Każdy telesprzedawca chce być skuteczny. Jeśli jest bardzo skuteczny i staje się mistrzem marketingu, to… robi się niebezpiecznie. Zwłaszcza dla klienta, który jest po drugiej stronie „druta”. Dziś przedstawiam Wam takiego właśnie mistrza marketingu
Odkąd usługi telekomunikacyjne można kupić na podstawie rozmowy telefonicznej, firmy zajmujące się taką działalnością z lubością stosują triki, których celem jest wywoływanie u odbiorców złudzenia, że to, co kupują, jest tańsze, niż w rzeczywistym cenniku.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Szczególnie na cenzurowanym są przedsiębiorcy, którzy nie są objęci ustawą o ochronie konsumenta, więc można im wciskać kit z większą skutecznością (nie odstąpią od umowy, gdy zorientują się, że usługi wyglądają inaczej, niż wynikałoby z opowieści telesprzedawcy).
Ostatnio ktoś z rodziny opowiedział mi, jak wyglądała jego rozmowa z telesprzedawcą jednej z firm telekomunikacyjnych (zdaje się, że chodziło o T-Mobile, ale jestem dziwnie pewny, że takie praktyki zdarzają się na całym rynku).
Chodziło o dosprzedanie obecnemu klientowi firmy dodatkowej usługi. Telesprzedawca przedstawił klientowi kolorową przyszłość, która czeka go po dokupieniu owej nowej usługi, ale najciekawiej zrobiło się, gdy doszło do przedstawienia ceny.
Otóż, jak to często w firmach telekomunikacyjnych bywa, przez kilka miesięcy nowe usługi są gratisowe. To strategia marketingowa, która nie ma nic wspólnego z chęcią ulżenia portfelowi klienta – chodzi po prostu o to, żeby chętniej zgodził się na zakup. A wiadomo, że jeśli coś ma mnie teraz nic nie kosztować, to łatwiej podejmuję decyzję, żeby to kupić.
Ceny są tak skalkulowane, że sprzedawca i tak swoje zarobi, ale przecież sformułowanie „przez cztery miesiące nie płacisz” brzmi nieźle. Stosują tę strategię na skalę masową sprzedawcy sprzętu elektronicznego. Zawsze jestem ciekaw, jaka byłaby cena telewizora, komputera, czy smartfona, gdyby nie „24 raty zero procent i przez pół roku nie płacisz”. Na pewno byłoby taniej, bo ani to „zero procent”, ani „nie płacisz”. Płacisz za tę pożyczkę, tyle, że w cenie towaru, a nie w oficjalnych procentach.
Czytaj też: Dopadł mnie i obiecał, że zamieni polisę na lepszą. Jak poznać pomocną dłoń od zwykłego naciągacza?
Ale wróćmy do naszych baranów, czyli telekomów. Otóż telesprzedawca jednego z operatorów telekomunikacyjnych zaproponował komuś z mojej rodziny nową usługę z półroczną karencją w spłacie. A więc – przez pół roku klient miał nic nie płacisz. A co potem? Komunikat sprzedawcy brzmiał:
„Przez sześć miesięcy to jest bez opłat, a w siódmym miesiącu kosztuje 60 zł”
Dlaczego telesprzedawca wspomniał akurat o siódmym, a nic o ósmym i dziewiątym? Dlaczego nie powiedział, że od siódmego miesiąca opłata wynosi 60 zł, a jedynie tyle, że wynosi owe 60 zł w siódmym miesiącu? Prawdopodobnie chodziło o wywołanie u klienta podprogowego przekonania, że to jest tanie, bo kosztuje tylko 60 zł.
Klient jednak nie chciał się przystosować do narzucanej narracji i zaczął dopytywać: jak długo będzie płacił te 60 zł. Po krótkim przekomarzaniu się z telesprzedawcą wyszło, że będzie tyle płacił w miesiącu siódmym, a także w kolejnych, zaś po kolejnych długich sekundach ustalania szczegółów oferty odkrył, iż umowa jest na 36 miesięcy. A więc te 60 zł miałby płacić przez 30 miesięcy. W tym oczywiście w miesiącu siódmym, co było tym eksponowanym elementem oferty.
Mistrz marketingu, nieprawdaż? W sytuacji, gdy klient się już nabierze – a, nie daj Boże, jest to przedsiębiorca, nie zaś klient indywidualny – sprawa staje się dość trudna do odkręcenia, bo dostęp do nagrania z rozmowy sprzedażowej może być utrudniony (telekomy nie zawsze udostępniają takie pliki dźwiękowe klientom składającym reklamacje).
Problem można rozwiązać bardzo łatwo – wprowadzić do prawa przepis zobowiązujący teleoperatorów (a może i wszystkie firmy prowadzące telesprzedaż) udostępnianie klientom w ciągu trzech dni od zgłoszenia takiego żądania pliku dźwiękowego z rozmową, na podstawie której zaoferowano klientowi jakiś produkt.
————————————
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W tym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” – w składzie Michał Wachowski, Maciek Bednarek, Irek Sudak oraz Maciek Samcik – rozmawiamy z przedsiębiorcą, który zdecydował się otworzyć swoją działalność mimo narzuconych przez rząd obostrzeń. Czy to nieodpowiedzialna partyzantka, czy zwyczajny odruch człowieka, który jest pod ścianą, pozostawiony bez żadnej pomocy i walczy o życie? Zastanawiamy się też komu pomoże administracyjne przedłużenie obniżki kosztów pożyczek pozabankowych (i czy firmy, które nam ich udzielają, to zniosą). Zdradzamy trzy mało popularne sposoby na oszczędzanie pieniędzy i ujawniamy, ile można było zarobić opóźniając tylko o kilka miesięcy ewakuację z pewnego niezbyt popularnego programu oszczędnościowego. A na koniec sprawdzamy po co prezesowi UOKiK konsola do gier? Zapraszamy do posłuchania! Trzeba kliknąć ten link. Albo znaleźć nas na jednej z popularnych platform podcastowych, np. w Spotify, Google Podcasts, czy Apple Podcasts.
zdjęcie tytułowe: Joseph Frank/Unsplash