Nudzą mnie już porównywarki usług finansowych. Powstały po to, by pomagać nam w wybieraniu najlepszych lokat, czy pożyczek gotówkowych, ale prawda jest taka, że tej roli nigdy rzetelnie nie spełniały. Po pierwsze dlatego, że oferta firm finansowych jest coraz bardziej skomplikowana i obarczona mnóstwem warunków. Oprocentowanie lokaty jest zwykle uzależnione od założenia konta lub wzięcia karty kredytowej, zaś cenę pożyczki warunkuje ocena wiarygodności klienta oraz zakup dodatkowych produktów.
Do tego wszystkiego dochodzi chęć zarabiania pieniędzy przez tych, którzy porównywarkami zarządzają – bywa, że na pierwszych miejscach znajdują się oferty niedostępne dla przeciętnego klienta, albo że niektórych ofert w ogóle w porównywarkach nie ma, bo np. firmująca je instytucja finansowa nie zapłaciła porównywarce za obecność w zestawieniu. Użytkownik otrzymuje niepełny obraz, ale nikogo to nie obchodzi – grunt, że kasa się zgadza.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Niedawno trafiłem jednak na przykład porównywarki naprawdę fajnie urzeźbionej, a w dodatku obejmującej segment rynku finansowego, który do tej pory porównaniom się wymykał – międzynarodowe przekazy pieniężne. Miliony osób przesyłają pieniądze z jednego kraju do drugiego, poszukując najtańszego na to sposobu. O ich względy walczą znane, globalne firmy MoneyGram, Ria czy Western Union, jak również nowi gracze, jak CurrencyFair, TransferGo, czy TransferWise. Pieniądze można przesyłać też przez firmy bankomatowe, banki i internetowe kantory. Mnóstwo opcji, a różnice cen ogromne.
Ten chaos bardzo zgrabnie spróbował ogarnąć serwis Moneytis.com, który porównuje opcje przekazów międzynarodowych we wszystkich popularnych firmach i wybiera najlepsze dla klienta pragnącego przesłać określoną pulę pieniędzy pomiędzy dwoma krajami. Co ciekawe klient nie dostaje jednej tabelki z uszeregowanymi propozycjami od najtańszej do najdroższej, tylko trzy opcje – najbardziej popularną, najtańszą oraz najszybszą.
Wybierając opcję popularną klient dokonuje selekcji spośród firm o największej liczbie przeprowadzanych transakcji (a więc domyślnie – najbardziej wiarygodnych i tych, na rzecz których klienci „zagłosowali nogami”). Jeśli nie zależy mu na szybkości, lecz wyłącznie na niskiej prowizji i dobrym kursie wymiany waluty to dostaje inną opcję, jeśli zaś liczy się przede wszystkim szybkość – jeszcze inną. Niekiedy pokazywana jest też opcja „alternatywna”, czyli wybór najlepszej z małych firemek, które są jeszcze na dorobku, ale często oferują dobre warunki transferu kasy i wymiany waluty.
Czego brakuje? Możliwości wykonania każdej transakcji bez wychodzenia z serwisu. Jako klient oczekuję, że porównywarka nie tylko wybierze dla mnie najlepszy transfer, ale że będę mógł na jej stronie zlecić wykonanie transakcji i monitorować ją. Na razie ta opcja jest dostępna tylko dla niektórych firm transferujących pieniądze. W przypadku większości z nich po dokonaniu wyboru klient jest przenoszony na stronę danej firmy i kontynuuje zlecanie transakcji na jej stronie.
Proces rejestracji w Moneytis.com jest dość rozbudowany – poza imieniem i nazwiskiem podajemy adres, numer telefonu, narodowość oraz skan dowodu osobistego i dowolnego rachunku (za prąd, gaz, telefon), który przyszedł w ciągu ostatnich trzech miesięcy na nasz adres zamieszkania i na nasze nazwisko. W ten sposób serwis potwierdza czy rzeczywiście jesteśmy tym za kogo się podajemy i czy rzeczywiście mieszkamy pod danym adresem.
Mam pewne obiekcje przed wysyłaniem skanu dowodu osobistego ludziom i firmom o nieustalonej wiarygodności (choć, niestety, czasem muszę nagiąć moje zasady, by przetestować dla Was jakąś wyjątkowo ciekawą usługę). Ale gdybym zdecydował się dopełnić tych dwóch formalności, to mógłbym z poziomu systemu transakcyjnego Moneytis.com wysyłać pieniądze do określonych odbiorców (w zależności od wybranej firmy – na rachunek bankowy odbiorcy bądź do punktu odbioru gotówki) i monitorować drogę kasy do odbiorcy.
Jest też dodatkowa funkcjonalność, czyli alerty kursowe – jeśli na horyzoncie pojawi się tania waluta, serwis o tym powiadomi. Koncept naprawdę nie najgorszy i jeśli uda się dopracować interfejsy pomiędzy nim, a firmami, które oferują transfery pieniężne, może osiągnąć sukces. Zwłaszcza, że klient nie płaci pieniędzy za usługę portalu, otrzymuje on kawałek (0,3%) prowizji od firmy, której usługi wybierze dla swojej transakcji. Czyli coś a la Booking.com dla międzynarodowych przelewów.
Wady? Cóż, Moneytis.com nigdy nie będzie miał pełnej wiedzy na temat ofert instytucji ze wszystkich krajów. W Polsce jest kilka banków, w których przesuwanie pieniędzy za granicę jest tanie, o ile odbiorca też ma konto w tej instytucji (np. Nest Bank). Są kantory internetowe, z których niektóre oferują np. połączenie wymiany walut z przekazaniem ich za granicę. Są wreszcie elektroniczne portmonetki (np. DiPocket, czy opisywany przeze mnie niedawno Revolut), które pozwalają przesuwać pieniądze wewnętrz ekosystemu praktycznie bez kosztów.
Czytaj też: Jedna karta do wszystkich walut i przesuwanie pieniędzy bez spreadu. Tak działa aplikacja Revolut
Czytaj też: DiPocket – oni tylko udają bank, ale za to jak!
Ofert tych wszystkich firm w Moneytis.com nie ma i chyba nigdy nie będzie. Bo też i żaden serwis internetowy, żedna wyszukiwarka – choćby najbardziej inteligentna – nie będzie za nas myślała. Przynajmniej na razie ;-)).
źródło zdjęcia tytułowego: 123RF