu „cena referencyjna”, „cena omnibus”, „było”.
  • Oprócz obowiązkowej najniższej ceny z 30 dni przed obniżką przedsiębiorca może dodatkowo poinformować konsumenta o innej cenie, np. regularnej czy bezpośrednio poprzedzającej obniżkę. Nie może to jednak wprowadzać konsumenta w błąd i odwracać jego uwagi od podanej najniższej ceny towaru z 30 dni przed obniżką.

Pani Marzena i cenowa zagadka z Omnibusem w tle

O tym, jak twórczo sklep może podejść do prezentacji ceny i przy okazji połamać kilka reguł, opowiedziała mi właśnie pani Marzena. W jednym z warszawskich hipermarketów trafiła na super okazję: kilogram śliwek w czekoladzie za 49,80 zł. W oczy rzucała się cena 49,80 zł, obok – nieco mniejszym drukiem – widniała cena 58,80 zł (na etykiecie jest napisane, że to najniższa cena z 30 dni przed obniżką).

Pani Marzena wzięła dwa opakowania, sądząc, że dzięki tej promocji zaoszczędzi 18 zł. Czar prysł po odejściu od kasy. Nasza czytelniczka spojrzała na paragon i okazało się, że sklep policzył 117,60 zł, po 58,80 zł za kilogram, a więc zastosował cenę sprzed obniżki.

Skoro wiemy, że wiąże nas cena podana na półce, a nie ta, którą nabija sklepowy system, w takiej sytuacji nie powinniśmy się stresować i po prostu złożyć reklamację. Tak też zrobiła nasza czytelniczka. Podeszła do półki ze śliwkami w czekoladzie, żeby upewnić się, czy się nie pomyliła. Ale o pomyłce nie było mowy: 49,80 zł to cena promocyjna i obowiązująca, a 58,80 zł to najniższa cena z ostatnich 30 dni.

Ale gdy zaczęła dokładnie czytać informacje podane na etykiecie drobnym drukiem, wpadła w osłupienie. Nad ceną „główną” sklep napisał, że to oferta ważna… do 15 listopada. A że na zakupach była dzień później, to – zgodnie z informacją na etykiecie – obowiązuje ją cena podana mniejszą czcionką – sprzed promocji. Istny absurd.

Pani Marzena niezwłocznie udała się do biura obsługi klienta z reklamacją. Pracownik sklepu od razu zwrócił jej nadpłacone 18 zł. Chyba zdał sobie sprawę, jaki cenowy absurdzik sklep zafundował klientom.

Co powinien zrobić sklep? Jeśli promocja na śliwki obowiązuje do 15 listopada, to 16 listopada taka etykieta w ogóle nie powinna wisieć. Ktoś powinien ją po prostu podmienić. Podejrzewam, że to po prostu niedopatrzenie, a nie celowe wprowadzanie klientów w błąd. Z drugiej strony przy obecnie stosowanych systemach kasowo-cenowych, takie pomyłki raczej nie powinny się zdarzać.

Przed nami czas zakupowego szaleństwa. Dzięki dyrektywie Omnibus konsumenci dostali do ręki kolejne narzędzia chroniące ich przed złymi praktykami sprzedawców. Ale nawet najlepsze prawo nie zastąpi zdrowego rozsądku i czujności.

Czytaj też: Najnowsze trendy na rynku e-commerce. Wyznaczy je Allegro, w którym (rzadziej lub częściej) robi zakupy połowa Polaków?

Zdjęcie tytułowe: Maciej Bednarek

Subscribe
Powiadom o
26 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ala
1 rok temu

Jestem zdumiona! Miałam identyczną sytuację z innym produktem w sieci Biedronka. Dostałam jednak od pracownika informację, że etykiecie z rabatem jest podany czas trwania promocji i to moja wina, że nie przeczytałam. Na pocieszenie dostałam przeprosiny, że pracownicy nie zdjęli kartki. I tyle. Mam nauczkę i w Biedronce wiele rzeczy już nie kupuję.

Admin
1 rok temu
Reply to  Ala

Ale słodziaki, przeprosili 😉

Lukasz
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Trafiłem kiedyś na informację, że cena z etykiety przy produkcie jest zawsze wiążąca. Nawet jeśli była czasowa a termin upłynął to wina sprzedawcy i musi sprzedać po cenie z etykiety a klient nie musi wczytywać się w drobny druczek. Są państwo w stanie to potwierdzić?
Nie miałem okazji tego sprawdzać w sklepie (to chyba lepiej). I w sumie wątpię aby wyegzekwowanie było tak łatwe jak przy złej etykiecie, bo zawsze jest argument sklepu „ale to już było…”

Admin
1 rok temu
Reply to  Lukasz

Jest wiążąca, ale czasem ludzie nie sprawdzą lub nie wiedzą

Davidoff
1 rok temu
Reply to  Ala

A nie lepiej nauczyć się żeby czytać tę informację i kupować w tym sklepie gdzie faktycznie jest najtaniej? Ewentualnie chodząc do droższego w sytuacji gdy jest lepiej zlokalizowany lub asortyment odpowiada? Oczywiście „numer” z ulotką nie jest przyjemny, czy to celowe działanie? Wątpię bo pewnie czas obsługi niezadowolonych klientów kosztuje, a ilu sklep faktycznie nabierze „tj. namówi do zakupów po wyższej cenie bo myślą że jest promocja” żeby to pokryć? Jedna/dwie osoby powiedzą ja dziękuję i sklep nie będzie miał ani zawyżonej ani zwykłej marży. Równie dobrze można by się obrazić bo wczoraj w reklamie było że XYZ będzie po… Czytaj więcej »

Ppp
1 rok temu

Spotkałem się z lepszym cyrkiem: cena była umieszczona na wysokości 3cm nad PODŁOGĄ. Widząc ją mniej-więcej, wziąłem, ale przy kasie cena okazała się nieakceptowalna i zrezygnowałem, wyjaśniając powód. Kasjerka miała do mnie pretensje, że nie położyłem się na podłodze, celem odczytania ceny!
Pozdrawiam.

Admin
1 rok temu
Reply to  Ppp

Dobre 😉

Davidoff
1 rok temu
Reply to  Ppp

Ciekawe, zmęczone życiem kasjerki jak klient przynosi im dwa opakowania produktu które w 1 paku kosztuje 9 zł, a w dwupaku (specjalnym opakowaniu zbiorczym) 17,50 zł, to się z nim nie kłócą, przepraszają I mówią że nic nie mogą zrobić. A co dopiero jak klient stwierdza że rezygnuje, co pewnie zdarza się nawet w sytuacji gdy cena jest prawidłowa ale on po prostu źle spojrzał na nie tą metkę. Raczej nie miała do ciebie pretensji o cenę tylko jak zobaczyłeś ile to kosztuje i że za biedny jesteś to rzuciłeś jakiś standardowy tekst klienta buca, a ona miała limit hameskich… Czytaj więcej »

Przemo
1 rok temu
Reply to  Ppp

Dlatego bardzo podoba mi się K-Scan Kauflandu. Cenę widać na czytniku od razu po zeskanowaniu.
Carrefour ma też, ale na telefonie (na razie) i jest to znacznie mniej wygodne.

Stef
1 rok temu

Ciekawe czy firmy podniosły ceny 30 dni wcześniej, czy będą kwiatki na etykietach typu stara cena 1899, nowa cena (promocja) 1799, najniższa cena z 30 dni 1749. Czyli było 1749, podniesione na 1899 i „obniżono” na 1799.

Admin
1 rok temu
Reply to  Stef

W tym roku to było łatwe, bo inflacja daje dobre uzasadnienie dla podwyżek cen

Davidoff
1 rok temu
Reply to  Stef

A dlaczego sytuacja 1899, najlepsza cena 1749, a obecna promocja 1799, to kwiatek?
To po prostu sytuacja gdzie w przeszłości była lepsza promocja z jakiegoś powodu. I etykieta dobrze o tym informuje, głupotą ludzka jest natomiast że ludzie prawie się spuszczali że szczęścia, że wykryli spisek rządu światowego widząc takie etykiety i zawracali obsłudze głowę domagając się ceny z promocji której od dawna nie ma.

dzis
1 rok temu

To pewnie skimpflacja – brak personelu, nie zdążyli 🙂
Skądinąd wiem, że z dnia na dzień ceny ciężko szybko zmienić. No chyba że tu celowo. Czasem może lepiej odłożyć z powrotem, chyba że się nagminnie powtarza – czyli w domyśle chcą nabić w butlę konsumenta.

Przemo
1 rok temu
Reply to  dzis

No i tu przoduje Lidl, że swoimi elektronicznymi cenówkami. Wyglądają jak zwykłe karteczki 🙂

dzis
1 rok temu
Reply to  dzis

Dodam jeszcze porady CBZC – będzie komplet dla czytelników. szczególną uwagę zwracajmy na to, czy cena towaru nie wydaje się zbyt atrakcyjna – oszuści często kuszą kupujących bardzo niską ceną, pamiętajmy, że sklep internetowy jak każda inna firma, musi posiadać adres i dane rejestracyjne – np. numery NIP i REGON. Powinien być też zamieszczony nr KRS (Krajowy Rejestr Sądowy), który można zweryfikować on-line, wybierajmy te platformy i te sklepy, które cieszą się dobrymi opiniami klientów, zweryfikujmy adres strony internetowej, bywa że występują w nim dodatkowe litery lub znaki, których w pierwszej chwili nie zauważamy, sprawdzajmy datę uruchomienia sklepu internetowego (im… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  dzis

Dzięki!

Radek
1 rok temu

Notorycznie trafiałem na tego typu tricki w jednym z Kauflandów (na kilka lat przed wejściem omnibusa) i po 3-4 razie gdy zostałem oszukany przestałem tam robić zakupy mimo dość ciekawej oferty towarów i cen. I nie była to jedna zapomniana cena, gdyż takich produktów rzekomo w promocji widywałem po kilka czy kilkanaście, więc ewidentnie mieli taką praktykę łapania klientów.

Admin
1 rok temu
Reply to  Radek

Nieładnie, ale to znaczy, że praktyka jest znana i „lubiana”

Davidoff
1 rok temu
Reply to  Radek

Czyli z Kauflandu wychodziłeś nkoszykiem płacąc za niego 100 zł, w innych sklepach taki sam koszyk kosztował 110 zł, ale się obraziłeś bo wydawało Ci się że zapłacisz 96 zł a nie 100 i teraz dopłacasz w innym sklepie który za 5 zł zatrudnia osobę która szybciej zmieni cenę a drugie 5 zł ma ekstra marży. Dobrze że mi pracodawca płaci tyle że już nie muszę kupować jak ty rabatów i przepłacać za lepszy procent zniżki, tylko kupuje tam gdzie tanio o dobrze.

Marco
1 rok temu

Czy obowiązek informowania o najniższej cenie z 30 dni dotyczy też serwisu Allegro.pl?

Admin
1 rok temu
Reply to  Marco

Tak, dotyczy

Michał
1 rok temu

Biedronka – nie jest źle, wystarczy coś tam przeczytać, chociaż ostatnio podpadli mi na 10 masłach (okazało się, że nienaliczony rabat, to był fu..up ogólnopolski). Lidl – przed wejściem wymagana jest medytacja, lecytyna, magnez itp., żeby maksymalnie się skoncentrować, bo tego wymagają ich promocje pt. „wybrane produkty z serii xxxx yy% taniej”. Trzeba w aplikacji sprawdzić kod produktu/ów objętych promocją i porównać go z tym na produkcie. I nie jest wcale numeryczny odpowiednik kodu kreskowego, tylko jakiś wewnętrzny kod Lidla. Dopiero wtedy można ze spokojem podchodzić do kasy. Kaufland – podobnie jak w artykule, trzeba pilnować dat, bo to tańsze… Czytaj więcej »

Jaroslaw
1 rok temu

Dlatego jak robić zakupy na wyprzedaży to tylko w cywilizowanym kraju np niemcy. Mój przykład chciałem żonie kupić telefon motorole edge 40 neo . W Polsce kosztował 1789 w niemczech pojawiła się promocja w miediamarkt 288 euro myślę sobie super zaraz w Polsce też będzie promocja sprawdzam ceny a tu prawie 1900 złotych. Teraz obniżyli do 1710 więc sorry w polsce dalej ściema. Zresztą obserwowałem największe sieci w polsce i widziałem taktykę podbijania ceny o kilkaset złotych wielkie napisy o obniżce a z ceny 30 dniowej wychodziło rowno 50 złotych mniej na produkcie.

Roman
1 rok temu

Niejednokrotnie cena na kasie nie zgadzała mi się z ceną na etykiecie, ale w żadnym sklepie nie robili problemu ze zwrotem różnicy. Najszybciej takie tematy można załatwić w Biedronkach, Lidlach, Aldikach, Netto, Dino, itp., bo temat w 30 sekund rozwiązuje się przy kasie – nadpłacona kwota ląduje w ręce i tyle. Dlatego nie lubię dużych sklepów, bo przy problemach z cenówkami zaczynają się wycieczki do punktu obsługi klienta, a tam można nawet 20 minut stracić.

Admin
1 rok temu
Reply to  Roman

Dzięki za uzupełnienie!

Ajron
1 rok temu

Pani Marzena, mistrzyni…

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu