Jedno cięcie i od razu o trzy ćwiartki. Główna stopa procentowa NBP – referencyjna – spadła z 6,75 do 6%. Co obniżka stóp procentowych oznacza dla kredytobiorców? Wszystko zależy od rodzaju kredytu, od tego, jaką stopę – zmienną czy stałą – wpisano w umowie, od kalendarza, a nawet… od widzimisię banku
Co takiego się stało, że na ostatnim posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o ścięciu stóp procentowych aż o 0,75 pkt proc., kiedy inflacja nadal jest dwucyfrowa? Za takim działaniem mogą przemawiać – o czym mówi w wideokomentarzu Maciek Samcik (dostępny na końcu artykułu) – względy merytoryczne. Być może gospodarka ostro hamuje, zatem RPP uznała, że lepiej jej „nie dobijać”, trzeba chronić miejsca pracy, nawet kosztem wysokiej inflacji.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Nie brakuje jednak głosów, że RPP (przynajmniej większość jej członków, którzy przegłosowali tak dużą obniżkę) postanowiła wziąć udział w kampanii wyborczej po stronie obozu rządzącego. Co w ten sposób mogła ugrać? Myślę, że dwie rzeczy. Pierwsza to komunikat, że inflacja – choć nadal ponad 10-proc. – jest pod kontrolą i w trendzie spadkowym. Parafrazując „klasyka”: już nie musimy się jej bać. A skoro tak, to nie ma więc powodu, by dusić gospodarkę drogim pieniądzem.
Druga „wyborcza” korzyść jest taka, że niższe stopy procentowe sprawią, że nowe kredyty i te już obsługiwane staną się tańsze. Będzie można ogłosić, że RPP troszczy się o portfele tysięcy zwykłych Polaków. I właśnie nad tą kwestią chciałbym się pochylić – co obniżka stóp procentowych oznacza dla kredytobiorców? Które kredyty potanieją od razu, a które z opóźnieniem, a które nigdy? Kto skorzysta na tej zmianie?
Obniżka stóp procentowych a koszt karty
Jest grupa kredytobiorców, która obniżkę stóp procentowych odczuje niemal od razu, czyli od 7 września (choć decyzja o obniżce zapadła 6 września, to nowe stawki wchodzą w życie następnego dnia). Maksymalne nominalne oprocentowanie kredytów jest bezpośrednio związane z wysokością głównej stopy NBP – referencyjnej.
Zgodnie z prawem, maksymalne oprocentowanie wylicza się według wzoru: dwukrotność sumy stopy referencyjnej i 3,5 pkt proc. Przed obniżką było to: 2 x (6,75 + 3,5) = 20,5%. Po obniżce: 2 x (6 + 3,5) = 19%. Maksymalne oprocentowanie spada więc o 1,5 pkt proc. I nie ma znaczenia, czy w umowie kredytowej mamy wpisane oprocentowanie 20,5%. Jeśli stopy spadają, bank ma obowiązek naliczać odsetki od niższej stawki.
Najczęściej banki stosują maksymalne oprocentowanie w przypadku kredytów na kartach kredytowych, rzadziej przy kredytach gotówkowych. Ile zatem może zaoszczędzić posiadacz karty kredytowej oprocentowanej „pod korek”? Tu ważna uwaga. Posiadacz karty może w ogóle nie płacić odsetek, jeśli całość zadłużenia spłaca do wyznaczonego przez bank dnia spłaty. Odsetki płacimy, jeśli długu nie spłacimy w terminie lub spłacimy tylko część zadłużenia.
Przyjmijmy jednak, że Kowalski na początku tzw. cyklu rozliczeniowego wydał kartą 5000 zł, a okres bezodsetkowy na jego karcie wynosi 60 dni, czyli na spłatę ma dwa miesiące. Traci jednak okres bezodsetkowy, a więc bank policzy odsetki od 5000 zł za okres 60 dni. Przy poprzednim poziomie maksymalnego oprocentowania (20,5%) bank naliczyłby klientowi za ten okres korzystania z kredytu 171 zł odsetek, przy obecnym 158 zł, czyli o 13 zł mniej.
Masz kredyt o stałej stopie? Nic nie zyskasz
Ten sam mechanizm działa w przypadku innych rodzajów kredytów, np. gotówkowych, jeśli również były oprocentowane „pod sufit”. Oczywiście odsetki od kredytu przed decyzją RPP liczone będą według stawki 20,5%, po decyzji według stawki 19%.
Jak obniżka stóp procentowych wpłynie na kredyty, których poziom oprocentowania był niższy niż dopuszczalny? W tej sytuacji znacznie ma, czy kredyt był oprocentowany według stopy zmiennej czy stałej.
Kiedy inflacja i stopy procentowe zaczęły iść w górę, klienci zaczęli coraz bardziej interesować się kredytami stałoprocentowymi. Problem w tym, że za późno. W górę szło bowiem również oprocentowanie kredytów o stałej stopie (oczywiście dla kolejnych kredytobiorców). Strzałem w dziesiątkę było zaciągnięcie kredytu hipotecznego o stałej stopie przed cyklem podwyżek. Wówczas w zasięgu ręki były kredyty mieszkaniowe nawet na 3% w skali roku (zwykle na okres 5 lat). Gdy inflacja pięła się w górę, banki zaczęły też promować kredyty gotówkowe o stałej stopie.
W przypadku osób, które spłacają kredyty o stałym oprocentowaniu, nic się zatem nie zmieni. Ilu jest „nieszczęśników”, którzy nie odczują obniżki stóp procentowych? Danych na temat kredytobiorców hipotecznych dostarcza cykliczny kwartalny raport AMRON-SARFiN.
Cykl podwyżek stóp procentowych ruszył w październiku 2021 r., ale już od początku tamtego roku inflacja zaczynała pokazywać rogi (w lipcu 2021 r. przekroczyła 5%). Wzrost cen mógł już wtedy skłonić do zaciągnięcia kredytu o stałej stopie. Taki kredyt był już wcześniej w ofercie kilku banków, ale obowiązek ich udzielania (na co najmniej 5 lat) pojawił się od 1 lipca 2021 r.
Ile osób się na niego zdecydowało? Z raportu AMRON-SARFiN wynika, że w całym 2021 r. kredyt o stałym oprocentowaniu zaciągnęło 15 781 klientów, z czego 12 842 stanowiły nowe kredyty, a 2939 było kredytami o zmiennej stopie przekonwertowanymi na stopę stałą.
W raportach AMRON-SARFiN za pierwszy, drugi i trzeci kwartał 2022 r. wątek kredytów stałoprocentowanych znika. Wiemy, że w czwartym kwartale 2022 r. banki podpisały 25 576 umów o kredyt na stałą stopę (12 769 nowych, 12 807 aneksowanych), w pierwszym kwartale 2023 r. 17 663 umowy (11 919 nowe, 5744 aneksowane), a w drugim kwartale 24 072 umowy (19 560 nowe, 4512 aneksowane).
W raportach znajdziemy strukturę nowo udzielonych kredytów z podziałem na stało- i zmiennoprocentowe. Na tej podstawie policzyłem, że od 2021 r. Polacy zaciągnęli 107 500 kredytów o stałej stopie. Szacuję, że dodatkowo ok. 50 000 kredytów zostało przekonwertowanych na stopę zmienną. Mamy więc obecnie (stan na koniec drugiego kwartału 2023 r.) ponad 150 000 kredytów ze stałym oprocentowaniem. Na koniec drugiego kwartału 2023 r. wszystkich czynnych umów kredytowych było 2,3 mln. To oznacza, że kredyty o stałej stopie stanowią niespełna 7% całego portfela.
Ale trzeba pamiętać, że nie wszyscy „stałoprocentowcy” muszą płakać, bo nie skorzystają na obniżce stóp procentowych. Pod koniec 2021 r. były jeszcze w zasięgu kredyty o stałym oprocentowaniu na ok. 4% w skali roku. Komuś, kto później zaciągnął kredyt o zmiennej stopie, daleko jeszcze do takiego poziomu oprocentowania, nawet po uwzględnieniu ostatniej wielkiej obniżki.
Obniżka stóp procentowych, ale oprocentowanie kredytu bez zmian
Moje szacunki wskazują, że sytuacja ok. 7% kredytobiorców hipotecznych się nie zmieni, bo wybrali kredyt o stałej stopie lub zamienili kredyt o zmiennym oprocentowaniu. Czy to oznacza, że pozostali kredytobiorcy hipoteczni mogą otwierać szampana? Niekoniecznie.
Oprocentowanie ich kredytów „wisi” na wskaźniku WIBOR, który systematycznie spadał już od początku lipca. WIBOR trzymiesięczny poleciał z poziomu 6,9%, a ostatnie notowania, które nie uwzględniały jeszcze zaskakującej obniżki stóp (z 6 września), to 6,6%. Działo się tak, bo rynek z wyprzedzeniem przewidział, że nastąpi obniżka stóp procentowych, a nawet cały cykl, choć „nie docenił” jednorazowego cięcia aż o trzy ćwiartki. Dlatego odczyt z 7 września to już… 6,07%.
Nawet przy takim spadku WIBOR-u wpływ na uwzględnienie jego wartości w oprocentowaniu kredytu hipotecznego będzie miał… kalendarz. Oprocentowanie kredytów zmiennoprocentowych jest bowiem waloryzowane (w dół lub w górę) co trzy miesiące (jeśli kredyt opiera się na WIBOR 3M) lub co pół roku (kredyt oparty o WIBOR 6M). To, kiedy niższy WIBOR obniży oprocentowanie, zależy więc od tego, którego dnia podpisaliśmy umowę kredytową.
Jeśli np. waloryzacja oprocentowania przypadała na początek września, to oprocentowanie zostanie zaktualizowane na początku grudnia na podstawie wówczas obowiązującego wskaźnika WIBOR 3M.
W jeszcze gorszej sytuacji mogą być klienci PKO BP, ING Banku czy Banku Pekao, bo te banki do wyliczenia oprocentowania stosowały wskaźnik WIBOR 6M. Waloryzacja oprocentowania kredytu odbywa się co sześć miesięcy. Przy niekorzystnym układzie kalendarza na ewentualny spadek oprocentowania trzeba więc czekać nawet pół roku. To co prawda garstka banków, ale jeszcze kilka lat temu ich udział w rynku kredytów hipotecznych stanowił 50-60%, a więc nawet połowa kredytobiorców może być właśnie w takiej sytuacji.
Jeśli kredytobiorcy doczekają się korekty oprocentowania, to jak przełoży się ona na wysokość raty? Wszystko oczywiście zależy od kwoty kredytu, obecnego oprocentowania czy okresu kredytowania. Przyjmijmy kredyt o wartości 300 000 zł, którego spłata rozłożona jest na 25 lat, a obecne oprocentowanie to 8,9% (WIBOR 6,9% – tyle wynosił w ostatnim czasie oraz 2 pkt proc. marży). W takiej sytuacji rata to ok. 2 497 zł. Gdyby oprocentowanie zmniejszyło się o tyle, o ile spadły stopy procentowe, a więc o 0,75 pkt proc., rata spadłaby o ok. 150 zł.
Pytanie, na które nie znamy jeszcze odpowiedzi, to, co będzie za trzy czy sześć miesięcy. Czy fakt, że RPP obniżyła stopy aż o 0,75 pkt proc., oznacza, że jesteśmy już w cyklu spadku stóp procentowych? A jeśli Rada popełniła gruby błąd i inflacja wcale nie zechce spadać? To już oczywiście problem na inny artykuł. Nie można jednak wykluczyć, że zdławienie inflacji będzie wymagało powrotu do podwyżek stóp procentowych. Kredytobiorcy, którzy czekają, aż spadną im raty, mogą się zdziwić.
Kredyt gotówkowy o zmiennym oprocentowaniu
Na koniec kilka słów o kredytach gotówkowych o zmiennym oprocentowaniu, bo tu wpływ obniżek stóp procentowych jest najmniej przewidywalny i transparentny. Jak podaje Biuro Informacji Kredytowej, w spłacie jest obecnie 7,6 mln umów kredytowych o wartości ponad 159 mld zł.
W przypadku kredytów hipotecznych wiemy, że oprocentowanie jest sumą stałej marży i wskaźnika WIBOR i że co kwartał lub pół roku nadchodzi „sprawdzam”. W przypadku pożyczek banki w różny sposób informują o tym, w jakich okolicznościach może zmienić się oprocentowanie. Takim czynnikiem może być wzrost lub spadek inflacji czy zmiana stóp procentowych banku centralnego. Czasem pojawiają się określenia, że do zmiany oprocentowania dojdzie, jeśli dany wskaźnik wzrośnie lub spadnie o określoną wartość.
A jak coś nie jest sprecyzowane, to… Gdy stopy rosną, banki mogą szybciej podnieść oprocentowanie kredytu, a gdy spadają, trochę się z tą zmianą ociągać. Informacje o zasadach i trybie zmiany oprocentowania pożyczki powinniście znaleźć w Waszych umowach kredytowych. Zachęcam do lektury i donoszenia nam, jeśli – mimo spadku stóp „urzędowych” i rynkowych – oprocentowanie Waszej pożyczki nie będzie chciało spadać.
Źródło zdjęcia: Maciej Bednarek