Polacy zarabiają coraz więcej i się powoli bogacą. A zamożny klient w banku jest wart więcej niż przeciętny zjadacz chleba. Co banki mogą zaoferować swoim klientom z wyższej półki? Kiedyś dawało się depozyt z wysokim oprocentowaniem i prestiżową kartę kredytową za darmo. Teraz częściej jest to wsparcie w inwestowaniu oszczędności, cashback lub innego rodzaju program lojalnościowy, a także premia na start, która bywa porównywalna z baaaardzo dobrym depozytem. W Citibanku płacą od 1500 zł do 4200 zł. Ale co trzeba zrobić, żeby zasłużyć na tę kasę?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Każdy większy bank w Polsce ma dział dla najzamożniejszych klientów – tak zwany private banking. Prawie każdy ma też dział bankowości prywatnej lub osobistej (zwanej także bankowością premium), który jest „przedsionkiem” do private bankingu. Powstawanie takich departamentów w bankach świadczy o tym, że w Polsce jest coraz więcej klientów, którzy może nie są jeszcze multimilionerami, ale już osiągnęli wystarczający status materialny, by chcieć liczyć w banku na specjalne traktowanie.
I rzeczywiście, tacy klienci są preferencyjnie traktowani – i nie chodzi tu tylko o wygodniejsze kanapy w pokojach dla klientów VIP oraz indywidualnego doradcę bankowego, do którego można zadzwonić o każdej porze dnia i nocy. Bankowcy mają dla zamożnych klientów prestiżowe karty kredytowe (sprzężone z usługami concierge, assistance czy ubezpieczeniami w podróży), oferują im dostęp do inwestycji na całym świecie (także tych niedostępnych dla zwykłego „szaraka”, np. możliwość zakupu amerykańskich obligacji skarbowych). A także próbują ich w sposób szczególny wynagrodzić za aktywność (o tym za chwilę).
Dlaczego zamożny klient w banku jest ważny? To czysta matematyka (ale nie tylko). Jeżeli średnio klienci mają na koncie, powiedzmy, 10 000 zł – a taki klient „z wyższej półki” ma 500 000 zł, to ucieczka bogatszego klienta do konkurencji oznacza stratę równoważną utracie 50 innych klientów. Ale na depozytach banki dziś nie zarabiają, więc być może to nie jest aż taki dobry przykład.
Czym banki nęcą zamożnych klientów?
Ważniejsze od samej wielkości aktywów jest to, że zamożny klient daje zarobić bankowi dzięki temu, że inwestuje swoje pieniądze, a bank mu w tym pomaga. Obroty na jego kartach są wielokrotnie wyższe niż przeciętnego klienta. Często potrzebuje większej płynności niż „zwykły” klient. Są banki, które klientom bankowości osobistej (oraz oczywiście tych z private bankingu, czyli jeszcze „piętro wyżej”) oferują specjalne kursy walut i pozwalają negocjować oprocentowanie depozytów (no dobra, to już akurat przeszłość – było, minęło…).
Oprocentowanie pieniędzy – czy to na lokacie, czy na koncie oszczędnościowym – było dla zamożnych klientów preferencyjne. Ale teraz banki straciły ten argument, bo stopy procentowe są zerowe. Bankowcy coraz częściej przygotowują więc „zamienniki”, usługi poboczne, z których korzyści mogą być znacznie wyższe niż z lokat.
W ofertach banków dla zamożnych klientów pojawiły się więc specjalne „pakiety powitalne” i programy lojalnościowe. Są podobne jak te obowiązujące w przyciąganiu „zwykłych” klientów, ale w przypadku tych z kategorii bankowości osobistej lub klasycznego private bankingu warunki są znacznie bardziej „wypasione”. Banki oferują nagrody i gotówkę za polecanie swoich produktów dla zamożnych klientów; za ich otwieranie oraz za aktywne z nich korzystanie. Czasem można otrzymać naprawdę wysokie premie.
Jeśli macie przynajmniej 100 000 zł w oszczędnościach (i jesteście skłonni je zainwestować, a nie tylko „kisić” na rachunkach, bo tym żadnemu bankowi już nie zaimponujecie) i jakieś kilkanaście tysięcy złotych w comiesięcznych dochodach, to możecie już liczyć na to, że bankowcy będą się o Was bili, oferując bonusy charakterystyczne dla klientów premium. Oczywiście tylko w sytuacji, w której postanowicie zmienić bank.
Jakie to mogą być bonusy? W nowym (albo w starym, jeśli będzie chciał Was zatrzymać) banku możecie walczyć o prestiżową (czarną, platynową) kartę kredytową bez opłaty rocznej (o ile zapewnicie na niej odpowiednio wysokie obroty) z cashbackiem, o jakim „zwykły” klient może tylko pomarzyć. Dość często są też preferencyjne warunki inwestowania pieniędzy za pośrednictwem banku, zdarzają się też promocyjne lokaty w zamian za inwestycję.
Bonus prawie jak depozyt na 2%? Albo i na 5%
Partnerem cyklu artykułów na „Subiektywnie o Finansach” poświęconych bankowości premium jest bank Citi Handlowy, dlatego w sposób szczególny przyjrzymy się jego ofercie dla nowych klientów (choć oczywiście nie jest ona jedyna i przed skorzystaniem warto zadzwonić do dwóch innych banków i porównać bonusy).
Otóż każdy nowy klient prestiżowej linii Citigold dostaje 1500 zł powitalnego bonusu od banku – czyli kwotę nieosiągalną dla jakiegokolwiek klienta nieposiadającego statusu „VIP”. Do otrzymania premii 1500 zł wymagane jest utrzymywanie średniomiesięcznego salda w banku na poziomie 400 000 zł. Nie trzeba trzymać tych pieniędzy na rachunkach w banku. Do wyboru są:
• konto osobiste, oszczędnościowe, depozyt terminowy,
• dowolne inwestycje poczynione za pośrednictwem banku albo jego biura maklerskiego np. akcje lub obligacje,
• ubezpieczenie inwestycyjne.
Trzeba też raz w miesiącu zalogować się do aplikacji mobilnej banku.
Bonus powitalny sprawia, że trzymanie 400 000 zł przez trzy miesiące na rachunku Citigold – o ile ich w nic nie zainwestujemy – można potraktować jak… ekwiwalent całkiem przyjemnego depozytu. Gdyby potraktować 1500 zł bonusu jak rodzaj „odsetek” (bo w zasadzie dlaczego nie?), to mówimy o równoważniku trzymiesięcznej lokaty terminowej z oprocentowaniem prawie 2% w skali roku (po uwzględnieniu podatku Belki).
Te 1500 zł to nie wszystko. Bank kusi, że można powiększyć premię o kolejny 1000 zł, zapraszając do skorzystania z oferty znajomego, oraz kolejny 1000 zł, jeśli przez trzy pierwsze miesiące w banku zaciągnie się tam kredyt hipoteczny, wykona w banku obroty na rynku walutowym o wartości 100 000 zł albo przeznaczy się 100 000 zł na inwestowanie w produkty oferowane przez bank (fundusze inwestycyjne, obligacje i takie tam). A na dokładkę jest jeszcze 720 zł za otwarcie karty kredytowej Citibank BP i płacenie nią co najmniej 500 zł miesięcznie w sklepach (w tym 250 zł miesięcznie na stacjach BP).
Jeśli więc ktoś się spręży, to w trzy miesiące może „wycisnąć” z Citi Handlowego – będąc zamożnym klientem – nawet ponad 4200 zł. A to by już oznaczało równoważnik oprocentowania depozytu zbliżonego do 5% w skali roku.
Jeśli chcecie skorzystać z tej oferty (od 1500 zł do 4200 zł), można znaleźć ją na stronie internetowej banku lub kliknąć ten link. Skorzystanie z linku nie oznacza żadnego wynagrodzenia dla „Subiektywnie o Finansach”, więc każda droga sprawdzenia tej oferty jest tak samo dobra.
———————
AKTUALIZACJA:
W lipcu 2021 r. oferta na powitanie dla klientów Citigold jest jeszcze bardziej atrakcyjna. Tak jak wcześniej napisałem, można otrzymać 2500 zł na powitanie (w tym 1500 zł za saldo 400 000 zł przez trzy miesiące i 1000 zł za inwestycję w kwocie min. 100 000 zł), ale w ramach polepszonej wersji promocji do wzięcia jest też 3000 zł bez konieczności inwestycji. Nowa odsłona promocji przewiduje 1500 zł jeżeli klient utrzyma saldo 400 000 zł przez trzy miesiące i kolejne 1500 zł jeżeli klient utrzyma saldo jeszcze przez trzy miesiące i zaloguje się do bankowości internetowej. Tutaj do obejrzenia link z nową ofertą na powitanie.
———————
Oferta powitalna dotyczy też klientów private bankingu w Citi Handlowym, ale w tym wariancie ma nieco inne warunki. Tutaj omawiamy wyłącznie bonus w ramach pakietu Citigold, który jest „piętrem” pośrednim między bankowością prywatną dla klientów posiadających w banku ponad 4 mln zł, a bankowością detaliczną dostępną dla każdego. W ramach pakietu Citigold jest przyznany indywidualny doradca oraz można korzystać ze specjalnej palety usług. Nie ma tu np. wsparcia prawnego lub podatkowego. A co jest?
• Preferencyjne kursy wymiany walut poprzez Citikantor (to taki kantor internetowy, w którym można wymieniać waluty wewnątrz banku)
• Preferencyjna oferta kredytu hipotecznego z marżą od 1,89%
• Dostęp do analiz rynku z komentarzami ekspertów oraz webinaria
• Wsparcie osobistego opiekuna i ekspertów z obszaru rynków kapitałowych, walutowych, ubezpieczeniowych i usług maklerskich oraz dostęp do bezpłatnej usługi doradztwa inwestycyjnego.
Więcej o koncie Citigold i o jego funkcjach jest pod tym linkiem.
Pułapki i haczyki? Jest jeden, ale…
Czy są pułapki? Można powiedzieć, że pojawi się pewien haczyk. Od 16 czerwca tego roku bezpłatne prowadzenie konta Citigold będzie ograniczone. W danym miesiącu średnie saldo na wszystkich rachunkach musi nie tylko wynieść w tym celu 400 000 zł, ale klient będzie musiał też spełnić przynajmniej jeden z trzech wymogów dodatkowych:
- suma zrealizowanych zleceń walutowych na koncie (czyli zakupy lub sprzedaż waluty obcej) w trzech ostatnich pełnych miesiącach kalendarzowych musi wynieść co najmniej równowartość 100 000 zł lub
- klient powinien posiadać kredyt hipoteczny (albo pożyczkę pod zastaw nieruchomości) lub
- wartość inwestycji (czyli wszystkiego, co klient ma w banku z wyłączeniem depozytów) musi wynieść co najmniej równowartość 100 000 zł (mogą to być nie tylko inwestycje, ale też ubezpieczenia o charakterze oszczędnościowym lub inwestycyjnym dostępne w ofercie banku).
Jak widać są to identyczne warunki jak te, które pozwalają wycisnąć 4200 zł premii na start. Jeżeli nie zostanie spełniony przynajmniej jeden z tych warunków, a na rachunkach będzie minimum 400 000 zł, to bank pobierze miesięczną opłatę za konto w wysokości 30 zł. Jeśli na koncie Citigold nie będzie nawet tych 400 000 zł – opłata wyniesie 220 zł (ale tutaj w czerwcu nic się nie zmieni w stosunku do dotychczasowej oferty).
Czy wprowadzane od czerwca opłaty osłabiają wartość promocji? Cóż, żeby nie płacić za pakiet Citigold nie tylko będzie trzeba utrzymywać 400 000 zł wpłacone na początku (z których – jako się rzekło – można wycisnąć od 1500 zł do ponad 4200 zł premii), ale też będzie trzeba np. zainwestować 100 000 zł. Jeśli ktoś ma większe oszczędności, to z pewnością wybierze w Citi coś „inwestycyjnego” dla siebie, bo to bank, który ma szeroką ofertę inwestycji (w tym mało ryzykownych np. obligacje rządowe, czy fundusze z całego świata). Generalnie czasy są takie, że inwestować i tak trzeba, tyle że wkrótce w Citi pojawi się do tego dodatkowa „motywacja”.
Bonus powitalny wygląda na dość ciekawą propozycję na krótki termin. Pytanie brzmi, czym Citi Handlowy będzie zatrzymać klientów, którzy skorzystają z tego bonusu, po owych trzech miesiącach?
Co zrobić, aby zamożny klient w banku został na dłużej?
Główną korzyścią dla banku i dla zamożnego klienta powinna być długotrwała współpraca. Przeniesienie się do innego banku, gdy posiadasz spore aktywa jest dużo mniej wygodne, niż gdy przenosisz się z pustym portfelem (choć z drugiej strony żaden bogaty klient nie przenosi się z banku do banku od razu ze wszystkimi aktywami, to się raczej dzieje stopniowo).
Banki lubią zatrzymywać bogatszych klientów z jeszcze jednego powodu. Ta grupa ludzi jest wpływowa, a więc jest szansa, że po prostu zamożna osoba poleci dany bank swoim przyjaciołom.
Poza tym pieniądz robi pieniądz. Zamożny klient w banku bogaci się dużo szybciej niż reszta społeczeństwa. Jeżeli jakiś bank ma dwóch klientów – zwykłego i zamożnego – to jest dużo większa szansa, że ten drugi będzie dostarczał nowych depozytów i korzystał z większej liczby produktów finansowych i inwestycyjnych.
Oferty powitalne – nawet te „wysokokwotowe”, które zdarzają się głównie tam, gdzie trzeba przyciągnąć zamożnego klienta, to tylko początek, swego rodzaju teaser. Jeśli mam pod ręką pół miliona złotych, milion albo więcej, to założenie na próbę rachunku w banku, który taki bonus oferuje, nic nie kosztuje. Mam trzy miesiące, żeby sprawdzić jakie dodatkowe „pieszczoty” bank dla mnie ma. Jeśli sprosta – zostawię mu pieniądze na dłużej, a może stopniowo przeniosę do niego swoje całe finanse. Jeśli nie sprosta – zawijam się ze swoimi pieniędzmi i z premią, która jest ekwiwalentem oprocentowania od depozytu nieosiągalnego na polskim rynku.
—————–
ZAPROSZENIE:
Jeśli chcesz przetestować pakiet Citigold z prestiżową kartą płatniczą, preferencyjnymi kursami walut, dostępem do ekspertów finansowych ds. rynków walutowych, kapitałowych i maklerów oraz z dostępem do taniego kredytu hipotecznego – a przy okazji dostać od 1500 zł do 4200 zł premii na start – przejdź tutaj i zerknij na ofertę powitalną w Citi Handlowym
—————–
Naprawdę zamożni klienci oczekują wysokiej jakości obsługi „na wyłączność” – tzn. żeby nie musieli czekać w kolejce, aż doradca znajdzie dla nich czas. I żeby doradca miał czas przygotować dla nich spersonalizowaną propozycję lokowania czy inwestowania pieniędzy. Kiedyś jeden z członków ekipy „Subiektywnie o Finansach” miał konto dla VIP-ów w jednym z największych polskich banków. Jego głównym wyznacznikiem było to, że do doradcy trudniej było się „dopchać” niż do zwykłego okienka. Coraz mniej jest banków, w których „gold” czy „platinum” znaczy to, co kiedyś – czyli jakość obsługi nieosiągalną dla klientów detalicznych.
Zdjęcie główne: pixabay / ds_30
————————————————–
Artykuł powstał w ramach rubryki tematycznej
„Złoto dla wybranych”, której Partnerem jest bank Citi Handlowy