Wojna w Ukrainie i wojna ekonomiczna świata z Rosją sieją strach w portfelach. Kapitał ucieka z Polski, a NBP musi ratować złotego. Czas znaleźć się w strefie euro?

Wojna w Ukrainie i wojna ekonomiczna świata z Rosją sieją strach w portfelach. Kapitał ucieka z Polski, a NBP musi ratować złotego. Czas znaleźć się w strefie euro?
Współautor: Maciej Samcik
40

Po krachu w Rosji, spowodowanym zamrożeniem przez Europę i USA rezerw walutowych tego kraju, strach przed wojną zajrzał w oczy inwestującym pieniądze w Polsce. Wycofujący się w panice inwestorzy podnieśli kurs euro do 4,8 zł, czyli poziomu nie widzianego od 13 lat. Dolar osiągnął zaś cenę nie widzianą od prawie 20 lat – aż 4,31 zł. Do gry wszedł NBP, który najpierw zainterweniował słownie, a potem czynem, sprzedając dolary i euro ze swoich rezerw. A u komentatorów wrócił pomysł: powinniśmy wejść do strefy euro, w trosce o własne bezpieczeństwo

O ile w Rosji, po poniedziałkowym krachu rubel „oficjalnie” trochę się podnosił (na rynku forex, bo przecież nie w kantorach), o tyle widmo wojny uderzyło w polskie aktywa. Co bardziej strachliwi inwestorzy postanowili zwinąć manatki znad Wisły i wyprzedać polskie akcje, obligacje oraz naszą walutę, zamieniając je na bezpieczniejsze dolary (i obligacje amerykańskiego rządu).

Zobacz również:

Efekt był opłakany. W ciągu może dwóch godzin panika wyniosła kurs euro z poziomu 4,68 zł (i tak wysokiego) do 4,80 zł. Tak drogie euro nie było od 13 lat, czyli od globalnego kryzysu finansowego. Jeszcze bardziej wystrzelił dolar, który w pewnym momencie wyskoczył z 4,17 zł do 4,31 zł. To najwięcej od niemal 20 lat. A jeszcze kilka dni temu dolara można było kupić po 3,95 zł!

Złoty coraz mniej cenny. Powinniśmy wejść do strefy euro
Złoty coraz mniej cenny. Powinniśmy wejść do strefy euro?

W tarapatach są też posiadacze kredytów frankowych, bo „kryzysowa” waluta w pewnym momencie otarła się o poziom 4,70 zł. Polska nie była jedynym krajem, w którym zapanowała taka nerwówka. Z tym, że np. w Czechach, gdzie dolar skoczył z 22,3 do 22,9 korony (też o 2%, jak u nas), jest to poziom najwyższy ledwie od półtora roku.

To nic nadzwyczajnego – tak było prawie zawsze, bo po prostu Polska jest największym rynkiem i u nas ten ruch jest najbardziej widoczny i najłatwiej od nas uciec. Inna sprawa, że Czesi dbali o siłę swojej waluty w ostatnich miesiącach lepiej niż nasz NBP i teraz mają z czego „schodzić”. My już stoimy pod ścianą. Analitycy policzyli, że przy kursie powyżej 4,70 zł za euro polska gospodarka może mieć problemy. 

NBP ratuje złotego. Ale czy to zadziała?

NBP zareagował najpierw słowem, informując panikarzy, że nie pozostanie bierny i będzie bronił wartości złotego, a potem czynem – podając do publicznej wiadomości, że sprzedał na rynku „pewną ilość” walut obcych z posiadanych rezerw walutowych. Nie wiemy jak dużą. Po to te rezerwy są i nasz NBP – za to mu chwała – zgromadził ich rekordową ilość (ok. 144 mld euro, z tego 11 mld euro w złocie i ok. 70 mld dolarów, a jeszcze rok temu było to „tylko” 125 mld euro).

Nie wiadomo, czy to zadziała, bo dziś na inwestorów najbardziej działają ruchy rosyjskich kolumn czołgów już niedaleko od polskiej granicy. Prezes NBP przypomina inwestorom, że Polska jest silną, dość zamożną gospodarką i tym samym chce im dać do zrozumienia, że wyprzedawanie naszej waluty za bezcen jest frajerstwem.

„NBP jest gotów w każdej chwili reagować na nadmierne wahania kursu złotego, które mogłyby zakłócić sprawne funkcjonowanie rynku walutowego, finansowego lub też negatywnie wpływać na stabilność finansową czy skuteczność realizowanej przez NBP polityki pieniężnej”.

Oby w końcu dotarło, bo słaby złoty to droższe towary importowane z zagranicy (samochody, elektronika, paliwo) i wyższa inflacja, która zmusi Radę Polityki Pieniężnej do jeszcze ostrzejszych podwyżek stóp procentowych. A to będzie bolało.

Złoty zapewne stałby się silniejszy, gdyby rynek spodziewał się „dostawy” do Polski miliardów euro z unijnego Planu Odbudowy. Ale te pieniądze nam zawieszono przez to, że nie chcemy się stosować do zasad praworządności i wyrzucić na zbitą twarz niektórych przebierańców podających się za sędziów Trybunału Konstytucyjnego oraz Sądu Najwyższego.

Czy warto dziś robić tak jak inwestorzy zagraniczni i wymienić złote na dolary oraz euro? Radzę jednak przeczekać te dni i nie wykonywać nerwowych ruchów – zwykle rzeczywistość oglądana z perspektywy kilku dni jest jaśniejsza niż ta w chwili kryzysu, więc może i tym razem okaże się, że to tylko strachy na lachy. 10-15% swoich pieniędzy w walutach obcych warto mieć, ale kupowanie ich w chwili rynkowej paniki zwykle nie jest optymalną decyzją.

Od razu pojawiły się pytania, czy powinniśmy dodatkowo zabezpieczyć się przed atakiem ze strony Rosji i wejść do strefy euro? Może tak jak Ukraina złożyła wniosek o przyjęcie do Unii Europejskiej, to Polska powinna dać sygnał, że pozbyła się wątpliwości i chce wejść do strefy euro? Czy w tych warunkach może nam się to (wreszcie) opłacić? A może nie warto na to patrzeć, tylko raczej na bezpieczeństwo? Czy Rosja odważyłaby się zbombardować kraj, który jest „monetarnym” sojusznikiem takich potęg jak Niemcy czy Francja?

NATO jest fajne, Unia Europejska też. Ale strefa euro ma „supermoce”

Euro to projekt polityczny, a nie gospodarczy – zwykli mawiać ekonomiści krytykujący strefę euro. Najwięcej zyskuje na nim najsilniejszy – czyli Niemcy, główny eksporter Europy. Wchodząc tam, stracilibyśmy kontrolę nad stopami procentowymi. Własna waluta, to własna polityka monetarna – czyli bank centralny może decydować o koszcie kredytu, schładzać albo podgrzewać gospodarkę. I walczyć z inflacją „na własną rękę”. W strefie euro tego narzędzia każdy z krajów nie ma.

To dlatego na Litwie i w Estonii inflacja wynosi już 12%. Te kraje nie mogą podnieść stopy procentowej, wynosi ona tyle, co w całej strefie euro – czyli 0%. Dlaczego EBC nie podnosi stóp procentowych? Z trzech powodów. Po pierwsze inflacja w innych krajach nie jest aż tak wysoka – a mając pod swoją pieczą 20 krajów, EBC musi ważyć interesy.

Po drugie EBC stosuje inne instrumenty do walki z inflacją, np. LTRO (udziela bankom kredytów po korzystnych stawkach na dłuższe terminy i zachęca je do pożyczania pieniędzy firmom i konsumentom) czy PEEP (skup obligacji państw). A po trzecie, i być może najważniejsze, państwa strefy euro wychodzą z pandemii z ogromnym garbem długu publicznego. Dług publiczny Grecji wynosi 200% PKB, Włoch 160%, Portugalii 137%. Podwyżka stóp groziłaby tym krajom niewypłacalnością (trzeba by płacić wyższe odsetki).

Przeciwnicy wejścia Polski do strefy euro straszą też wzrostem cen i wolniejszym wzrostem zarobków. Ceny rosły w każdym nowym kraju, który przystępował do strefy euro, choć są analizy, które mówią, że to złudzenie optyczne. Z drugiej strony, w ostatnim czasie inflacja była i u nas tak wysoka, a ceny tak galopowały, że pod wieloma względami zbliżyliśmy się już do cen zachodnich. I to bez wchodzenia do strefy euro.

Ale są i zalety. Odpadłoby ryzyko walutowe, czyli inwestowanie w Polsce byłoby dla zachodnich firm bezpieczniejsze. Słowacja od wejścia do strefy euro (w 2009 r.) zanotowała pięciokrotny wzrost zagranicznych inwestycji. I nikt nie psioczy, że towary słowackie są droższe niż polskie. Wręcz przeciwnie – przemysł motoryzacyjny szczególnie upatrzył sobie Słowację: są tam Volkswagen, Kia i PSA Peugeot Citroen, Jaguar-Land Rover (ale też upatrzył sobie Węgry, żeby oddać sprawiedliwość forintowi). My zaś liderujemy pod względem call-centers i helpdesków.

No i zadłużanie byłoby tańsze – Polska jest zadłużona na ponad bilion złotych. Koszty obsługi tego długu, czyli odsetek płaconych od wyemitowanych obligacji, wynoszą 30 mld zł rocznie (800 zł na każdego podatnika rocznie). Kraje strefy euro zadłużają się znacznie taniej, bo strefa euro to pieczątka wiarygodności. Emitowalibyśmy euroobligacje dwa razy taniej, płacilibyśmy dwa razy mniejsze odsetki, NBP mógłby rozwiązać 500 mld zł rezerw walutowych, obniżając o kilka punktów procentowych zadłużenie kraju.

Mniejsze ryzyko inwestowania to większy napływ kapitału zagranicznego. A ten jest gwarancją równie silną jak amerykańscy żołnierze – Zachód broniłby w hipotetycznie najechanej przez wroga Polsce nie tyle terytorium, co swoich inwestycji i pieniędzy. I stabilności kursu euro Każde zagrożenie militarne dla kraju strefy euro jest zagrożeniem dla kursu tej waluty. A od jej kursu zależy wypłacalność i „zdrowie” wszystkich krajów strefy euro.

Być może w obecnej sytuacji geopolitycznej powinniśmy – godząc się na to, że stracimy część suwerenności (możliwości wpływania na kurs walutowy i oprocentowanie kredytu, a więc regulowania koniunktury w gospodarce) – wykupić polisę od nieszczęść takich jak wojny?

Jak wejść do strefy euro? „Na krzywy ryj” nikt nas nie wpuści

Polacy nie są przeciwko euro. Jeszcze w połowie ubiegłego roku liczba zwolenników wprowadzenia euro w Polsce po raz pierwszy od bardzo dawna przekroczyła 50% (o 7 pkt proc. wzrósł odsetek Polaków bardzo się tego domagających, zaś o 8 pkt proc. spadł odsetek obywateli będących bardzo przeciwko wprowadzeniu euro). Jestem bardzo ciekawy wyników sondażu po 24 lutego. Idę o zakład, że poparcie wzrosło.

Oczywiście, to wszystko z zastrzeżeniem, że do euro nie wchodzi się „na krzywy ryj”. Jak wejść do strefy euro? Tak jak do dobrego, renomowanego klubu – trzeba się ładnie ubrać i przystroić. Tak samo gospodarka musi spełnić kilka warunków brzegowych (tak zwanych warunków konwergencji). Są to:

1. Stabilne ceny. Stopa inflacji konsumenckiej (HICP) może najwyżej o 1,5 punktu procentowego przekraczać inflację w trzech najstabilniejszych pod tym względem państw członkowskich. U nas inflacja wynosi 8,7%. Egzamin oblany.

2. Równowaga finansów publicznych. Deficyt budżetowy państwa nie może być większy niż 3% PKB, a dług publiczny – 60% PKB. Deficyt budżetu państwa w 2021 r. – według metodyki unijnej – nie przekroczy 4% PKB. To ważna informacja, bo stan budżetu nic nie mówi o stanie finansów państwa – wydatki zostały wyprowadzone poza budżet i poza kontrolę parlamentu, ale Unia bierze to pod uwagę. Dług publiczny ok. 60%. Tu też się nie łapiemy.

3. Kurs waluty musi być stabilny w ciągu ostatnich dwóch lat względem euro. No to tutaj leżymy i kwiczymy, bo była pandemia, teraz wojna, a złotym rynek buja jak łódką na pełnym morzu.

Czyli to wygląda na to, że chcieć to my sobie możemy, ale do strefy euro nikt nas raczej w obecnym stanie finansów publicznych nie przyjmie. Ale moment jest szczególny – może więc załapalibyśmy się na jakiś wyjątek? Trudna sprawa, bo z Francuzami się pokłóciliśmy, z Niemcami też – spór o praworządność spowodował, że na horyzoncie nie widać kasy z Unii Europejskiej.

Wejść do strefy euro: to matematyka czy polityka?

A może tu już nie chodzi o matematyką – kto ile straci, a kto ile zyska. Europa właśnie stanęła w obliczu największego konfliktu zbrojnego od czasów II Wojny Światowej. Po drugiej stronie jest mocarstwo atomowe, które nie respektuje żadnych cywilizowanych zasad. Świat właśnie zastanawia się – o czym świadczy spadek złotego – czy Polska jest bezpieczna. Jeśli dojdzie do wniosku, że nie, to interwencje NBP nie pomogą – bo nie mogą trwać w nieskończoność. Prof. Cezary Wójcik z SGH mówił „Rzeczpospolitej” tak:

„Strefa euro daje nam większą szansę na bezpieczny rozwój w długim okresie. Nie jest gwarantem szybszego rozwoju, bo przez ostatnich 30 lat szybko rozwijaliśmy się gospodarczo poza unią walutową. Ale równie ważny jest bezpieczny rozwój, bardziej stabilny także pod względem politycznym. Obecność w strefie euro zakotwiczyłaby nas politycznie w jądrze Unii Europejskiej, zwiększając zaufanie inwestorów zagranicznych, ograniczając też ryzyko eksperymentów w polityce pieniężnej”.

Do strefy euro, w czasie największego jej kryzysu w latach 2011-2015, przystępowały kolejno państwa bałtyckie, czyli kraje byłego ZSRR – Litwa, Łotwa i Estonia. I nie robiły tego z kalkulacji ekonomicznej, ale politycznej. Jeśli my się boimy Rosji, to tam… Rosja budzi przerażenie – tym bardziej że mieszka tam sporo Rosjan, których Moskwa może kiedyś chcieć wziąć w „obronę”.

Jak uważacie, czy powinniśmy zmienić kierunek i poświęcić kawałek suwerenności finansowej w celu wykupienia kolejnej „polisy” od niebezpieczeństw wynikających z naszego geopolitycznego położenia? Dawajcie znać w komentarzach. I przeczytajcie tekst z linku poniżej.

Czytaj też: Czy Polska powinna wejść do strefy euro? Prezes Kaczyński straszy wzrostem cen. Czy ma rację? Siedem argumentów za i przeciw euro

źródło zdjęcia: PixaBay

Subscribe
Powiadom o
40 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
MarekB
2 lat temu

Dzisiejsza intwrwencja pokazala tyle ze na kazdym sprzedanym euro z rezerw nbp zarobil 10 groszy, widac to po pikach na kursie. Ja tam widze biznes a nie obrone pln. Do czego przyznali sie juz w konferencji na koniec roki.

Euro w Polsce nie bedzie. Patrz wyzej.

Konik
2 lat temu

Przystąpienie do strefy euro to przekazanie całości rezerw walutowych do dyspozycji EBC. Bez żadnej gwarancji że jeżeli euro upadnie, Polska cokolwiek z tego odzyska. Czyli: utrata jakichś 140 miliardów euro. Czy korzyści rzeczywiście to zrównoważą?

Hieronim
2 lat temu
Reply to  Konik

Pozostanie poza strefą euro może oznaczać konieczność zużycia całej rezerwy walutowej na obronę złotego. Czy minusy przyjęcia euro to zrównoważą?

Admin
2 lat temu
Reply to  Hieronim

To jest ciekawe zagadnienie – ile euro potrzeba, żeby ugasić taki przeciętny „pożar”. To by pozwoliło ustalić ile mamy wody w pompie 🙂

Stef
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Żadnemu krajowi na świecie nie udało się obronić kursu. Nawet Bank Anglii poległ. Mnie zastanawia co się zmieniło? Jeszcze parę miesięcy prezes NBP chciał słabego złotego. Czyżby z Nowogrodzkiej przyszły inne wytyczne.

Admin
2 lat temu
Reply to  Stef

Też tego nie rozumiem. W poniedziałek chce słabego złotego, a w środę silnego…

Tobiasz
2 lat temu
Reply to  Hieronim

Tak naprawdę znaki zapytania co do euro są dwa. Pierwszy, czy opłaca się za cenę bezpieczeństwa oddać politykę fiskalną EBC. Tutaj potrzeba rozsądnej debaty. Drugi, czy w razie jakiegoś globalnego kryzysu Niemcy będą chętne wspierać euro jako walutę, czy uciekną do marki. Nie da się ukryć, że los euro jako waluty zależy w dużej mierze od postawy naszych zachodnich sąsiadów.

Admin
2 lat temu
Reply to  Tobiasz

Co do drugiego – moim zdaniem będą wspierać, bo jako eksporter europejski mają w tym interes

Stim
2 lat temu
Reply to  Tobiasz

Politykę fiskalną czyli co? Stopy, które potrzebne są tylko do ratowania lokalnej waluty (bez niej decydowanie o nich będzie zbędne) oraz dodruk. Bądźmy szczerzy, cała kampania anty-euro, oparta przede wszystkim na sentymencie do złotówki, zmierzała tylko do tego by politycy mogli dodrukowywać pieniądze bez ograniczeń.

jsc
2 lat temu
Reply to  Tobiasz

(…)Drugi, czy w razie jakiegoś globalnego kryzysu Niemcy będą chętne wspierać euro jako walutę, czy uciekną do marki.(…)
Przez pierwsze kilka tygodni marka byłaby wystawiana na ostrzał na miarę tego co przeżywa teraz rubel.

Tobiasz
2 lat temu
Reply to  Konik

Euro już nie upadnie – wyciągnięto wnioski z kryzysu Grecji. Teraz EBC nie pozwoli na bezczelne przeżeranie kasy przez państwa UE.

Wasz boron
2 lat temu
Reply to  Konik

Cześć trollu , idi na …

Hieronim
2 lat temu

Panowie Redaktorzy, jeszcze tydzień-dwa i Pan Premier Mateusz Morawiecki sam może zacząć o tym mówić głośno. Jeśli mamy się zbroić, to przy PLN szybko tracącym na wartości będzie to ekstremalnie trudne.

Admin
2 lat temu
Reply to  Hieronim

Oczywiście!

jsc
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Oby nie było takich kwiatków jak z tymi myśliwcami co kupiła jako organizacja… Konflikty.pl podają, że jest z tym nie niezły bigos… https://www.konflikty.pl/aktualnosci/wiadomosci/6-dzien-wojny-polskie-mig-i-babi-jar/
Całej tej sprawy dotyczy aktualizacja z 13:50

Tobiasz
2 lat temu

„pieniądze nam zawieszono przez to, że nie chcemy się stosować do zasad praworządności i wyrzucić na zbitą twarz niektórych przebierańców podających się za sędziów Trybunału Konstytucyjnego oraz Sądu Najwyższego.” – brawa dla Pana Redaktora za odważne nazwanie pewnych rzeczy po imieniu. Szkoda, że PiS nie stać na powrót do państw cywilizowanych i wyrzucenie Zbigniewa Ziobry. Ogólnie wejście do strefy euro nie byłoby złym pomysłem, ale po obecnym kryzysie. NBP nie uratuje już złotego interwencjami na rynku walutowym, bo jesteśmy aktualnie postrzegani jako kraj wysokiego ryzyka. A słaby złoty przełoży się na duży wzrost i tak już wysokiej inflacji. Jedynym czynnikiem,… Czytaj więcej »

Janusz
2 lat temu
Reply to  Tobiasz

Ktoś sugerował że jakieś rozmowy polityczne się toczą i koalicja może zostać powiększona. Mniemam że z lewą stroną. A pan Z. odesłany do sojuszu z radykałami z K. Nie jestem biegły z bieżącej polityki, ale jeśli to by miało przybrać na kształt jakiegoś sojuszu patriotycznego, opartego o różne kompromisy, na które partia rządząca musiałaby pójść… to chyba brzmiałoby to chyba dobrze.

Mariusz
2 lat temu
Reply to  Tobiasz

Podwyżka będzie podobna do tej w Rosji: czyli z 2,75% na 4,5%. na jednym posiedzeniu. Bo sytuacja jest napięta i USA może podwyższyć stopy procentowe co spowoduje, że bezpiecznie można trzymać pieniądze w USD i obligacjach amerykańskich. Glapiński będzie musiał współzawodniczyć o inwestorów z USA, a przy takim pojedynku jest tylko jeden zwycięzca.

jsc
2 lat temu

(…)Czas znaleźć się w strefie euro?(…)
Za póżno… trzeba było być bardziej zdeterminowanym, gdy byliśmy na dobrej drodze do spełniania kryterium z Maastricht… https://pl.wikipedia.org/wiki/Kryteria_konwergencji

Wojtek
2 lat temu

Zmiana waluty na euro powoduje też zniknięcie problemu z rosnącym WIBORem – wszystkie kredyty były by przecież przewalutowane 😉

MarekB
2 lat temu
Reply to  Wojtek

Moglibysmy tez przyjac franka zamiast euro. Zniknal by problem kredytow frankowych

jsc
2 lat temu
Reply to  MarekB

Rozwalilibyśmy tylko gospodarkę Szwajcarii.

Last edited 2 lat temu by jsc
Stef
2 lat temu
Reply to  Wojtek

Wszystko zależy od kursu. Jakbyśmy przewalutowali na euro po 3,4 to wszyscy kredytobiorcy są happy. Jak po 4,70 to nie są. Czy da się obliczyć optymalny kurs dla całej gospodarki.?

Marek
2 lat temu
Reply to  Wojtek

To może być część problemu i jeden z powodów niechęci polityków do wprowadzenia – lobby bankowe przecież łatwo nie odpuści takiego źródełka zarobku.

McGregor
2 lat temu

Niedługo 8 marca… i nie chodzi mi tu o Dzień Kobiet, a o posiedzenie RPP. I tu się dopiero okaże o ile wzrosną stopy (celuję, że tym razem o 1%) i czy złotówka się umocni.

Admin
2 lat temu
Reply to  McGregor

No właśnie, jak złoty nie zareaguje na podwyżkę, to będzie kiepsko

MarekB
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

No i teraz to trzeba puścić z dymem wszystkie te ksiązki o tym, że rynek dyskontuje wszystko wcześniej. Nic nie leci na dół, wczorajsza interwencja już zjedzona przez kurs.

Hieronim
2 lat temu
Reply to  McGregor

Stawiam na podniesienie o 150 pp.

zenon.p
2 lat temu

„W tarapatach są też posiadacze kredytów frankowych, bo „kryzysowa” waluta w pewnym momencie otarła się o poziom 4,70 zł. ”

wczorajsze kursy do spłaty kredytów CHF ( godz. 15):
– Millennium (Eurobank): 4.76 zł
– mBank: 4.74 zł
*co ciekawe kurs w Millennium dla własnych kredytów był kilkanaście gr niższy.

to jest dramat

Last edited 2 lat temu by zenon.p
Mariusz
2 lat temu

Pani Morawiecka miała bardzo dobre informacje co do przyszłości Polski, bo przy szalejącej inflacji i rajdzie cen na nieruchomości sprzedała działkę i prawdopodobnie wymieniła je na franki szwajcarskie i zdeponowała je w banku gdzieś daleko od zagrożonej wojną Europy. Także Mateusz nie ma motywacji aby nadstawiać pierś za Polskę, bo z samej sprzedaży działki ma 4 000 000 USD ulokowanych w jakimś raju. Gdy Polska będzie płonąć on będzie pił drinki na plaży na Bahamach. Także jeżeli chodzi o ceny mieszkań na rynku nieruchomości to moim zdaniem są one tyle warte ile uderzeń rosyjskich rakiet są w stanie wytrzymać –… Czytaj więcej »

Qqq
2 lat temu

Bardzo dobrze. NBP z kazdego miliarda sprzedanych dolarów zarobi na czysto co najmniej sto mln zł bo kupowało dolary dużo tansze. Po to mamy inna walutę niż euro żeby można było mieć wpływ na inflację import i eksport.

Janek
2 lat temu
Reply to  Qqq

No i nie dodałeś najważniejszego, że możemy sobie wydrukować tyle swojej wlauty żeby każdy Polak był miliarderem!

Paweł
2 lat temu

o zamianie złotówki czy na euro szybko nie liczę, ale może chociaż wersja hybrydowa czyli ERM2 lub sztywny kurs do EUR na wzór np bułgarskiej lewy? Co Pan o tym sądzi? Jakie są plusy i minusy takich rozwiązań?

Admin
2 lat temu
Reply to  Paweł

Sztywny kurs – albo korytarz – trzeba jeszcze umieć „obronić”. Jeśli gospodarka nie będzie w takim stanie, który uzasadnia wartość „z korytarza”, to pomysł traci sens

Paweł
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

To prawda ale inne kraje naszego regionu np wspomniana Bułgaria od czasów jeszcze marki niemieckiej daje radę , więc jest to chyba do zrobienia także w Polsce.
Szkoda ze nikt o tym rozwiązaniu w Polsce głośno nie mówi.
Dania która również nie jest i nie planuje podobnie jak Polska być w strefie euro w najbliższym czasie także od wielu lat trzyma swoją walutę w korytarzu do EUR

Admin
2 lat temu
Reply to  Paweł

Tak, tylko to ma sens pod warunkiem, że chce się spełnić wszystkie warunki wejścia do euro, a my nie spełniamy i nie chcemy spełnić, o ile dobrze czytam intencje rządu

Paweł
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Macieju niekoniecznie musimy wchodzić do strefy euro żeby wprowadzić korytarz walutowy jak Dania lub tzw. system zarządu walutą (currency board) – jak Bośnia i Hercegowina lub Bułgaria które powiązały swoje waluty już w ubiegłym wieku z marką niemiecką kiedy Euro jeszcze nie istniało. W ramach ciekawostki dodam że currency board w latach 90tych ubiegłego wieku wprowadziły także kraje bałtyckie w powiązaniu do… USD. System zarządu walutą i powiązanie złotówki do EUR rozważał także ówczesny polski minister finansów Grzegorz Kołodko w 2002 r. . Finalnie niestety nie zostało to wykonane. Tak wynika z tego artykułu Parkietu z 2002 r. o… Czytaj więcej »

Admin
2 lat temu
Reply to  Paweł

No może, muszę zgłębić temat. Ale po co komu korytarz jeśli nie chce wejść do eurozone?

Paweł
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Macieju liczę że uda się nawet napisać tekst na ten temat. Niestety wiele osób nie wie czym jest currency board, myląc go często z korytarzem ERM II. Polecam artykul Parkietu z linku który przesłałem gdzie bardzo dokładnie opisano na czym polega currency board jakie są jego zalety i wady. Jednym slowem zalety można określić jednym slowem, stabilność zarówno walutowa jak i gospodarcza. … „Zwolennicy tego rozwiązania wskazują, że systemy te pozwalają osiągnąć w dość szybkim czasie stabilność gospodarczą, podstawowe agregaty makroekonomiczne zachowują się wzorowo, a gospodarka kraju nabiera zaufania wśród inwestorów.” … „Niektóre studia badawcze dowodzą, że gospodarki currency… Czytaj więcej »

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu