W całej Polsce brakuje węgla. Przed składami ustawiają się kilkudniowe kolejki. Rząd zapewnia, że opału nie zabraknie, ale prezes partii rządzącej Jarosław Kaczyński daje ciche przyzwolenie na zastąpienie węgla czymkolwiek („byle nie oponami”). A sklep Polskiej Grupy Górniczej z braku węgla sprzedaje… trujący miał węglowy. Wygląda na to, że tej zimy kryzys dotknie nie tylko nasz portfele, ale też nasze płuca. Tylko skąd w czasach kryzysu wziąć pieniądze na walkę ze smogiem, który co roku nas truje?
Jeszcze niedawno prezydent zapewniał nas, że Polska węglem stoi, a zapasy znajdujące się pod ziemią starczą na zaspokojenie naszych potrzeb na kolejne 200 lat. Od tamtej wypowiedzi nie zdążyło minąć nawet 5 lat, żebyśmy mogli się przekonać, że te deklaracje nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Skąd w takim razie te zapewnienia? Czy prezydent kłamał? A może węgiel wyparował?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Prawda jest trochę bardziej złożona. Faktycznie w Polsce mamy spore złoża węgla. Niestety, sam fakt posiadania surowca nie sprawia, że możemy go łatwo i tanio spod ziemi wydobyć. Niektóre złoża znajdują się aż 1300 m pod ziemią. Samo dotarcie do nich jest procesem czasochłonnym i wymaga dopracowanych logistycznych i infrastrukturalnych rozwiązań, które niosą za sobą ogromne koszty.
Druga kwestia to jakość surowca: nasz węgiel jest bardziej zanieczyszczony i mniej kaloryczny niż np. ten wydobywany w Australii. Swój udział w obniżaniu rentowności branży mają też górnicy. Pracują ciężko, ale ich liczne benefity i bardzo wysokie zarobki to kolejna cegiełka obniżająca rentowność całego biznesu.
Gdybyśmy lata temu zaczęli na poważnie transformować polską energetykę, to znaczenie węgla stopniowo by spadało, a jego brak po wprowadzeniu embargo na węgiel z Rosji nie byłby aż takim problemem. Niestety tak się nie stało, a węgiel ma cały czas największy udział w polskim miksie energetycznym. Przez nastawioną na węgiel gospodarkę, nawet potencjalnie ekologiczne rozwiązania takie jak samochody elektryczne czy pompy ciepła nie do końca są korzystne dla klimatu.
Żeby wypełnić lukę po rosyjskim węglu, zaczęliśmy surowiec importować z innych kierunków, m.in. Kolumbii. I tu pojawił się kolejny problem, bo dotychczas węgiel przyjeżdżał do nas droga lądową. Teraz spora część przyjmujemy drogą morską, a przeładunek następuje w portach, które nie są logistycznie przygotowane do tej skali. Samo pozyskanie surowca stwarza więc nadmierne koszty i problemy logistyczne, a to tylko wierzchołek góry problemów, które niesie za sobą gospodarka oparta na węglu.
A little węgiel never killed nobody…
Węgiel to nie tylko surowiec, z którego produkowana jest energia, ale też podstawowe źródło ogrzewania dla wielu gospodarstw domowych. I to w skali niespotykanej w całej Europie. W 2019 r. aż 87% węgla spalanego w domach Unii Europejskiej przypadało na Polskę. Nikt nie pali węglem tyle co Polacy. Jakby tego było mało, piece, które polskie domy ogrzewają, w większości charakteryzują się bardzo wysoką emisyjnością.
Aż 55% budynków jednorodzinnych wyposażonych jest w kotły na paliwa stałe, które nie spełniają wymogów uchwał antysmogowych! Według raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego w 2019 r. to właśnie piece na węgiel i drewno w gospodarstwach domowych odpowiadały za ok. 45% emisji pyłów PM10 i PM2,5.
Ten wysoki udział pieców węglowych sprawia, że każdej zimy mieszkańcy naszego kraju wdychają ogromne ilości pyłów zawieszonych, a polskie miasta od lat należą do najbardziej zanieczyszczonych na świecie. Zimą w internecie krążą mapki pokazujące jakość powietrza w Europie, na których polskie miasta bywają w dziesiątce najbardziej zanieczyszczonych na świecie.
Najbardziej zanieczyszczone miasta świata, stan na 12.01.2022 r.
Słowo smog powstało z połączenia angielskich wyrazów – smoke czyli dym i fog czyli mgła. Jest to taka sztuczna zawiesina w powietrzu, która zawiera w sobie szkodliwe substancje, m.in.: tlenki azotu, siarki i pyły PM 2,5 oraz PM 10. Smog może wywoływać alergie, astmę, a nawet niewydolność oddechową.
Zanieczyszczone powietrze powoduje też choroby układu krwionośnego i serca oraz może przyczynić się do powstania nowotworu. Polski Instytut Ekonomiczny podaje, że w 2019 r. odnotowano 43 000 przedwczesnych zgonów ze względu na pył PM 2,5. Oddychanie zanieczyszczonym powietrzem jest bardzo niebezpieczne dla kobiet w ciąży.
źródło: Polski Alarm Smogowy i Instytut Ekonomii Środowiska
…palę czarne złoto z ziomkami!
Pod koniec lipca rząd zniósł na dwa miesiące normy jakościowe węgla spalanego w gospodarstwach domowych. Oznacza to, że przez lipiec i sierpień można było zaopatrywać się w opał gorszej jakości, który podczas spalania generuje jeszcze więcej zanieczyszczeń niż standardowy węgiel.
Na tym jednak nie koniec. Wraz z ustawą o dodatku węglowym sejm przyjął poprawkę, która umożliwi ciepłowniom uzyskać odstępstwo od norm emisji spalin na 120 dni w przypadkach „nadrzędnej potrzeby utrzymania dostaw ciepła”. Wisienką na tym osmolonym torcie była wypowiedź prezesa Kaczyńskiego, który powiedział, że trzeba palić wszystkim poza oponami czy innymi szkodliwymi rzeczami. Wiele osób mogło nie dosłyszeć fragmentu o oponach.
Teoretycznie jeśli widzimy, że ktoś ewidentnie pali śmieciami, to możemy taką osobę zgłosić do straży miejskiej. Niestety mandaty są, ale nie ta tyle wysokie, by mogły zniechęcać do palenia, czym popadnie. Teoretycznie maksymalna kara może wynieść nawet 5000 zł, a sprawca może nawet trafić do aresztu na 30 dni. Jednak żeby do tego doszło, sprawa musi trafić do sądu. W praktyce straż miejska wystawia mandat w wysokości 100–200 zł, maksymalnie do 500 zł.
W jeszcze gorszej sytuacji są mieszkańcy terenów podmiejskich. Odpowiednikiem straży miejskiej jest straż gminna, niestety nie w każdej miejscowości taki organ występuje. Istnieje duże ryzyko, że tej zimy pozostaniemy bezbronni w tej nierównej walce.
Za nieudolną politykę energetyczną płacimy teraz wysokimi rachunkami za ogrzewanie i niższą temperatura w domu. Za jakiś czas dostaniemy kolejny rachunek – większą liczbę pacjentów cierpiących na schorzenia sercowe, astmę czy nowotwory.
Ile już teraz wynosi ten rachunek? Problemy zdrowotne przekładają się na realne koszty, dokładne kwoty obliczyło Greenpeace. Według organizacji w skali roku świat traci na zanieczyszczeniach powietrza aż 11 bilionów złotych, to aż 3,3% światowego PKB. W tych kosztach Polska ma spory udział, bo nasz kraj uplasował się na 12. pozycji w rankingu państw generujących największe koszty z tytułu zanieczyszczeń. Niechlubne wysokie miejsce dzielimy razem z Meksykiem.
Ile dokładnie płacą Polacy za złą jakość powietrza? Ok. 110 mld zł, czyli prawie 20% naszego rocznego budżetu. Na tę kwotę składają się koszty wynikające z przedwczesnych zgonów, redukcji długości życia, chorób wynikających z zanieczyszczeń i absencji w pracy z nimi związanymi. Greenpeace to nie jedyna organizacja, która podjęła się takich wyliczeń. Podobne kwoty w swoich szacunkach uzyskała firma Deloitte (111 mld zł) oraz resort zdrowia (130 mld zł).
Skoro i tak tracimy olbrzymie kwoty przez zanieczyszczone powietrze, to możemy uznać, że pieniądze na walkę ze smogiem są. Trzeba tylko stopniowo „odzyskiwać” je, inwestując w rzeczy, które pomogą ze smogiem walczyć, a nie za niego płacić. I to się dzieje, ale wolno. Z rządowej strony programu „Czyste Powietrze” wynika, że przez ostatnie 4 lata na termomodernizację i wymiany pieców wypłacono łącznie 3,38 mld zł.
To zaledwie 3% rocznych kosztów, jakie ponosimy wszyscy z powodu zanieczyszczeń. Tymczasem planowany dodatek węglowy, może kosztować nas aż 11,5 mld zł. To trzy razy tyle ile dotychczas wypłacono w ramach programu Czyste Powietrze przez ostatnie cztery lata. Wygląda więc na to, że nie brakuje nam źródeł finansowania na walkę ze smogiem. Brakuje za to przemyślanej, dobrze zorganizowanej i skutecznej strategii. Czegoś bardziej zaawansowanego niż rzucanie pieniędzmi na oślep.
—————————————–
Zapraszam do nowego newslettera „Subiektywnie o świ(e)cie”
Ekipa Samcika uruchamia nowe przedsięwzięcie. „Subiektywnie o świ(e)cie” – to poranny newsletter, z którego w przyjaznej, acz skondensowanej formie dowiesz się wszystkiego, co musisz wiedzieć, żeby Twoje pieniądze rosły zdrowo.
Najważniejsze wydarzenia, zapowiedzi, historie i polecenia najciekawszych tekstów o finansach i ekonomii w światowych mediach. Do poczytania przy porannej kawie. Zapraszam w imieniu Ekipy, formularz zapisu na newsletter znajdziesz pod tym linkiem, zaś pierwszy newsletter – żebyś mógł ocenić czy fajny – jest pod tym linkiem.
Posłuchaj nowego podcastu: rozmowa o pieniądzach w szkole z menedżerką szkolną
Nauczyciele żądają podwyżek o co najmniej 20%. Ile faktycznie dziś zarabiają, a ile powinni? Dlaczego dodatek motywacyjny nie spełnia swojej roli? Skąd szkoła bierze pieniądze na pensje, remonty, pomoce dydaktyczne i jak dyrektorzy łatają dziury w szkolnym budżecie? O problemach polskiego szkolnictwa rozmawiamy z Danutą Kozakiewicz, dyrektorką Szkoły Podstawowej nr 103 w Warszawie. Zapraszamy do odsłuchania pod tym linkiem!
źródło zdjęcia tytułowego: Pixabay