Wszystko wskazuje na to, że w Polsce zaczyna się właśnie czwarta fala epidemii COVID-19. Europa Zachodnia już jest zdominowana przez najnowszy wariant Delta koronawirusa. Jak wysoka będzie ta fala? Czy znów grozi nam lockdown? A może zachorowań będzie dużo, a hospitalizacji i ofiar śmiertelnych mało? Sprawdzam fakty i mity o wariancie Delta. I rysuję scenariusze na najbliższą naszą przyszłość
Czwarta fala pandemii nadchodzi wielkimi krokami. Z modeli statystycznych wynika, że współczynnik reprodukcji wirusa COVID-19 znów przekroczył poziom 1, co oznacza, że liczba zgłoszonych chorych (dziś wynosząca poniżej 100 dziennie) będzie z dnia na dzień rosła. Czy możliwy jest powrót obostrzeń? To byłoby ogromnym kosztem. Niedawno Maciek Samcik szacował, że zeszłoroczny pełny lockdown kosztował nas 30-40 mld zł miesięcznie, a trwający od jesieni do lutego częściowy lockdown zabrał gospodarce łącznie jakieś 25-50 mld zł. Chyba nikt z nas nie chciałby powtórki.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Niestety przyszłość jest niepewna. Co prawda mamy już szczepionkę, duża część społeczeństwa jest już po dwóch dawkach szczepienia, a część uodporniła się w sposób naturalny. Dopóki kolejne mutacje wirusa nie są odporne na szczepionkę – wydaje się, że jest mniej niebezpiecznie, niż w zeszłym roku. Najgłośniej jest ostatnio o wariancie Delta (czyli indyjskim) wirusa, który powoli staje się dominującym wariantem na świecie. I właśnie zaczyna rozmnażać się w Polsce (poniżej wykres z arkusza Adama Gapińskiego na podstawie danych Michała Rogalskiego, na czerwono współczynnik reprodukcji wirusa, na niebiesko fale zachorowań). Czy jest się czego bać?
Czy wariant Delta jest bardziej śmiertelny, niż poprzednie?
Nie są jeszcze dostępne obszerne dane pokazujące śmiertelność wariantu Delta. Natomiast na pewno powoduje on więcej zgonów w liczbach bezwzględnych – zdecydowanie więcej osób choruje, a więc statystycznie więcej osób umiera. Pierwsze stwierdzone przypadki zarażenia tym wariantem zostały udokumentowane w październiku 2020 r., ale intensywną ekspansję w Indiach rozpoczął dopiero pod koniec marca. Jednocześnie powodując rekordowe liczby nowych zachorowań i zgonów.
Źródło: worldometer
W Indiach sytuacja była jednak inna, niż u nas, bo poziom szczepień w momencie ataku tej odmiany wirusa był jeszcze bardzo niski. Wariant Delta zaczął się tam intensywnie rozprzestrzeniać pod koniec marca, a wtedy w Indiach w pełni zaszczepionych było niecałe 1% społeczeństwa. To tyle co nic. Europa obecnie jest na dużo wyższym poziomie wyszczepienia, a w związku z tym najnowszą falę pandemii powinna przejść zdecydowanie łagodniej. Rzecz jasna, jeśli szczepionki są skuteczne na ten wariant. No właśnie, są?
Czy wariant Delta jest odporny na szczepionki lub groźny dla zaszczepionych?
Z każdym kolejnym wariantem koronawirusa (a Światowa Organizacja Zdrowia obecnie cztery takie warianty traktuje z zaniepokojeniem – brytyjski, południowoafrykański, brazylijski i indyjski – a czterem kolejnym przygląda się z zainteresowaniem – Eta, Iota, Kappa i Lambda) pojawiają się wątpliwości, czy dotychczasowe szczepionki dadzą radę z nowym wariantem.
I faktycznie wydaje się, że wariant Delta łatwiej przełamuje naszą odporność i sama ochrona przed zakażeniem jest niższa niż w przypadku pozostałych aktywnych wariantów. Pojawiają się badania, z których wynika, że ozdrowieńcy zarażeni innymi wariantami nie są odporni na Deltę oraz takie, z których dowiadujemy się, że można się zarazić dwoma różnymi wariantami (w tym Deltą) jednocześnie.
Mniejszą skuteczność w przeciwdziałaniu wariantowi Delta wykazują też pojedyncze dawki szczepionek. Natomiast ciągle mamy bardzo wysoką ochronę przed hospitalizacją i śmiercią osób w pełni zaszczepionych. W zależności od badania procenty się różnią, ale po pełnym zaszczepieniu generalnie jest to ponad 90%.
Z danych opublikowanych na początku lipca 2021 r. przez brytyjską agencję PHE, w Wielkiej Brytanii wykryto do tego momentu 123 620 przypadki COVID-19 spowodowane wariantem Delta. Wśród nich 111 008 przypadków zdiagnozowano u osób w wieku poniżej 50 lat, a 12 404 dotyczyło osób starszych.
Zmarło łącznie ponad 250 osób, z czego 26 zgonów miało miejsce u osób poniżej 50. roku życia, podczas gdy 231 zgonów u osób w wieku 50 lat i starszych. Dane te przekładają się na śmiertelność 0,02% w populacji osób poniżej 50. roku życia i 1,86% w populacji w wieku 50 lat lub starszych. Jak widać wariant Delta ma znacznie wyższy wskaźnik ofiar śmiertelnych wśród osób w wieku 50 lat i starszych (źródło powyższych danych znajdziecie tutaj).
Co ważne, w przypadku osób powyżej pięćdziesiątki jest niemało przypadków zgonów nawet w sytuacji, gdy osoby te zostały w pełni zaszczepione na COVID-19. Najwyraźniej wariant Delta mimo wszystko potrafi zachwiać systemem odporności takich osób i wywołać załamanie zdrowia zakończone śmiercią (bo przecież wciąż nie mamy leku na COVID-19, a jedynie szczepionkę). Poniżej rysunek obrazujący śmiertelność wariantu Delta wśród osób powyżej 50 lat.
Pojawiły się głosy, że wariant Delta jest bardziej niebezpieczny dla zaszczepionych osób niż dla tych niezaszczepionych. Zostało to jednak wielokrotnie zdementowane, a tę tezę wyciągnięto na podstawie nieumiejętnego odczytania niepełnych danych (weźmy chociażby pod uwagę, że bardzo dużo zaszczepionych osób to na razie osoby w podeszłym wieku, więc siłą rzeczy musi ich umierać więcej niż młodych ludzi). Mimo wszystko zniknął związek pomiędzy dużą liczbą nowych zakażeń a dużą liczbą zgonów.
Każdego dnia spływają coraz to nowe badania potwierdzające, że szczepienia chronią przed ciężkim przebiegiem choroby. Na przykład z 18 000 zgonów z powodu COVID-19 w Stanach Zjednoczonych w maju 2021 r. zaledwie 150 dotyczyło osób w pełni zaszczepionych. To oznacza, że aż 99,2% zgonów dotyczyło ludzi niezaszczepionych. Czyli były to zgony, których można było uniknąć. Chociaż w maju w Stanach Zjednoczonych wariant Delta odpowiadał zaledwie za kilka procent zachorowań.
W Holandii wariant Delta odpowiedzialny jest już za ponad 23% wszystkich zachorowań i w zeszłym tygodniu zachorowało tam prawie 52 000 osób . Jednocześnie zaledwie 60 osób trafiło do szpitala, co może być dowodem na skuteczność szczepionek (w Holandii zaszczepiono w pełni już prawie 40% populacji).
Czy wariant Delta koronawirusa jest bardziej zaraźliwy?
Ciągle trwają badania na ten temat. Natomiast fakt, że wypiera on poprzednie warianty, zdaje się potwierdzać tę tezę. Większość źródeł podaje, że wariant Delta jest o około 60% bardziej zaraźliwy niż wariant brytyjski. Ten z kolei był o 30-70% bardziej zakaźny niż pierwotna odmiana, która półtora roku temu zaatakowała świat.
Czytając takie statystyki faktycznie można pomyśleć, że to niemożliwe. W końcu już pierwotna odmiana koronawirusa sparaliżowała system ochrony zdrowotnej na całym świecie. I potem pojawiła się od niej dużo bardziej zaraźliwa odmiana brytyjska, a teraz jeszcze bardziej zaraźliwa odmiana indyjska. Gdzie jest granica i jakim cudem jeszcze wszyscy się nie zaraziliśmy?
Poniżej wklejam wskaźnik R0 (czyli współczynnik reproduktywności wirusa) dla oryginalnego wariantu z Wuhan, wariantu pierwszej fali pandemii w Europie, wariantu brytyjskiego (Alfa), wariantu indyjskiego (Delta) oraz świnki i odry.
Wskaźnik ten oznacza średnią liczbę osób, których jeden chory może zarazić w zwykłych warunkach. Niestety do najbardziej zaraźliwych wirusów na świecie ciągle jeszcze trochę brakuje, co oznacza, że mamy jeszcze niestety przestrzeń do mutacji. Znane są wirusy, którymi można się zarazić z odległości kilkudziesięciu metrów albo po prostu stojąc na balkonie w bloku, gdy na chodniku przechodzi zarażona osoba. Wyobrażacie sobie lockdown bez możliwości wyjścia na balkon czy do ogródka?
Czy wariant Delta koronawiursa zaatakuje Polskę?
Świat zmaga się z kolejnymi falami koronawirusa (w Hiszpanii mówi się już o piątej fali), a my problem chwilowo zdławiliśmy teoretycznie na dwóch falach. Od ponad miesiąca dzienna liczba nowych przypadków COVID-19 w Polsce nie przekracza 1000, a chwilami jest nawet dwucyfrowa.
Podobnie czuliśmy się rok temu. Wtedy niski poziom zakażeń ludzie tłumaczyli… szczepieniami przeciwko gruźlicy. To pokazuje jak prosto ludzie wyjaśniają sobie statystykę. Szybko się okazało, że to nie ma nic wspólnego z prawdą, a tak naprawdę mieliśmy szczęście, że nie stać nas na podróżowanie po świecie i po prostu później przywlekliśmy do nas więcej wirusa.
Podobnie może być w tym roku. Wariant Delta powoli staje się dominującym na świecie, a skoro mamy otwarte granice, to i u nas tak będzie. Pytanie brzmi, czy weźmie nas z zaskoczenia i dynamicznie sparaliżuje naszą służbę zdrowia czy może będzie odpowiedzialny za powolny, kontrolowany wzrost zakażeń.
Na razie w Polsce wykryto kilkaset przypadków tego wariantu. Dopóki jest ich mało sanepid ma czas i możliwości na odpowiednie działania, ale w końcu może on wymknąć się spod kontroli. Prognozy dla krajów, w których Delta już się rozmnaża – a my jesteśmy (jak wynika z pierwszego wykresu w niniejszym tekście) na razie na granicy wzrostu współczynnika reprodukcji powyżej 1. – są zastraszające, przynajmniej jeśli mówimy o liczbie zachorowań (bo liczba hospitalizacji i śmierci w każdym kraju będzie wyglądała inaczej, w zależności od poziomu wyszczepienia społeczeństwa).
Poniżej dwa wykresy pokazujące jakiej liczby zakażeń dziennie spodziewają się specjaliści od modelowania matematycznego. Tak, może być ich znacznie więcej, niż w poprzednich falach:
Ciekawy jest przypadek Holandii, bo choć to mały kraj, to poziom wyszczepienia społeczeństwa ma podobny, jak u nas. Analitycy spodziewają się tam 100 000 przypadków dziennie, gdy podczas poprzednich fal było to 60 000 – 80 000 przypadków. Na razie jednak do szpitali trafia jeden na tysiąc zakażonych. Także w Izraelu – gdzie prawie wszyscy są zaszczepieni – wariant Delta się panoszy. Połowa osób, które są nim zakażone to osoby w pełni zaszczepione. Ale przebieg choroby jest generalnie łagodny.
W Polsce w najgorszym momencie zbliżyliśmy się do 30 000 zakażeń dziennie (aczkolwiek bez aktywnego testowania) i nawet gdybyśmy teraz doszli do 50 000, to liczba umierających nie powinna nawet zbliżyć się do tych 500-600 osób dziennie, które umierały w poprzedniej fali. Raczej będzie to kilkanaście, albo „małe” kilkadziesiąt osób dziennie.
Cztery powody, które sprawiają, że trzeba się obawiać wariantu Delta
Na podstawie dostępnych danych – i moich subiektywnych odczuć – podaję cztery argumenty za tym, że wariant Delta nam zagrozi i cztery argumenty za tym, że nie ma się czego bać.
Po pierwsze, bo Polacy ruszyli na wakacyjne podróże. W zależności od badania, wyjazd zagraniczny planuje od kilku do nawet kilkunastu procent Polaków. Kolejne kilkadziesiąt procent stawia na wakacje w Polsce. To dużo okazji do transmisji wirusa, szczególnie że podczas wypoczynku pozwalamy sobie na odprężenie.
Niedawno byłem na lotnisku i widziałem turystów stłoczonych w kolejkach do odprawy przed wylotem do Grecji, Egiptu, Turcji i Hiszpanii. Większość w maseczkach, ale o dystansie 1,5-2 metrów nie było mowy. Na plaży, przy basenie czy w restauracjach hotelowych prawdopodobnie okazji do transmisji wirusa też będzie więcej. I to transmisji pomiędzy ludźmi z całej Europy.
Po drugie, bo trwa luzowanie obostrzeń. Kolejne kraje zdejmują powoli ograniczenia. Możemy już iść na siłownię, do kina i restauracji. Podobnie czynią też kraje turystyczne, zachęcając do wakacji – często do wjazdu wystarczy już zaświadczenie o tańszym teście antygenowym.
Po trzecie, bo podejście ludzi do zasad bezpieczeństwa nie napawa optymizmem. Utrzymanych zostało niewiele obostrzeń, których prawie nikt już nie przestrzega. Dystans w jakiejkolwiek kolejce już od dawna nie obowiązuje i powoli wracamy do nienoszenia maseczek nawet w sklepach.
Nigdzie na świecie nie jest idealnie i wszędzie ludzie są już zmęczeni rygorem, ale z moich obserwacji wynika, że Polacy są jednym z szybciej ignorującym zasady narodów. Osobiście byłem świadkiem sytuacji, kiedy w kurorcie zagranicznym pracownik przyszedł zdezynfekować leżak na plaży kilka sekund po opuszczeniu go przez turystów. Tymczasem w Polsce kelnerzy już często nie dezynfekują nawet stolików w restauracjach.
Po czwarte, bo we wrześniu dzieci wrócą do szkół. W zeszłym roku ten powrót i jesienna pogoda były katalizatorami drugiej (a w zasadzie pierwszej) fali pandemii w naszym kraju. Ogromna liczba niezaszczepionych (przynajmniej w młodszych klasach) i nieprzestrzegających zasad jednostek zostanie ze sobą zmieszana.
Ponadto dzieci często przechodzą chorobę bezobjawowo, a więc trudniej będzie to wyłapać zanim rozprowadzą wirusa na kolegów, nauczycieli i rodzinę.
Cztery powody, że wariant Delta nie musi być taki straszny
Po pierwsze, bo ludzie przestali umierać. Po prostu. Dotychczas fala zgonów podążała za falą nowych przypadków mniej więcej po dwóch tygodniach. Tym razem w krajach, które szczepią swoich obywateli, nie odnotowuje się tego zjawiska. Poniżej odpowiednie wykresy dla Wielkiej Brytanii.
Źródło: Google za JHU CSSE COVID-19 Data
Naukowcy zwracają uwagę na to, że szczepienia znacząco osłabiły związek pomiędzy zachorowaniami a hospitalizacjami i zgonami. Dzięki temu szybciej będzie można traktować koronawirusa jak każdą inną chorobę, bo nie będzie paraliżować służby zdrowia.
Po drugie, bo w Polsce seniorzy nie chcieli się zaszczepić. Paradoksalnie niechęć części starszych osób do szczepienia spowodowała, że Polska wdrożyła inną strategię szczepień. Były kraje, które najpierw zamierzały szczepić mieszkańców w wieku produkcyjnym i Polska – przypadkiem – też poszła tą drogą.
Seniorzy nie są aż tak mobilni, nie widzą się codziennie z dużą liczbą osób i nie chodzą do pracy. Szczepienia osób młodych bardziej pozwalają ograniczyć transmisję wirusa. Ponadto seniorzy łatwiej się mogą zabezpieczyć maseczką (noszenie maseczki przez cały dzień jest prawie niewykonalne). Dodatkowo zachorowania seniorów nie obciążają aż tak gospodarki, bo nie trzeba wtedy zamykać całych firm.
Dzięki seniorom bardzo szybko rozpoczęliśmy szczepienia młodszych obywateli. W zasadzie już na początku maja mógł się zaszczepić każdy chętny. W porównaniu do innych krajów w Europie naprawdę dobrze nam poszło (osobiście znam przypadki dużo starszych ode mnie osób z Niemiec, Francji, Finlandii i Austrii, które zaszczepiły się kilka tygodni po mnie).
W szczepieniach osób grupy 80+ zajmujemy jedne z ostatnich miejsc w Europie (a niektóre kraje zaszczepiły już niemal wszystkie osoby w tej grupie). Natomiast sytuacja w młodszych rocznikach wygląda lepiej. W prawie każdej grupie wiekowej pełnoletnich Polaków mamy zaszczepionych przynajmniej 40% osób minimum jedną dawką. Dodatkowo szczepimy też już dzieci w wieku 12 lat i starsze (nie znalazłem danych, jaki odsetek tej grupy jest już zaszczepiony).
Po trzecie, bo koronawirus znowu zadziwił ekspertów. Nie tak dawno słyszałem, że kolejna fala będzie w maju, potem że będzie w czerwcu. Tak niskich wzrostów zachorowań, jakie obecnie odnotowuje się w Polsce, nie przewidywał chyba nikt. Nawet antyszczepionkowcy.
Źródło: Google za JHU CSSE COVID-19 Data
Kolejna, ewentualna fala pandemii będzie się rozpoczynać z bardzo niskich poziomów zachorowań. A co za tym idzie pandemia będzie się wolniej rozprzestrzeniać.
Po czwarte, bo mamy jeszcze czas. Wbrew pozorom nie jesteśmy jeszcze w tak fatalnym położeniu, jeśli chodzi o liczbę szczepień, jak twierdzą naukowcy. W Wielkiej Brytanii czwarta fala pandemii rozpoczęła się pod koniec maja. Wtedy w pełni zaszczepionych było zaledwie niecałe 40% obywateli.
W Polsce kolejna fala jeszcze się nie rozpoczęła (chociaż są już pierwsze oznaki, że liczba zachorowań będzie wzrastać), a obecnie zaszczepionych mamy ponad 40% obywateli (przynajmniej pierwsza dawką nawet 46%). Szczepienia ciągle trwają i są promowane, a więc zanim pandemia się znowu nakręci (obecnie eksperci mówią o sierpniu), to mamy szanse w pełni zaszczepić jeszcze więcej osób.
Wariant Delta powoli staje się dominujący w Europie, ale ta reaguje. Politycy coraz intensywniej namawiają (lub nawet zmuszają) nas do szczepień. Irek Sudak opisał, że we Francji niezaszczepieni niedługo będą mieli ciężkie życie. Część krajów przywraca też restrykcje.
Niektórzy naukowcy mówią, że największym problemem nie jest to, że nie wszyscy są zaszczepieni. Chodzi o to, żeby nie pojawił się kolejny wariant, który tym razem będzie odporny na dotychczasowe szczepionki. Wtedy cała „zabawa” z COVID-19 naprawdę zacznie się od nowa.
——————-
POSŁUCHAJ NOWEGO PODCASTU EKIPY „SUBIEKTWNIE O FINANSACH”
Dziś w podcaście „Finansowe sensacje tygodnia” Robert Błaszczyk z kantoru internetowego Cinkciarz.pl podpowiada, jak i czym płacić za granicą, żeby nie popłynąć finansowo. Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem oraz w Spotify, Google Podcast, Apple Podcast i na kilku innych platformach podcastowych
Zdjęcie główne: Mehrnegar Dolatmand/Unsplash