18 sierpnia 2023

Drugi raz w ciągu tych wakacji sprawdzam nadmorską inflację. Tym razem w Kołobrzegu. Czy ceny oderwały się od racjonalności?

Drugi raz w ciągu tych wakacji sprawdzam nadmorską inflację. Tym razem w Kołobrzegu. Czy ceny oderwały się od racjonalności?

Pod koniec czerwca mogliście przeczytać mój inflacyjny raport z pobytu w nadmorskich Dębkach. Teraz sprawdziłem, o ile więcej trzeba zapłacić w Kołobrzegu za tradycyjne dania: ryby, frytki, gofry czy lody. Czy w tym roku z Kołobrzegu przywozicie paragony grozy?

Pierwszy tegoroczny inflacyjny raport z Dębek był trochę nietypowy. Zwykle jeżdżę tam co roku, ale w 2022 r. coś pokrzyżowało mi plany. Dlatego porównałem ceny z tego roku z cenami z 2021 r., czyli sprawdziłem inflację w skali dwóch lat. W tym okresie ceny w Polsce wzrosły średnio mniej więcej o 30%.

Zobacz również:

A jak było z cenami w Dębkach? Tym, którzy nie czytali albo już nie pamiętają tego porównania, przypomnę: większość „kulinarnych atrakcji” zdrożała w skali porównywalnej do oficjalnego wskaźnika cen, czyli o 30-40%. Dużym zaskoczeniem in plus był koszt najmu apartamentu, który w ciągu dwóch lat zwiększył się zaledwie o 8%, a więc grubo poniżej wskaźnika inflacji. Wyjątkiem na mojej liście były zapiekanki czy hamburgery, których ceny mocno odkleiły się od średniej (wzrost o 50-70%).

Raport inflacyjny z Dębek kryje się za tym linkiem. O nadmorskiej inflacji opowiadam też w wideofelietonie:

Cenowe triki w nadmorskim menu

Ale mam dla Was drugą porcję inflacyjnych danych dzięki mojej żonie, która niedawno na chwilę wyskoczyła do Kołobrzegu i spisała dla czytelników „Subiektywnie o Finansach” ceny w kilkudziesięciu knajpkach z rybami, restauracjach i cukierniach. Znam kołobrzeskie ceny z ubiegłego roku, a więc mogę pokazać inflację w skali roku.

Kołobrzeg z Dębkami łączy to, że jest nadmorskim kurortem, ale jego specyfika jest inna. To znacznie większa miejscowość, w dużym stopniu nastawiona na niemieckich turystów. Standardem jest, że prawie wszędzie wisi menu w obu językach polskim i niemieckim. A skoro mówimy o niemieckim, a więc zamożniejszym kliencie, nikogo nie powinno dziwić, że ceny są z reguły wyższe niż np. w kameralnych Dębkach.

Ale nas i tak interesują nie tyle ceny, ile ich wzrost. Zobaczmy więc, w jakim stopniu skala kołobrzeskiej inflacji zbieżna jest z oficjalną inflacją obliczaną przez GUS. W lipcu wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych wyniósł 10,8%.

Ciekawostką może być to, że w niektórych kołobrzeskich lokalach gastronomicznych nie ma okrągłych cen. Np. za hot doga trzeba zapłacić nie 14 zł, a 13,90 zł. Ten trik doskonale znamy ze sklepów, w których na co dzień robimy zakupy, ale np. nie spotkałem się z taką praktyką w Dębkach. Czyżby kołobrzescy przedsiębiorcy przestraszyli się gniewu turystów? Więcej o trikach sklepów (nie tylko o tzw. magicznej dziewiątce) przeczytacie w tym artykule.

Paragony grozy z Kołobrzegu – o ile wzrosły w skali roku?

Przejdźmy zatem do porównania cen. Jak już wspomniałem, moja żona zrobiła zdjęcia w ok. 50 lokalach gastronomicznych, zarówno przy głównym deptaku, jak i nieco dalej od największego skupiska turystów. Ceny tych samych dań czy produktów musiałem więc uśrednić, bo zdarzało się, że cenowy rozstrzał był spory.

Tradycyjnie zaczynam od popularnego zestawu: ryba smażona, frytki, surówka i piwo. Za 100 g fileta z dorsza trzeba w Kołobrzegu zapłacić od 15 do 18 zł. W ubiegłym roku średnio 13 zł. Mówimy więc o wzroście cen na poziomie nawet 38%. Rok temu zestaw surówek kosztował 8 zł, w tym co najmniej 11 zł. To też wzrost o 38%. Porcja frytek to koszt nawet 17 zł. W ubiegłym roku ceny wahały się między 12 a 15 zł. Inflacja na frytkach to nawet 42%.

Za pół litra piwa z kija w ubiegłym roku liczono sobie 10-11 zł, w tym sezonie 13-15 zł, a więc cena złotego trunku podskoczyła nawet o 50%. Dorsz wędzony? Kilogram kosztuje w tym roku 52 zł, w ubiegłym kosztował 39 zł. Cena wzrosła więc o 33%. Za najprostszą składnikowo pizzę margheritę (32 cm średnicy) trzeba w tym sezonie zapłacić od 27 do prawie 34 zł, w 2022 r. cena wynosiła od 24 do 29 zł. Licząc za pizzę 28 zł w tym roku i 24 zł w ubiegłym, inflacja wynosi 17%.

Wspomniałem już, że w przypadku Dębek w górę mocno poszły ceny m.in. hamburgerów, ale w Kołobrzegu jest inaczej. W tym roku to wydatek rzędu 15-16 zł, a w zeszłym roku średnio 17 zł. Cena jest więc o kilka procent niższa. Ale to wyjątek. Rok temu na hot doga trzeba było wydać ok. 11 zł, w tym od 14 do 18 zł, co oznacza „hotdogową” inflację na poziomie 27-64%.

Mocno zdrożały też zapiekanki. Bułka z serem i pieczarkami w rozmiarze XXL rok temu kosztowała średnio 17 zł, w tym roku od 22 do 30 zł. Inflacja wynosi więc od 29 do 76%. O kilka złotych zdrożały też kebaby: podawany na talerzu z 36 do 39 zł, a w bułce z 25 do 27 zł. W obydwu przypadkach jest to wzrost o 8%.

I na koniec deser. Rok temu za włoskiego loda liczono sobie 6-8 zł, w tym roku najczęściej 11 zł. To co najmniej 38% więcej. Nie zdrożały natomiast gofry. Za suchego w ubiegłym sezonie trzeba było zapłacić 6-8 zł, obecnie prawie we wszystkich kołobrzeskich cukierniach kosztuje 8 zł.

O ile w przypadku cen w Dębkach (i to liczonych w skali dwóch lat) nieuczciwością byłoby mówienie o paragonach grozy, to w przypadku Kołobrzegu jest to uzasadnione. Za większość nadmorskich przyjemności trzeba zapłacić o co najmniej 30% więcej niż rok temu. A przypomnę, że średnia inflacja w skali roku to niespełna 11%.

Nie wiem, ile w ubiegłym sezonie kosztował w Kołobrzegu pieczony kurczak. Ale i tak nie miałbym z czym tej ceny porównać, bo z powodu wysokich cen gazu w tym roku kurczaka… nie pieką. Myślę, że to zdjęcie jest dobrym podsumowaniem kołobrzeskiej drożyzny, ale pokazuje też, że wysokie ceny nie są (albo nie zawsze są) efektem chciwości przedsiębiorców.

Źródło zdjęć: Ula Szczepankowska-Bednarek

Subscribe
Powiadom o
58 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Belbeniusz
9 miesięcy temu

Sam artykuł ciekawy ale bardziej rozbawiło mnie przeczytanie linkowanygo artykułu „Jak sklepy manipulują cenami i nami”; teraz czyta się jak opowieści z innej planety:

„Oficjalna inflacja dobija do prawie 5% w skali roku, choć w czerwcu nieco odpuściła – ceny były średnio o 4,4% wyższe niż rok temu. Ale np. paliwo zdrożało aż o ponad 27% i tylko kwestią czasu jest (albo to już stało się faktem), kiedy za litr benzyny czy oleju napędowego zapłacimy 6 zł.”

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Belbeniusz

Tak, super spostrzeżenie – warto czasami przypomnieć sobie jak to powinno wyglądać i co nas kiedyś bulwersowało, a teraz jest przedmiotem marzeń

Stef
8 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Jeśli na zachodzie inflacja jest ok 5% a u nas 10% (wg GUS) to kiedy ceny się z równają.?

Admin
8 miesięcy temu
Reply to  Stef

Zależy jaka jest różnica – w różnych kategoriach ona jest różna, np. w nieruchomościach nie taka wielka

Jacuś
9 miesięcy temu

Zastanawia mnie ciagle zdziwienie i męczenie tych nadmorskich knajp. To jest takie koło inflacyjno-popytowe. Ze względu na koszty ustalasz wysoką cenę X. Drogo wiec spada popyt, No to musisz jeszcze zwiększyć ceny bo zyski niskie wiec chociaż rentiwnoscią próbujesz nadrobić. Czytajac komentarze w necie może sie wydawać ze dla przedsiębiorców inflacja im wyższa tym lepiej i wtedy dopiero są zarobki. Wolny rynek to reguluje, i tak sie właśnie tworzy kryzys. Cenowy punkt przegięcia powoduje spadek popytu, spowolnienie i po części bankructwa. To będzie trwało jakiś czas aż do zduszenia inflacji i kolejnego cyklu.

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Jacuś

Pełna zgoda – dla wielu przedsiębiorców inflacja to możliwość „bezgłośnego” zwiększenia marży

Przemo
8 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

No naprawdę? Niedawno czytałem coś zupełnie odwrotnego. I w komentarzach wielką obronę przedsiębiorców. Że to nie chciwość tylko konieczność.
Prawie jak w TVP INFO :(((

Admin
8 miesięcy temu
Reply to  Przemo

Są chciwi i są uczciwi. Jak w życiu

Jacek
9 miesięcy temu

Recepta na urlopową gastronomiczną drożyznę jest dość prosta: po wynajęciu kwatery z aneksem kuchennym przygotowujemy obiady na miejscu ponosząc tylko koszty zakupu składników, bo prąd mamy już w cenie lokalu.
Sprawdziłem to w praktyce podczas tegorocznego wyjazdu w góry – tylko jeden ciepły posiłek był „na mieście”. Dodatkową zaletą był fakt, że mogłem sobie przyrządzić tak jak lubię, zamiast zdawać się na ruletkę w barze/knajpie.

Last edited 9 miesięcy temu by Jacek
Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Jacek

No, ale większość ludzi wyjeżdża na wakacje właśnie po to, żeby nie gotować

Anka
9 miesięcy temu
Reply to  Jacek

Cały rok pracować, po to, aby…. gotować na urlopie? Hm…. oszczędza się na czymś innym, w ciągu roku, nie powinno na wypoczynku, który trwa krótko i można sobie odpuścić :). Stare powiedzenie „cały rok oszczędzam na wakacje, aby na wakacjach nie oszczędzać” 🙂

Artur Nowak
9 miesięcy temu
Reply to  Anka

Nie znasz mojego ojca. Cały rok oszczędza, a na wakacjach oszczędza jeszcze bardziej. On ma czarny pas w oszczędzaniu.

Anka
8 miesięcy temu
Reply to  Artur Nowak

Oszczędza się z jakiegoś powodu, na jakiś cel, np. kupno wypasionego tv, samochodu itd. Oszczędzać po to, aby mieć tylko więcej kasy na koncie hm…. jeżeli jest z tego powodu szczęśliwy, gratuluję wytrwałości. Jeżeli to nie przeszkadza żonie, dzieciom itd. współmieszkańcom też ok. Ale jeżeli inni z tego powodu czują frustrację, skąpstwo ojca itp. to współczuję

Jacek
8 miesięcy temu
Reply to  Anka

Nie pracuję zawodowo w kuchni, więc nie rozumiem tego argumentu.

Przemo
8 miesięcy temu
Reply to  Jacek

To nie jest metoda. W tzw. apartamencie można zjeść śniadanie i to jest logiczne, tym bardziej, że zjedzenie śniadania w lokalu jest raczej mało prawdopodobne.
W intensywnym turystycznie dniu obiadu się raczej nie je, raczej coś po drodze, żeby zapchać żółądek.
I na koniec kolacja w restauracji.
Uwielbiam gotować, ale nie po to jadę, żeby gotować. Poza tym to często niemożliwe, bo oddalmy się mocno od miejsca pobytu i wracamy dopiero po południu lub wieczorem.

jaroslaw
8 miesięcy temu
Reply to  Jacek

Obiad w kanjpie wychodzi taniej niż zakupy w Biedronce gdzie zawsze kupi się coś ekstra

Jacek
8 miesięcy temu
Reply to  jaroslaw

Na zakupy chodzi się z konkretnym zapotrzebowaniem.
W barze też możesz impulsywnie kupić deser czy napoje i sporo przepłacić.

TomR
8 miesięcy temu
Reply to  Jacek

1 kg tłuszczu ludzkiego to 7700 kcal (to jest mniejsza gęstość niż skoncentrowany olej, który ma 9000 kcal/kg). Dzienne zapotrzebowanie gdy się ruszamy, ale jest ciepło ok. 3000 kcal, to daje 5,5 kg tłuszczu zużytego na 14 dni wakacji. Największe – np. gdy długotrwałe pływanie w zimnej wodzie – nie powinno przekroczyć 12000 kcal – czyli 22 kg na 14 dni, w takim scenariuszu wielu może nie starczyć zapasów. Wg niektórych źródeł kulturystycznych można nie jeść przez około 63 godziny – tego typu czas nie prowadzi do utraty mięśni, potem trzeba zjeść białko. Organizm potrafi robić recycling białek, jak się… Czytaj więcej »

Anka
8 miesięcy temu
Reply to  Jacek

Matematyka się kłania. Jeżeli pensjonat ma X pokoi, to pytanie, czy ma X miejsc do gotowania. Już nie wspominam o garnkach, naczyniach, sztućcach 🙂 chyba że ktoś jedzie że swoją kuchenką indukcyjną, garnkami, talerzami, sztućcami….. Jest też opcja full wypas, kuchnia polowa mobilna. Wszystko zależy, co kto lubi

Last edited 8 miesięcy temu by Anka
Przemysław
8 miesięcy temu
Reply to  Anka

Przypuszczam że tu chodzi o wynajem tzw. „apartamentu” czyli czegoś na kształt „zwykłego” mieszkania (często po prostu mieszkania) – z zapleczem do gotowania „na stanie”.

Od jakichś czterech lat jeżdżę w tym trybie w góry – z przyczyn pozafinansowych – i, szczerze mówiąc, nie polecam. Jest to mocno uciążliwe. Poza tym, na zakupy, gotowanie, podawanie, sprzątanie, zmywanie schodzi strasznie dużo czasu. A jest to czas który przyjechałem spędzić na szlaku, nie w kuchni.

Jak ktoś już musi – to już lepiej jak za dawnych lat, nagotować w domu, zapakować w słoje a na miejscu tylko odgrzewać.

Przemo
8 miesięcy temu
Reply to  Anka

Cie4kawe czemu Cię minusują Anno. Faktycznie tak jest. Jeśli jest wpólna kuchnia na całe piętro (czy 6-12 pokoi, tak mniej więcej) i znajdzie się 3-4 gotujących, to szanse na dostęp do kuchni są mocno ograniczone.

Daniel
9 miesięcy temu

Ciekawa matematyka…
Cytuję: „Za 100 g fileta z dorsza trzeba w Kołobrzegu zapłacić od 15 do 18 zł. W ubiegłym roku średnio 13 zł. Mówimy więc o wzroście cen na poziomie nawet 38%.
Dalej już nie czytałem…

Nazir Obserwator Miasta
9 miesięcy temu
Reply to  Daniel

Ja wszędzie dorsza w koobr6widzialem za 18-20zl 100gram tak samo jak inne ceny były w lipcu wyższe gdy byłem 5dni 12-17. Nie wiem skąd 99% tych bzdur ale autor chyba nie był realnie w Kołobrzegu wcale gdy ja mieszkałem w Mewa 1 przy deptaku i widziałem co ile kosztuje. Kilka też filmów zrobiłem na YT to widać ceny gdy idę z kamerą 5 dni mnie kosztowało skromnie z dojazdem spanie i jedzenie ponad 1500 zł . W Bułgarii miałem dzień za 420zl bez dodatkowych kosztów. Za rok tylko jadę za granicę bo jest pogoda a wypoczynek 8 dni kosztoeal mnie… Czytaj więcej »

Janusz
9 miesięcy temu
Reply to  Daniel

Bo jestes matematycznym nieukiem ? Ja policzyłem i wychodzi dokładnie tyle ile podał autor artykółu.

Marco
8 miesięcy temu
Reply to  Janusz

Janusz lepszy z matmy, a Daniel – z polaka 😉

Ppp
9 miesięcy temu

Na szczęście Kołobrzeg, Świnoujście, Ustka, Puck i Trójmiasto mają dzielnice „turystyczne” oraz normalne dzielnice mieszkaniowe z normalnymi sklepami i cenami. Wystarczy odejść od morza lub podjechać komunikacją miejską kilka przystanków i zamiast np. 6zł za gałkę mamy 12zł za 0,5 litra lodów.
Może ceny posiłków obiadowych aż tak się nie różnią, ale różnice też są odczuwalne.
Gorzej w mniejszych miejscowościach, które całe są turystyczne, ale nawet w małym Dźwirzynie wystarczy przejść na południową stronę głównej drogi, by znaleźć lepsze ceny.
Pozdrawiam.

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Ppp

To jest też zawsze moja główna rada – zrobić zawczasu rozeznanie i wbijać w miejscówki nieco dalej od plaży. Ale trzeba mieć plan, zwłaszcza jak się ma dzieci na plecach, które chcą jeść TERAZ, ZARAZ

Davidddf
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

I należy wziąć jeszcze pod uwagę, że czas to pieniądz. I takie jeżdżenie w poszukiwaniu oszczędności może nas kosztować może i mniej pieniędzy ale jednocześnie 20% wakacji nam gdzieś zniknie bo krotka droga do pobliskiej knajpy zamieni się w musimy się spakować, przebrać, przejechać, potem powrót i znowu szukanie miejsca wokół docelowego najwcześniej obleganego miejsca.
Generalnie na wakacjach preferuje znaleźć knajpę z dobrymi opiniami i nawet zapłacić więcej ale zjeść coś ciekawego i dobrego na robienie czego na co dzień nie mam czasu. Lepsze to niż duszenie groszy i zapłacenie 40 zł mniej średni obiad dla 4 osobowej rodziny.

Admin
8 miesięcy temu
Reply to  Davidddf

Że warto więcej zapłacić za ciekawe smaki to jest bezsporne. Ale o tym nie rozmiawiamy, tylko o tych samych smakach w różnych cenach 😉

Nazir Obserwator Miasta
9 miesięcy temu

Byłem w Kołobrzegu 12-17 lipca 2023 i omijałem wszystkie budy Januszy biznesu lichwiarze szerokim łukiem jak inni Polacy czy Niemcy.
Taniej było iść do sklepu i kupić coś aby zjeść w pokoju hotelu lub na ławce .
W Bułgarii 8 dni kosztowało mnie taniej niż 8 dni w Kołobrzegu
Pozdrawiam myślących

Robert
8 miesięcy temu

Dla mnie brzmi jak koszmar. Nie po to jadę w fajne miejsce, żeby nie próbować lokalnej kuchni w dobrych knajpach. Dla mnie to nieodzowna część poznawania miejsca.

Monika
9 miesięcy temu

Paragon grozy to bym dostała, gdybym wsiadła do melexa spod latarni i chciała jechać do PKP. To odległość ok 1,5 km. Za osobę mi powiedziano 40-50 zł. Pytałam kilku wożących. Ostatecznie wolałam zmoknac (akurat padalo) niż dać się tak dać zrobić w trąbę.

Last edited 9 miesięcy temu by Monika
Admin
8 miesięcy temu
Reply to  Monika

Najdroższa taksówka świata

Monika
8 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Żebyś wiedział. Za te pieniądze, to powinni na rękach nosić.

Przemo
8 miesięcy temu
Reply to  Monika

Z tym paragonem to niekoniecznie. Oni często nie mają kas.

Monika
8 miesięcy temu
Reply to  Przemo

Co nie zmienia faktu, że cena by była taka jak napisałam.

Adam
9 miesięcy temu

Naprawdę Żona w ciągu krótkiego pobytu obskoczyła kilkadziesiąt knajp? I jeszcze zdjęcia robiła? Mission impossible. Ale skoro Pan Maciej płaci… Mimo wszystko niewiarygodne i tak po ludzku to szkoda urlopu…

Marco
9 miesięcy temu

Panie Macieju, proszę wynagrodzić jakoś żonie zrobienie tych wszystkich zdjęć w 50 lokalach!

Marcin Staly Czytelnik
8 miesięcy temu

Panie Macieju tak troche z innej beczki- ostatnio sie zastanawialem jak malo jest w polskiej blogosferze tresci gdzie sa wywiady ze znanymi osobami ze swiata biznesu np. Z USA. Wiem, ze u Panstwa czasem pojawiaja sie wywiady z ekspertami z polskiej sceny finansowej, ale czy np. Z Pana zasiegami ciezko byloby przeprowadzic wywiad z kims pokroju Elona? Albo Buffeta? Domyslam sie, ze nie latwe, bo pewnie kolejka dluga, ale czy kiedykolwiek podejmowal sie Pan tematu czy raczej panowie kaza sobie sporo bulic za to i gra niewarta swieczki?

Admin
8 miesięcy temu

Wydaje mi się, że to nie jest kwestia pieniędzy. Jeśli będzie zapotrzebowanie na takie rozmowy – why not?

Marcin Staly Czytelnik
8 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

A jak to wyglada od strony technicznej jesli moze Pan uchylic rabka tajemnicy- Pana zespol wtedy kontaktuje sie z agentem takiej osoby? Odpowiadaja na taki kontakt?

Admin
8 miesięcy temu

Kontaktujemy się raczej bezpośrednio, chyba że się nie da

jaroslaw
8 miesięcy temu

Lód włoski 9zeta, piwo 13, obiad dla jednej osoby od 25 do 45, wiadomo można wszystko drożej limitu nie ma a ta matematyka autora jest śmieszna, ogólnie nie jest tak drogo jak straszą a ludzi jest mnóstwo i nikt tu nie oszczędza

Marcin Staly Czytelnik
8 miesięcy temu
Reply to  jaroslaw

No nie wiem czy nie oszczedza. Skads te nizsze obroty w knajpach nad morzem jednak sie biora 😉 duzo osob ktore znam w tym roku w ogole zrezygnowaly z wyjazdow wakacyjnych. W Turcji jak bylem teraz to doznalem szoku vs 10 lat temu, bo bieda, ze az piszczy poza hotelem. Nie poznalemokolicy ktora tetnila kiedys zyciem. Oby u nas tak nie bylo za 5 lat.

Przemo
8 miesięcy temu
Reply to  jaroslaw

Jest jeszcze drożej. Idąc gdzieś na wycieczkę w np. 5 osób – każdy stop na napoje to 60-70 PLN, jakaś przekąska nawet więcej. Jak jedno i drugie to 150 minimum. A takich stopów trzeba w upalne dni zrobić kilka.
Można do plecaka włożyć cosik, ale to waży i się nagrzewa.

Stef
8 miesięcy temu

Ja widzę inflację usług podłączenia płyty elektrycznej
12.2019- 79 zl
08.2020-99 zl
10.2022 – 120 zl
08.2023- 150 zł.

Admin
8 miesięcy temu
Reply to  Stef

Wyższa niż oficjalna

TomR
8 miesięcy temu

Jedzenie czy kwartera to chyba nie są największe potencjalne koszty wakacji. Największymi kosztami wakacji może być realizacja ryzyka: od wypadków śmiertelnych, przez jakieś bakterie miesożerne, trujace algi, wypadki drogowe itp. To jest rzadkie, ale koszt duży. Co jest dość pewne i szkodliwe latem to słońce i od niego się ma minimum przedwczesne starzenie skóry. Jeżeli alarmiści ekologiczni mają rację, to wakacje w słońcu są już od wielu lat są niebezpieczne, a w perspektywie 2025-2026 promienie słoneczne będą tak niebezpieczne, że to już będzie wielkie wymieranie. Wg dawnych norm promieniowanie UV powinno być 95% UV-A, 5% bardziej niebezpiecznego UV-B i pełna… Czytaj więcej »

Monika
8 miesięcy temu
Reply to  TomR

A co to ma wspólnego z inflacją?

James
8 miesięcy temu
Reply to  TomR

Jeszcze gorsze w skutkach mogą być kontakty fizyczne z przypadkowo poznanymi osobami na wakacjach. Choroby weneryczne, choroby wirusowe (np HIV). Co tam paragony grozy. To są prawdziwe ryzyka i problemy.

jsc
8 miesięcy temu
Reply to  James

Takie akcje można odstawiać i u siebie…

Przemo
8 miesięcy temu
Reply to  jsc

Dokładnie, Szczególnie po weekendowym grzaniu w klubie nocnym lub innej tzw. dyskotece 🙂

Przemek Zawadzki
8 miesięcy temu

Cześć SOF! Tak się składa, że byłem w Dębkach w miniony, długi weekend sierpniowy, i to po raz pierwszy w życiu. Jeśli chodzi o ilość turystów, to były to wręcz szatańskie tłumy. :/ Moja rodzina, która została na kolejny tydzień widziała już w środę miłe, dostępne, a nie przeludnione plaże, co już daje do myślenia. Za każdym razem przez te 4 dni jedliśmy w jednej, uznawanej za jedną z lepszych, lokalnych restauracji. Nie powiem jakiej. Powiem tylko, że jej nazwa kojarzy się z pewnym międzynarodowym telecomem, co dla bywalców Dębek nie będzie pewnie żadną zagadką ;-). Tak czy inaczej: zamawiałem… Czytaj więcej »

Admin
8 miesięcy temu

Weekend sierpniowy to była chyba tegoroczna „górka” turystyczna – ludzie wycofali rezerwacje ze względu na kiepską pogodę w lipcu i rzucili się w ostatniej chwili jak się okazało, że prognozy pogody na weekend sierpniowy są dobre i stabilne.
Dzięki za ciekawe spostrzeżenia!

jsc
8 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

A i pewnie iluś odkryło, że pod względem pogody to Grecję mamy na miejscu.

Przemo
8 miesięcy temu

Z ubiegłego roku z Karkonoszy pamiętam te same akcje z porcjami. Są potężne. Nie da się zjeść przystawki (zupę pomijam całkiem), dania głównego i deseru. Przynajmniej ja nie umiem.
I oni się jeszcze reklamują na tablicach kredą popisanych, że „u nas największe porcje”.
To jest chore marnowanie żywności. Oczywiście z chciwości. Bo inaczej tego nie umiem wytłumaczyć.
Szkoda, że kartą nie można płacić, o czym się dowiadujemy często przy stoliku. Po którymś razie zarządziłem odwrót wycieczki z lokalu, bo ileż można 🙂

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu