Styczeń to czas postanowień noworocznych. Wśród tych najpopularniejszych pojawiają się hasła typu „schudnę”, „zacznę chodzić na siłownię” czy „przebiegnę maraton”. Ambitne cele sportowe przekładają się często na nowe wydatki. W końcu na siłowni trzeba jakoś wyglądać, a udział w maratonie nie należy do najtańszych. Niestety wiele osób ze swoimi styczniowymi celami nie dotrwa nawet do marca. Jak mądrze realizować sportowe cele i nie zbankrutować?
Powinniśmy zacząć się więcej ruszać. Zaledwie co czwarty Polak regularnie lub z pewną regularnością uprawia sport. Aż połowa z nas nie rusza się wcale. Z raportu „Polski rynek sportu” przygotowanego przez Polski Instytut Ekonomiczny wynika, że z naszą aktywnością od lat jest coraz gorzej. Jeszcze w 2004 r. odsetek osób nieuprawiających sportu był o 10 punktów procentowych niższy. Wygląda więc na to, że pomimo ambitnych celów jesteśmy coraz bardziej leniwi.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Przy codziennych obowiązkach związanych z pracą i dziećmi niełatwo znaleźć czas na sportowe aktywności, ale często po prostu szukamy wymówek. Nasza niska aktywność jest zdecydowanie ponadprzeciętna. W Unii Europejskiej średnio 40% mieszkańców uprawia sport regularnie lub z pewną regularnością, a więc o 15 punktów procentowych więcej niż w Polsce. Najbardziej aktywni są Skandynawowie. W Finlandii, Danii i Szwecji odsetek osób aktywnych wynosi 60%. Być może to zasługa dojazdów do pracy rowerem?
źródło: Polski Instytut Ekonomiczny
Niechęć do sportu przekłada się na problemy zdrowotne i finansowe. Z danych Narodowego Testu Zdrowia Polaków wynika, że aż 58% Polaków ma problem z nadmierną masą ciała. Nasza gospodarka traci na tym ogromne kwoty – w 2016 r. było to ok. 7 mld zł. Skąd biorą się tak duże wartości?
Polski Instytut Ekonomiczny podaje, że gdyby chociaż co druga obecnie nieaktywna osoba zaczęła regularnie się ruszać, to mielibyśmy w Polsce o 11 000 mniej zawałów, 2200 mniej nowotworów jelita grubego i 1500 mniej przypadków raka piersi. Wtedy koszty opieki zdrowotnej spadłyby o 440 mln zł, a koszt absencji w pracy zmalałby aż o 3 mld zł.
Dlatego nasze postanowienia związane z aktywnością fizyczną są jak najbardziej potrzebne. Niestety nie zawsze nam one wychodzą. I choć pierwszego stycznia wiele osób jest święcie przekonanych, że wytrwa w swoich celach, to w rzeczywistości realizacja postanowień noworocznych udaje się zaledwie 8-15% osób. Doskonale widać to w siłowniach. Na początku roku ciężko dopchać się do sprzętu, ale już w lutym, marcu wszystko wraca do normy.
Sportowe postanowienia i finansowe błędy
Tymczasem wizja „nowy rok – nowy ja” sprawia, że wiele osób zaczyna realizację swoich postanowień od wydatków, licząc, że dzięki temu utrzymają motywację. Sportowe postanowienia są zwykle dość kosztowne. Jakie są najczęstsze błędy finansowe na drodze do realizacji sportowych postanowień?
Zakup rocznego karnetu na siłownię. Kluby sportowe kuszą niskimi cenami wejściówek przy po podpisaniu umowy na 12 miesięcy. I faktycznie z finansowego punktu widzenia przeważnie to się opłaca, bo zakup karnetu na miesiąc wychodzi sporo drożej. Niestety wiele osób po dwóch, trzech miesiącach traci motywację i stopniowo zaczyna chodzić na siłownię coraz rzadziej, aż w końcu przestaje się tam pojawiać.
Dlatego czasem lepiej kupić karnet na kilka wejść, żeby sprawdzić, czy zajęcia fitness czy trening siłowy to aktywność, w którą chcemy się zaangażować na dłużej. Jeśli dopiero poszukujemy swojej dyscypliny, warto potrenować jakiś czas w domu za darmo. Na YouTubie znajdziemy pełno treningów fitness, zumby czy jogi. Jeśli po dwóch, trzech miesiącach regularnych ćwiczeń motywacja się utrzyma, wtedy warto ruszyć po płatny karnet.
Nowe ubrania na siłownię. W końcu w klubie trzeba jakoś wyglądać, a nowe leginsy sportowe sprawiają, że od razu chce się ćwiczyć. Niestety taka motywacja bywa bardzo krótkotrwała, a ciuchy warte kilkaset złotych lądują w szafie na stałe. Dlatego zanim rzucimy się w wir zakupów, dajmy sobie czas. Na początku ćwiczmy w tym, co mamy, a chyba każdy z nas ma w domu dresy. Warto nagrodzić się nowym dresikiem dopiero po kilku miesiącach regularnego treningu.
Białko, kreatyna, BCAA, żele energetyczne. To kilka z wielu odżywek, po które sięgają amatorzy sportu, licząc na poprawę wyników. Prawda jest jednak taka, że na początku swojej przygody, gdy nasze wyniki sportowe nie są jeszcze imponujące, odżywki niewiele zmienią. Należy też mieć świadomość, że suplementy nie podlegają obowiązkowym testom, więc tak naprawdę nie mamy pewności, co spożywamy. Na początku najważniejsza jest dyscyplina i zdrowe odżywianie, na odżywki przyjdzie jeszcze czas.
Po wspomagacze w postaci żeli energetycznych lubią z kolei sięgać biegacze. I faktycznie dodatkowa dawka węglowodanów podczas biegania ma sens, ale dopiero, gdy skończą się zapasy glikogenu w naszych mięśniach, czyli po ok. godzinie treningu. Jeśli biegasz – póki co – jednorazowo po 4-6 km rekreacyjnym tempem, żel przed treningiem też nie będzie konieczny, wystarczy pełnowartościowy posiłek i dobre nawodnienie.
Zegarki liczące kroki, kalorie i dystans to hit nie tylko wśród biegaczy. Najtańsze z podstawowymi funkcjami kosztują ok. 200 zł, te najbardziej zaawansowane nawet kilka tysięcy. Dzięki takiemu urządzeniu dowiesz się, ile dokładnie spaliłeś kalorii i jaki dystans przebiegłeś. Pytanie, czy faktycznie potrzebujesz aż tak szczegółowych danych na początku swojej kariery biegacza.
Większość osób i tak biega z telefonem, słuchając przy okazji muzyki lub podcastów. Na smartfony dostępne jest sporo aplikacji, które dokładnie zmierzą przebiegnięty dystans i na podstawie Twoich danych wyliczą, ile mniej więcej kalorii spaliłeś. Na początek to wystarczy, a sportowy zegarek możesz sobie zażyczyć na urodziny, gdy już wszyscy znajomi będą wiedzieli, że stałeś się zapalonym biegaczem.
Siłownia w domu. Pandemia sprawiła, że wiele osób zaczęło trenować w domu, a internetowe sklepy ze sprzętem sportowym przeżywały oblężenie. Niestety późniejsze dane o naszej aktywności pokazały, że w czasie lockdownu uprawialiśmy mniej sportu niż zwykle. Jeśli mimo wszystko planujesz zakup sprzętu do domu, zacznij od mniejszych, pojedynczych elementów. Zamiast sztangi za 300 zł i ławeczki za 500 zł zacznij od hantli za 200 zł i stopniowo dokupuj kolejne elementy.
Zapisy na maraton. U większości biegaczy prędzej czy później pojawia się wizja przebiegnięcia legendarnego dystansu 42,195 km. Organizatorzy biegów często kuszą niższą ceną na początku roku. Przykładowo koszt uczestnictwa w maratonie warszawskim to 200 zł, ale jeśli będziemy długo zwlekać, to będziemy musieli zapłacić już 300 zł. I to za pakiet podstawowy. A jeśli marzy nam się do tego pamiątkowa koszulka, to zapłacimy dodatkowe 90 zł.
Wiele osób zapisuje się więc na takie wydarzenie licząc, że dzięki temu utrzyma motywację. Psycholodzy twierdzą, że takie działanie może mieć odwrotny skutek. Mówienie znajomym o naszych celach czy zapisywanie się od razu na wydarzenia daje nam poczucie, że połowę roboty mamy już za sobą. To może negatywnie wpływać na naszą długotrwałą motywację, dlatego czasem lepiej dochodzić do celu małymi i regularnymi krokami. Poza tym maraton po kilku miesiącach amatorskiego biegania może się łatwo skończyć kontuzją.
Co zamiast tego? Jeśli faktycznie chcesz wziąć udział w biegu zorganizowanym, zapisz się najpierw na taki o dystansie 5 lub 10 km. Koszt organizacji takich wydarzeń jest dużo niższy w porównaniu do biegów długodystansowych, a więc wejściówki są dużo tańsze (często 30–50 zł). Sprawdź też, czy w Twoim mieście odbywają się darmowe zorganizowane biegi typu ParkRun. A do maratonu warto podejść na spokojnie, po długim okresie biegania i z dobrym planem treningowym.
Sportowe postanowienia noworoczne to rzecz godna pochwały. Rzecz w tym, żeby nie paść ofiarą zjawiska zwanego „słomianym zapałem”. Wówczas nie tylko stracimy okazję, żeby być zdrowszym, ale i sporo pieniędzy.
——–
Bardzo wysoka inflacja? Pomoże superaplikacja
>>> Przetestuj aplikację Curve, superogarniacza domowych finansów. I zgarnij 50 zł. Ściągając aplikację Curve na swój smartfon (można to zrobić korzystając z tego linku) i zapisując w niej kartę dowolnego banku, de facto sprawiamy, że każda transakcja wymagająca przewalutowania będzie przewalutowywana przez Curve (po kursie bardzo bliskim rynkowemu), a do polskiego banku trafi już jako złotowa – co oznacza, że nie grozi nam przewalutowanie po niepewnym lub kiepskim kursie.
Do Curve można przypiąć kilka kart bankowych. Można też wybrać w aplikacji kartę „rezerwową”, na wypadek gdyby ta wybrana domyślnie nie zadziałała. Aplikacja Curve działa w usługach Google Pay i Apple Pay. Curve oferuje też cashback i funkcję dodawania kart lojalnościowych z różnych sieci sklepów. Więcej szczegółów o Curve w tym artykule. W najbliższym czasie Curve uruchomi usługę Flex, która umożliwi rozbicie na raty każdej transakcji dokonanej za pomocą aplikacji w przeciągu ostatniego roku. Szczegóły tej funkcji są pod tym linkiem: The Flexible Buy Now Pay Later | Curve Flex
>>> Przetestuj aplikację pozwalającą kontrolować rachunki za prąd. Trójmiejska firma Fortum – renomowany, pochodzący ze Skandynawii sprzedawca energii – oferuje rozwiązanie „Prąd w telefonie”, dzięki któremu – w powiązaniu z inteligentnym licznikiem w Twoim mieszkaniu – możesz bardzo łatwo kontrolować swoje wydatki na prąd, obniżyć rachunki za energię i wygodnie doładowywać konto w czasie rzeczywistym. Z propozycji dołączenia do tej innowacji możesz skorzystać, klikając ten link
>>> Masz sklep internetowy? Ściągnij aplikację ZEN i przyjmuj płatności z niskimi prowizjami. ZEN to wielowalutowe konto z kartą do bezspreadowych zakupów na całym świecie, a także program cashback (dzięki któremu można odzyskać część pieniędzy z zakupów firmowych) oraz przedłużona o rok gwarancja na opłacone kartą ZEN zakupy. ZEN ma też system, dzięki któremu przyjmiesz płatność od swoich klientów w dowolnej formie – kartą płatniczą, BLIK, a także za pomocą PaySafeCard, Trustly, WebMoney, Skrill, Neosurf. Prowizje są najniższe na rynku (0,18% plus 18 gr. za transakcję BLIK oraz 0,45% plus 18 gr. za transakcję kartą Visa lub Mastercard, Apple Pay i Google Pay. Do tego jest błyskawiczne rozliczanie transakcji – pieniądze trafiają od razu na konto w ZEN – możesz je wydać natychmiast. Więcej o ZEN i możliwościach dla małych firm jest tutaj. Polecam też felieton o tym, gdzie jest ten moment, w którym przestajesz w ogóle potrzebować tradycyjnego banku
>>> W imieniu Cinkciarz.pl zapraszam do udziału w loterii z nagrodami. Do wzięcia jest od 5000 zł do 24 000 zł (łącznie 19 losowań, 90 nagród). Żeby wziąć udział w losowaniu, trzeba zbierać punkty za transakcje (im więcej punktów tym większe szanse), w których jedną z walut jest USD, GBP, CHF lub EUR. Jako transakcja traktowana jest nie tylko wymiana walut na platformie Cinkciarz.pl, ale też przekazy pieniężne, transakcje kartowe i płatności internetowe przez Cinkciarz Pay. Szczegóły są pod tym linkiem. A pod tym linkiem więcej o możliwościach, jakie oferuje Cinkciarz.pl tym wszystkim, którzy pewniej się czują, gdy mają pod ręką trochę „twardej waluty”
——————————
Podcast „Finansowe sensacje tygodnia” w najpopularniejszej „10” na Spotify!
„Finansowe sensacje tygodnia”, czyli cotygodniowy podcast nagrywany przez ekipę „Subiektywnie o Finansach”, znalazł się właśnie w dziesiątce najpopularniejszych podcastów newsowych na platformie Spotify. Dziękujemy bardzo wszystkim, którzy słuchają, subskrybują i polecają nasz podcast. Kolejnych odcinków „Finansowych sensacji tygodnia” słuchajcie w każdą środę. Podcast jest dostępny na www.subiektywnieofinansach.pl, na platformie Anchor, oczywiście na Spotify, Google Podcast, Apple Podcast oraz na kilku innych platformach podcastowych. Poszczególne odcinki można znaleźć i odsłuchać pod tym linkiem.
zdjęcie tytułowe: Alexander Redl/Unsplash